JW Agat Rodział XVIII

Dawid obudził się wcześnie rano i nie otwierając oczu, z przyjemnością wyczuł przytuloną do jego piersi kobietę. Jej włosy łagodnie łaskotały go w policzek. Pocałował ją w czubek głowy, jednocześnie stając się wstać tak, by jej nie obudzić. Udało mu się to stosunkowo szybko. Zbierając po drodze swoją bieliznę, udał się do łazienki. Wychodząc spod prysznica, z włosami uroczo przykrejonymi do czoła, już w łazience wyczuł aromatyczny zapach parzonej kawy, którą lubiła z rana pić jego ukochana oraz delikatny zapach smażonej jajecznicy z boczkiem. Uśmiechnął się szeroko, bowiem jajecznica i sok pomarańczowy były jego ulubionym śniadaniem. Widocznie Marta chciała mu dogodzić, co było lekko dziwne, bowiem to w sumie on powinien przygotować jej romantyczne śniadanie do łóżka, w podzięce za wspaniałą, ekscytujacą w łóżkowe doznania noc. Gwizdnął cichutko, widząc Martę ubraną jedynie w satynową, kusą koszulkę nocną, stojącą przy blacie kuchennym i wpatrującą się w drzwi łazienki z lekko zmysłowym uśmiechem.
- Mmm... Nie wiedziałem, że lubisz takie stroje - szepnął jej do ucha, przytulając ją na powitanie.
- Dzień dobry, kochanie. No nie miałeś w sumie kiedy mnie w takim ubraniu widzieć, bo na obozie raczej miałam sportowe ciuchy.
- Kochanie? - powtórzył lekko zaskoczony jej słowami.
- A co, to źle, że cię kocham? - mruknęła uwodzicielsko.
- Nieee. Bardzo, bardzo dobrze - zaśmiał się, patrząc w jej cudowne oczy. Widział w nich iskierki radości. Była z nim szczęśliwa i to mu narazie wystarczało.

Tydzień później, gdy Marta wróciła zmęczona po pracy, w dość paskudnym humorze spowodowanym awanturą z jednym z rodziców swoich uczennic, Dawid zaskoczył ją, samodzielnie przygotowując dość dobry obiad, jak również przyniesioną piątką za sprawdzian z historii, do którego oboje uczyli się nieraz do późnej nocy. W kobiecie bowiem zagrały jakieś echa pedagoga i postawiła sobie niemal za punkt honoru, że pomoże chłopakowi w nauce. Dzieki jej staraniom, była to pierwsza tak dobra ocena chłopaka z tego przedmiotu. Również jego zachowanie i postawa psychiczna bardzo się zmieniły odkąd zamieszkał z Martą, co nastapiło zaraz na drugi dzień po ich pamiętnej, pierwszej, wspólnej nocy. Nauczyciele zauważyli, że więcej się śmiał i żartował, chociaż jego kontakty z rówieśnikami stały się inne, bowiem nie zapraszał ich już do siebie, na co niejednokrotnie uczniowie skarżyli się sobie wzajemnie w czasie przerw, a nauczycielki były świadkami tych zwierzeń. Co prawda, starały się wypytywać chłopaka o powód takiego zachowania, ale on za każdym razem zbywał je jakimiś półsłówkami. Kontakt z matką Dawida, był do tego stopnia utrudniony, że i od niej nie mogły uzyskać żadnych informacji. W końcu, zdenerwowana takim obrotem spraw wychowawczyni chłopaka, zatelefonowała do brata Dawida. Ten udzielił jej zatrważających dla niej informacji o nowym związku brata.

- Marta, moja wychowawczyni chce cię widzieć jutro w szkole - powiedział Dawid, gdy tylko wrócił pewnej listopadowej środy do domu.
- Dlaczego? - zdziwiła się niebotycznie. - Przecież nie jestem twoim prawnym opiekunem, ani nikim z rodziny.
- Wiem, lecz ciągle dopytywała się o moją zmianę w szkole, o to, że nie spotykam się już tak często z kolegami z klasy, jak wcześniej i po tym, jak nie mogła uzyskać żadnych informacji od mojej matki, zadzwoniła do Maćka, który powiedział jej, że teraz mieszkam z tobą - wyjaśnił niespokojnie. - Nauczycielka zmyła mi dzisiaj głowę, twierdząc, że to, co robię jest nieetyczne, pozbawione jakiegokolwiek sensu i w ogóle niesmaczne i jutro chce z tobą o tym porozmawiać. Podejrzewam, że może ci grozić skierowaniem tego do sądu.
- A niech kieruje... Pytałam znajomego adwokata. W świetle prawa nie robimy nic niepoprawnego, więc nic nam nie może zrobić - odparła Marta lekceważąco. - Bardzo chętnie z nią o tym porozmawiam.

Nazajutrz dopołudnia Marta raźnym krokiem weszła do budunku szkoły i skierowała się ku klasie Dawida. Zapukała energicznie i po usłyszeniu pozwolenia, weszła do środka. Podeszła do biurka nauczycielki, która dość chłodno się z nią przywitała.
- Witam, Marta Borkowicz. Przyszłam, bo chciała się pani ze mną widzieć dzisiaj.
- Istotnie. Proszę ze mną na korytarz, nie będziemy rozmawiać przy uczniach.
Wyszły. Nauczycielka odeszła kilka kroków od klasy, zanim się zatrzymała i z groźną miną zwróciła do granitowo spokojniej, a nawet i leciutko rozbawionej tą całą sytuacją Marty.
- Może mi pani wytłumaczyć, co pani najlepszego wyrabia? - warknęła nauczycielka, mierząc swoją rozmówczynię surowym wzrokiem. Prawdopodobnie chciała choć trochę ją przestraszyć, czy też zbić z tropu, jednak Marta, zaprawiona do o wiele gorszych rozmów w wojsku, nie dała się wyprowadzić z równowagi.
Tymczasem w klasie Dawida szumiało, jak w ulu. Uczniowie powyłazili z ławek, bowiem wszyscy rozpoznali swą instruktorkę i teraz byli bardzo ciekawi, co może wyniknąć z tej rozmowy. Ich nauczycielka należała do starego typu belfrów, którzy jednym gestem, słowem, czy spojrzeniem potrafili zapanować nad grupą rozwydrzonych nastolatków. Kobiety tej nie dało się udobruchać miłymi słówkami, czy skruszoną postawą. Była nieugięta i znana z tego, że lepiej jej nie wchodzić w paradę. Przyszła do nich na zastępstwo za ich wychowawczynię z pierwszej klasy, która padła z komplikacjami zdrowotnymi tuż na samym początku roku. Nie było więc jakiejkolwiek szansy, by pani Jadwiga Pająk, nauczycielka geografii, znała Martę, jako żołnierza, więc zanosiło się na ciekawą dyskusję. Teraz jednak, uczniowie skupili się wokół ławki Dawida i jego kolegi Marka, którzy stali się rozpędzić to mrowie ludzkich głów, które spoglądały na nich ze wszystkich stron, domagając się jakichś wyjaśnień, bowiem najpewniejsze było to, że piękna pani instruktor, musiała przyjść do ich szkoły w sprawie Dawida. Ten w końcu nie wytrzymał całej tej napiętej atmosfery i ryknął na swoich kolegów:
- Jeśli chcecie wiedzieć, co się tam dzieje, to po prostu uchylcie drzwi i wszystko usłyszycie!!! Skąd ja mam wiedzieć, czemu pani Borkowicz przyszła do tej starej jędzy?!
Zanim jednak uczniowie zdołali po cichu otworzyć skrzypiące drzwi w celu uzyskania jakichś informacji o toczonej na korytarzu rozmowie, pomiędzy dwiema kobietami rozpętało się dantejskie piekło. Do zdumionych uczniów zaczęły dolatywać bardzo wyraźnie słowa wściekłych pań, które wzmogły się na sile po otwarciu drzwi. Cała klasa stłoczyła się tuż przy nich, by obserwować zaciętą awanturę. Wkrótce z innych klas, również zaczęli wyglądać liczni uczniowie i zaniepokojeni hałasem nauczyciele. Przybiegł także sam dyrektor, zaalarmowany krzykami oraz kilku wojskowych, którzy w tej chwili prowadzili z uczniami zajęcia. Tymczasem bliska furii nauczycielka, nie mogąc w żaden sposób zbić argumentów Marty, wrzasnęła na całe gardło:
- Sypia pani z Dawidem!
Wszyscy zamarli, słysząc te słowa. Chłopak zbladł gwałtownie, lecz nikt nie zwrócił na to najmniejszej uwagi, bowiem wpatrzeni byli w Martę, która na chwilę równiez straciła dech. Opanowała się jednak szybko, wzięła głęboki oddech i oparłszy się o parapet okna, przy którym stała, odparła spokojnym głosem:
- I co z tego?
- Co z tego? Pani śmie się pytać, co z tego?! Ile w ogóle dziewczyno ty masz lat? - warknęła rozjuszona już do białości pani Pająk.
- Skończone dwadzieścia pięć - odparła niezrażona była pani kapitan, choć w jej tonie głosu dało się wyczuć ostrzegawczą nutę. - I nie pani decydować będzie z kim sypiam! - syknęła cicho, postępując groźnie w stronę kobiety. Ta cofnęła się leciutko, zaskoczona zimną agresją przeciwniczki. - Należy pani do starego typu nauczycielek, które za punkt honoru stawiają sobie gnojenie uczniów, nie przejmowanie się ich uczuciami i problemami, a także wpierdalanie się tam, gdzie niepotrzeba!
Stara dama, zatchnęła się słysząc ostatnie słowa dużo młodszej kobiety. Po chwili wycedziła jednak przez zęby:
- Gdybym się nie przejmowała ich problemami, to tej rozmowy nigdy by nie było! Jestem zgorszona twoją postawą, młoda damo, nie sądziłam, że można w tak perfidny sposób wykorzystać tego młodego chłopaka, który tak wiele przeszedł w swoim życiu.
- Gdyby pani dokładnie czytała jego papiery, to wyczytałaby pani w nich, że jedną z osób, które podpisały się pod oskarżeniem o znęcanie się nad Dawidem, które to sąd postawił przeciwko jego ojcu, była kapitan Marta Borkowicz, oficer Jednostki Wojskowej GROM... Czyli ja! - ryknęła Marta. Kobieta wzdrygnęła się. - Na sercu leży mi troska o tego chłopaka!
- Jeśli tak faktycznie jest, to się pani z nim rozstanie, bo inaczej złożę doniesienie w prokuraturze o molestowanie i wykorzystywanie seksualne nieletniego! W pani jednostce również - warknęła nauczycielka, w której ponownie zagrał duch bojowy.
- A składaj sobie, kobieto. Gówno mnie to obchodzi, bowiem nie jestem już żołnierzem, a według polskiego kodeksu karnego, Dawid mając skończone siedemnaście lat, od roku uznawany jest za osobę pełnoletnią, wobec czego, czyn mój nie jest w świetle prawa żadnym przestępstwem.
Stara kobieta wytrzeszczyła na Martę swe oczy i z wyrazem niemego oburzenia na twarzy obróciła się w stronę swojego przełożonego. Ten przysłuchując się całej niemal rozmowie kobiet, teraz zwrócił się do swej pracownicy.
- Obawiam się, pani Jadwigo, że pani Borkowicz ma rację - powiedział spokojnie. Sam z wykształcenia był prawnikiem, więc znał doskonale przepisy i mógł bez problemu potwierdzić słowa kochanki Dawida. - Niestety, pani Jadwigo, ale obawiam się, że jako nauczycielka, przekroczyła pani swoje uprawnienia, bowiem nie ma pani prawa wzywać do szkoły nikogo z otoczenia Dawida, kto nie jest członkiem jego rodziny, czy też prawnym jego opiekunem. Nie ma pani również prawa grozić swojemu gościowi, ani zmuszać go słownie do zaprzestania kontaktów z chłopakiem, bowiem podlega to kodeksowi karnemu. Jeśli pani Borkowicz zgłosi to w prokuraturze, czeka panią dochodzenie - dodał po chwili. Tymczasem Marta trochę niepewnie spoglądała na wojskowych, którzy w czasie całej tej sprzeczki nie odezwali się ani jednym słowem. Teraz jeden z nich nieznacznie skinął jej głową, dając jej tym samym do zrozumienia, by odeszła z nim na bok. Przepraszając dyrektora i nauczycielkę, Marta ruszyła za żołnierzem. Jak zauważyła, był tylko stopień niższy od niej, gdy jeszcze służyła. Teoretycznie teraz wciąż przysługiwał jej stopień wojskowy, z którym odeszła ze służby, ale mógł być on używany tylko w następującej wersji językowej: Marta kapitan Borkowicz, a nie kapitan Marta Borkowicz. Była to identyczna zasada, jak przy tytułowaniu szlachty, już przed rokiem tysiąc dziewięćset dwudziestym pirrwszym.
- Witam, cieszę się, że ponownie się spotykamy - zagadnął ją mężczyzna. Był to oficer z jej byłej jednostki, lecz de facto nigdy razem nie służyli w jednym oddziale. Znali się tylko oficjalnie i na tym koniec.
- Witam - odparła lekko zlękniona, bo słowa tej starej nauczycielki o sypianiu z Dawidem, mogły jej jeszcze poważnie zaszkodzić.
- Proszę się nie obawiać, nie jestem tutaj po to, by panią szkalować i przesłuchiwać. Pani życie, to pani sprawa, a mnie nic do tego - mruknął, przyglądając się jej uważnie. - Mam tylko dla pani taką uwagę. Ta kobieta, nauczycielka Pająk, może być niebezpieczna. Może być tak, że będzie chciała pani zaszkodzic, a na pewno będzie czynić takie kroki wobec Dawida. Jest jego wychowawczynią, więc może na przykład, nie przepuścić go do nastepnej klasy, lub szkodzić mu w jakikolwiek inny sposób, jaki daje jej ta pozycja tutaj. Przeniesienie chłopaka do innej szkoły raczej nie wchodzi w grę, bowiem sam go uczę i widzę, że klasa jest ze sobą bardzo zżyta, lecz zainterweniowałbym na pani miejscu u dyrektora i poprosiłbym go o zmianę wychowawczyni i przeniesienie ówczesnej do innej placówki - wyjaśnił cicho.
- Dlaczego sądzicie, poruczniku, że kobieta ta jest niebezpieczna? Były z nią tutaj jakieś wypadki?
- Tutaj nie, ale kilka lat temu została przeniesiona z prywatnego liceum katolickiego, gdzie próbowała wprowadzić jakiś drastyczny system kar. Dyrektorowi i właścicielom tamtego liceum udało się jakoś zatuszować tę nieprzyjemną sytuację, lecz od tamtej pory kobieta jest śledzona... Kiedy została zatrudniona tutaj, prokuratura i policja poprosiły nas o pomoc i od tamtej pory, mamy ją na uwadze.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 2278 słów i 13003 znaków, zaktualizowała 5 lut 2017.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto