Federico cz.23

Federico cz.23(Jeśli ktoś chce to można sobie posłuchać podczas czytania: Let It Shine - Guardian Angel (from "Let It Shine") - Coco Jones, Tyler Williams )

Federico patrzył na niego lekko rozzłoszczonym i zdezorientowanym wzrokiem, przez chwilę panowała między nami cisza którą on przerwał.  
- O nie, nie nie... chyba coś ci się pomyliło. To ja jestem jej chłopakiem. - powiedział stanowczo. Prawda jest taka że się bałam, obawiałam się tego że zaraz dojdzie między nimi do rękoczynów.  
- Ha, błagam... Sara nigdy nie zaczęłaby się spotykać z kimś kto wygląda tak... - po tych słowach się zaśmiał a Federico wpadł w jeszcze większą wściekłość.  
- Czy ty chcesz mi powiedzieć że wyglądam źle? Posłuchaj mnie kurwa... - wtedy stwierdziłam że nie mogę tak dłużej bezczynnie stać i muszę zareagować. Podeszłam do nich bliżej zaraz potem krzycząc.  
- Chłopaki! Do jasnej cholery opanujcie się! Carlos idź mi stąd. Pojmij to że my już nigdy nie będziemy razem, to co było to już przeszłość, ja cię już nie kocham. Daj mi spokój. - Patrzył się na mnie a zaraz potem na Federico. Widać po nim było że jest zrezygnowany ale ja zauważyłam też to że tak łatwo nie odpuści, tego się właśnie najbardziej boję. Nie chcę aby się do mnie zbliżał, wtedy, bardzo mnie zranił nie chcę mieć z nim już nic wspólnego. Po jego odejściu wyjaśniłam też Federico że nie powinien się tak nakręcać bo mogło się to źle skończyć. Po tym jak mnie przeprosił z całej siły przytuliłam się do jego torsu. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie, mimo tego że ma dopiero 16 lat to czuję że zrobiłby wszystko żeby mi nie stała się krzywda. Kocham go, i wiem że on kocha mnie. Nie wiem czy mogło mnie spotkać coś lepszego... Po chwili poczułam jak splata ze sobą nasze dłonie i zaraz potem idziemy wzdłuż chodnika.
*Emilia*
Czułam się... sama nie wiem jak to opisać. To było coś pięknego, patrzę w jego śliczne piwne oczy i zaraz potem przytulam się najmocniej jak potrafię. Wiem że teraz kiedy jesteśmy razem trochę się pozmienia ale i tak jestem szczęśliwa. Prawda jest taka że Kamil jest moim pierwszym chłopakiem, tata nigdy nie pozwalał mi na żadne związki. Zawsze jak przyprowadzałam do domu jakiegoś chłopaka, nawet zwykłego kolegę, od razu go wyganiał. Czułam się z tym naprawdę źle, ale teraz... dzięki Kamilowi nareszcie mogę poczuć co to jest miłość i nie martwić się że on mi to wszystko zniszczy. W głębi duszy bardzo chciałabym zadzwonić na policję, powiedzieć o ty co się dzieje ale coś mi na to nie pozwala. Nie potrafię donieść na własnego ojca. Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos Kamila.  
- No to co, kotku... może wybierzemy się razem na mały spacerek?- po tych słowach czule się do mnie uśmiechnął. Gdy powiedział do mnie "kotku" poczułam się z lekka dziwnie, w końcu przez tyle lat byliśmy przyjaciółmi. No ale przyzwyczaję się, w odpowiedzi na jego pytanie uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową. Objął mnie ramieniem i poszliśmy.  
*Federico*
Wróciłem do domu, trochę się bałem. Ale jak się okazało taty nie było, poszedłem do pokoju. Leżałem na łóżku czekając aż przyjdzie, muszę z nim porozmawiać. Nie chcę aby była między nami napięta atmosfera. Jakiś czas potem w drzwiach mojego pokoju pojawił się on. Patrzył na mnie a ja na niego, żaden z nas nie wiedział jak zacząć rozmowę. W końcu wziąłem się na odwagę i powiedziałem.  
- Możemy porozmawiać...? - po tym tata pokiwał lekko głową i razem ze mną usiadł na łóżku. - Posłuchaj... to co się wydarzyło wtedy na obiedzie... ja naprawdę nie chciałem. Przepraszam cię, wiem że zachowałem się bardzo nie odpowiednio ale kiedy tak patrzyłem na ciebie i na nią, po prostu nie mogłem opanować emocji. Było mi źle, byłem smutny... wybacz. - po tych słowach spuściłem głowę w dół. Myślałem że zaraz zacznie mi tłumaczyć że faktycznie zachowałem się źle i w ogóle... ale zamiast tego zrobił coś czego szczerze, nie spodziewałem się. Objął mnie delikatnie ramieniem i lekko pocałował w głowę.  
- Ja wiem. Wiem że i tobie i Amelce nie jest z tym łatwo... ale musicie zrozumieć że się zakochałem. Prawdą jest to że Ellie nigdy nie zastąpi mi waszej mamy ale kocham ją i chcę z nią być. Rozumiesz? Nie jestem zły za to co zrobiłeś... bo wiem że inaczej nie mogłeś. -kiedy to powiedział przytuliłem się do niego.  
*Jakiś czas potem*
Stałem przy szafie szukając odpowiedniego ubioru na jutro. Wiecie, jutro jest niedziela, mamy zacząć nagrywać teledysk, muszę się jakoś dobrze ubrać. W pewnej chwili w pokoju pojawiła się Sara. Zawiesiła ręce na mojej szyi od tyłu stanęła lekko na palcach i pocałowała mnie w policzek.  
- Hej misiek, co porabiasz? - zapytała z uśmiechem na twarzy.  
- A nic ważnego. A ciebie co tutaj sprowadza co koteczku? - powiedziałem i podszedłem do niej kładąc jej ręce na biodrach.  
- To już nie mogę tak po prostu przyjść, nudziło mi w domu... - Nie zdążyła nic więcej powiedzieć bo w tej chwili połączyłem nasze usta w pocałunku. Przyciągnąłem ją mocno do siebie, od razu wiedziałem że coś jest nie tak. Delikatnie oparłem ją o szafkę, nie wiem co się ze mną dzieje... znowu to czuję. Znowu pragnę to zrobić, ale nie mogę wiem że nie mogę drugi raz popełnić tego błędu. Kiedy się od niej odsunąłem, patrzyła na mnie, w jej wzroku dostrzegłem zdezorientowanie. Chciałem przestać ale, nie mogłem. Moje usta ponownie znalazły się na jej szyi wtedy zareagowała. Odsunęła mnie od siebie i zapytała lekko wystraszona.  
- Federico... co ty robisz... - dobre pytanie... sam chciałbym wiedzieć.  
- No weź... już raz to zrobiliśmy, no to może, powtórzymy...-patrzyłem na nią a ona z każdą chwilą była co raz bardziej przerażona.  
- Oszalałeś? To co się wtedy stało... nie... ja chcę o tym zapomnieć rozumiesz? Dobrze o tym wiesz, więc dlaczego mi to robisz. - wtedy zauważyłem że jest bliska płaczu. - Po tamtej nocy długo nie mogłam się pozbierać, kiedy moja mama się o tym dowiedziała. Zapisała mnie do psychologa...  
- Co...? Ale...  
- Nic ci nie mówiłam bo nie chciałam już dłużej o tym rozmawiać. Do tej pory tam chodzę, jeśli myślisz że już dawno mi przeszło to się mylisz. Teraz kiedy myślę o tym że nie jestem już dziewicą a mam raptem 15 lat... czuję się jak ostatnia dziwka. - kiedy to mówiła jej głos strasznie się trząsł. Nie wiedziałem jak mam na to zareagować, byłem cholernie zmieszany. I pomyśleć że to wszystko przeze mnie... przeze mnie ona tak cierpi.Boże... jestem najgorszym debilem jaki żyje na tym świecie.  
- Jejku... kochanie ja... nie wiedziałem, przepraszam... Wiem że nigdy mi tego nie wybaczysz. Boże... - nie dałem rady dłużej ustać na nogach dlatego usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Miałem ochotę się rozpłakać. Nie oczekiwałem od niej jakiejkolwiek innej reakcji czy słów które po chwili usłyszałem.  
- Ja... ja już lepiej pójdę. - -Popatrzyłem na nią i pokiwałem lekko głową. Kiedy tylko wyszła nie powstrzymywałem się już dłużej, nie minęła chwila a strumienie łez zaczęły wylewać się spod moich powiek.  
*Następny dzień*
Godzina 7.30 a ja już na nogach. Musiałem dzisiaj wstać wcześniej bo za pół godziny mam już być na planie teledysku. Całą noc myślałem o tej sprawie z Sarą, nie wiem co mam o tym myśleć. Moje kochane maleństwo, tak bardzo mi jej szkoda. Gdybym tylko mógł cofnąć czas i wiedział jakie będą tego konsekwencje na pewno by do tego doszło. Muszę z nią porozmawiać, wyjaśnić wszystko... ale nie teraz, teraz nie mogę. Po zjedzeniu śniadania, wzięciu witamin razem z tatą pojechałem na miejsce. Gdy już byliśmy w środku rozglądałem się na wszystkie strony, to miejsce wyglądało naprawdę super. Po chwili pojawił się przy nas Ian.  
- Dzień dobry Federico, dobrze że już jesteś. - wtedy spojrzał na tatę. - Leon? Jak ja cię dawno nie widziałem. Jak tam u ciebie? - zapytał.  
- Wszystko jest dobrze, też się cieszę że cię widzę. -po tych słowach się uśmiechnął.  
- Powiem ci że Federico odziedziczył po tobie ogromny talent, mówię prawdę.  
- Wiem, i jestem z niego bardzo dumny. No dobra, ja niestety nie mogę zostać bo idę do pracy potem przyjadę. - powiedział pożegnał się i poszedł. Po tym jak zostaliśmy w Argentynie tata faktycznie, został zwolniony ale teraz ma już nową równie dobrą pracę. Kiedy przestałem o tym myśleć poszedłem z Ianem. Jakiś czas potem pojawiła się też aktorka która ma grać w teledysku moją dziewczynę. Po tym jak się z nią przywitałem jeszcze raz powiedzieli nam jak będzie wyglądał teledysk. Co prawda nie było tam żadnego mojego pomysłu, ale i tak wyglądało to dobrze. Po kolejnej krótkiej zamianie zdań ze statystami zaczęliśmy kręcić.  
*Cztery godziny później*
Kiedy oznajmili nam że na dzisiaj to tyle, mogłem wrócić do domu. Byłem zmęczony i to cholernie. Ale nie poszedłem do domu, muszę porozmawiać z Sarą. W tym celu udałem się do jej domu. Stała przede mną, patrzyłem na nią. Bez słowa wpuściła mnie do środka i usiadła na kanapie.  
- Sara... ja...Eh. To co się wczoraj stało, naprawdę nie wiem jak mam cię za to wszystko przeprosić. Nie miałem pojęcia o tym że aż tak ciężko to przechodzisz. Nawet nie wiesz jak mi z tego powodu źle. Wiesz że cię kocham, i zdaję sobie sprawę z tego że bardzo cię skrzywdziłem...chcę żebyś wiedziała że bardzo tego żałuje i, ty masz prawo być zła, mieć do mnie ogromną urazę...przepraszam... - powiedziałem ze łzami w oczach.  
- Posłuchaj, ja nie jestem zła... po prostu nie czuję się z tym dobrze. No ale wiem że już nic z tym nie zrobimy. Oboje wiemy że to nie powinno mieć miejsca. Nie martw się o mnie, wszystko jest w porządku, jakoś sobie radzę. Niedługo, wszystko wróci do normy, przynajmniej mam nadzieje. Nie obwiniaj siebie za to co dzieje się ze mną bo, ja wiem że tobie też jest źle. Kocham cię Federico.- po tych słowach przysunęła się do mnie i przytuliła.
- Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo... - po tym bardzo delikatnie pocałowałem ją w czubek głowy.  
***
Kolejny dzień, poniedziałek. Znowu trzeba iść do szkoły, nie chciałem, nie miałem na nic siły taka prawda. Kiedy znalazłem się pod salą zauważyłem coś co bardzo mnie zdziwiło. Kamil i Emi stali naprzeciwko siebie i trzymali się za ręce. Podszedłem do nich zaraz potem pytając.  
- Em... czy coś mnie ominęło? - zaśmiałem się w dalszym ciągu patrząc na nich. Kamil objął ją ramieniem zaraz potem odpowiadając z uśmiechem na twarzy.  
- Od wczoraj oficjalnie jesteśmy razem. - kiedy pocałował ją w policzek mój uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył.  
- To świetnie! Gratuluję. - wtedy podeszła do mnie Sara, wzięła mnie za rękę. Odwróciłem głowę w jej stronę, ona stanęła lekko na palcach i cmoknęła mnie w usta. Dziwne, tak negatywnie byłem nastawiony do tego dnia a może... może nie będzie on taki zły.  
***
Wreszcie, ostania lekcja. Godzina wychowawcza, pani na poprzedniej lekcji powiedziała nam że ma coś ważnego do powiedzenia. Każdy z nas był bardzo tego ciekaw. Siedzieliśmy w ławkach oczekując na tą bardzo ważną wiadomość. Po chwili ciszy nauczycielka wreszcie zaczęła mówić.  
- A więc, tak jak powiedziałam mam dla was ważną wiadomość. Pamiętacie jak mówiłam wam na początku roku że niedługo pojedziemy na zagraniczną wycieczkę? - po tym każdy z nas pokiwał głową. - No właśnie, teraz już wszystko jest ustalone i... już w tej piątek jedziemy do...Polski. - ostatnie słowa wychowawczyni spowodowały że każdy w klasie był w szoku. Nie wiedziałem jak mam na to zareagować, zawsze chciałem tam pojechać. Gdy tylko nauczycielka powiedziała nam wszystko na ten temat, mogliśmy iść do domu. Byłem strasznie podekscytowany. Tylko ciekawi mnie to czy tata pozwoli mi jechać, mam naprawdę ogromne nadzieje że tak. Wszedłem do domu, na kanapie siedział tata razem z Ellie.  
- Hej tato, muszę ci coś powiedzieć. - mówiłem.
- No dobrze, ale najpierw to my, powiemy coś tobie. - nie wiedziałem o co chodzi dlatego popatrzyłem na niego pytającym wzorkiem, nic nie mówiłem tylko pozwoliłem mu kontynuować. - No więc... długo nad tym myśleliśmy i postanowiliśmy że, Ellie się do nas wprowadzi. - Rozchyliłem lekko wargi, no tego się nie spodziewałem ale spokojnie, to jeszcze nie wszystko.  
- Aha... no... to, to fajnie... - powiedziałem lekko zmieszany ale to co usłyszałem zaraz po tym przebiło wszystko...  
- I jest coś jeszcze. - Oni popatrzeli po sobie a zaraz potem ich spojrzenia skierowały się w moją stronę. - Będziesz miał rodzeństwo... spodziewamy się dziecka...




Nareszcie jest :D  
Wiem że nie jest zbyt długa ale tak jakoś... przepraszam.  
Jak wam się podoba zakończenie? :D
Mam nadzieję że nikogo nie zawiodłam tą częścią...  
Następna część pojawi się w następną sobotę.  
A w sprawie nowego opowiadania, co o nim myślicie?  
Bo ja zauważyłam że tylko dwie osoby się tym zainteresowały, naprawdę?
Sama nie wiem co o tym myśleć.  
Mam jednak nadzieję że pod tą częścią zobaczę więcej komentarzy.
Dlaczego tak mało osób to czyta?  
Jeśli jest coś co wam się nie podoba, powiedzcie mi a postaram się to zmienić.  
W przeciwnym razie... choć będzie to dla mnie naprawdę ciężkie, przestanę pisać.  
A nie chcę tego robić bo naprawdę to lubię...
No, to tyle :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2605 słów i 13812 znaków.

2 komentarze

 
  • szalona123

    Dzieje sie! Cudo! Czekam na następne! <3

    19 wrz 2015

  • Misiaa14

    Ło lujuuu co tu  sie  dzieje  xd   cudoo *-*

    19 wrz 2015