Dom - 58

Dom - 58Westchnął i z zawiedzioną miną schował do dżinsów rzeczy które mu dałem. Nie wyglądał na zdenerwowanego chociaż w głębi taki był. Byłem zły na siebie, nie lubie kiedy przyjaciele są w złym nastroju przeze mnie.
Kamil oparł się o drzwi auta prawą ręką.
-Wysiadaj - nakazał mi ostrzejszym tonem głosu.
Jak skazaniec czekający na egzekucje opuściłem samochód, a Kamil mocno kłapnął drzwiami. Przygryzłem wargę ze zdenerwowania. Na mojej twarzy pojawiły się kropelki potu. Nie byłem zły na Kamila, byłem zły na siebie i swoja głupotę. Podniosłem opuszczoną głowę i zobaczyłem że Kamil podąża za mną w stronę wyjścia. Obaj mieliśmy podobne miny. Mój kumpel był wkurzony i smutny przeze mnie i prawdopodobnie teraz w głębi duszy wyzywa mnie od debili i kretynów.. Zawiodłem jego zaufanie i już kolejny raz w ciągu ostatnich czterech dni.
Szedł za mną i gdy się zbliżył położył mi rękę na plecach. Poczułem jego dotyk łzę tlącą się w oku przez co obraz mi się trochę rozmazał.
Doszliśmy do drzwi a Kamil przeniósł swoją dłoń na moje ramię i lekko nacisnął zmuszając mnie do oparcia się o ścianę między drzwiami do garażu a jego wnętrzem. Gdy moje plecy jej dotknęły poczułem chłód i dreszcze. Często stawia się kogoś pod ścianą żeby coś mu przetłumaczyć albo skarcić. Ja nie znałem zamiarów kolegi.
Kamil z założonymi rękami stał przede mną. Część jego ciała był pochłonięta przez ciemność, część oświetlało słońce. Tak samo było ze mną. Widok ten odwzorowywał to jacy naprawdę jesteśmy. Obaj mamy duszę gangsterów ale gdzieś głęboko chowamy wspomnienia nas samych kiedy byliśmy zwykłymi, pogodnymi chłopakami. Czasem wychodzą one na powierzchnie i zmieniają nas na chwilę. Tak jak Daniela przedwczoraj i Kamila dziś rano.
Stałem nieruchomo patrząc na polanę. Kamil bez emocji przyglądał mi się a ja starałem się uniknąć jakoś jego wzroku i wybrałem polanę: oświetlona słońcem, czułem że kiedy wyszlibyśmy na nią chłodna atmosfera wokół nas znikłaby w mgnieniu oka.
Spuściłem głowę w dół. Czułem jakbym stał przed moim ojcem który mnie kocha a jednak musi mnie ukarać i być w tej chwili stanowczy. Z mojej winy musi teraz udawać kogoś kim nie jest. Tylko że Kamil umie być jednocześnie stanowczy i kochający. Wiem że to dla mojego dobra nie pozwala mi palić choć sam to robi. I to właśnie jest w tej sytuacji dziwne. Nie martwi się o siebie tylko o chłopaka którego niedawno poznał.
Widocznie Kamil czekał Az powiem coś na swoją obronę. Przez ostatnie 20 sekund tylko na mnie patrzył. Byłem spięty ale chyba mniej niż on. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nawet nie chciałem się odzywać bo i tak nic tym nie zmienię. Wodziłem wzrokiem po podłodze. Tak jak wtedy w magazynie: beton jest ciekawszy bo nie przeszywa cię wzrokiem. Wolałem patrzeć na niego niż na Kamila.
-Jak się czujesz? - usłyszałem głośny, poważny głos Kamila. Powoli odwróciłem głowę w jego stronę i spojrzałem kumplowi w twarz.
Westchnąłem i odrzekłem " Jak śmieć” Naprawdę, to ja zepsułem nastrój nam obu.
-Widziałeś że trawa działa na ciebie mocniej niż na nas - powiedział.
-Ale nic takiego się nie stało - powiedziałem głośniej. Denerwowało mnie to całe zajście. Chciałbym cofnąć się do momentu kiedy wjechaliśmy do garażu.
- Nie dyskutuj.
-Ale Kamil… - zacząłem.
- Powiedziałem cisza! - Kolega krzyknął a ja momentalnie ucichłem. Nie chciałem go denerwować bardziej.
Wciągnąłem powietrze chcąc się uspokoić. Patrzyłem na polanę. Tam jest ciepło, a w garażu wieje chłodem. Kamil pocierał ręką nos tak jak zawsze kiedy chcę ochłonąć. Po chwili zbliżył się do mnie i oparł prawą ręką o ścianę.
Nasze twarze były blisko, mogłem poczuć jego oddech kiedy do mnie mówił.
- Powinienem cię teraz zamknąć w piwnicy. Bez żarcia i światła. Po raz drugi zabraniam ci palić marihuanę jeśli o tym nie wiem.
Mówił to powoli, jak ostrzeżenie. Chciał żebym zrozumiał swój błąd, jednak ja to zrobiłem kiedy zobaczyłem jego smutną twarz. Nie bałem się kary, chciałem tylko odzyskać jego zaufanie.
- Przepraszam - powiedziałem cicho przekręcając głowę na bok. Żal w moim głosie dotarł do Kamila. Czułem że łza która siedzi w moim oku od jakichś 2 minut zaraz spłynie po policzku a nie chciałem żeby Kamil widział moje łzy. Widziałem jak on płacze. Widziałem że za duszą gangstera kryje się wrażliwy chłopak. Ale ja nie chciałem przy nim się rozklejać.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 876 słów i 4659 znaków.

7 komentarzy

 
  • Without

    Jezu.. To tak dziwnie brzmi, książka xd i tak ją kupię c;

    9 lut 2014

  • EdD

    Poważnie. Ale do tego jeszcze kilka lat :) Jak chcecie mogę wam wysłać inną moja książke tylko napiszcie w wiadomości waszego maila ( tematyka zupełnie inna ). I książka ma zaledwie 100 strom, natomiast Dom ma 192  narazie). Właśnie tyle przeczytaliście :)

    9 lut 2014

  • Without

    Książka, ale poważnie? :o jak coś to kupię ;)

    9 lut 2014

  • EdD

    To już jest w jednym pliku :)

    9 lut 2014

  • Gabi14

    Jak ma być to książka to będziesz musiał złączać części ;) bo tak krótkie rozdziały nie mogą być :P

    9 lut 2014

  • EdD

    To bedzie książka

    9 lut 2014

  • ja

    Jestes p****ony ..zeby pisac tak **** opowiadania to niewoem talent na maxa ...szkoda ze kamil go nie pocalowal czy cos...wiesz jestem maniaczka geji....boskie opoeiadanie ..twoja najwieksza fanka nikola

    8 lut 2014