Wdowy porozwieszały koszule po zmarłych mężach.
Biel trzepocze niczym gęsi na sznurach,
a klamry zaściskają wisielcze poły.
Krochmal w załamaniach szuka ust niczyich,
jak opłatek lśni w słońcu.
Komu odda białe kołnierzyki płacząca wierzba.
Strzaskana piorunem, wypalona w pół i brzemienna.
Gdy ich nieskazitelność w mary przemieni nie-nadzieja.
Nie-matki nie znoszą wdów po synach.
Spowite w żałobny kir córczyne dzieci kołyszą,
Bogobojne baby nie bez winy.
Ręka nawet nie drgnie, gdy wyprane koszule zabierają.
Schedę zamykają w czarnej skrzyni.
Nie zastygają jak Niobe... szyją nowe lamentacje.
2 komentarze
Obca
Ciężko pisany lecz godny uwagi utwór😉
kaszmir
@Obca bardzo miło kiedy czytelnik odczuwa takie myśli... czasem nachodzi mnie poszukiwanie mroku. Dziękuję i miłego dnia życzę
AnonimS
Aż sprawdziłem nazwę. "Dyptyk (z gr. διπτυχος – diptichos – „podwójnie składany”) to w sztuce sakralnej rodzaj artystycznego obiektu służącego celom dewocyjnym, składającego się z dwóch, połączonych zawiasami, tabliczek (zwanych skrzydłami), składanych na podobieństwo książki, zwykle przenośnego, niewielkich rozmiarów." Zestaw na tak.
kaszmir
@AnonimS dziękuję za łapkę i bardzo mnie cieszy szperactwo... lubię to sama robić.
)