Wierzyć w ciepło dni. Cz. 12

- Mało cię policzek boli? – Byłam wystraszona. Dostawałam aż delirki.- I tak mnie to nie odrzuci. Mam przy sobie ideał kobiecości. Czy to nie wystarcza? Dam ci wszystko! Rozumiesz? – Rozpiął mi bluzę. Próbowałam się bronić, ale znów zakończyło się to niepowodzeniem.
- Proszę, tylko nie to. Ja nie chcę. Proszę. Tylko nie to. Błagam. Nie teraz. Mogę zajść w ciąże. – Wychodziły mi dni płodne. To nie mogło się teraz wydarzyć. Bałam się.
- Umiem się kontrolować. Ale nie obiecuję. – Zaśmiał się perfidnie mi w twarz. W moich oczach ZNÓW. Tak znów. Pojawiły się łzy. Bo co tu robić innego? Tylko płakać, ryczeć. Wiedząc że zostanie się zgwałconym. Wywiezionym i poślubionym z jakimś terrorystą. Ja bynajmniej tak to widziałam. Jego słowa stworzyły w mojej wyobraźni szary obraz mojej przyszłości.  
- Proszę. Nie dziś. Błagam. Jestem w środku cyklu. Proszę! – Naprawdę się bałam. Miałam 19 lat i groziła mi ciąża z kimś takim jak on.  
- Ćśśśś. Nie lubię dominatorek. – Przyłożył mi palca do ust w celu uciszenia. Dominatorek? Co on ogląda po północy? – Zaczęłam się kręcić, uginać na łóżku. Po to, aby nie miał możliwości dojścia do złączenia ud. Zaciskałam nogi jak tylko mogłam. Ale wtedy sięgnął bo jakąś sukienkę z mojej szafy. Świetnie! Sukienka od mojej kuzynki. Rozerwał ją na paseczki przywiązując mnie do ram łóżka. Noga jedna. Noga druga. Ręka jedna. Ręka druga. - Jeszcze buzia i oczka. Abyś tylko czuła. Czuła mój dotyk. Czuła jak płoniemy. – Jego głos stał się bardzo namiętny i seksualny. Wystraszyło mnie to jeszcze gorzej. Po około minucie, zostałam przywiązana i zawiązana.  
Mój zmysł dotyku się wyostrzył. Jego dłoń sunęła się od szyi do piersi. Wolno i miarowo. Palcami robił okręgi na mojej skórze. Było mi nie dobrze. Po czym zszedł do brzucha. Dalej robił okręgi ale językiem. Nie podobało mi się to. Próbowałam się uspokoić. Nie miałam jak uciec więc musiałam się tylko opanować. Schodził niżej. Do podbrzusza, i do krocza. Zaczęłam się wtedy modlić, aby nie zrobił jednego kroku za dużo. Złapał mnie momentalnie za kolana swoimi dłońmi ściągając delikatnie i wolno spodnie. Zaczęłam histeryzować. Płakałam, trzęsłam się. Nie przejął się.
Najgorsza rzecz dla dziewczyny to gwałt. Z przekonaniem że nie masz żadnych szans się wyrwać z ramion napastnika. Wszystkie pytania mama, Anka, Rafał zniknęły. Skupiałam się tylko na jego dotyku. Byłam w samej bieliźnie. Znów poszedł do góry całując mi szyję, unosząc mnie lekko do góry. Rozpiął mi biustonosz. Zaczęłam wyć. Ryczeć. Bo to nawet płaczem nie można by nazwać. Czułam się upokorzona i zawstydzona. Przekraczał bariery. Zostałam w samych majtkach. Oby mnie nie rozebrał i z nich. Rozebrał. Parę minut zabawiał się moim ciałem. Gdy po chwili poczułam jak wkracza we mnie. Każde jego pchnięcie sprawiało mi ból. Był dziki i nie przyjemny. Brzydziłam się swego ciała. Brzydziłam się jego… i diametralnie wszystkich facetów. Usłyszałam tylko jego ciche jęknięcie. Czyli to już koniec. Kiedy lekko odetchnęłam……. Znów wślizgnął się we mnie. Rozpacz znów mnie ogarnęła. Jego pchnięcia były silne i w zanadrzu głębokie. Brnął do końca. Wychodząc poczułam jak wylewa się ze mnie litry płynów. Co za koszmar. Poczułam się jak tania dziwka. Nie będę owijać w bawełnę. Jak dziwka. Dosłownie.
- Było tak źle? – Usłyszałam jego głos przy uchu. Rozwiązując mi usta i oczy.
- Rozwiąż mnie, całą. – Nakazałam.  
- Dobrze. – Następnie z całej siły dałam mu w twarz.  
- Było strasznie! Jesteś nie normalny. Czego chcesz? Wynoś się. Zgłoszę Cię na policje! Rozumiesz to? Dostaniesz dożywocie. Ty zwyrodnialcu.
- Nie płacz. Wstawaj, ubieraj się i pakuj. Wyjeżdżamy.
- Gdzie?! – W jego oczach widziałam zdziwienie. – Gdzie?! – Powtórzyłam.
- A gdzie chcesz?  
- Ale obiecujesz że tam pojedziemy? – Zrobiłam oczy słodkiego, zapłakanego koteczka.
- Obiecuje. I radzę Ci się ubrać, bo inaczej wiesz co się stanie? Zresztą nie widzę u ciebie grama przerażenie. Podobało Ci się to. Później to powtórzymy. A więc? Dokąd? – Czy on na poważnie nie widział jak ja cierpiałam i nadal to robię? Boże. Powtórzymy? Nie. Nie… ja nie dam rady. Muszę wziąśc jakąś tabletkę, , Po ‘’.
- Do psychiatry! – Kalkulując sobie jak to z tym, , zapłodnieniem’’ moje wycie się tylko nasiliło.  
- Ale śmieszne. – Sarkazm w jego tonie był wyraźny. - Czego ryczysz? – Zaśmiał się rzucając we mnie moimi ubraniami.  
- Nie rozumiesz idioto że mogę być w ciąży! Co ja teraz zrobię?! Jak ja pójdę na studia. Jak ja polecę zwiedzać świat…. Jak? Jak ja znajdę prace? – Schowałam twarz w dłoniach. Moje marzenia o wspaniałej przyszłości blakły. Od dzieciństwa marzyłam iść na studia medyczne. Pomagać ludziom. 6 lat studiów z doktoratem to teraz 6 lat zajmowanie się dzieckiem. Za szybko. Z czego ja mu dam jeść? Mam żyć na jego łasce? Żeby potem mi to wypominał?
- Aha…. Rozumiem. Ubieraj się. – Nie interesowało go to. Kompletnie. Jak można być kimś takim?  
- Współczuje twojej matce i ojcu. Gdybym miała kogoś takiego to był bała się podchodzić z patykiem! Co dopiero, , od tak”. Zero współczucia. Ty wiesz co to gwałt dla kobiety? Wiesz co to kurwa jest! Ja wiem. Bo to nie pierwszy raz! Gdy miałam 6 lat zostałam zgwałcona przez mojego wujka! Ty sukinsynie! – Wybiegłam z pokoju. Jego mina była zadziwiająca. Mieszanka smutku z zaskoczeniem, współczuciem i niedowierzaniem, ironii z rozbawieniem.
Wpadłam do toalety oszołomiona. Ubrałam się siadając na zimnych kafelkach. Przypomniało mi się to jak byłam mała. Mojego, , ukochanego wujka”. A co w tym wszystkim jest najgorsze? Że nikt mi wtedy nie uwierzył. Mama jedynie po części. Opowiedziała o tym mojemu tacie. A on jedynie co zrobił to wyprowadził się. Uznał nas za wariatki. Nikt nie miał prawa obrażać jego brata.  
Nie chce żyć. Po co ja się urodziłam? Jestem tylko kupą nieszczęścia i pechowych wypadków. Nie wiem ile tam siedziałam, ale wiem że zasnęłam przytulając się do pralki.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyć mu to było ostatnią rzeczą życiowych błędów. Chciałam swojej samotności. Swojego spokoju. W swoim towarzystwie czułam się bezpiecznie.  
- Otwieraj… Rose. Rose!!! – Walił w drzwi pięściami i nogami. Może myślał że mi się coś stało. Może tak powinno być? No właśnie… może. Życie się składa tylko z, , może”. Nie, , można” być niczego pewnym., , Może będzie padać”, , , Może cię kocha”. – ROSE!!!!!!!! – Nawoływał. A ja dalej toczyłam się w swoich bezsensownych rozmyśleniach. Słyszałam również jak próbuje wyważyć drzwi. Udało mu się? Nie wiem. Zapadłam ponownie w głęboki sen. Byłam wykończona przeżyciami.

IskierkaNadzieji

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1287 słów i 7074 znaków.

7 komentarzy

 
  • IskierkaNadzieji

    Dziękuję kochane :) Wstawiona.

    25 sie 2014

  • Loriii

    Kiedy następna część??  Nie mogę się już doczekać!!  <3

    25 sie 2014

  • Sylwia.

    Cuuuuudo.  ♥

    24 sie 2014

  • IskierkaNadzieji

    Dziewczyny ja utalentowana? No co wy! Dziękuję ślicznie. Wy to zawsze umiecie mnie pocieszyć!!! Dziękuje raz jeszcze!!! Dziękuję ;* Całuje Was i nie macie pojęcia jaka jestem szczęśliwa!

    23 sie 2014

  • Misia:*

    Jesteś po prostu utalentowana! Pisz szybko kolejne części !

    23 sie 2014

  • Loriii

    Cudo *.* pisz dalej masz talent!!

    23 sie 2014

  • nk

    Super czekam na dalszy ciąg.

    23 sie 2014