Dom - 62

Dom - 62- Mówiłem nie ruszaj tym! - Kamil odwrócił się do Gringo po dokładnym przyjrzeniu się ranie.
-To się samo nie zagoi - powiedział do kolegi.
-Czyli co?
- Trzeba szyć - Kamil powiedział te słowa a Gringo zniknął w drzwiach na korytarz.
Moje serce przyśpieszyło, zacząłem się bać i denerwować. I tak wystarczająco mnie boli.
-Mówisz serio? - zapytałem Kamil a ten odwrócił głowę i spojrzał na mnie.
- Innego wyjścia nie ma. - Chłopak starał się zniwelować ten strach na mojej twarzy przez lekki uśmiech.
-A nie możemy pojechać do szpitala?  
-Trzymamy się daleka od szpitali. Poza tym wiesz ile razy im zszywałem poważniejsze rany? - przy tym pokazał na Daniela i Grześka który lekko się uśmiechnęli.
W życiu tylko raz miałem zszywaną ranę. W wieku 4 lat rozbiłem butelkę i upadłem na nią rozcinając obie rękę. Nie pamiętam tego bólu ale to w końcu igła…
Po jakiejś minucie wrócił Gringo niosąc w ręku pudełeczko, piwo i wódkę.
-Proszę - Po Gringo było widać że przejmuje się sytuacją. Zobaczyłem pot na jego ciele. Postawił metalowe pudełeczko z przyborami do szycia koło Kamila, a ten zaczął w nim grzebać. Znalazł igłę i zaczął się męczyć z nawleczeniem nitki. Im dłużej się z tym użerał tym bardziej ja się denerwowałem.
-Dom, dokończ flaszkę - powiedział skupiony na zadaniu.
Spojrzałem na ćwiartkę. Zostało w niej wódki na ok. 3 kieliszki. Nie byłem pewien czy powinienem pić aż tyle.
-Ale całą mam wypić? - wyjęczałem.
- Dobrze ci radze chłopaku - powiedział Daniel z uśmiechem.
Dobra, przechyliłem i jednym dużym łykiem opróżniłem buteleczkę. Sama wódka jest okropna.
Tak okropna że aż wylądowała na moich spodniach. Nie mogłem jej przełknąć. Wylała się z moich ust.
-Gringo, przynieś mu spodnie - Tak tracąc cierpliwość do igły skomentował sytuacje Kamil.
Daniel i Grzesiek z głupimi uśmieszkami zastanawiali się jak można tak potraktować wódkę.
-Gringo! - krzyknął Kamil kiedy kamień spadłemu z serca i nitka przeszła przez oczko. Ręce bardzo mu się trzęsły.
Pewnie celowo jeszcze nie zaczynał bo byłem trzeźwy. Domyślał się że nie zniosę tego "zabiegu”.
Gringo wrócił z dżinsami podobnymi do tych które mam na sobie.
- Przynieś mi skręta - powiedział po długim namyśle.
- Chyba nie będziesz palił w takiej sytuacji? - zdziwiony Gringo kucnął przy Kamilu.
- Ale to nie dla mnie - kolega spojrzał na niego znacząco.
- Aha… dobra, zaraz wracam - Po raz kolejny Gringo wyszedł.
Ja nie wiedziałem czy dobrze słyszę.
- Ale mówiłeś… - Jęczałem, ból nie dawał mi spokoju
- Pieprzyć co mówiłem. Są przypadki wyjątkowe takie jak ten - Kamil obejrzał się bo Gringo dość szybko załatwił to zioło. Pewnie dlatego że tu się roi od dilerów i entuzjastów.
-Pozwalam ci zjarać mózgownice za wszystkie czasy - powiedział i podniósł mój podbródek.  
Ja pociągnąłem kilka razy i poczułem to kojące uczucie. Ból stał się trochę mniejszy, obraz znów zaczął się rozmazywać. Ale czułem się fajnie, lubiłem ten stan umysłu. Sam nie wiem ile razy pociągnąłem. Ważne ze nie pamiętam ostatniej godziny.
Pamiętam że igła się wbijała, czułem ukłucia ale nie były tak bolesne jak się spodziewałem.
Pamiętam wszystko do momentu kiedy zacząłem palić. Potem nawet rozmazany obraz zniknął z moich oczu. Nastała ciemność, którą tak lubię. Przyniosła mi lepsze życie i dlatego lubię widzieć ja przed oczami.
Kiedy zaczynałem się budzić nie poznałem gdzie jestem. Dopiero kiedy otworzyłem oczy i zrobiło mi się słabo zobaczyłem czyjąś sypialnie zanim moja głowa znowu powiedziała "Cześć” poduszce.
Leżałem tak nie mając siły wstać. Zgadywałem że jestem w domu Gringo. A co najlepsze, oko bolało mniej niż ostatnim razem kiedy byłem świadomy.
Na szarej ścianie naprzeciwko łóżka wisiał zegar. Było wpół do pierwszej w nocy. Spałem dobre 5 godzin.
Oprócz tego w sypialni znajdywała się komoda i fotel stojący obok lampy w kącie. Na prawo od mojej głowy na stoliku nocnym leżał mój telefon.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 788 słów i 4179 znaków.

2 komentarze

 
  • Gabi14

    Jesteś GENIALNY <3 *,*

    11 lut 2014

  • ja

    Dawaj ...,.super

    11 lut 2014