Federico cz.22

Federico cz.22Federico cz.22
Nie wiedziałem jak mam na to zareagować. Dzisiaj jest już za późno żeby do niej iść, spróbuję załatwić to jutro. Wyłączyłem telewizor posprzątałem i poszedłem do łazienki się wykąpać. Kiedy miałem już to za sobą poszedłem do pokoju. Położyłem się, przez jakiś czas jeszcze wpatrywałem się w okno myśląc nad tym dlaczego tak łatwo przychodzi mi kłócenie się z kimś. Nigdy tego nie zrozumiem, kiedy tak nad tym myślałem nawet nie zorientowałem się kiedy zasnąłem. Rano obudziłem się lekko nie wyspany, na dworze było ponuro. Dlatego ubrałem się w czarne rurki i szarą bluzę bez kaptura. Kiedy już byłem gotowy wyszedłem do szkoły. Przy parapecie stała Sara, podszedłem do niej. Chciałem się przytulić ale odsunęła mnie od siebie. Patrzyła na mnie zdenerwowana, westchnąłem i zaraz potem zacząłem mówić.
- Oj kotku… ty naprawdę w to wierzysz? Nadal się gniewasz za coś czego nie zrobiłem? Proszę cię, wiesz że nie lubię się z tobą kłócić… - mówiłem z nadzieją że się przełamie i mi wybaczy, choć prawda jest taka że nie ma mi czego wybaczać!  
- Nie mam pewności że tego nie zrobiłeś. Federico ja naprawdę nie wiem co ty masz w tej głowie, co się z tobą dzieje. Czasami mam wrażenie że ty nie traktujesz mnie poważnie… - powiedziała z lekkim smutkiem w głosie. Była spokojna i łagodna, to dobrze.  
- Misiu… ja to nie traktuje cię poważnie? Wiesz ile ja nocy przepłakałem po tym jak ze mną zerwałaś? Sara, kochanie uwierz mi że… mówię prawdę. Nie zdradziłem cię i nigdy tego nie zrobię, rozumiesz nigdy. – patrzyłem jej prosto w oczy, myślałem że nadal nie będzie chciała o tym rozmawiać i że raczej mam marne szanse na to żeby się z nią pogodzić. Ale zamiast tego zrobiła coś co bardzo mi się spodobało, przytuliła się do mnie. – Kocham Cię. – wyszeptałem. I w tej właśnie chwili zadzwonił dzwonek na lekcje, matematyka. Coś czego szczerze nienawidzę, gdybym tylko mógł to nie przychodził bym na te lekcje. Siedziałem tak jak zawsze z Kamilem w ostatniej ławce, dzisiaj dziewczyny które siedziały w ławce obok zachowywały się cholernie głośno, ja natomiast byłem cicho, ale coś się oczywiście stało? Zaraz się dowiecie, dziewczyny cały czas się śmiały i rozmawiały w końcu nauczyciel tego nie wytrzymał i krzyknął.  
- Federico! Nie rozmawiaj na lekcjach! – no jasne! Od razu przyczepił się do mnie, no bo do kogo innego, co ja mu zrobiłem że jest na mnie taki cięty, no co!?
- Co?! Ale przecież ja nic nie mówię! – krzyknąłem oburzony.  
- Nie dyskutuj i w tej chwili marsz do pierwszej ławki. – No pięknie, po prostu cudownie! Może jeszcze poinformuje o tym mojego tatę że jego syn tak źle się zachowuje na lekcjach. Wtedy to już bym do reszty zwariował. Nie chcąc dalej drążyć tej bezsensownej kłótni poszedłem tak gdzie mi kazał, ten gość wie jak zepsuć komuś humor.  
Po lekcjach udałem się do studnia tanecznego gdzie jak co tydzień odbywają się zajęcia. No teraz zobaczyły czy wszystko pójdzie tak jak chcę. Poszedłem do szatni nikogo już nie było, to dobrze. Przebrałem się i poszedłem na salę. Zapukałem w białe drzwi które były już otwarte i powiedziałem.  
- Hej… znajdzie się dla mnie jakieś wolne miejsce? – po tych słowach się zaśmiałem.  
Każdy był bardzo zdziwiony kiedy mnie zobaczył, a ja się cieszyłem bo to oznacza że mój plan wypalił. Potem kiedy już otrząsnęli się z szoku a ja wszystko im powiedziałem mogliśmy zacząć zajęcia. Jak się okazało podczas mojej nieobecności Jason ułożył nową choreografię była naprawdę świetna! Na całe szczęście nie zajęło mi długo opanowanie jej, tylko ja jej nie znałem inni zdążyli nauczyć się jej na poprzednich zajęciach. Kiedy Jason powiedział że spróbujemy zatańczyć ją wszyscy razem stanąłem na swoim miejscu i po chwili zaczęliśmy.
https://www.youtube.com/watch?v=k1TjiHS67v8
(Wyglądała tak)  
Jak zwykle po treningu byłem zmęczony, kiedy tylko zajęcia się zakończyły udałem się pod prysznic. Potem pożegnałem się z chłopakami, wtedy przypomniałem sobie że dzisiaj mam jeszcze sesję zdjęciową na okładkę. Szybko pobiegłem do domu, była godzina 17.30 a ja mam tam być na 18. Całe szczęście, zdążyłem.  
- Hej, przepraszam że tak późno ale byłem na zajęciach z tańca i jakoś zapomniałem… - mówiłem.  
- Nic się nie stało ważne że już jesteś. Zaraz przyjdzie dziewczyna od kostiumów i się przebierzesz ale najpierw idź tam. – powiedział i wskazał dziewczynę która stała przy lustrze na którym były różne kosmetyki, o nie… znowu to samo. Kiedy miałem już to wszystko za sobą dotarłem na miejsce dzie mają był robione zdjęcia. To jest moja pierwsza sesja zdjęciowa nigdy wcześniej nie brałem w czymś takim udziału, to jest coś nowego. I szczerze? Cieszy mnie to bo ja bardzo lubię robić nowe rzeczy, takie których jeszcze nie robiłem, to jest taki mój sposób na poznawanie świata. Podczas robienia zdjęć fotograf co chwilę kazał mi robić inne pozy ale na całe szczęście nie miałem z tym problemu. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon.  
- Oj, przepraszam. Mogę odebrać? – zapytałem kiedy dostałem na to zgodę odszedłem na pewną odległość od nich i odebrałem. Jak się okazało to był tata. – Halo, tato?  
- Federico gdzie ty jesteś? – zapytał. Nie wiedziałem czy mam mu mówić prawdę o tym że jestem tutaj, bo przecież dobrze wiecie że mój tata nie chcę abym się przemęczał, nie wiedziałem co mam mu powiedzieć, cały czas milczałem. – Halo? Federico jesteś tam? Zajęcia już dawno się skończyły dlaczego nie ma cię w domu?  
- Em… bo ja… zaszedłem na chwilę do Kamila niedługo wrócę. – powiedziałem i szybko się rozłączyłem. Nienawidzę go okłamywać no ale musiałem, prawda jest taka że tata nic nie wie o tym że miałem mieć tą sesje… nie powiedziałem mu bo byłem pewien że zacznie mówić że się przepracowuje. Ale ze mną jest wszystko w porządku nie wiem o co mu chodzi. Jakiś czas potem mogłem już stamtąd wyjść. Tata jeszcze dopytywał się mnie dlaczego się rozłączyłem ale udało mi się z tego wybrnąć. Zaprosiłem do siebie Sarę żeby się trochę rozluźnić, no bo, faktycznie byłem lekko spięty tym wszystkim, szkoła potem zajęcia, i teraz ta sesja… na szczęście już jest weekend i będę miał trochę luzu. Siedzieliśmy razem na łóżku u mnie w pokoju. Ona leżała a ja obok niej opierałem się na przedramieniu a drugą rękę miałem położoną na jej prawym biodrze. Powiedziałem jej o tym co dzisiaj robiłem i niestety szybko tego pożałowałem, bo po chwili zaczęła mówić.  
- Kochanie… twój tata ma rację musisz od tego odpocząć, przecież jesteś chory nie możesz się tak przemęczać… - no świetnie, udzieliło jej się dramatyzowanie taty. Jeszcze tylko tego mi brakowało.  
- Spokojnie, daję radę. Nic mi nie będzie, i nie jestem aż tak strasznie chory żeby tego nie robić. – powiedziałem z nadzieją że zakończymy ten temat.  
- Ale…  
- Cii… teraz nie czas na takie rozmowy. Miałem w planach porobić z tobą coś innego… - po tych słowach zbliżyłem się do niej i pocałowałem. Ten pocałunek był namiętny i pełen czułości, nasze języki idealnie się do siebie dopasowały. Jej prawa dłoń delikatnie dotykała mojego lewego policzka. W pewnej chwili nawet nie zauważyłem że wszedł tata. Ja z Sarą byliśmy tak zajęci sobą że zwróciliśmy na niego uwagi.  
- Eghem… - usłyszeliśmy po krótkiej chwili. Oderwaliśmy się od siebie lekko zawstydzeni. Dziwicie się? Mój tata od nie wiem kiedy wpatrywał się w to jak całuje się z dziewczyną, no sorry ale to nie było zbytnio komfortowe. Na mojej twarzy od razu pojawiły się rumieńce, u Sary tak samo. – Przepraszam że wam przerywam ale muszę się ciebie o coś zapytać Federico. Odrobiłeś lekcje?  
-No, nie… ale spokojnie zrobię to jutro. Przecież dzisiaj jest piątek. – powiedziałem.
- Nie Federico, w tej chwili masz się za to zabrać.  
- No ale tato… - jaki on jest bezduszny! Wyraźnie widzi że jestem zajęty, że mam co robić to nie! Musiał to wszystko zepsuć, a było tak miło. Popatrzył na mnie lekko rozzłoszczonym spojrzeniem. Westchnąłem zrezygnowany i po chwili powiedziałem. – No dobra… - wtedy wyszedł. Sara zaproponowała mi pomoc, bardzo mnie to ucieszyło bo dzięki niej poszło mi o wiele szybciej.  
*Kamil*
Dzisiaj kiedy byłem z Emilią na spacerze po szkole spotkaliśmy kogoś kogo ona, ja z resztą też nie chciała oglądać. Tak dla jasności to był jej ojciec, gdyby nie pan który był niedaleko, on znowu by jej coś zrobił. Po tym wydarzeniu była bardzo wystraszona o skołowana. Gdy tylko wróciliśmy do domu, poszła do siebie. Tak mi jej szkoda… serce mi pęka kiedy ją widzę w takim stanie. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałbym żebyśmy nie byli już tylko przyjaciółmi, ja ją naprawdę kocham, chcę z nią być. No ale nie mogę nic zdziałać jeśli ona uważa inaczej. Dzisiaj położyła się wcześniej spać, była zmęczona tymi wszystkim wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Porozmawiałem z nią chwilę, na koniec dałem jej buziaka w policzek. Zgasiłem światło i zamknąłem drzwi. Po tym zszedłem na dół, tam siedziała moja mama wraz z tatą, mieli dosyć poważne miny, nie wiedziałem o co chodzi.
- Kamil… synku, możemy porozmawiać? – odezwała się mama.  
- Tak, jasne. Coś się stało? – zapytała lekko zaniepokojony.  
- Posłuchaj… ja wiem że to nie jest odpowiednia pora żeby ci o tym mówić ale postanowiliśmy razem z tatą że tak będzie lepiej. Chcemy abyś w końcu poznał prawdę… - Dobra, teraz to ja nic nie rozumiem.  
- Co jaką prawdę? O czym ty mówisz… - Wtedy mama spojrzała na tatę, oboje byli bardzo zdenerwowani. Powie mi ktoś w końcu dlaczego?! Co tu się dzieje do cholery! Kiedy tak niecierpliwie czekałem na to co mi powiedzą, w końca tata zabrał głos.  
- Tak długo nam zajęło to żeby wziąć się na odwagę i ci to powiedzieć… wiemy że po tym możesz nas znienawidzić ale musimy ci to powiedzieć. – po tym westchnął i po chwili kontynuował. – Kamil ty… ty jesteś… jesteś adoptowany. -  nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.  
- Co…?
*Federico*
*Rano*  
Nareszcie sobota. W końcu mogę trochę odpocząć od szkoły zapowiadała się naprawdę piękna pogoda dlatego postanowiłem trochę pobiegać. Obrałem się w dresy zwężane przy kostkach założyłem buty w których zawsze biegam, wziąłem MP4 słuchawki i wyszedłem. Jak Zasze wybrałem tą samą trasę, liczyła ona mniej więcej 6 kilometrów. Dla mnie to nic wielkiego, może dlatego że kocham biegać. W trakcie jednak coś mnie zatrzymało, mianowicie była to grupka moich fanek. Spotkanie ich było naprawdę bardzo miłe, i zabawne. A wiecie czemu? Żebyście tylko widzieli ich reakcję na mnie bez koszulki. Ja sam ledwo co powstrzymałem się od śmiechu, jedna z nich prawie zemdlała. Kiedy zakończyłem bieganie wróciłem do domu a tam czekała mnie mała niespodzianka.  
- Federico, mam nadzieję że będziesz w domu około 13 bo mam dzisiaj w planach zaprosić Ellie na obiad. –Ellie, tak ma na imię nowa dziewczyna mojego taty, mimo tego że mu wybaczyłem to cały czas jakoś nie jestem w stanie się do tego przyzwyczaić.  
- No, tak… raczej będę w domu. – Szczerze? Jestem bardzo ciekaw tego spotkania, chciałbym zadać jej kilka pytań, o ile będzie to możliwe.  
*Godzina 13*
Przebrałem się w koszulę specjalnie na tą „okazję” . Siedziałem na kanapie z telefonem w ręku, cały czas pisałem z Sarą. Chciałem żeby przyszła wcześniej ale nie mogła bo była czymś bardzo zajęta. W pewnej chwili rozległo się pukanie do drzwi. Tata podszedł i otworzył je, w nich stała Ellie ubrana w biało czarną sukienkę. Tata przywitał się z nią dając jej buziaka w policzek. No jak ja mam na to reagować… kiedy tylko ją widzę razem z moim tatą przypomina mi się mama i od razu chcę mi się płakać, no ale jakoś się powstrzymuję. W salonie była też Amelka i Josh, w łóżeczku.  
- Dzień dobry. – powiedziałem kiedy pojawiła się przede mną. Było mi trochę niezręcznie… czułem się z tym dziwnie. Po chwili przeszliśmy do kuchni i zasiedliśmy do stołu. Obok mnie siedziała Amelka a naprzeciwko nas oni. Podczas posiłku trwała między nami cisza w końcu postanowiłem ją przerwać. – Przepraszam… jeśli mogę zapytać, od jak dawna się spotykacie? I jak to się zaczęło? – nie wiem czy powinienem o to pytać no ale co ja mam zrobić, bardzo zależy mi na tym żeby to wiedzieć. W końcu Ellie zabrała głos.  
- No wiesz Federico… spotykamy się od paru tygodni. A jeśli chodzi o to jak to wszystko się zaczęło… Prawda jest taka że ja już od dłuższego czasu byłam zauroczona waszym tatą… wydawał się być kimś wyjątkowym. Jakiś czas po… tym bardzo smutnym zdarzeniu, chciałam pomóc, mu… żeby nie był już taki przygnębiony. I wtedy zaczęliśmy się do siebie zbliżać, tak, samo jakoś wyszło. – po tych słowach się uśmiechnęła, tak samo jak tata. Siedziałem tak patrząc na nich, przed dłuższą chwilę obserwowałem ich każdy gest, każdy ruch… w końcu uświadomiłem sobie że nie dam rady tak po prostu z tym żyć.  
- Przepraszam, ale ja tak nie mogę… - powiedziałem, po chwili wstałem i poszedłem na górę do pokoju.  
*Kamil*
Nie wiedziałem jak mam przyswoić sobie informacje o tym że zostałem adoptowany. Ja… ja cały czas myślałem że to są moi prawdziwi rodzice, a teraz okazuje się że nic z tego nie jest prawdą. Czyli że ja tak naprawdę… nigdy nie znałem swoich biologicznych rodziców, jak mam się teraz odnaleźć w tym wszystkim, jestem zagubiony. Prawdą jest to że ich kocham… w końcu to oni zajmowali się mną przez te całe 15 lat mojego życia. Są dla mnie naprawdę ważni ale… mimo wszystko to trudne. Założę się że dla każdego adoptowanego dziecka prawda jest ogromnym szokiem. Nie wiem co mam z tym zrobić, może jakoś sobie to ułożę ale teraz nie idzie mi najlepiej. Byłem właśnie na spacerze razem z Emi. Chciała się przejść dlatego się zgodziłem. Powiedziała że ma mi coś ważnego do powiedzenia, ciekawe o co chodzi… Kiedy tak szliśmy w końcu zaczęła.  
- Em… ja… ja nie wiem od czego zacząć. Nie wiem jak ci to powiedzieć… - Co chwilę się zacinała, wyraźnie widać było że się stresuje. Stanęliśmy na chwilę popatrzyłem na nią i po chwili powiedziałem.  
- Nie denerwuj się… - doradziłem jej. Wtedy spojrzała na mnie, po chwili westchnęła i ponownie zaczęła.  
- Dobra, chodzi o to że ostatnio dużo myślę o tym co mi powiedziałeś, że… mnie kochasz. W głowie miałam wiele scenariuszy na ten temat. Nie wiedziałam jak to wszystko poukładać, ale teraz po tych ostatnich dniach zdałam sobie sprawę z tego że… ty jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym i że cię potrzebuję. Potrzebuję tego abyś był przy mnie… tak jak zawsze tylko teraz nie jako, przyjaciel. – powiedziała a ja nie mogłem w to uwierzyć.  
- Czy ja dobrze rozumiem? Ty chcesz…  
- Tak. Nie wiem co z tego wyjdzie… ale chcę chociaż spróbować. Kocham cię Kamil. – Po tych słowach na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Podszedłem do niej trochę bliżej, położyłem jej ręce na biodrach jej zaś zawiesiły się na mojej szyi, nie minęła chwila a nasze usta połączyły się w delikatnym pocałunku. Kiedy się od niej odsunąłem, spojrzałem jej głęboko w oczy i wyszeptałem.  
- Ja ciebie też.
*Sara*
Jakiś czas temu byłam u Federico, był jakiś przygnębiony. Jak się okazało chodziło o jego tatę i tą jego nową dziewczynę. Rozumiem to że jest mu źle ja też nie czułabym się najlepiej gdyby moja mama znalazła sobie nowego faceta. W pewnej chwili moje rozmyślania zostały przerwane, ktoś zakrył mi delikatnie oczy ręką.  
- Niech no zgadnę… Federico? – powiedziałam z uśmiechem na twarzy.  
- Pomyliłaś się kochanie… - kiedy tylko usłyszałam ten głos od razu się odwróciłam. Tam zobaczyłam jego, mojego byłego chłopaka. Rozstałam się z nim bardzo dawno temu, zrobiłam to dlatego że nie odpowiadało mi to jak mnie traktował. Tak dla jasności, prawie wcale się mną nie interesował, byłam dla niego jak powietrze. Miesiąc po zerwaniu przeprowadził się do Londynu, w takim razie co on tutaj robi!  
- Carlos?! A co ty tutaj robisz? – krzyczałam zdenerwowana. Miałam nadzieję że go już więcej nie zobaczę, no jednak moje prośby nie zostały wysłuchane.  
- Jakiś czas temu wróciliśmy. A co nie cieszysz się? – Co mu odbiło, cały czas był dla mnie taki chłodny, nie traktował mnie poważnie a teraz co? Nagle mu się na uczucia zebrało? Chyba nie dotarło do niego to że już nie jesteśmy razem.  
- Jasne że nie kretynie. Przecież my już dawno nie jesteśmy razem, o co ci chodzi… - Kiedy chciał coś powiedzieć nagle pojawił się obok mnie Federico. Objął mnie delikatnie w tali i pocałował w policzek zaraz potem mówiąc.  
- Hej kochanie… a ty to…? – zapytał, ale takiej odpowiedzi ze strony Carlosa się nie spodziewałam…  
- Jestem Carlos, chłopak Sary.  

I jak? Podoba się?
Wiem że długo czekaliście.  
Mam nadzieje że będzie sporo komentarzy, naprawdę się napracowałam.  
Liczę na to że będzie więcej komentarzy niż 4 lub 5 proszę…  
No to tyle   
A! Chcę wam jeszcze powiedzieć że teraz, z racji że jest szkoła części będą się pojawiać co tydzień, w sobotę lub co dwa tygodnie to zależy.  
Myślę że nie jest to trudne do zrozumienia   
Jeszcze raz proszę o komentarze : )

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3376 słów i 17996 znaków.

4 komentarze

 
  • Misiaa14

    No i  cudoo *-*

    5 wrz 2015

  • Misiaa14

    Niech ona  go poprawi ; były chłopak xD

    5 wrz 2015

  • Roza543

    Super

    5 wrz 2015

  • Roksii

    Woow no fajnie :D Pisz kolejną  :dancing:

    5 wrz 2015