Dom dla wyjątkowych chłopców I

Witam. To mój debiut. Mam nadzieje, że zainteresowanym takimi klimatami tekst przypadnie do gustu. W opowiadaniu pojawiają się elementy cfnm, bdsm i dominacji kobiet.
Alternatywna rzeczywistość. Światem rządzą kobiety, których liczebność znacznie przewyższa liczbę mężczyzn. Większość mężczyzn posiada wadliwy gen, który sprawia, że rodzą się głównie kobiety lub sporadycznie chłopcy, ale większość z nich posiada ową wadę. Istnieje jednak niewielka ich liczba, nie będąca obciążona genetycznie. Mogą przekazywać te właściwości swoim potomkom. Posiadają pewne charakterystyczne cechy, na pierwszy rzut oka pozwalające ocenić, że dany mężczyzna zalicza się do tej elitarnej grupy.

- A więc jutro wielki dzień dla naszych chłopców, co Elu? – spytała swoją przyjaciółkę Lidia.
Siedziały na werandzie, popijając zimne drinki i obserwując swoich synów kąpiących się w niewielkim basenie w ogrodzie Lidii.
Był początek wakacji a ich pociechy miały jutro jechać na dwa lata do specjalnego ośrodka. Czekało to każdego młodego mężczyznę, który skończył siedemnaście lat. Musiał posiadać jednak pewne osobliwe predyspozycje.
- Tak, czekałam na to tyle czasu i bardzo jestem dumna, ale zaczęłam się martwić, czy sobie tam poradzą? – odpowiedziała Elżbieta z widoczną troską malującą się na jej pięknej twarzy.  
Mimo czterdziestu dwóch lat, niejeden mógłby powiedzieć, że wyglądała lepiej niż za swej młodości.
- Daj spokój, przecież my będziemy tam z nimi. – odparła z entuzjazmem w głosie Lidia – Poza tym spójrz jak wyrośli. Jestem taka zadowolona, że dadzą szczęście tylu kobietom, które kiedyś my otrzymałyśmy i możemy teraz cieszyć się z tak wspaniałych dzieci. A może po prostu jesteś zazdrosna o to, że twój syn nie będzie już wyłącznie twoją własnością, że będziesz musiała się nim podzielić ze społeczeństwem?
- Może trochę i tak. – zaśmiała się Ela – Bardzo się cieszę z tego, jak okazało się, że nasze urwisy posiadają specjalne cechy, ale przyznaj się, że ty też czujesz teraz lekki żal, bo już nigdy nie będzie tak, jak dotychczas?
Lidia zastanawiała się chwilę, sącząc napój przez słomkę.
- Owszem, ale będziemy ich miały cały czas na oku przez te dwa lata. Będziemy w końcu wolontariuszkami. Dobrze, że zarząd ośrodka pozytywnie rozpatrzył nasze podania i będziemy sprawować nad nimi bezpośrednią opiekę. Ale zrobią miny, jak dowiedzą się jutro, że ja będę się opiekowała twoim Kubą, a ty moim Damianem. Roman, co się z tobą dzieje?! Mówiłam ci kilka minut temu, żebyś nam dolał!
Lidia krzyknęła do swojego męża, który stał przy grillu z drugą połową Elżbiety – Pawłem.
Roman podbiegł do nich z nietęgą miną, trzymając w dłoni butelkę.
- Przepraszam drogie panie. – rzucił, kajając się i składając niski ukłon – Zagadałem się. Już dolewam.
- Myślałam, że chociaż do tego będziesz bardziej użyteczny. Jaki ty dajesz przykład naszemu synowi, fajtłapo. Dobrze, że od jutra będzie wśród prawdziwych mężczyzn i nauczy się, jak służyć i sprawiać przyjemność kobietom. Chociaż już teraz, mimo młodego wieku, ma o tym o wiele większe pojęcie, niż ty. Wykonuje wszystkie moje polecenia od razu i robi to poprawnie. Co robisz ofermo! Nie widzisz, że szklanka Eli jest już pełna!
Po tej tyradzie Roman jeszcze bardziej się skulił. Wyglądało, jakby miał się zapaść pod ziemię. Chciał wytrzeć brzegi szkła, ale Elżbieta gestem ręki odmówiła, aby się nie kłopotał.
- Przepraszam kochanie. Postaram się poprawić. – powiedział cicho
Odszedł wolno z opuszczoną głową.
- Eh, co ja z nim mam. – Lidia ciężko odsapnęła  
- Nie bądź dla niego taka surowa. Przecież widać, jak się stara.
- Nie wystarczająco – rzuciła z goryczą Lidia – Pamiętam, jak byłam z nim w ciąży i miała się urodzić nasza starsza córka. Wtedy było wspaniale. Ale jak okazało się, że my też nie będziemy mogli mieć syna wszystko się zmieniło. Pamiętasz, weszła wtedy ta państwowa ustawa, że każda kobieta musi mieć syna. Wtedy się spotkałyśmy. W instytucie medycznym. Czekałyśmy razem na dawki nasienia przypisane nam.
Elżbieta cofnęła się pamięcią do tamtych chwil. W korytarzu było mnóstwo kobiet. Wszędzie biegały pielęgniarki w białych fartuchach. Kolejne kobiety wchodziły do różnych gabinetów, po ówczesnym wyczytaniu ich nazwisk. Ustawa właśnie nabrała mocy i nikt nie chciał z tą sprawą zwlekać. Niektóre kobiety przychodziły z mężami, a inne, jak my, same. Sposób implikacji mógł być różny. Albo przez wprowadzenie nasienia na miejscu lub samodzielnie w domu. Niektóre kobiety musiały powtarzać proces, ponieważ albo nie dochodziło do zapłodnienia lub okazywało się, że kobieta spodziewa się kolejnej dziewczynki. Należy także dodać, że tylko niewielki procent rodzących się chłopców dziedziczył gen pozwalający na płodzenie kolejnych mężczyzn. Matki bardzo często mają go zakodowane w swojej informacji genetycznej i przekazują ją dziecku, sprawiając, że w przyszłości będzie borykało się z problemami.
Jedne kobiety po wejściu nie wychodziły przez dłuższy czas, a inne po kilku minutach wychodziły, trzymając w ręku metalowe schłodzone pojemniki. Przez szybkę widać było biały, gęsty płyn.
- No właśnie – kontynuowała Lidia – Roman, po tym jak wyszło na jaw, że on też ma ten problem stał się jakiś apatyczny. Po późniejszych badaniach okazało się, że tak jak innym mężczyznom, spadł mu drastycznie poziom testosteronu, ilość nasienia również. Genitalia stopniowo mu się zmniejszały. Teraz jego członek jest jak mój mały palec, a jądra jak orzeszek fistaszkowy.
Lidia wystawiły go i machała, rozbawiając tym trochę Elżbietę. Słyszała już tę historię, ale rozumiała rozżalenie przyjaciółki.
- Kocham go nadal, choć już bardziej jesteśmy jak znajomi, a nie małżeństwo. Czasem, gdy jakimś cudem się podnieci i mu stanie, to uda mu się mnie wybłagać, bym mu dogodziła. Trzepię mu ręką, czasem wezmę tą jego glizdę całą do buzi i possę. A czasem drażnię go, nie pozwalając mu dojść i żądam, by to on mi wpierw dał orgazm swoim językiem i palcami. Do tego, to on z rzadka się przydaje. Ale i tak przez ostanie lata mogę liczyć tylko na swoją dłoń lub mojego dużego, silikonowego przyjaciela.
- Takich szczegółów nigdy mi nie opowiadałaś, Lidio. Ja czasami nadal kocham się z Pawłem. Ale rzeczywiście niewiele czułam, do czasu, gdy nie kupiliśmy sobie nakładek pogrubiających członka. Nie jest to może tak przyjemne i satysfakcjonujące jak z prawdziwym gorącym, pulsującym penisem, ale daje o wiele więcej frajdy niż wcześniej.
- No popatrz, popatrz – szyderczo uśmiechnęła się Lidia – A myślałam, że to ja jestem ta niegrzeczna. Mam tego typu zabawkę, ale nie lubię jej z bardzo. Ale dobrze robisz, żądaj od swojego faceta jak najwięcej, mimo że nie jest nim już w pełni. Muszą wiedzieć, że to my rządzimy światem i mają nam przede wszystkim sprawiać przyjemność.  
Przerwała nagle i popatrzyła ze złym wyrazem twarzy na naszych mężów.
- Roman, ile można przyrządzać kilka potraw! Co się z tym tak guzdrzecie! – krzyknęła w ich kierunku
        *
Kuba i Damian siedzieli w kompaktowym baseniku, bowiem zmęczyli się już pływaniem i wygłupami. Oparli się o ścianę i odpoczywali, obserwując leniwie sunące po błękitnym niebie chmury.
- Nie boisz się tego, co nas od jutro czeka? – spytał, po chwili długiego milczenia Kuba
- Nieee, słyszałem o tym miejscu wiele rzeczy od kumpla, który tam był jeszcze rok temu – zwrócił się do przyjaciela Damian – Muszę ci powiedzieć, że już nie mogę się doczekać.
- Ja się boję, bo wyobrażam sobie ten ośrodek jak taki szpital, w którym będą nas badać zimne, skupione tylko na wykonaniu jak najbardziej profesjonalnie swojej pracy kobiety. Będę nas traktować jak króliki doświadczalne.
Kuba od zawsze był spokojnym, grzecznym i nieśmiałym chłopcem. Często wyolbrzymiał pewne sprawy do niewyobrażalnych rozmiarów. Zazwyczaj nie potrzebnie.
Damian z kolei był bardziej pewny siebie, przebojowy i wygadany. Ale obaj, mimo różnic bardzo się lubili. Podobnie, jak ich mamy, od których odziedziczyli większość cech charakteru. Dwie pary świetnie się uzupełniały.
- Całkiem niepotrzebnie się obawiasz. – mówił dalej Damian – Jest to zupełnie inne miejsce, niż je sobie wyobrażasz. Z tego, co mój kolega mi opowiadał, przypomina bardziej przytulny dom. A po korytarz chodzą nie pielęgniarki, tylko normalnie ubrane i zachowujące się kobiety. O, jak nasze mamy.
Spojrzeli w stronę swoich rodzicielek. W tej chwili Lidia, mama Damiana, wrzeszczała na jego ojca.
Spojrzeli na siebie z rozbawieniem.
- No, może są milsze –parsknęli obaj śmiechem – Tak więc, jak mówiłem, jest tam bardzo miła atmosfera. A te wszystkie panie mają za zadanie sprawić, abyśmy czuli się tam, jak w domu.
- No, ale przecież oni nas tam chyba zapraszają ze względu…no wiesz… – kuba spojrzał wymownie na taflę wody, pod którą było jego krocze.
- Chodzi ci, że ze względu na naszą wyjątkowość. Tak, ale tam raczej wszystko odbywa się nie w sterylnych gabinetach, tylko normalnych w pomieszczeniach. Tylko czasami badają coś w laboratoriach i nas tam mogą również prosić.  
- Aha. Nie brzmi to w takim razie tak źle – odparł Kuba, który się trochę uspokoił. – A wspominałeś, że te panie mają sprawić, żebyśmy czuli się tam, jak najlepiej. Co miałeś na myśli?
- O stary! – Damian wyraźnie się podekscytował się na ta myśl – Będziesz zachwycony. Jak o tym usłyszałem, myślałem, że padnę. Szczerze mówiąc też myślałem, że będą nas tam tylko badać kilka razy na dzień i nic ciekawego nie będzie się działo. Ale wiem, że będziemy tam traktowani wyjątkowo. Wszystkie panie są bardzo miłe i podobno, gdy zobaczą twoją erekcję, to mają za zadanie się tym zająć. Onanizują cię, aż do ejakulacji. Wszystko trafia do pojemniczka z miarką i oddają twoją spermę do laboratorium.
Kuba poczuł jak jego penis nabiegł krwią i urósł o kilka centymetrów, gdy słuchał tych rewelacji. Poczuł ścianki jego zabezpieczenia, założonego i okalającego ściśle jego ponadprzeciętnie duże genitalia.
- O Łaaał. To…niesamowite. – to jedyne co zdołał z siebie wydobyć Kuba.
- Wiedziałem, że ta wizja przypadnie ci do gustu – odparł, szczerząc się od ucha do ucha Damian
On sam starał się poprawić swojego nabrzmiałego, dużego członka, ale ta, można by rzec, obroża skutecznie to uniemożliwiała.
- Chłopcy, wychodźcie z wody. Podano do stołu – zawołała ich Lidia.
- Chodź, resztę, co wiem opowiem ci jutro w autobusie.
Damian wyskoczył z basenu i pomógł kumplowi wyjść z wody.
        *
Lidia i Elżbieta obserwowały swoich synów, jak idą w ich stronę. Ich mokre ciała połyskiwały w słońcu. Ciasne kąpielowe majtki opinały ich duże pakunki, które bujały się pociągająco przy każdym ich ruchu. Nałożone na ich penisy klatki oddawały doskonale ich kształt spod cienkiego materiału.  
Lidia mogła teraz porównać swojego męża i syna, gdy stanęli na chwilę obok siebie. Wzrostowo byli równi, ale pod krótkimi spodniami Romana nie było nic widać, w przeciwieństwie do Damian.
Podczas posiłku Lidia często robiła aluzje do tego, jakimi to wspaniałymi mężczyznami staja się chłopcy, a ich mężowie powinni być z nich dumni.
- Jestem Z Damiana i Kuby bardzo zadowolony, jak wspaniale dojrzeli. Jestem pewny, że oddadzą społeczności, co najlepsze i wszystkie kobiety będą usatysfakcjonowane w pełni. - powiedział Roman uroczystym tonem, stojąc z kieliszkiem w dłoni – Za naszych chłopców, niech im się powodzi.
- Za naszych chłopców – krzyknęli pozostali.
Damian był zadowolony, że są w centrum uwagi. Kuba natomiast był lekko speszony całą sytuacją.  
- Jestem pewny tato, że będę godnie reprezentował naszą rodzinę i nie przyniosę wstydu.  
- Na pewno synku. Tata na pewno również jest tego pewien, prawda Roman – Lidia pogłaskała syna po głowie i piorunowała wzrokiem męża, oczekując jego aprobaty do jej słów.
- Och, tak, tak. Nikt nie reprezentował by nas lepiej, od ciebie, synu. Na pewno nie ja.
Roman odetchnął, bowiem takiej odpowiedzi wyraźnie oczekiwała jego żona, gdyż się rozchmurzyła i dalej dobrze się bawiła rozmawiając, śmiejąc się i pijąc.
Po skończonym udanym grillu rodziny rozstały się i wszyscy kładli się szybko spać, bowiem rano wyruszali w podróż. Wszyscy byli już spakowani.  
        *
- Gotowy do snu? Musisz być wypoczęty, bo jutro długa droga przed nami – powiedziała Elżbieta do swojego syna, siadając na jego łóżku.  
Leżał już przykryty kołdrą, ale emocje związane z wyjazdem nie dawały mu zasnąć. Chciał jak najwięcej dowiedzieć się o specjalnym ośrodku.
- Nie mogę zasnąć, mamo. Wciąż myślę o tym, jak będzie w tym ośrodku.
-Oh, Kubuś. Na zapas nie masz co się martwić. Mogę cię zapewnić, że chłopcy, tacy jak ty, są bardzo uradowani pobytem. Opiekują się nimi wspaniałe panie, z wielkim doświadczeniem i potrafiące zapewnić młodzieńcom najlepsze możliwe warunki. Jak cię coś boli, to pomasują i pocałują – Tu Ela się zaśmiał i pocałowała syna w czoło – O, w ten sposób.
- A badania i te inne rzeczy? – spytał Kuba
- Ah, o te rzeczy ci chodzi. – zamyśliła się i spojrzała w oczy chłopca – W większości przypadków tą sferą też zajmują się te panie, a nie personel medyczny. Masują chłopców, zależnie ile każdy tego potrzebuje, aby byli spełnieni. Nie brzmi to chyba najgorzej, co Kubuś?
Pogładziła go po brzuchu. Kuba już się uspokoił, ale czuł, że od tych opowieści mamy i wyobrażania sobie tych zabiegów służących spełnieniu młodych mężczyzn, jego męskość znów urosła do swoich pokaźnych rozmiarów. Jak niewiele mu trzeba, aby się podniecić. To przez zabezpieczenie, które uniemożliwia samodzielne pieszczoty i wzmaga pobudzenie seksualne u chłopców do maksimum.
Kuba zasnął szybko, śniąc o tym przybytku, w którym będą przez dwa lata. W tym czasie dostawał mnóstwo erekcji, marząc o tych paniach, o których opowiadali Damian i jego mama.

Mlodyzakazany

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2620 słów i 14629 znaków.

3 komentarze

 
  • Mlodyzakazany

    Mam nadzieję, że kolejne części was nie zawiodą.

    11 kwi 2015

  • Rotiali

    Czkam. Nie mogę się doczekać. Bardzo fajnie napisane. Masz super styl pisania. Podoba mi się. Tylko przez ten malutki wątek erotyki, który się właściwie wszędzie pojawia, to opowiadanie pasuje ( według mnie do kategotrii "erotyczne". Ale serio opowiadanie jest fenomenalne. Czekam z niecierpliwością. ;*

    6 kwi 2015

  • 2@

    Zapowiada się dobrze. Czekam na 2 część

    1 kwi 2015