Dom - 103

Dom - 103Cześć. Im back :) Krótki rozdział, ale teraz już będą się pojawiały co piątek-czwartek tak jak było wcześniej. Następny za ok. tydzień

Przez następne pół godziny jechaliśmy za Jordanem. Radio w aucie grało cicho. Piosenka Nadziemie, Skora płynęła cicho. Cały czas patrzyłem przez okno. Co z tego że widziałem tam tylko ciemność? Byłem zmęczony. Emocje osłabiały, powieki jakby chciały się zamknąć a nie mogły.
Bartek mieszkał na odludziu. Dziwne? Raczej nie skoro i my tak mieszkamy. Jego dom był duży, jakby nowoczesny, kanciasty.
Przez otwartą bramę oba samochody wjechały na wyłożone kostką podwórko. Zaparkowaliśmy obok siebie.
Wszyscy wyszliśmy z samochodów, w końcu Kamil się odezwał przerywając ciszę.
- Niezła chawira – powiedział do Jordana.
- Dzięki. Zapraszam do środka – Nacisnął przycisk na pilocie, zamykając auto. Otworzył drzwi do domu i po chwili znaleźliśmy się w wyłożonym jasnymi płytkami, krótkim korytarzu.
Zdjęliśmy buty. Korytarzyk prowadził do salonu. Ten był urządzony w stylu minimalistycznym. Biel na ścianach, ciemne panele na podłodze. Duży telewizor na ścianie i coś co przykuło moją uwagę: kilka głośników pod telewizorem. Wbudowane w ścianę. Dobry patent na zaoszczędzenie miejsca.
Pod telewizorem stał stolik, na którym leżał pilot i różne szpargały pierwszej potrzeby. Dwa opakowania po tytoniu, lufki, puste torebki foliowe... klasyk.
Kanapa pod ścianą była duża i wygodna. Usiadłem na niej, ale tylko na chwile.
- Kurwa! – krzyknął nagle Kamil i zasłonił twarz ręką. Daniel i Grzesiek w tym czasie stali w kuchni z Bartkiem.
- Co jest? – zapytałem. Nikt nie krzyczy "Kurwa!” bez powodu.
- Piwo... zostało w samochodzie – powiedział i rzucił mi kluczyki. Upadłby na moje kolana. Ja spojrzałem na nie, potem na Kamila. Cisza.
Cisza.
- Ja pierdole, leć po te browary! – wydarł się po chwili i w końcu dotarło do mnie o co mu chodziło.
Szybko załatwiłem sprawę. Obładowany piwem i suchą karmą... znaczy chipsami, wszedłem do salonu kiedy wszyscy już zajęli kanapę. Telewizor grał włączony, Kamil dorwał pilota.
Nikt nic nie powiedział więc rzuciłem jedzenie koło telewizora a piwo postawiłem koło nóg przyjaciół. Jakiś stolik by się przydał, tak przy kanapie.
- Częstujcie się – powiedział Kamil sięgając po puszkę.
- Koniec kłopotów na dziś. Możemy się wyluzować – westchnął Daniel, otwierając swoje pierwsze tego dnia piwo.
- Chujowa akcja z tymi psami – dodał Bartek.
- Nie wiem kto i co, ale tak nie powinno być. Gringo powinien przewidzieć wszystkie opcje – powiedział Kamil z zarzutem. – I powinien tam być przede wszystkim.
- Najważniejsze że już koniec. Napijmy się.
Kiedy wszyscy otworzyli puszki, Kamil wzniósł toast.
- Za koniec kłopotów i najlepszą rodzinę jaką można mieć -0 powiedział.
- Zdrowie – powiedzieli wszyscy.
Uśmiechnąłem się. Taaak, rodzina jest najważniejsza. Zaraz... oni są moją rodziną?
Zastanowiłem się i upiłem łyk piwa.
- Czy ja chce wracać do domu? Do tego gówna w którym żyłem? Do samotności jako toksycznej przyjaciółki?
-
Tak, oni są moją rodziną.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 566 słów i 3249 znaków.

6 komentarzy

 
  • ****

    Sobota a rozdziału nie ma.

    30 maj 2015

  • EdD

    Mam ze dwie naprzód. Trzymam sie zasady rozdział co tydzień

    24 maj 2015

  • ****

    Masz napisane podobno dużo części. nie możesz ich wstawić?

    24 maj 2015

  • EdD

    Do 200-250...

    21 maj 2015

  • Dominika

    Fajne :) A ile przwidujesz części?

    21 maj 2015

  • animek;)

    Jeeej... Nareszcie. Mimo, że rozdział krótki to jest genialny. Nie mogę się doczekać nowej części. Pozdrawiam A.

    20 maj 2015