Federico cz.9

Federico cz.9Te dni mijają tak szybko. Znowu jest sobota, leżałem na łóżku wyciągając się i zakrywając twarz poduszką bo słońce cały czas raziło mnie w oczy. W końcu postanowiłem wstać. Poszedłem na dół mama akurat siedziała w salonie a na rękach trzymała Josh’a.  
- Hej mały. – powiedziałem i delikatnie dotknąłem jego małej rączki. Na jego maleńkiej twarzyczce pojawił się słodki uśmieszek. Zaśmiałem się i zaraz potem poszedłem do kuchni. Po chwili też przyszedł tata, widziałem że chyba się nie wyspał.  
- Ej a co ci się stało? – zapytałem po chwili śmiejąc się.  
- Aj tam wczoraj późno z pracy wróciłem po prostu koszmar. – mówił a ja ponownie się zaśmiałem.  
- Dobra a teraz mam do was pytanie- powiedziałem w drodze do salonu razem z tatą. – Czy jest taka możliwość żeby pojechał za tydzień do kolegi na ognisko? – zapytałem.  
- Aha… a co tam będziecie robić? – Pytał tata, no a co miałem mu powiedzieć? Zawsze jak chcę gdzieś jechać zadaje mi to samo pytanie powiedziałem mu coś i odrzekli że się zastanowią, no ciekawe. Gdzieś tak około godziny 12 chciałem iść na boisko ale w pewnej chwili usłyszałem głos taty.  
- Federico może porozmawiać? – zatrzymałem się i usiadłem na kanapie. O co chodzi tym razem? Znowu chcę mnie zacząć przekonywać do tego żebym zrezygnował? Moja odpowiedź nadal brzmi nie. Ale jak się okazało rozmowa była na zupełnie inny temat. – Posłuchaj bo… to o co cię teraz zapytam może być lekko krępujące ale chcę wiedzieć… powiedz mi czy ty i Sara, czy wy uprawialiście już seks?  
- Nie, oczywiście że nie dlaczego się mnie o to pytasz? – byłem trochę zdziwiony jego pytaniem.  
- No przepraszam ale chciałem się upewnić bo wiesz, chłopcy w twoim wieku zaczynają patrzeć na dziewczyny z trochę innej strony. Zaczynają zwracać większą uwagę na wygląd, wiesz piersi, tyłek i ja po prostu chcę wiedzieć czy z tobą jest okey. – mówił.  
- No wiesz… prawdą jest to że czasami zdarza mi się spojrzeć tam gdzie nie powinienem lub mam też jakieś takie dziwne myśli ale jest wszystko w porządku naprawdę.  
- No to się cieszę. – powiedział i pozwolił mi iść.  
Szedłem po chodniku w pewnej chwili zauważyłem Patricka. Zbierał książki z ziemi podszedłem i zacząłem mu pomagać.  
- Hej… co się stało? – zapytałem chcąc wiedzieć dlaczego zbiera to wszystko.  
- Aj.. no wiesz taka ze mnie niezdara że się potknąłem… - nie mogłem powstrzymać się od zaśmiania. W końcu pozbieraliśmy wszystko i w końcu mogliśmy się wyprostować. Zauważyłem że jesteśmy bardzo blisko siebie, nasze klatki piersiowe praktycznie się ze sobą stykały. Dla mnie to była dosyć niekomfortowa sytuacja ale zauważyłem że dla niego wręcz przeciwnie. Po chwili dostrzegłem lekki uśmiech na jego twarzy i też zobaczyłem że jego policzki się rumienią.  
- Ty masz naprawdę śliczne oczy… z bliska wyglądają jeszcze lepiej… - powiedział patrząc się na mnie.  
- Dzie- Dzięki… wiesz bo ja muszę już iść masz. – podałem mu książki i odsunąłem się.  
- No tak zapomniałem… - mówił z wyraźnym smutkiem na twarzy. – Dobra nie przejmuj się mną idź. Powiedział, trochę trudno było mi go tam zostawiać bo w końcu to mój kolega no ale… W drodze na boisko szedłem obok domu Kamila, stanąłem na chwilę w końcu zdecydowałem się zajść. Zapukałem otworzył.  
- Hej… możemy porozmawiać? – zapytałem, wyszedł z mieszkania i usiedliśmy na schodach. – Wiesz ja chciałem, chciałem cię przeprosić. – powiedziałem. – Wiem zachowywałem się jak idiota ale wiesz że taniec i muzyka są dla mnie bardzo ważne i że trudno byłoby mi to porzucić. Wiem że się martwisz, rozumiem ale chcę abyś ty też zrozumiał mnie. – mówiłem.  
- Fede, ja też chciałbym przeprosić bo prawda jest taka że nie powinienem się tak nie ciebie wydzierać. Wtedy może po prostu targały mną emocje bo się o ciebie. Powinienem raczej cię w tym wspierać i być przy tobie żebyś mógł na spokojnie podjąć tą decyzję, naprawdę przepraszam.  
- Ja nie jestem na ciebie zły… no to jak jest spoko?  
- Jest spoko. – powiedział, po tym przytuliłem się do niego i poszliśmy razem na boisko.  
***
Kilka dni później, jest już czwartek. Zajęcia z tańca których nie mam zamiaru ominąć. Choć tata mi zakazał i tak poszedłem, powiedziałem że idę do Sary. Mam nadzieje że się nie dowie bo wtedy będzie zły. Nauczyciel też nie był pewien tego czy ma pozwolić mi tańczyć. Ale w końcu się zgodził, każdy z nas pokazywał po kolei choreografię. Na każde zajęcia musimy przygotować coś nowego. W końcu nadeszła moja kolej. Wszystko było dobrze do momentu kiedy miałem zrobić obrót. Kiedy zacząłem zrobiło mi się strasznie słabo i upadłem na podłogę.  
- Boże Fede wszystko w porządku? – zapytał  
- No tak tylko zrobiło mi się trochę słabo. – mówiłem. Pomógł mi wstać i zaprowadził mnie na ławkę.  
- Wiedziałem że to nie jest dobry pomysł pozwalania ci uczestniczyć w tych zajęciach. – Po jakimś czasie chciałem wstać bo myślałem że czuję się lepiej ale kiedy tylko spróbowałem od razu siadłem, nie dałem rady. - Muszę zadzwonić po twojego tatę żeby cię zabrał.  
- Nie proszę niech pan nie dzwoni.  
- Federico muszę. – powiedział no i co? Już się boje co będzie jak tata przyjedzie, nie lubi tego kiedy go okłamuję. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci mówimy sobie wszystko, on mnie jeszcze nigdy nie okłamał a ja? Eh… szkoda gadać. PO jakiś 15 minutach był już. Wszedł na salę, kiedy mnie zobaczył od razu wiedziałem że jest wściekły. Zaprowadził mnie do samochodu.  
- Co ja ci mówiłem! Przecież wiedziałem że tak będzie Federico do jasnej cholery czemu ty mnie nie słuchasz! – krzyczał.  
- Sam dobrze wiesz dlaczego! Każesz mi zrezygnować z tego co kocham a wiesz że nie umiem! Jakbyś ty znalazł się w takiej sytuacji na pewno nie postąpił byś inaczej! – po tym już się nie odzywał. Mam rację prawda? Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. W końcu dojechaliśmy do domu, tata od razu kazał mi iść do pokoju, żeby się już więcej nie sprzeczać poszedłem tak jak mi kazał.  
*Następnego dnia po lekcjach*  
Wiecie co zauważyłem? Że Sara teraz cały czas jest dla mnie jakaś taka dziwna, bardzo rzadko ze mną rozmawia, kiedy chce ją przytulić to też zachowuje się dziwnie… nie wiem co się dzieje. Postanowiłem do niej pójść. Wpuściła mnie ale na początku się nie odzywała.  
- Kotku wyjaśnij mi co się dzieje bo ja, ja nie wiem. Martwi mnie to i to nawet nie wiesz jak bardzo. Dlaczego prawie w ogóle ze mną nie rozmawiasz?  
- Chcesz wiedzieć co stało się wtedy u mnie i jak się tam znalazłeś? – zapytała.  
- Tak i to bardzo chce.  
- Przyszedłeś do mnie, zacząłeś mnie dotykać i chciałeś namówić mnie na seks. Byłeś pod wpływem narkotyków. – mówiła a ja nie mogłem w to uwierzyć  
- Co? Kochanie to nie możliwe… ja nigdy bym czegoś takie nie zrobił.  
- Zrobiłeś. Pamiętam wszystko z tamtego dnia… - i wtedy sobie przypomniałem.
- A no tak… no ale skąd ja miałem wiedzieć że po jednym durnym skręcie zacznie mi tak odwalać! – mówiłem.  
- Przepraszam co? Federico co ci strzeliło do głowy żeby palić to świństwo! – krzyczała oburzona.  
- Misiu wybacz mi to… ja naprawdę nie wiedziałem gdybym był o zdrowych zmysłach wiesz że bym tego nie zrobił nie mógłbym cię skrzywdzić. – mówiłem i zaraz potem pogłaskałem ją po policzku. Przez chwilę się nie odzywała ale zaraz potem powiedziała.  
- Federico ja wiem że to co teraz powiem nie jest dla ciebie łatwe ale chcę żebyś wiedział że jeśli nie przestaniesz palić, z nami koniec. – mówiła. Nie docierało to do mnie.  
- Jak to koniec? Zerwiesz ze mną?- pytałem.  
- Tak, ja wiem że nie jest łatwo wyjść z nałogu ale jeśli ci zależy na tym żebyśmy byli razem zrób to. – powiedziała. Myślałem nad tym cały czas w końcu powiedziałem.  
- Zrobię to do ciebie skarbie… - wyszeptałem. Od razu wiedziałem że nie będzie łatwo ale postaram się, dla niej, dla nas. Przytuliłem ją mocno do siebie. – Kocham cię. – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.  
Jakiś czas potem poszedłem do toalety a Sara tym czasem szukała filmu który mamy razem obejrzeć. W końcu wyszedłem i w pewnej chwili usłyszałem znajomy mi głos. Podszedłem bliżej schodów, nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Na dole, w salonie była Kira…  



Ta cześc nie jest zbyt długa i jak dla mnie też nie zbyt ciekawa ale mam nadzieje że wam się spodoba :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1660 słów i 8786 znaków, zaktualizowała 27 cze 2015.

Dodaj komentarz