Federico cz.12

Federico cz.12Nie mogłem już nic więcej z siebie wydusić rozłączyłem się i złapałem się za głowę.  
- Kochanie co się dzieje? – zapytała Sara.  
- Moja… moja mama jest w szpitalu. Tata mi teraz o tym powiedział. – chciało mi się płakać.  
- Boże… nawet nie wiesz jak mi przykro. – mówiła. Poszedłem na dół i powiedziałem o tym Amelce ale on powiedziała że lepiej będzie jak ona pojedzie bo szpital jest dosyć daleko i nie chce żebym sam szedł. Zgodziłem się, zostałem tam. Byłem tak strasznie pod denerwowany. Poszedłem do pokoju, usiadłem i schowałem twarz w dłoniach. A co jeśli miała jakiś wypadek? Nie nie mogę tak myśleć. Tak strasznie się bałem. W pewnej chwili drzwi się otworzyły, myślałem że to Sara ale to był Patrick. Spojrzałem na niego ale zaraz potem z powrotem spuściłem głowę.  
- Jejku Fede co się stało… - zapytał siadając obok.  
- Nic, naprawdę nie przejmuj się. – powiedziałem.  
- Weź przecież widzę że coś jest nie tak…  
- Moja mama jest w szpitalu. – powiedziałem na jednym wydechu zaraz potem zanosząc się płaczem.  
- Przykro mi ale spokojnie to na pewno nic poważnego i niedługo stamtąd wyjdzie zobaczysz. Nie płacz proszę… skarbie proszę cię. – czasami mnie tak nazywa a ja mu na to pozwalam dlatego że skoro i tak nie możemy być razem, a to jak mnie tak nazywa go uszczęśliwia no to czemu nie. Wiem że i tak cierpi przez to że nie odwzajemniam jego uczuć, dlatego jako jego kolega pozwalam mu na to. Po chwili wstałem.  
- Jak ja mam nie płakać skoro stało się coś takiego boże… - po chwili on podszedł do mnie i położył mi dłonie na ramionach.  
- Nie bój się dobrze? Myśl pozytywnie, jest wszystko w porządku nie potrzebnie się denerwujesz tak? – mówił.  
- To nie takie proste… - powiedziałem i zaraz potem zobaczyłem jak staje lekko na placach i zbliża się do mnie. Co mam robić? Mam mu na to pozwolić? Gdybym był jeszcze taki jak on to tak ale nie jestem. Mam po raz kolejny go zawieść? Kiedy się odsunę to po raz kolejny dam mu do zrozumienia że między nami nic nigdy nie będzie. A go to boli… ale no ja nie mogę! Powiedziałem sobie w myślach i zaraz potem delikatnie przesunąłem głowę w bok.  
- Patrick… wybacz mi ale… - mówiłem cicho.  
- Okey… rozumiem. Po co ja sobie robię nadzieje. W sumie to co chwilę ktoś mnie odtrąca, co chwilę ktoś mi mówi że nic z tego. Już się przyzwyczaiłem. – mówił a w jego głosie wyczułem smutek, gniew, rozpacz.  
- Ale ja naprawdę…  
- Zostaw ten temat w spokoju jasne? Już dotarło do mnie że mnie nie kochasz. Uświadomiłem sobie że nigdy nie uda mi się do ciebie zbliżyć. I choć jest mi z tym ciężko jakoś daję radę wiesz? Zapomnę o tobie, bo wiem że tego chcesz. Nie będzie mi łatwo bo ja cię naprawdę kocham. Ale co z tego.  
- Ja naprawdę przepraszam…  
- Daj sobie spokój. – powiedział i wyszedł. Nie no super jak nie mama to teraz kłótnia z Patrickiem… czemu ja zawsze muszę coś zepsuć. Zszedłem na dół, jego już nie było. Podeszła do mnie Sara zobaczyła że jestem strasznie smutny dlatego od razu mnie przytuliła. Ona zawsze wiedziała że kiedy jestem smutny to najlepiej działa na mnie jej dotyk.  
*Rano*
Jeszcze przed lekcjami poszedłem do szpitala do mamy, pozwolili mi wejść.  
- Hej… - powiedziałem całując ją lekko w policzek.  
- Hej synuś. A ty nie w szkole?  
- Chciałem się z tobą zobaczyć. Tata mi mówił że podobno straciłaś przytomność w pracy bo dostałaś jakiegoś bólu w klatce piersiowej, to coś poważnego? – pytałem lekko zaniepokojony.  
- Nie wiem, dopiero jutro dostanę wyniki badań ale spokojnie to na pewno nic złego. – Powiedziała i wzięła mnie za rękę. – Ale widzę że coś z tobą jest nie tak, jakiś taki smutny jesteś co się dzieje?  
- Aj… nie ważne. Po prostu ostatnio dużo się u mnie dzieje i już nie wyrabiam. – mówiłem.  
- Znowu pokłóciłeś się z Sarą? -zapytała
- Nie… ale naprawdę nie przejmuj się teraz mną. Musisz odpoczywać a nie zaprzątać sobie głowę moimi problemami.  
- Federico przestań. Jesteś moim synem jak mam się nie przejmować. – mówiła.  
- Ja już pójdę. Przyjdę po lekcjach. – dałem jej buziaka w policzek i wyszedłem. Zrobiłem to dlatego że nie chciałem jej zadręczać moimi problemami. Leży teraz w szpitalu a ja mam jej gadać o tym co się u mnie dzieje?  
*Tydzień później*  
Przechodziłem załamanie przez ten cały tydzień. Jak się okazało moja mama ma raka płuc. Chodzę do niej codziennie tak samo jak tata i Amelia. Co ja zrobię jeśli ona umrze? To ona zawsze się mną zajmowała kiedy byłem chory. To ona zawsze mówiła mi co jest dobre a co złe. To ona pozwalała mi ze sobą spać kiedy byłem mały i się bałem. Co ja bez niej zrobię… to jest najlepsza mama jaką można sobie wymarzyć.  
Leżałem na łóżku cały we łzach. Dziś jest ten koncert charytatywny ale jak ja mam się z tego cieszyć skoro dzieje się coś takiego. Przez ten cały tydzień byłem strasznie nie obecny w szkole. Nauczyciele tylko czasami zwracali mi uwagę, tata wyjaśnił im wszystko kiedy w poniedziałek nie poszedłem do szkoły. To był pierwszy dzień po tym kiedy się o tym dowiedziałem. Każdy mi współczuł, miło z ich strony ale co z tego. Koncert jest o godzinie 15 a jest 11. W końcu wstałem i w pewnej chwili przypomniałem sobie słowa Patricka. "Wszystko będzie dobrze, myśl pozytywnie”. Starałem się naprawdę ale to nie jest łatwe. Zszedłem na dół nadal ubrany w bokserki. Tata też nie był w najlepszej formie ale tak samo jak ja starał się tego nie pokazywać i był w miarę "wesoły”. Po zjedzeniu śniadania ubrałem się tak:  

http://img.loveit.pl//obrazki/20130319/fotobig/sunnysmile-421455d4afbf8f539046.jpeg

I wyszedłem. Jesteście ciekawi gdzie poszedłem? Tak poszedłem Kiry, chciałem z nią porozmawiać i wyjaśnić to wszystko. Sary nie było co bardzo ułatwiło mi pracę. Wyszedłem z nią do parku.  
- Dobra posłuchaj bo ja… chciałem z tobą porozmawiać o… o tym co zaszło. Ten pocałunek wtedy w parku ja naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Jesteś wspaniałą dziewczyną taką śliczną słodką… ja wiem że ty coś do mnie czujesz być może ja też ale nie jestem tego pewien rozumiesz? Kocham Sarę, ale ty też jesteś dla mnie bardzo ważna, być może czuję coś do ciebie i do niej. Nie wiem co o tym myśleć. Chcę abyś…
- Ja chcę tylko abyś się zdecydował. Ja wiem że kochasz nas obie. Jesteś niezdecydowany, zastanów się kto jest dla ciebie ważniejszy, ja, czy ona. A kiedy podejmiesz już decyzję to wtedy się do mnie odezwij. – powiedziała i poszła. No i co ja mam robić. Mam wybierać pomiędzy Sarą a Kirą? Obie są dla mnie cholernie ważne i wiem że jeśli wybiorę Sarę to Kira mnie znienawidzi a jak wybiorę Kirę… zniszczę to co było między mną a Sarą przez te całe dwa lata. Złamię jej serce a nie chcę żeby cierpiała. Kurwa, to jest trudniejsze niż mi się zdawało… Kiedy wybiła godzina 14 poszedłem na miejsce gdzie miał się odbyć koncert. Kiedy go zobaczyłem po prostu czułem że zaraz zemdleje. Wiem reaguję tak samo jak jakaś napalona nastolatka ale no kurwa byłem tak podjarany że nie mogłem się ogarnąć! W końcu jego menager podszedł do mnie razem z nim.  
- Dzień dobry Federico. – powiedział i podał mi rękę którą lekko uścisnąłem.  
- Dzie- Dzień dobry. – powiedziałem.  
- No to ja was na chwilę zostawię. Poznajcie się. – powiedział i poszedł. Abraham spojrzał na mnie i zaraz potem się uśmiechnął.  
- No to czyli dzisiaj występujemy razem tak?- zapytał.  
- Tak i nawet nie wiesz jak bardzo mnie to cieszy. Jestem twoim fanem kocham twoje piosenki, twierdzę że jesteś po prostu najlepszy. – mówiłem prawdę bo serio tak uważam.  
- Dzięki ale powiem ci że słyszałem kilka twoich kawałków i uważam że też są super, masz naprawdę świetny głos. – powiedział. Podziękowałem mu a potem powiedział że jeśli ten koncert wypali to może niedługo nagramy wspólną piosenkę. No lepiej być nie może.
Koncert trwał dwie godziny śpiewaliśmy wszystkie piosenki z jego płyty całe szczęście znałem je na pamięć. Bawiłem się świetnie wtedy zapomniałem o wszystkim co mnie dręczyło. Było super. W końcu koncert się skończył. Byłem szczęśliwy… i to nawet bardzo. Zszedłem ze sceny. Podziękowałem wszystkim że miałem szansę tutaj wystąpić i za to że mogłem pomóc dzieciom z domu dziecka bo właśnie dlatego ten koncert był zorganizowany. Odszedłem na pewną odległość i wtedy zobaczyłem jak Sara przytula się do jakiegoś chłopaka…

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1675 słów i 8794 znaków.

1 komentarz

 
  • ccc

    Czekam na kolejną część super :kiss:

    1 lip 2015