kiedy o świcie przychodzi miłość
wtedy najmocniej mnie kochasz
sny jeszcze ciepłe
zawstydzenie kryją w poszewce
lampka nie świeci
spaliła żarówkę na przedwiośniu
miesiąc gasi latarnie
ty rozpalasz we mnie ogień
czas zatrzymuje wahadło
a cisza skulona w wezgłowiu
czeka na strun muzykę
tętna połączone
w rytmie dwubitnym pulsują
spragnione usta łapią powietrze
drżące dłonie
w prześcieradło wciskają orgazmy
apogeum spotkania świtu i miłości
najjaśniejsza budzi dzień z letargu nocy
rozsupłuje splątane ramiona
3 komentarze
panscenarzysta
Czuć dreszczyk. Ciekawie napisane
kaszmir
@panscenarzysta dziękuję pięknie. Takie dreszczyki mogą być
Duygu
C-U-D-O!
Nieustannie się rozwijasz, gratuluję! Cały czas mnie intrygujesz.
Tworzysz absolutnie niesamowite rzeczy. Piękna, doskonale napisana poezja i utalentowana autorka.
Mogłabym Cię czytać dniami i nocami... Kłaniam się nisko! 
kaszmir
@Duygu Jak miło w niedzielny poranek cię gościć. Dziękuję za słowa i w ogóle.

Pozdrawiam i miłego dzionka
AnonimS
Tytuł... Hm . Reszta jak zwykle bez zarzutu. Zestaw na tak. Pozdrawiam
kaszmir
@AnonimS Witaj
Tytuł jest ok. Dziękuję za tak i pozdrawiam ciepło
AnonimS
@kaszmir ok to ok . Pozdrawiam