Federico cz.26

Federico cz.26Muzyka  
"Fearless" - Olivia Holt

Patrzyłem na nią, w tle słyszę tylko bardzo przyśpieszone bicie mojego serca. Myślałem że zaraz normalnie zemdleję. Kilka razy otworzyłem usta żeby coś powiedzieć ale nie dawałem rady, to co mi powiedziała było po prostu za bardzo szokujące. W końcu jednak wziąłem się na odwagę i zacząłem:
- Co...? Jak to... jak to jesteś w ciąży? Powiedz mi że to jest jakiś chory żart. -mówiłem w dalszym ciągu spoglądając na roztrzęsioną dziewczynę. Ona dalej płacząc pokręciła przecząco głową.  
- Robiłam test... masz, sam zobacz... - po chwili wyjęła z torebki ten test i podała mi go do ręki. Kiedy zobaczyłem na nim dwie kreski od razu powiedziałem:
- O kurwa... - nie chciałem przeklinać ale teraz to było jedyne słowa jakie przychodziło do głowy. Usiadłem z powrotem na łóżku bo miałem wrażenie że mojego nogi odmawiają mi posłuszeństwa. W tamtej chwili nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, co zrobić z Sarą. Byłem kompletnie zakłopotany, ale gdy tylko patrzyłem na zapłakaną Sarę było mi jeszcze gorzej. Przysunąłem się do niej i bardzo mocno ją do siebie przytuliłem. - Spokojnie kochanie... nie płacz proszę misiaczku. - Objąłem jej twarz dłońmi i spojrzałem głęboko w oczy zaraz potem ocierając łzy spływające po jej policzkach. - Nie denerwuj się, posłuchaj, bardzo często jest tak że, te testy po prostu się mylą. To, to jeszcze nic nie znaczy tak? Nic nie jest potwierdzone. - mówiłem choć szczerze? Sam w to nie wierzyłem, ale naprawdę miałem ogromne nadzieje na to że to co mówię jest prawdą i ona nie jest w ciąży.  
- W takim razie jak mam to sprawdzić? - zapytała dalej szlochając. Zdawałem sobie sprawę z tego że to co teraz powiem nie będzie dla niej zbyt wesołe no ale nie ma innego wyjścia.  
- Musisz, iść do ginekologa. - Ona spojrzała na mnie z lekkim przerażeniem co wcale mnie nie zdziwiło. - Ja wiem, wiem że to jest trochę krępujące ale musisz. Przecież oboje bardzo chcemy poznać prawdę tak? - Przez chwilę nie reagowała dopiero po jakimś czasie pokiwała lekko głową. Nawet nie wiecie jak dziwnie się czuję mówiąc swojej dziewczynie o tym żeby poszła do ginekologa. Z resztą... to wszystko jest strasznie dziwne. Kto by pomyślał że po jednej niewinnej nocy wyniesiemy takie konsekwencje Kiedy Sara już wyszła bo mam do niej zadzwoniła ja siedziałem w pokoju z twarzą schowaną w dłoniach. Nie dawałem rady powstrzymać emocji, w tej chwili chciałem zacząć płakać, krzyczeć zrobić cokolwiek. Chociaż o wiele bardzo wolałbym teraz pobyć sam, to oczywiście mój tata musiał przyjść. Popatrzył na mnie, od razu zauważył że coś jest nie tak. Nie chciałem za żadne skarby mu o tym mówić. Jeśli się o tym teraz dowie to mnie chyba zabije. Nie wiem co będzie sobie o mnie wtedy myślał.  
- Hej Fede... co się dzieje? Jesteś taki nieobecny od przyjścia Sary, co się stało? Znowu się pokłóciliście? - zapytał.  
- Nie chcę o tym rozmawiać. Błagam cię wyjdź, zostaw mnie. - on oczywiście nie dawał za wygraną, cały czas nakłaniał mnie do tego bym wyznał mu prawdę. No tak wszystko spoko tylko że jak mu powiem o tym że moja dziewczyna która ma 15 lat, jest ze mną w ciąży to dostanie zawału. W końcu te jego błagania stały się nie do zniesienia, nie mogłem już dłużej wytrzymać tej presji jaką na mnie wywoływał. -Dobra chcesz wiedzieć? Proszę bardzo, Sara jest w ciąży. - jego reakcja była dokładnie taka jakiej się spodziewałem. Stał bez ruchu i nie mógł wydusić z siebie nawet jednego słowa. Moja psychika była już tak słaba że nie powstrzymywałem się już więcej i po prostu zacząłem płakać.  
- Ale... czy to jest już potwierdzone? - zdziwiło mnie to pytanie, myślałem że zaraz zacznie na mnie krzyczeć że jestem skończonym idiotą i tym podobne. Powiedziałem mu o tym że robiła tylko jeden test, wtedy trochę się uspokoił. Czyli jednak to co powiedziałem mogło mieć jakiś sens. Tata przyznał mi rację, prawda jest taka że był trochę zły, znaczy był bardziej zszokowany. Nie nie dziwne, nie na co dzień słyszy takie rzeczy. Nasza rozmowa trwała dosyć długo. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem się:
- Ale... to ty nie jesteś na mnie zły?
- Federico, ja nie mogę teraz się na ciebie złościć bo wiem że to nie jest łatwe, że jest ci cięźko i że to nie było planowane. Słuchaj... nawet jeśli okaże się to prawdą, nie zostawię cię z tym samego. Pomogę wam tak jak tylko będę mógł. Chociaż przyznam ci że nieźle mnie tym zaskoczyłeś, chyba jeszcze będę musiał z tobą na ten temat porozmawiać... - Po jego minie było widać że był strasznie zmieszany.  
*Rano*
Wczoraj dostałem telefon od Kamila z wiadomością która z jednej strony, mnie ucieszyła ale z drugiej nie bardzo. Chodziło o to że nasza wychowawczyni poważnie zachorowała a miała z nami jechać na wycieczkę. Z tego powodu wycieczka zostaje przełożona, na kiedy, nie wiem. Cieszy mnie to ponieważ teraz możemy w spokoju wyjaśnić tą sprawę z ciążą. Wstałem powolnie z łóżka ubrałem się w to co miałem pod ręką, poszedłem do toalety żeby się jakoś ogarnąć i zaraz potem do kuchni na śniadanie. Tata widział że jestem w okropnym stanie ale nie zaczynał tematu, to nawet lepiej ja też nie mam zamiaru o tym teraz rozmawiać. Kiedy już byłem gotowy wyszedłem.  
*Pod salą*
Od razu podszedłem do Sary kiedy ją zobaczyłem, ona tak samo jak ja nie była w humorze. Gdy tylko znalazłem się przy niej w jednej chwili znalazła się w moich ramionach.  
- Hej kochanie... - wyszeptałem po chwili odsuwając się od dziewczyny. Patrzyła na mnie smutnym i przygnębionym wzrokiem. W końcu postanowiłem ją zapytać czy zapisała się do ginekologa.  
- Tak... ale jest taka jednak mała sprawa... - zaniepokoiło mnie to, spojrzała na mnie i kontynuowała. - Mogę przyjść dopiero w poniedziałek. - Kiedy to powiedziała w brzuchu poczułem dziwny skurcz.  
- Co? Ja nie wytrzymam tyle czasu w takim stresie... - po tych słowach westchnąłem zrezygnowany i dodałem. - No ale... dobrze. Ważne że się umówiła na wizytę. Wszystko będzie dobrze... - żeby trochę jej polepszyć humor lekko się uśmiechnąłem i delikatnie pocałowałem ją w nosek. Kiedy to zrobiłem od razu ujrzałem na jej pięknej twarzyczce uśmiech który tak bardzo kocham. Postanowiliśmy że na razie nie będziemy nic nikomu mówić bo to raczej nie ma większego sensu i założę się że wzbudziłoby wielkie zamieszanie. I jest jeszcze jeden problem... ja muszę szczególnie uważać na to kiedy i z kim o tym rozmawiam bo przecież w każdej chwili ktoś może to usłyszeć i zaraz to wszystko wyląduje w gazecie bądź w telewizji. Nie chcę tego bo to było by już za wiele. Lekcje mijały dosyć szybko, co bardzo mnie cieszy bo jeszcze dzisiaj mam spotkanie z Ian'em, chcę mu pokazać nową piosenkę. Na ostatniej przerwie chciałem przejść się z Sarą na krótki spacer, w tym celu wyszliśmy na dwór, wziąłem ją za rękę i rozpoczęliśmy spacer wokół szkoły. Było naprawdę przyjemnie, ta cisza, która trwała między nami... w pewnej chwili jednak została przerwana. Zza moich pleców usłyszałem krzyk, kiedy się odwróciłem tuż przy mnie stała dziewczyna. Po chwili zaczęła mówić.  
- Federico, h-hej... ja, ja jestem, twoją fanką czy mógłbyś... - po tym pokazała na notes, nie musiałem się wysilać żeby zrozumieć o co jej chodzi. Przeważnie nie odmawiam fanom ale... kiedy jestem z Sarą to trochę nie zręczne. Popatrzyłem na Sarę, wyglądała tak jakby nie miała temu nic przeciwko ale i tak wiem że czuje się z tym dziwnie. Zgodziłem się, dałem jej ten autograf a potem jeszcze zrobiliśmy zdjęcie. Kiedy odeszła ja zwróciłem się do Sary.  
- Przepraszam skarbie ale wiesz...  
- Nic się nie stało, rozumiem. - Po tych słowach przytuliła się do mnie.  
*Po lekcjach*
Tak jak mówiłem po skończonych lekcjach udałem się do Iana. W jego gabinecie omówiliśmy kilka spraw dotyczących nowej płyty. Powiedział że wszystko już jest gotowe, pozostały tylko sprawy marketingowe, ale tym nie muszę się już martwić. Cieszyłem się bo bardzo mi na tym zależy. Kiedy powiedziałem mu że przygotowałem nową piosenkę powiedział że z chęcią jej posłucha a jak mu się spodoba to ją wykorzysta, jeszcze nie wie do czego ale na pewno. Po tej krótkiej zamianie zdań udaliśmy się wspólnie do studia nagraniowego. Po tym jak się tam znaleźliśmy dałem podkład chłopakowi który obsługuje konsole. Jakiś czas potem byłem już gotowy, piosenka była w języku angielskim i brzmiała mniej więcej tak:

https://www.youtube.com/watch?v=OHPAiOt8l9Q

Ian był tym naprawdę zachwycony, co zadowoliło również i mnie. Pracowłem nad tym dobre dwa tygodnie, w końcu mi się udało i jak się okazuje wyszło lepiej niż się spodziewałem. Kiedy tylko wyszedłem od Iana, postanowiłem zajść do miejsca gdzie odbywają się nasze co tygodniwoe zajęcia taneczne. Jason już na początku powiedział nam że jeśli będziemy mieli ochotę to możemy tu przychodzić po za zajęciami żeby sobie poćwiczyć. Trzeba tylko poprosić w recepcji o kluczyk do sali. Kiedy już miałem to za sobą, przebrałem się w strój w którym zawsze tańczę czyli, szere dresy zwężane przy kostkach, czarne vansy i biała koszulka ze znakiem zapytania i wykrzyknikiem. Gdy znalazłem się już na sali zacząłem się powoli rozciągać, i wtedy właśnie usłyszałem coś za sobą. Po odwróceniu się do tyłu ujrzałem Mai'e, jedną z dziewczyn które należą do naszej grupy. Uśmiechnąłem się kiedy ją zabaczyłem.  
- Hej, też wpadłaś poćwiczyć? - zapytałem w dalszym ciągu z uśmiechem na ustach.  
- No, tak... tylko nie spodziewałam się tutaj ciebie. - Jej zachowanie jest dla mnie jak najbardziej normalne, Mai'a jak zresztą dużo innych dziewczyn jest moją fanką, a to wiążę się też z tym że jej się podobam.  
- Jeśli chcesz to sobie pójdę. - po tych słowach cicho się zaśmiałem, ona tak samo, po chwili powiedziała że nie chcę żebym szedł bo jestem jej w sumie do czegoś potrzebny. Zastanowiło mnie to przez chwilę, potem wytłumaczyła mi że nie radzi sobie z jednym krokiem w układzie który na poprzednich zajęciach pokazał nam Jason. Oczywiście, zgodziłem się jej pomó, bo dlaczego miał bym tego nie robić. Żeby pokazać jej jak ma to wykonać musiałem stanąć za nią i położyć jej dłonie na biodrach. Wszystko było by dobrze gdyby nie pojawił się ktoś, kogo w ogóle bym się tu nie spodziewał...
- Eghem. Czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam? - usłyszęliśmy po chwili. Rzecz jasna, to nie był nikt inny jak Sara. No kurcze, dlaczego akurat teraz ?! Czemu zawsze musi mnie zabaczyć w takiej sytuacji. Pewnie znowu sobie pomyślała że się miziam z jakąs dziewczyną za jej plecami.
- No nie, to już przesada... - powiedziałem pod nosem i zaraz potem podszedłem do niej. - Sara, słońce... to nie tak jak myślisz ja tylko... - i znowu to samo, tłumaczenie się z czegoś czego nie zrobiłem, nienawidzę tego.  
- No? Co tym razem chcesz mi wcisnąć? Federico, powiedz mi dlaczego ty mi to robisz co? - zapytała.  
- Ale ja nic nie robię! Boże nie wiem ile razy to jeszcze powiem ale... to jest moja koleżanka której tylko pomagałem. I tyle. Błagam cię uwierz mi...
- Jasne, taka sama koleżanka jak moja kuzynka tak?- Nie no nie wierzę, po prostu nie mogę uwierzyć w to że ona do tego wraca!
- A ty znowu o tym?! Myslałem że już dawno zakończyliśmy ten temat, ja już nie mam sił. Powiedz mi do jasnej cholery o co ci chodzi. Czemu przypierdalasz się do każdej dziewczyny jaką dotknę! No powiedz mi bo naprawdę nie wiem! - krzyknąłem, zauważyłem że w tamtej chwili oczy Sary się zeszkliły.  
- Bo raz mnie już zdradziłeś, nie potrafię ci już ufać... - po tych słowach wyszła, a ja stałem tam jak debil i patrzyłem się w pustą przestrzeń przede mną. Najgorsze w tym wszystkim jest to że ona ma rację... zrobiłem to. Wiem że to było dla niej naprawdę straszne, co mam zrobić żeby było tak jak wcześniej? I bardzo zastanawia mnie to dlaczego teraz cały czas nic tylko się kłócimy a może... to jakiś znak?
***
Zaraz po zakończeniu ćwiczeń wraz z Maią wrócilem do domu. Byłem zły, ale po większości smutny... nie lubię się kłócić z Sarą. A zwłaszcza teraz kiedy, możliwe że jest w ciąży. Takie nerwy mogą poważnie zaszkodzić dziecku. Będąc w nienajlepszym nastroju wszedłem do domu a zaraz potem od razu do pokoju. Naprawdę byłem zakłopotany tym wszystkim, nie wiem co mam zrobić żeby między nami nie było kłótni. Nie mając już siły na nic, poszedłem do toalety się wykąpać. Kiedy miałem już to za sobą z powrotem wróciłem do pokoju. Zanim się położyłem usisadłem na łóżku wziąłem telefon do ręki i napisałem do niej SMS'a jego treść był mniej więcej taka:
"Sara, wybacz mi. Ja wiem że popełniam bardzo dużo błędów i ty przez to cierpisz ale... nie nie zniosę dłużej tego że co chwilę się kłócimy. Nie chcę aby tak było bo za bardzo mi zależy, na tobie i na naszym związku. Jeśli naprawdę uważasz że zrobiłem coś złego, przepraszam cię. Wiedz że tego nie chcę, mam nadzieję że niedługo uda nam się normalnie porozmaiwać... Kocham cię."  
Po wysłaniu tego, jeszcze raz to przeczytałem i westchnąłem. Położyłem się na łózku i przykryłem kołdrą, przez dłuższy czas wpartywałem się w okno, nawet nie zorientowałem się że już dochodzi północ, lampka w pokoju cały czas się pali a ja jeszcze nie śpię. Widocznie jej światło przykuło uwagę taty bo po chwili znalazł się w pokoju.  
- Ej... a ty jeszcze nie śpisz? Jest już późno. - Powiedział patrząc na mnie, spojrzałem na niego i zaraz potem po raz kolejny westchnąłem.  
- Wiem. Po prostu... nie mogę spać. To wszystko co się teraz dzieje to dla mnie za dużo. Dzisiaj jeszcze na dodatek pokłóciłem się z Sarą... dlaczego ja zawsze muszę wszystko zepsuć. - mówiłem strasznie przygnębiony. Tata w dalszym ciągu mi się przyglądał, zaraz potem jednak usiadł na łózku i powiedział:
- Ty, nic nie zepsułeś. Już ci mówiłem że, kłótnie w związku są normalne. Wiem że jest ci z tym źle, ja to jak najbardziej rozumiem ale naprawdę, nie martw się. Niedługo pewnie się pogodzicie i znowu będzie dobrze.  
- Ale... ty nic nie rozumiesz. Te kłótnie, to już nie jest normalne. Kłócimy się praktycznie co chwilę, o byle co. Tato ja się boje. A co jeśli to oznacza że, nie powinniśmy już ze sobą być? Ja nie wiem co mam o tym myśleć ale naprawdę się boje... - patrzyłem na niego wzrokiem pewłnym smutku i niepewności.  
- O to się nie martw. Sara cię kocha, a ty ją tak? - po tym pytaniu pokiwałem głową. - No właśnie. Więc nie bój się za każdym razem jak się pokłócicie, porozmawiaj z nią na spokojnie, wszystko się wyjaśni. Naprawdę, zobaczysz że się ułoży. A teraz, gaś to światło idź spać. Okey? - uśmiechnałem się kiedy to powiedział, zanim jeszcze wyszedł z pokoju zatrzymałem go i powiedziałem "Dziękuje, kocham cię". Zaraz potem zrobiłem to o co mnie prosił i już po krótkiej chwili spałem jak zabity.  
*Rano*
Kolejny dzień, na całe szczęści sobota. Po sprawdzewniu godziny wstałem ponieważ już nie miałem ochoty leżeć. Kiedy chciałem się ubrać, w celu znaleziena skarpetek otworzyłem szufladę. Od razu moim oczom ukazała się paczka papierosów. Od razu naszła mnie ogromna chęć na to żeby zapalić. Nie zastanawiałem się długo i już po chwili stałem w salonie przy otwartych drzwiach od tarasu i zaciągałem się dymem. Nie mogłem się powstrzymać, ja chyba nigdy z tym nie skończę... Dzisaj tak samo jak wtedy, myślałem że jestem bezpieczny, że nikt mnie nie zobaczy, ale myliłem się. Po jakimś czasie usłyszałem głos taty.  
- Federico? - gdy tylko zobaczył co robię jego wyraz twarzy od razu się zmienił, wściekł się i to bardzo. - Wyrzyć to, w tej chwili. Wyrzuć to. - mówił szybko i stanowczo.  
- Tato ja... posłuchaj...
- Wyrzuć to do jasnej cholery!- po tam jak krzyknął, zrobiłem to. Kiedy wróciłem do salonu on spojrzał na mnie nadal tym rzzłoszczonym spojrzeniem. Nic nie mówiłem bo się bałem, cholernie się wtedy bałem. - Co ty wyprawiasz co? Możesz mi to wyjaśnić?! Ja myślałem że jednak masz trochę rozumu i że to rzucisz. Powiedz mi dlaczego ty mi to robisz. Ty chcesz mnie do grobu wpędzić?- ostanie słowa strasznie mnie poruszły do od razu pomyślałem o mamie, co spowodowało że łzy napłynęły mi do oczu.  
- Nie, oczywiście że nie... tato, ja naprawdę przerpraszam. Ale ten nałóg jest ode mnie silniejszy, ja sobie z tym nie radzę... chcę z tym skończyć ale nie potrafię. Wybacz mi, wiem że nie powinienem ale teraz jest już za puźno...  
- Właśnie że nie. Ja nie pozwolę ci na coś takie rozumiesz? W tej chwili masz wyrzucić te papierosy które masz w pokoju, bo wiem że na pewno masz. A od następnego tygodnia będziesz chodził na terapię dla uzależnionych, jasne? - bez słowa pokiwałem głową i od razu zrobiłem to co mi kazał. Cieszyłem się, chociaż to trochę słabo że mnie przyłapał ale teraz przynajmniej zrobi coś co może mi naprawdę pomóc. Bo to nie jest tak że ja chciałem popaść w ten nałóg, to samo jakoś tak wyszło. No ale teraz z pomocą taty, jestem pewien że mi się uda z tym skończyć.  
*Godzinę później*
Siedziałem na kanapie pijąc herbatę. Musiałem się jakoś rozgrzać bo było naprawdę zimno, no ale to nie dziwne skoro już zaczął się grudzień. Dokładnie, dzisiaj jest 3 grudnia. Lubię ten miesiąc, al tylko dlatego że wypadają w nim święta. Nic mnie tak nie nakręca, nic mnie tak nie cieszy jak atmosfera przed i w święta. Kiedy się tak wylegiwałem w pewnej chwili zadzwonił dzwonek. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem przed sobą Sarę.  
- O, hej... - powiedziałem, byłem naprawdę zadowolony z tego że ją widzę, chciałem z nią porozmawiać, tak jak doradził mi tata. Przywitała się ze mną i po chwili znalazła się w mieszkaniu. Pomogłem jej zdjąć kurtkę i zaraz potem oboje usiedliśmy na kanapie. Znowu to samo, cisza. Jakiś czas potem jednak Sara ją przerwała.  
- Posłuchaj, przyszłam tu bo chcę z tobą o czymś porozmawiać. A tak dokładnie chodzi o, tego SMS'a które mi napisałeś. Dużo nad tym myślałam i... eh. Ja też nie chcę się z tobą kłócić, mi też zależy na tobie i na nas. Ale nie rozumiesz tego jak ja się czuje, to co kiedyś zrobiłeś było dla mnie naprawdę ciężkie. Teraz kiedy widzę cię z jakąś dziewczyną czuje się tak... to boli Federico. - powiedziała i spojrzała na mnie.  
- Wiem. I nawet nie wiesz jak mi źle z tym że przeze mnie tak cierpisz. Popełniam wiele błędów ale wiesz że, kocham tylko ciebie. No fakt... kiedyś czułem też coś do Kiry ale teraz to już przeszłość. Chcę być tylko i wyłącznie z tobą z żadną inną. Chcę żebyś to zrozumiała bo, dobrze wiesz że teraz kręci się wokół mnie wiele dziewczyn, to są moje fanki. Ja nie mogę tak po prostu przestać utrzymywać z nimi kontakt, ale nie chcę też aby ciebie to bolało. Dlatego proszę cię... zrozum to i spróbuj, postaraj się, ponownie mi zaufać. - Po tych słowach Sara patrzyła na mnie, wiedziałem że to rozumie ale nie do końca potrafi się do tego przyzwyczaić.  
- Obiecujesz że już nie będziemy się tak często kłócić? - zapytała, uśmiechnąłem się lekko i zaraz potem pogłaskałem ją po policzku.  
- Mam nadzieję, kochanie. - Jak tylko to powiedziałem, nie minęła chwila a nasze wargi złączyły się ze sobą
*Emilia*
Czekałam na Kamila w salonie, powiedział że na chwilę gdzieś wychodzi i że zaraz wróci. Ja tym czasem oglądałam jakiś serial, i wtedy coś sobie uświadomiłam. Ja już tyle czasu u niego mieszkam, to chyba trochę nie w porządku. Przynajmniej ja tak uważam. Wiem że on chcę mi pomóc ale ja tak nie mogę... nie chcę aby się cały czas nade mną litował. Mogę wrócić do ojca, jakoś to zniosę. On skupia całą swoją uwagę na mnie i przez to czasami zapomina o innych rzeczach, nie chcę aby tak było. Gdy tak o tym myślałam o wrócił. Podszedł do mnie i od razu cmoknął mnie w usta. Usiadł obok i objął mnie ramieniem. Po chwili spostrzegł się że coś jest nie tak więc zapytał:
- Misiu... a ty co taka nie wyraźna jesteś? Coś się stało? - zapytał, nie jest mi łatwo z nim o tym rozmawiać bo wiem że mnie kocha i chcę dla mnie dobrze, no ale muszę. Spojrzałam na niego i westchnęłam.  
- No... tak jakby. - powiedziałam, patrzył na mnie lekko zdekoncentrowany. Nic nie mówił a to chyba oznacza że chciał abym kontynuowała, tak zrobiłam. Nie jest mi łatwo o tym mówić bo wiem że uważasz inaczej ale... Kamil ja, ja nie mogę dłużej u ciebie mieszkać. - po usłyszeniu tych słów jego mina momentalnie się zmieniła. Był jeszcze bardziej zmieszany i zakłopotany.  
- Co? Ale dlaczego kochanie... przecież nie możesz tam wrócić. Zrobiłem to by ci pomóc, nie mogę pozwolić na to abyś przez niego cierpiała, nie zasługujesz na to. - mówił.  
- Ale... ja nie czuję się dobrze z tym że ty masz mnie cały czas na głowie rozumiesz? Nie chcę żeby tak było... ja mogę do niego wrócić. Dam sobie radę, naprawdę... - chciałam coś jeszcze powiedzieć ale mi przerwał.  
- Nie, nie zgadzam się na to. Emilia, ja cię kocham. Nie dopuszczę do tego żebyś przez niego płakała po nocach, nie dopuszczę do tego żebyś była bita przez własnego ojca. Ja wiem że ty może nie czujesz się z tym zbyt swobodnie i uważasz że to zbyt nachalne ale, tak nie jest. Nikt z nas nie ma nic przeciwko temu a po za tym... jesteś moją dziewczyną, to że tutaj jesteś naprawdę mnie uszczęśliwia, proszę cię nie myśl tak więcej. - jego słowa naprawdę mnie poruszyły, może i ma rację... w końcu może i dam radę w pełni się do tego przyzwyczaić. Naprawdę, cieszę się że mam kogoś takiego jak Kamil. Jest dla mnie taki czuły, kochany, troszczy się o mnie. Tego mi brakowało, mieszkając z ojcem nie czułam tego nawet trochę. Teraz jest inaczej, jestem zakochana i wiem że zawsze mogę liczyć na niego, wiem że zawsze kiedy będzie mi źle, on będzie obok.
*Federico*  
*Poniedziałek, godzina 12.45*
Chwilę przed tym jak Sara weszła do gabinetu powiedziałem jej żeby się nie stresowała, mam nadzieje że da radę zachować spokój. Czekam już na tym korytarzu dobre pół godziny, zaczyna mnie to niepokoić. A co jeśli okazało się że jest w ciąży, i leży tam teraz sama, płacze... NIE! Nie mogę tak myśleć... wszystko będzie dobrze. Nie ma się czego obawiać. Cały czas tak sobie powtarzałem, razem ze mną była tam jej mama i mój tata, który tak samo jak ja był pod denerwowany ale i tak za wszelką cenę starał się mnie uspokoić. Siedziałem na krześle cały w nerwach. ręce mi się trzęsły, czoło miałem lekko mokre od potu. To raczej nie jest dziwne, w końcu za chwilę ma się okazać to czy zostanę ojcem w wieku 16 lat. Wszystkie moje myśli były skupione teraz tylko na niej. W końcu drzwi od gabinetu się otworzyły, chwilę później zauważyłem wychodzącą z niego Sarę. Nie zastanawiając się ani chwili podszedłem do niej.  
- I...i co? Co ona ci powiedziała...? - zapytałem będąc już na skraju wytrzymałości. Sara wzięła głęboki oddech i po chwili powiedziała:
- Zrobiła mi to badanie i, okazało się że...  


I jak??  
Mam nadzieję że się podobało :D
Trochę się napisałam, część jest dłuższa i mam nadzieję że ciekawa :D
Następna będzie w sobotę :D
Proszę was naprawdę, o komentarze, potrzebuję motywacji do tego żeby dalej pisać.  
To jest dla mnie naprawdę ważne, proszę.  
No to tyle :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4695 słów i 24274 znaków.

4 komentarze

 
  • Karolciaa

    Czekam na kolejną bardzo dobrze piszesz :)

    30 paź 2015

  • Julciaaaaaaaa

    Super czm trzymasz nas w niepewności ???

    25 paź 2015

  • Wiki1212

    @KontoUsunięteaaaaaaa wiesz, buduje napięcie

    25 paź 2015

  • marTYNKA

    Skończyć w takim momencie ? Nie masz litości :'(

    25 paź 2015

  • Misiaa14

    Oh  cudowne *-* kocham to <3

    24 paź 2015