Wierzyć w ciepło dni. Cz. 1

- Nie ! Puszczaj! Nie chcę! Zostaw mnie ! Proszę ! Aaaa – krzyczałam jak opętana przez sen.
- Kochanie już jest dobrze, to tylko sen. – Uspakajała mnie mama, która szybko się zjawiła w moim pokoju.

Od pół roku dręczą mnie koszmary. Kto w nich jest? Mój prześladowca. Przez pół roku chodził za mną, nagabywał, straszył. Pamiętam jego dotyk kiedy chciał mnie rozebrać i perfidnie wykorzystać. To było straszne. Tejże nocy śniło mi się jak mnie chciał zgwałcić w lesie. Byłam sama…. To było naprawdę straszne. Tak szybko się zawsze zjawiał pod moim domem. Tak szybko… Nie miałam jak uciec. Po 6 miesiącach powiedziałam o tym mamie. Wyprowadziłyśmy się do innego miasta. Dziś mija równo rok. Równo. To takie dziwne uczucie. Nie zapomnę jak się jego bałam. Bałam się co mi chcę zrobić? Mówił, że gdziekolwiek pójdę… tam mnie znajdzie. Że zawszę będę jego. Tak się cieszę, że jest już spokój. Chcę wreszcie czuć się bezpiecznie. Tu z moimi nowymi przyjaciółmi i mamą.

Wzięłam głęboki wdech na wpół śpiąca patrząc się w podłogę popijając zimną wodę. Ręce trzęsły mi się jak po przedawkowaniu sporej ilości tabletek. Jedyne co mi po nim zostało to pokrojone nadgarstki. Tylko. Po 10 minutach zapadłam w sen. Miły sen.

Rano wywlokłam się bardzo niechętnie z łóżka.
- Nie znoszę tego okropnego budzika. – Zamamrotałam pod nosem mając się na baczności.
Przy śniadaniu poczułam jak mój telefon w kieszonce od piżamy mocno wibruje.
Pewnie Anka – myślałam.
Gdy go odczytałam zawirowało mi się w głowię. Dostałam wiadomość od nieznanego nadawcy i o nieznanej mi dotąd.. treści?
      , , Jesienna mgła otula świat,  
       Gwiazd roje lśnią na niebie.
       Każdy ma w sercu własny świat,  
       A ja mam tylko Ciebie!”

Cholera… to nie możliwe.
- Co tak zbladłaś skarbie? – Spytała zaniepokojona mama.
- Nie, nie….. nic naprawdę. – Wydukałam.
- Kochanie wychodzę do supermarketu po pieczywo. Zaraz będę.
- Dobrze…
Przyznać się mamie? Czy nie? Może to szkolny wybryk.. a jeśli to on? W moich oczach mnożyły się łzy. Wybiegłam do toalety.
Zamknęłam się w toalecie sama ze swoim telefonem. To było niewyobrażalne co poczułam. Postanowiłam być twarda. TO MUSI SIĘ ZMIENIĆ. Popamiętałam ja go? To popamięta mnie on! Jak go spotkam nie będę opanowywała emocji. Napluję mu na tą zimną twarz. Zastanawiałam się jeszcze… czy nie oddzwonić na ten numer…. Oddzwonić? Zadawałam sobie pytanie do własnego odbicia. Momentalnie poczułam jak jakaś błoga siła wnika we mnie. To była wrogość. Złość…. Nienawiść.

SAMA WYKONAM WYROK. – Powiedziałam ostro w lustrze. Tak… to za jego lepkie ręce. I za usiłowanie popełnienia na mnie gwałtu i zabójstwa. Za skrępowanie mnie grubym sznurem. Za uspakajanie mnie szpicrutą. Policja nic nie mogła zrobić. Nie mogła mi pomóc. Błagałam ich na kolana. Ale mieli za mało dowodów. Rozpłakałam się podczas wykonywania zgrabnych cięć żyletką. Sięgając mocno po telefon oddzwoniłam dzielnie na dany numer. Odebrała tylko sekretarka informując mnie o nieistniejącym już numerze telefonu. Wpatrywałam się w dalszym ciągu w lustro. Byłam skupiona na moich zielonych oczach, które zaczęły ciemnieć. Ta dzikośćktóra mnie ogarnęła zawładnęła mną.

- Wet za wet sukinsynu.- Głośno wypowiedziałam te słowa.



Szybsze części śledźcie na blogu :) http://romantyczneopowiadania.wordpress.com/

IskierkaNadzieji

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 636 słów i 3528 znaków.

1 komentarz

 
  • IskierkaNadzieji

    Wiem wiem ale to tylko początek. Najpierw trzeba od czegoś zacząć.:D Pozdrawiam.
    Kolejna część jutro rano po południu lub dzisiaj o 3 xD

    13 sie 2014