Głowa przeciążona, zmęczona
Mózg jakby spał.
Choć południe godzina młoda
I emocji smak już poznał
Dawno gdy zaczynało się pisać
Nie spać. Kochać. Świat poznawać.
Gdyby tak dało się do szuflady
Zamknąć. Serce niech zostanie.
Jak mięso spod lady
Chodzić po niego zasłużenie
Jest tylko mój, to nie ciało
Dla niego ciężej o spełnienie.
Gdy emocje idą w jednym kierunku
To proste jak halny wiatr
Jestem wtedy na posterunku,
Zdobyć mogę szczyt Tatr.
Gdy rozstaj dróg... quo vadis?
To wybory. Nie politycze. Nie miss.
Przeciągi, gdy otwarte okno i drzwi
Uczucia czarne, czerwone, białe
Jeden po nocach się śni
Jeszcze niewyblakłe. Chcą być stałe,
A w w drugim ciągle się tli.
Są marzenia duże i małe
zjawa senna, Ty. Nikt nie odpowie mi.
Odpocząć. Od miłości. Zazdrości.
Od planów, tak się przecież nie da.
Przekory życia, wątpliwości.
Bo chcę by została scheda.
Może więcej moralności...
Nie wiedząc jak postąpić trzeba.
Za dużo refleksji, za mało wniosków
Mózg jak perpetum mobile
Na stałych obrotach, raz w ruch ruszony...
Pragną inaczej. Czują obaj.
Strach mu w duszy niezwyciężony.
Swoją drogę poznaj. Tak trwaj.
Nie jak WTC stalowy. Zwęglony.
Dodaj komentarz