Federico cz.20

Federico cz.20Wróciłem do domu cały mokry. Tata siedział na kanapie, znowu cały w nerwach. Podszedł do mnie i zaczął mówić.  
- Gdzieś ty był… znowu wyszedłeś na tak długo a ja tak strasznie się martwiłem…
- Byłem na cmentarzu…  
- A… no dobrze ale mogłeś chociaż wziąć telefon. Idź teraz się przebierz bo jeszcze się przeziębisz. – Tak jak powiedział tak zrobiłem. Poszedłem do łazienki i przebrałem się w suche ubrania kiedy już wysuszyłem włosy opuściłem ją. Nie zakładałem koszulki bo przez ten deszcz zrobiło się strasznie duszno. W pewnej chwili usłyszałem dźwięk dochodzący z mojego laptopa usiadłem na krześle i otworzyłem go, jak się okazało Aurelia do mnie dzwoniła na Skypie. Kliknąłem na zieloną słuchawkę i powiedziałem.  
- Cześć.  
- Hej… moja mama rozmawiała z twoim tatą, naprawdę wracacie? – zapytała z wyraźnym smutkiem w głosie.  
- Tak, nie chcę ale muszę… nawet nie wiesz jakie to dla mnie ciężkie. Mam tu przyjaciół, Sarę…  
- No tak wiem jak się czujesz, dla mnie to strasznie nie sprawiedliwe… nie widziałam cię już tyle czasu tak się cieszyłam że w końcu cię widzę a teraz co? A na pewno nie da się jakoś przekonać twojego taty? – pytała.  
- Tutaj chodzi o jego pracę więc raczej nie… przepraszam ale nie mam teraz zbytniej ochoty na rozmowy, może potem. – powiedziałem mocno przybity.
- No dobrze, rozumiem. Pa.  
- Pa. – powiedziałem i zamknąłem laptopa. Usiadłem na łóżku nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, w pewnej chwili przyszedł do mnie tata. Usiadł obok i spojrzał na mnie, on doskonale wie że ja nie chcę jechać, że zostawienie tego wszystkiego jest dla mnie bardzo trudne, ale mimo wszystko nie dam rady go przekonać.  
- Tato… my naprawdę musimy wyjechać?  
- Tak… ja wiem że to nie jest łatwe ale musimy. Przepraszam.  
- Przestań, to nie twoja wina. – powiedziałem zaraz potem przytulając się do niego.  
*Kamil*
Kiedy wracałem z boiska do domu przechodziłem obok domu Emi, musiałem tam zajść, coś podpowiadało mi że muszę. Zapukałem, zamiast cieszyć się na jej widok bardzo się zmartwiłem. Miała rozciętą wargę i siniaka na policzku. Tego nie mógł zrobić jej Karol bo ostatnio powiedziała mi że się z nim rozstała, bardzo mnie to ucieszyło bo nie wytrzymałbym dłużej ze świadomością że ona z nim jest. Więc to musiał zrobić jej tata. Boże, przecież to jest chore, ojciec bije własne dziecko. Ja cały czas nie mogę w to uwierzyć.  
- Emi… matko boska, kto ci to zrobił. – powiedziałem podchodząc do niej. Zamknęła drzwi od mieszkania a zaraz potem podeszła do kanapie i na niej usiadła. Cały czas lekko pociągała nosem. – Powiedz mi proszę…  
- Mój… mój tata. Kazał mi zrobić obiad, zapomniałam o tym bo cały czas się uczyłam do tego sprawdzianu z chemii i kiedy mu o tym powiedziałam, bardzo się zdenerwował. Zaczął mnie szarpać, klął wyzywał mnie od najgorszych a potem mnie uderzył… - i wtedy się rozpłakała. Przytuliłem ją do siebie najmocniej jak potrafiłem. Głaskałem ją po głowie próbując ją uspokoić.  
- Jejku nawet nie wiesz jak mi ciebie szkoda… Emi, tak nie może być. Mam pomysł… spakuj to co najpotrzebniejsze i chodź do mnie, pomieszkasz tam przez kilka dni. – powiedziałem stanowczo.
- Nie Kamil… ja nie mogę tego zrobić, wiesz jak on się wkurzy.  
- Przecież nie wie gdzie mieszkam. Proszę cię zrób to dla siebie samej i dla mnie. Nie chcę patrzeć na to jak cierpisz, jesteś na to zbyt piękna. – powiedziałem do niej z lekkim uśmiechem. – No to jak będzie? – Przez dłuższy czas się zastanawiała w końcu powiedziała.
- Zgoda. – po tych słowach kiedy już w miarę się uspokoiła poszliśmy do mnie. Moi rodzicie nie mieli z tym żadnego problemu zważając jeszcze na jej sytuację. Teraz będzie bezpieczna, dopilnuję tego.  
*Federico*
Kolejny dzień, znowu szkoła. Szczerze? Mam już tego dosyć, mam dosyć wszystkiego. Siedziałem na korytarzu oczekując na dzwonek. W pewnej chwili zobaczyłem coś co mnie bardzo wzburzyło. Niedaleko mnie stała Sara z jakimś chłopakiem, on był bardzo blisko niej. W pewnej chwili usłyszałem jak mówi.  
- No to co maleńka? Dzisiejsze kino aktualne? – po tym wziął kosmyk jej włosów i zaczął delikatnie oplatać go wokół swojego palca. Myślałem że mnie szlag trafi, tyle razy powtarzałem że nikt nie ma prawa się do niej zbliżać widać że nie wyraziłem się jasno. Byłem o nią zazdrosny jak byliśmy razem, teraz moja zazdrość jest o wiele silniejsza. Myślałem że zaraz nie wytrzymam… zacisnąłem ręce w pięści. Im dłużej patrzyłem na to jak on z nią flirtuje tym bardziej byłem wkurwiony. W końcu nie wytrzymałem i podszedłem tam. Pchnąłem go do tyłu i zacząłem krzyczeć.  
- Co to ma kurwa znaczyć?! Kto ci pozwolił coś takiego robić co?!- byłem naprawdę zdenerwowany, Sara jak zauważyłem bardzo się zmieszała.  
- O co ci chodzi?! Wyobraź sobie że skoro już nie jesteście razem to mam prawo do tego żeby się z nią umawiać! – wtedy moja wściekłość sięgnęła zenitu uderzyłem go w twarz, nauczyciela akurat nie było na dyżurze. Zauważyłem że on bardzo się zdenerwował, kiedy otrząsnął się po moim uderzeniu z całej siły pchnął mnie do tyłu. Uderzyłem bardzo mocno głową o ścianę, dalej już nic nie pamiętam.  
***
Obudziłem się u pielęgniarki, strasznie bolała mnie głowa. Nie wiedziałem jak tu trafiłem, po tym uderzeniu już nic nie pamiętałem. Usiadłem trzymając się za głowę.  
- Au… co się stało? Jak ja się tutaj znalazłem? – pytałem zdezorientowany.  
- Podobno się z kimś pobiłeś, uderzyłeś głową o ścianę i straciłeś przytomność. Na szczęście skończyło się tylko na małym guzie, możesz się cieszyć. – powiedziała pielęgniarka. – Przyprowadziła się dwójka chłopaków którzy byli świadkami tego wydarzenia. Chcesz żebym zadzwoniła po twojego tatę? – zapytała. Pokiwałem lekko głową co spowodowało ból. Z powrotem się położyłem, w pewnej chwili ktoś zapukał, byłem zbyt obolały żeby podnieść głowę. W tym właśnie momencie usłyszałem bardzo znajomy mi głos. Sara.  
- Przepraszam, mogę chwilę porozmawiać z Federico? –kiedy pielęgniarka się zgodziła Sara podeszła i usiadła na łóżku obok. Popatrzyłem na nią, pewnie była na mnie wściekła za tą całą akcję. – Powiedz ty mi, co ci strzeliło do tej głowy żeby tak się na niego rzucać. – powiedziała ze spokojem.  
- Ja… ja sam nie wiem. Po prostu kiedy cię z nim zobaczyłem zostałem szału, byłem zazdrosny o to że umawiasz się z innym chłopakiem, przepraszam… - powiedziałem zaraz potem patrząc w sufit.  
- Eh… Federico. Ja też byłem zazdrosna o Kornelię ale jakoś się z nią nie pobiłam… proszę cię na następny raz trochę pomyśl zanim coś zrobisz. – mówiła. – Ale z drugiej strony muszę przyznać że to, było trochę urocze… - spojrzałem na nią. – Znaczy… eh… uważaj na siebie, muszę iść. – powiedziała i po tych słowach dała mi buziaka w policzek. To było z jej strony bardzo słodkie, potem w oczekiwaniu na tatę myślałem nad tym wszystkim. Kiedy poszedłem na chwilę do toalety za zgodą pielęgniarki stanąłem przed lustrem. Wtedy zobaczyłem że mam na policzku lekki ślad po jej różowej szmince. Westchnąłem i oparłem się dłoń o umywalkę.  
- Jestem idiotą… -  powiedziałem patrząc w lustro. Po tym wyszedłem, akurat przyjechał mój tata. Poszedłem po plecak i wróciliśmy do domu.  
Następnego dnia czułem się już lepiej. Ubrałem się w białe rurki i szarą koszulkę z komiksem do tego czarne vansy. Po zabraniu plecaka poszedłem do szkoły. Kiedy siedziałem na lekcji chemii i pisałem sprawdzian, nagle poczułem się jakoś gorzej. Zrobiło mi się dziwnie gorąco, zaraz potem lekko zakręciło mi się w głowie. Na sam koniec poczułem jak moje śniadanie podchodzi mi do gardła. Nie wiedziałem co się dzieje, wstałem i zapytałem nauczycielki.  
- Proszę pani… nie najlepiej się czuje mogę iść do toalety? – zgodziła się, myślałem że najpierw będzie kazała mi skończyć sprawdzian w obawie że w toalecie przygotuję jakąś ściągę. Wyszedłem z sali i od razu pobiegłem do łazienki a tam zwymiotowałem. Wróciłem, byłem tak słaby że nie dawałem rady iść. Kiedy byłem już w drzwiach od klasy nie wytrzymałem i upadłem na ziemię. Po chwili się przebudziłem, kiedy nauczycielka zapytała się mnie dlaczego zemdlałem, przypomniałem sobie że zapomniałem wziąć dziś rano witamin, znowu. Na całe szczęście tata nie jest tak zapominalski jak ja i spakował mi dwie tabletki do plecaka. Po wzięciu ich, po jakimś czasie poczułem się lepiej. Następną naszą lekcją był hiszpański, czyli lekcja z wychowawczynią. Kiedy tak patrzyłem na wszystkich którzy rozmawiali śmiali się, zrobiło i się cholernie smutno że muszę ich zostawić. Wtedy pomyślałem że to jest świetny moment na to żeby im to powiedzieć. Podszedłem do pani i zapytałem o zgodę. Kiedy już mi na to pozwoliła uciszyła wszystkich i powiadomiła ich że mam coś bardzo ważnego do powiedzenia.  
- No dobra… nie wiem jak zacząć bo to naprawdę bardzo trudne. Nie dawno… dowiedziałem się czegoś co mnie bardzo przybiło. Nawet nie wiecie jak ciężko jest mi teraz wam to wszystko mówić… chodzi o to że, firma mojego taty zostaje przeniesiona do Włoch i tak samo jak moje rodzeństwo ja, tam wracam. – Po tym kiedy to powiedziałem zauważyłem pełno zdziwionych min. – Chciałem żebyście o tym wiedzieli bo raczej nie wyjechałbym bez słowa… chcę też abyście wszyscy wiedzieli że będę za wami ogromnie tęsknił, nawet za tymi którzy za mną nie przepadają. – mówiąc to zwróciłem się do Dave’a który nie jest do mnie zbyt miło nastawiony. –Na sam koniec powiem że… te dwa lata które z wami spędziłem były dla mnie najpiękniejsze. Jesteście najlepszą klasą w tej szkole. No to tyle… Dziękuje. – zwróciłem się do nauczycielki i zaraz potem wróciłem do ławki. Przez resztę dnia wiele osób podchodziło do mnie z pytaniem „To co mówiłeś to jest prawda…?” albo mówili też „Będzie nam ciebie brakowało”. Jedynej osoby której przy sobie nie widziałem to Sary, do końca lekcji mnie unikała, chciałem z nią porozmawiać ale nie chciała. Obraziła się? Sam nie wiem ale to wszystko mnie tak dołuje… Po lekcjach musiałem iść do wytwórni, przecież Ian też musi o tym wiedzieć. Kiedy znaleźliśmy się już w jego gabinecie usiadłem na krześle.  
- No dobrze, no to powiedz mi po co chciałeś się spotkać? – zapytał.  
- Posłuchaj mam ci do powiedzenia coś co raczej ci się nie spodoba i nie wiem jak na to zareagujesz, może będziesz zły może co innego nie wiem ale muszę ci to powiedzieć. – po tym co powiedziałem zauważyłem że się zaniepokoił. – Ja, za parę dni… wracam do Włoch.  
-Co? Jak to wracasz dlaczego? – po raz kolejny opowiedziałem historię o firmie mojego taty. Kiedy już ją zakończyłem Ian kontynuował. – Wiesz Federico… ja nie wiem co mam powiedzieć. Przez te całe dwa lata bardzo cię polubiłem. Byłeś chyba najlepszym moim klientem. Choć czasami się kłóciliśmy to zawsze uważałem że masz naprawdę ogromny talent i świetny charakter. Bardzo miło mi się z tobą pracowało mogę śmiało powiedzieć że najlepiej ze wszystkich młodych artystów z którymi miałem do czynienia. – mówił a ja cały czas patrzyłem na niego.  
- Ja też byłem bardzo zadowolony ze współpracy z tobą. Jesteś naprawdę świetny, cały czas mnie wspierałeś, dzięki tobie zaszedłem tak daleko. Nie wiem jak ja sobie dalej poradzę. – mówiłem i zaraz potem spuściłem wzrok.
- Fede, o to nie musisz się martwić już wcześniej dostawałem wiele telefonów od różnych producentów którzy proponowali mi ogromne pieniądze za to żebym ci ich oddał. – powiedział i po chwili lekko się uśmiechnął.
- Nie, tu nie chodzi o to. Tylko ja nie wiem czy znajdę kogoś równie dobrego jak ty, takiego chyba nie ma. – po tych słowach uśmiechnąłem się do niego. W końcu nasza rozmowa się zakończyła, musiałem wrócić do domu. Ale zanim tam poszedłem wstąpiłem jeszcze na chwilę do Jasona, naszego choreografa który prowadzi zajęcia taneczne, również był bardzo przybity jak mu powiedziałem że muszę zrezygnować z powodu wyjazdu. Mówił że będzie za mną tęsknił, ja za nim też i za całą naszą ekipą. Potem już podążyłem prosto do domu.  
*Kilka dni później*
Dzień naszego wyjazdu… przepłakałem wczoraj całą noc. Nie mogłem uwierzyć w to że muszę opuścić ten dom, miasto, przyjaciół. Cały czas to nie dawało mi spokoju.  Mój pokój był już prawie pusty, wszystko co chciałem zabrać było w dwóch kartonowych pudełkach już na dole. W pewnej chwili w drzwiach pojawił się Kamil wraz z Emilią. Spojrzałem na nich z ogromnym smutkiem w oczach. Chciałem coś powiedzieć ale nie wiedziałem co, byłem tak przybity że jedyne co przychodziło mi na myśl to zacząć znowu płakać.  
- Hej… - powiedział Kamil podchodząc do mnie.  
- Cześć… po co przyszliście? – zapytałem.  
- Chcieliśmy się z tobą pożegnać… - Kamil jak zauważyłem chciał mówić dalej ale przestał kiedy Emilia szybko podeszła do mnie i mocno się do mnie przytuliła.  
- Tak bardzo będę za tobą tęsknić… - mówiła. Pogłaskałem ją po włosach.
- Ja za tobą też… - Po chwili Kamil też podszedł i do nas dołączył. Kiedy się tak ściskaliśmy znowu zacząłem płakać. – Nie chcę was zostawiać… - powiedziałem trzęsącym się głosem. – Będzie mi was tak strasznie brakowało…  
- Nam ciebie też... nigdy o tobie nie zapomnimy, pamiętaj, nigdy… -mówił Kamil. Po chwili każdy z nas płakał, nie mogłem się opanować.  
- Kamil, Emi… zanim wyjadę chciałbym, chciałbym wam coś dać… - powiedziałem i zaraz potem podałem im album który własnoręcznie zrobiłem. – Są tam wszystkie nasze zdjęcia… chcę abyście to wzięli, to będzie taka pamiątka. – powiedziałem i zaraz potem lekko się uśmiechnąłem. Kiedy tak z nim rozmawiałem przyszedł ktoś kogo się nie spodziewałem, to była Sara. Kamil z Emilią wyszli a my zostaliśmy sami.  
- Czyli… ty naprawdę wyjeżdżasz… - mówiła patrząc na mnie.
- Tak. Nie wiem jak ty ale ja chyba umrę z tęsknoty za tobą… Od dnia kiedy się poznaliśmy nie wyobrażałem sobie chwili bez ciebie… jesteś i zawsze będziesz całym moim światem. Nie zapomnę cię, nawet jakbym bardzo tego chciał… - mówiłem patrząc jej w oczy wtedy dostrzegłem że lekko się zeszkliły.  
- Federico posłuchaj ja… ja przez ten cały czas byłam na ciebie zła za to co zrobiłeś. Nie chciałam już mieć z tobą nic wspólnego ale kiedy dowiedziałam się że wyjeżdżasz i że jest bardzo duże prawdopodobieństwo że już nigdy cię nie zobaczę… - podczas tego kiedy to mówiła zaczęła płakać. – Błagam cię nie zostawiaj mnie… - po tych słowach przytuliła się do mnie. Objąłem ją ramionami.  
- No już cichutko… proszę nie płacz. – uspokajałem ją ale to nic nie dawało, nadal płakała. Kiedy się ode mnie odsunęła odgarnąłem kosmyk włosów opadając jej na twarz i pogłaskałem ją po policzku.  
- Przepraszam cię. Przepraszam cię za wszystko… teraz już wiem że jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu… Kocham cię i nie chcę żyć bez ciebie… - mówiła nadal cała we łzach. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć… to wszystko było takie trudne. Kocham ją ponad życie nie chcę jej zostawiać. Wziąłem ją za rękę.  
- Damy sobie radę zobaczysz… przecież możemy być razem tylko że, na odległość. Ja wiem że to nie to samo i że będzie nam z tym ciężko ale w tej sytuacji to jedyne rozwiązanie. Prawdopodobnie niedługo przyjadę, znaczy… pewnie dopiero w wakacje ale spokojnie, wytrzymamy to. – mówiłem. – Wiem że jesteś silną dziewczyną, zrób to dla mnie i się nie poddawaj. Będę do ciebie cały czas pisał, dzwonił, nie martw się. – powiedziałem i wtedy chciałem ją pocałować ale wszedł tata.  
- Federico, musimy już iść.  – powiedział. Wziąłem Sarę za rękę i poszliśmy. Tata z Amelką stali już przy samochodzie. Odwróciłem się jeszcze do Kamila i Emilii i ostatni raz i przytuliłem. Po tym podszedłem do Sary.
- Pamiętaj, bądź silna… - ona pokiwała głową a ja od razu bez wahania objąłem jej twarz dłońmi i połączyłem nasze usta w najbardziej namiętnym, najbardziej czułym i najpiękniejszym pocałunku. Nie obchodziło mnie w tej chwili że każdy się na nas patrzył, chciałem ostatni raz poczuć jej usta na swoich, żeby nigdy nie zapomniała o tym jak bardzo ją kocham. Po tym kiedy się odsunąłem poszedłem do samochodu. Zapiąłem pasy, patrzyłem na nich… łzy znowu zaczęły spływać po moich policzkach, w końcu odjechaliśmy.  





I jak? Podobało się?? Mam nadzieję że zobaczę pod tą częścią sporo komentarzy :D  

Przypominam jeszcze raz że jutro znowu wyjeżdżam i nie będzie mnie przez dwa tygodnie.
Po raz kolejny bardzo was przepraszam.

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3276 słów i 17471 znaków.

3 komentarze

 
  • kamila12535

    Popłakałam się jak się żegnali ;) opowiadanie extra

    8 sie 2015

  • mysza

    Nie! Z tego wszystkiego już wolę, żeby było razem i żeby on się nie wyprowadzal

    8 sie 2015

  • Misiaa14

    Płakałam  tak bardzo ;-; ....niech ona sie wyprowadzi też bo niby rodzice też tam bedą  pracować czy coś  xD cudne!!!

    7 sie 2015