Dom - 104

Dom - 104Cześć. Mam pytanie. Zacząłem pisać nowe opowiadanie. Chcielibyście żebym je tu wrzucał? O Justinie Bieberze, ostrzegam ;p I przepraszam za opóźnienie

Poranek następnego dnia... wcale nie był ciężki. Tylko 20 minut leżałem w łóżku myśląc "Nic mi się nie chce”.
Poszliśmy spać jakoś po 4. Jordan ma duży dom z kilkoma sypialniami więc nie stanowiło dla niego problemu odstąpienie nam dwóch z nich.
Obudziłem sie. Pierwszym na co spojrzałem był telefon: zegar pokazywał kilka minut po 10. Potem spojrzałem czy Kamil z którym dzieliłem pokój już wstał.
Ja spałem na łóżku, Kamil na kanapie. Światło wpadające przez drzwi balkonowe obok kanapy go nie zbudziło.
- Powiedieć mu że chrapał? – zastanawiałem się zbierając się do podniesienia się z łóżka.
- Nie, po prostu go obudze.
Wstałem i jak najciszej zbliżyłem się do Kamila. Dobrze że nie śpi tak jak ja – zgłową pod kołdrą.
Tłumiąc śmiech, strzeliłem go z placka w policzek. Nie za mocno, nie za słabo...
Zaśmiałem sie, kied zerwał się krzycząc swoje ulubione słowo i dodając " Ty debilu!”
- Nie mogłem się powstrzymać – odparłem z bananem na twarzy.
- A ja ci nie zajebie bo mi się nie chcce... – wymamrotał, opadając na wygniecioną poduszkę.
- Jest po 10, chyba powinniśmy...
- Kurwa – przerwał mi i znowu rozbudził się Kamil.
Bez słowa, za to w dużym pośpiechu zarzucił na siebie wczorajsze ciuchy. Ja zrobiłem to samo.
Zeszliśmy na dół. W domu było cicho. Pierwszy dotarłem do kuchni, kumpel został na górze żeby obudzić Daniela i Grześka. Przyszedł po chwili.
- Wstają. Czujesz coś po wczorajsszym? – zapytał.
- Nie. Znaczy, taki troche otępiały jestem.
- Tak jak ja – zaśmiał się i nastawił czajnik.
Stałem oparty o blat przyglądając się jak Kamil pyra w szafkach Bartka.
- Poszukaj lepiej kubków – rzucił za placami.
Znalazwszy kubki, pojawił się następny problem.
Patrzyłem, śmiejąc się w duszy, jak mój brat przewala puszki stojące na blatach, otwiera wszystkie szafki.
- GDZIE DO KURWY NĘDZY JEST KAWA?! – wydarł się w końcu.
- Ekhem... może w tym słoiku koło czajnika z napisem "Kawa”?
Iewinny uśmieszek na mojej twarzy musiał być słodki. Za to zaskoczenie i poddenerwowanie na twarzy Kamila było śmieszne.
Śmiałem sie, kiedy wszystkie jego mięśnie były napięte. Syypał kawe do kubków z taką złością.
- Co cieszysz jape... – mruknął. Widziałem że sam się z siebie śmieje.Rozejrzałem się dookoła. Rozsypane jakieś nasiona, przypprawy. Szafki pootwierane, szuflady nie pozamykane... Tajfun Kam przeszedł przez kuchnie.
- Trzeba tu posprzątać – powiedziałem i znalazłem szufelke oraz zmiotkę szybciej niż Kamila słoik z kawą.
Reszta chłopaków zjawiła sie, kiedy już siedzieliśmy na kanapie a z filiżanek unosiłasie para.
- Porządziliśmy się w kuchni Bartka – powiedziałem kiedy zaspany Grzesiek uśmiechnął się na widok śniadania.
- Ładną ma kuchnie, swoją drogą – krzyknął Daniel. Ten sukał cukru o którym zapomniał Kamil.
- Tylko syfu nie narób! – krzyknął do niego dowódca.
- Ironia – zaśmiałem sie. – Yo, Greg. Wiesz co się działo w tej kuchni chwile temu? – zapytałem śmiejąc sie.
Poczułem że na mojej szyi z tyłu zaciskają się czyjeś palce. Mocno.
- Mówiłeś coś? – usłyszaałem Kamila i jego tłumiony śmiech.
- Niie – uśmiechnąłem sie.
Wzmocnił uścisk.
- A może coś kurwa chcesz dodać?
- Spierdalaj – walnąłem go i zaczęliśmy się przepychać na tej kanapie.
- Siema ekipa! – Na dół właśnie zszedł Bartek. Wyglądał na wyspanego, nieskacowanego. Fajnie.
- Hej – powiedziałem.  
- He, he... co wy tu robicie? – zapytał wchodząc do salonu. Nie mogłem się ruszyć, gdyż na kanapie powstała jakaś dziwna plątanina rąk i nóg.
-Ładną masz kuchnie, taką czystą...
Gdy to powiedziałem, Kamil znowu mnie walnął. Kilka minut później wszyscy już siedzieliśmy, pijąc kawe i oglądając telewizje.
- Macie jakieś plany na wieczór? – zapytał Jordan.
- Raczej nie, o ile żaden teelefon nie zadzwoni – odparł Kam.
- A jedziecie z nami do kumpla do Warszawy? Chce opić nowe mieszkanie.
Kamil zastanowił si chwilę. Miałem ochote mu powiedzieć że bardzo chce jechać.
- Czemu nie... Dobra, jedziemy – powiedział i upił łyk kawy.
- Fajnie będzie. Gość jest spoko. Powiedział że załatwi dobre dupy.
- Baartek, co do dup... Moge przyjść z dziewczyną? – zapytałem modląc się aby mi pozwolił.
- Nawet kurwa nie musialeś pytać – uśmiechnął się – Jasne.
Kamil... na jego twarzy też gościł uśmiech. Czuliśmy że to będzie fajna noc.
Wypiliśmy kawę, podziękowaliśmy Bartkowi za nocleg i gdy zbliżałasie godzina 11, siedzieliśmy już w Rrce opuszczając posesje Jordana.
- Musze zadzwonić do Magdy- Jarałem się szukając telefonu w kieszeni.
Siedziałem z tyłu. W lusterku widziałem jak Kamil się uśmiecha i te spogląda na moje odbicie.
Co? – zapytałem.
- Gdyby nie ja to dalej by się nie odzywała – odwrócił się i spojrzał na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
- Patrz na drogę – powiedziałem powoli.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 932 słów i 5245 znaków.

4 komentarze

 
  • *****

    Tracisz czytelników.

    16 cze 2015

  • EdD

    Narazie to drugie pisze. Sory

    13 cze 2015

  • ****

    Kiedy następne? Dwa tygodnie opóźnienia.

    13 cze 2015

  • animek;)

    Choć nie zabardzo jestem fanem Justina Bibera, Ty napewno stworzysz świetną historię z nim w roli głównej. Co do tego opowiadania jest super. A co do poślizgu nic się nie stało. Każdemu może coś wypaść. :D Pozdrawiam A.

    2 cze 2015