Wierzyć w ciepło dni. Cz. 2

- Córcia już jestem!! - Mamy głos dobiegał z kuchni. Świetnie! Już jest. Nie mam dzisiaj ochoty na szkołe ani na nic więcej. Chce iść gdziekolwiek. Mam dosyć tego przeklętego domu. Muszę.... odetchnąć. Tak. Odetchnąć. To dobry pomysł. Szybo sięgłam po chusteczki otarłam rany i zarzuciłam błyskawicznie długi szlafrok.

- Mamo... - Wyszłam nie pewnie na przeciw jej.
- Tak kochanie?  
- Wiesz.. bo dzisiaj jest piątek. I tak Sobie pomyślałam.. czy mogłabym nie iść dzisiaj do szkoły? Znaczy ah.. nie będę Cię okłamywała. - Co tu wymyślić. Jak podpuścić mamę? - Okropnie się dziś czuje, chciałabym gdzieś wyjść i się przewietrzyć, sama. Wyskoczyć na jakieś zakupy. Obiecuję, że nadrobię materiał. Tylko.... pozwól mi proszę. Wiesz, że zdaje zawsze z paskami. Nie chodzę na wagary.  
- Tak kochanie, ale się nie zgadzam. Coś się stało? Czemu mi nie możesz powiedzieć prawdę? Co Ci napiszę w usprawiedliwieniu?
- No mamo! Jak to co? Wizyta u lekarza? Kardiolog? Zresztą nigdy nie miałam takich zwolnień. Jest maj. Wszystko mam zaliczone i gotowe. A to ostatni rok w tym liceum. Dlaczego do jasnej ciasnej nie możesz powiedzieć : Tak idź córciu, baw się dobrze?! Chcę odetchnąć. Mam dość jak na dzień wczorajszy mojej szkoły! - Wydarłam się na całe mieszkanie. Biedni sąsiedzi.. co oni ze mną mają. Chyba parodie Trudnych spraw.
- Dobrze. - Wzruszyła ramionami na znak bezsilności. Punkt dla mnie!!!  
- Dzięki mamuś. - Cmoknęłam mamę w policzek.
- A gdzie chcesz się wybrać? - Ah ta dociekliwość.
- Do galerii handlowej. Chcę coś kupić Annie, niedługo ma urodziny. Zaprosiła już mnie na przyjęcie. Wiesz mówiła, abym nie wygłupiała się z prezentami, ale jednak tak wypada.  
- Rozumiem, a o której wrócisz?
- Chciałabym iść na 3 godziny. Pewnie zawieszę na czymś oko i tak ten czas zleci. Powinno zejść 3 godziny. Chcesz coś mamo ze sklepu ?
- Nie kochanie dziękuję. Nic nie potrzebuje. To tylko uważaj na siebie i baw się.. dobrze.  
- Dzięki. Idę wziąć prysznic, umalować się, uczesać. Potem zjem śniadanie i wtedy pójdę. Nie chcę się śpieszyć. - Poszłam na górę do pokoju. Cholera! Telefon! Został w łazience! Zbiegłam po niego łapiąc go tak mocno, że o mało nie wpadłby do muszli klozetowej. Tak. Ja to mam, , szczęście". 1, 5 godziny później byłam już przygotowana. Do wyjścia. - Wychodzę!! - Wyszłam trzaskając drzwiami.  

Świeże powietrze! Wzięłam głęboki wdech kierując się w stronę przejścia dla pieszych. Nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie boleśnie za ramię.

- Czego?! - Wydarłam się grymaśnie na człowieka.  
- Może grzeczniej? - Usłyszałam męski głos, który zasłaniał swoimi dłońmi moje oczy.  
- Weź mnie puszczaj kryminalisto! - Wrzasnęłam odwracając się w tempie natychmiastowym. Wtedy ujrzałam mojego byłego - łajdaka. - Czego tu szukasz lafiryndziarzu?
- Uuu aż tak mnie nie nienawidzisz? Dlaczego lafiryndziarz?  
- Faktycznie pusty jak beczka jesteś. Lafiryndziarz to taki facet idiota, który podrywa pierwsze, lepsze dziewczyny mając już kogoś!! Zwalaj palancie. Za dużo przepłakałam noc!
- Ale jakie przyjemne te noce były, nie prawda? Wołałaś :, , Jeszcze oh jeszcze". Co pamięć fiksuje?  
- Czego chcesz? Mów szybciej bo mi minuty z życia zabierasz.
- Aż takie są cenne?  
- Bardziej cenniejsze niż te z tobą.
- Och proszę nie udawaj taką cnotliwą umcie, umcie.
- Jakiś nowy słownik dla debili? Wreszcie komisja edukacji raczyła taki wydać.  
- Odpierdala Ci? Chciałem się przywitać grzecznie. A ty jak jakaś popierdo.... - Zrobił przerwę i bardzo dobrze bo bym mu w twarz strzeliła. - mnie wyzywasz.
- Prawda boli? Takie życie. Nara! - Powiedziałam z całkowitym spokojem i nutą drwiny.  

Ma za swoje. Pewnie żadna inna go już nie chce i do mnie przyszedł. Znam te zagranie.

- Pamiętaj, że łączy nas przeszłość.  
- No właśnie TYLKO przeszłość! Co właściwie z tego?! – Zdenerwowałam się.
- Wiesz, jako że byliśmy razem …łączyło coś nas... może taki przelotny, szybki, ostry numerek? - Zaczął głaskać mnie delikatnie po ramieniu. Aż mi się nie dobrze zrobiło.
- Weź te brudne łapska! Jeszcze mnie jakimś wirusem zarazisz! Sobie pomarz.  
- Oj dobiorę ci się do tych Twoich spodenek. Zobaczysz. - Zadrwił. - Jeszcze będziesz chciała do mnie wrócić! Namieszam Ci w głowie!  
- Do Ciebie?! Do takiego lalusia?! Czy ty myślisz, że ja jestem pod wpływem, żebym Ci się rzuciła w ramiona! Żegnaj. - Odwróciłam się i poszłam przed siebie. Co za dureń. Z kim ja się kiedyś zadawałam. Aż mnie głowa rozbolała. Coś tam jeszcze mamroczył pod nosem, ale całkowicie niezainteresowana dążyłam przed siebie. Poczułam wibracje w telefonie.

, , Kłamstwo mojego nie bruka pióra,  
Oczu mych obraz myśli tłumaczy,  
Chytrości nie zna moja natura,  
Hołd Ci oddaję moja luba,  
A gdy chcesz poznać skryte me zdanie,  
Masz z pierwszych liter szczere wyznanie."  

Przez chwilę naprawdę o mało nie zemdlałam. Ale cokolwiek się wydarzy to ja mam zamiar postawić granicę. Nie przejmowałam się tym. To wszystko dało mi sporo do myślenia. Przemierzając kolejne ulice i uliczki, telefon znów zawibrował. Kolejny miłosny sms?

, , Rose przyjedź szybko do mnie do domu. Mam spory problem. Wszystko Ci wytłumaczę. Proszę. "  

Od mojej przyjaciółki Ani. Bez chwili namysłu poszłam do niej. Kiedy stałam przed drzwiami otworzył mi.... jakiś potatułowany ( chyba kryminalista ) mężczyzna. Wystraszyłam się.

- Ee przepraszam... czy jest Anka? - Przestraszona spytałam ledwo trzymając się na swoich patykach, jak to mówi mama.  
- Ty Paweł, ta Twoja upragniona suka! Brać ją? - Krzyczał do kogoś kto był jeszcze w domu. Nagle gwałtownie wprowadził mnie do mieszkania rzucając mnie na narożnik. Wtedy ujrzałam mojego prześladowcę, który zbliżał się w moją stronę. W oczach zaczęły zbierać mi się łzy. Kiedy podniosłam wyżej głowę ujrzałam skrępowaną Ankę z zaklejonymi ustami. Była chyba uśpiona. Jej głowa opadała. Przez chwilę pomyślałam, że ją zabił. Ale nie wyglądała na obiekt gwałtu.
- Teraz będziesz grzeczna maleńka inaczej zadam ci duży ból. Rozumiesz? Zabiorę cię teraz do mojego domu, gdzie ze mną zamieszkasz na zawsze. Będziesz moja, rozumiesz kurwa?! - Jego głos stał się diametralnie groźny i niebezpieczny. Dziki. - Pytam się rozumiesz?! Czy mam Ci udowodnić?
- Tak, tak rozumiem. - Pogrążona w swoich myślach powiedziałam.  
- Dobrze. Cieszy mnie to. - Powiedział. - Wstawaj.
Posłusznie podniosłam się uraniając jedną łze. Patrzyliśmy w swoje oczy. Ja pełna nienawiści i z pytaniem czy dożyje jutra. Wszystkie moje plany na życie przeniknęły mi w głowie jak film puszczony z maksymalnym przyśpieszeniem. W jego oczach budziłam podniecenie. Zaczęłam dostrzegać wybrzuszenie w miejscu intymnym. Wzdrygłam się. Za to ten drugi szperał po szufladach jakby wiedział czego szuka. Pewnie pieniędzy.. A ja musiałam być posłuszna. Było ich dwóch. A ja nie dałabym rady z nimi. Wiedziałam, że czas zakończyć te przedstawienie. Ale teraz musiałam być grzeczna. Tylko... czy udawać seksualną kobietę? Nieee. Będzie podejrzewał moją grę. Muszę być wystraszona. Aby się niczego się niespodziewał. Nagle zaczęłam żałować swojego wyboru zostania w domu.  

(((((( Kochani! wiem, że te rozdziały nie są romantyczne. ale proszę wierzcie mi że tak będzie. Chciałam zrobić troszkę nietypowe przebiegi sytuacji. Plany są. Tylko musicie mnie wspierać :) Pozdrawiam, i dziękuję za każdą jedną opinię i komentarz. Oraz dotrwanie do samego końca. Już jutro pod wieczór może jeszcze po południu kolejna część! Pozdrawiam kochani.))))

IskierkaNadzieji

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1389 słów i 7867 znaków.

2 komentarze

 
  • ~kckck

    Ja wole takie Agresywne ;)

    24 lip 2015

  • Linda

    super . Ciekawie się zapowiada . Pisz dalej ;)

    15 sie 2014