JW Agat Rozdział XLVIII

Marta uniosła zapłakaną twarz i zapytała cichutko:
- Czy będę musiała składać jeszcze jakieś zeznania?
- To zależy.
- Od czego? - odezwał się ostro Dawid. - Niewystarczająco już się wycierpiała? Nie moglibyście jej tego oszczędzić?
- Pani doktor - Drumowicz zwrócił się do drugiej kobiety, w ogóle jakby nie zwracając uwagi na słowa młodego pilota. - czy pani kapitan opowiedziała pani ze szczegółami to, co ją tam spotkało?
- Niestety tak. Spotkałam się w swojej karierze z wieloma gwałtami, ale tymi akurat jestem wielce zaskoczona. Mam też całe zeznanie nagrane na dyktafonie. Oczywiście za zgodą pani kapitan. - kobieta patrzyła na obydwu dowódców wyjątkowo smutnym wzrokiem.
- Dobrze. W takim razie będę wnioskował, by już pani więcej nie męczyć.
- Czy w takim wypadku możemy już odejść? - zapytał ich Dawid.
- Tak.
Chłopak pomógł wstać Marcie z krzesła i prawie niosąc ją na rękach, wyszedł z nią z pomieszczenia, zmierzając do jego kwatery, gdzie ułożył wycieńczoną żonę na łóżku i opatulił kocami. Sam usiadł na brzegu i chwycił ją za zdrową rękę.
- Przepraszam, że musiałaś tego doświadczyć — szepnął, kciukiem gładząc jej dłoń.
Marta wpatrywała się tępym wzrokiem w biały sufit. Trzęsła się, ale starała się już nie płakać. Po prostu nie miała już siły, by lać kolejne łzy. Choć dalej wszystko ją bolało, starała się też nie zwracać na ten ból szczególnej uwagi. Jej myśli były jednakowoż wielce chaotyczne, nie wiedziała, jak poradzić sobie z nową, bolesną rzeczywistością. Co prawda był koło niej Dawid, ale jego dotyk doprowadzał ją do szaleństwa. Najchętniej to wyrwałaby swoją rękę z jego uścisku. Bała się, że już nigdy nie będzie w stanie zbliżyć się do niego, że nie wytrzyma jego bliskości.
- Kochanie, słuchasz mnie? - głos zmartwionego Dawida dotarł do niej jakby z oddali.
Bardzo powoli odwróciła twarz w jego stronę. W oczach męża dostrzegła ból.

- Dawid... Zabierz mnie do domu. Nie chcę, nie potrafię tutaj dłużej być! - jęknęła Marta, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
- Kochanie, wiesz, że na razie nie mogę tego zrobić... Musisz jeszcze uczestniczyć w rozprawie, chociaż wiesz, że nie aprobuję tego pomysłu — rzekł cicho, siadając przy niej, ale nie dotykając jej w żaden sposób, wiedział bowiem jak strachliwie reagowała na każdą próbę jego, choć minimalnego zbliżenia. Teraz jednak przynajmniej się nie odsunęła, jak to czyniła już wielokrotnie.
- Dawid, ja tutaj zwariuję! Wszystko przypomina mi Mastersa, to, co ze mną robił... A ta rozprawa, znów będę musiała składać zeznania!!!
- Wiem, że to dla ciebie trudne, ale niestety będziesz musiała tam iść. Całe szczęście, że pułkownik uprosił sąd, by odpuścił ponowne opowiadanie tych okropieństw. Drumowicz zapewnił mnie, że to, co powiedziałaś pani psycholog i później w gabinecie wystarczy i nie będą cię już męczyć. - Dawid starał się mówić spokojnie, ale w środku wszystko się w nim gotowało, nie mógł znieść cierpienia ukochanej, najchętniej ukręciłby Mastersowi łeb przy samej dupie! Niestety musiał niemal bezczynnie czekać na rozprawę, patrząc jak jego silna niegdyś żona, ten wspaniały żołnierz zamienia się teraz w przerażoną kobietę. Kobietę wielce skrzywdzoną, cierpiącą i w dzień i w nocy, bojącą się mężczyzn, męczoną nocami przez koszmary senne. Sam pilot wyglądał jakby był chory, schudł, miał podkrążone oczy, mało spał, bo czuwał nad Martą. Wszyscy jego koledzy oraz żołnierze z innych jednostek szczerze mu współczuli, patrząc na jego ból.
Tydzień później w nadzwyczajnie ekspresowym tempie odbyła się rozprawa. Mastersa doprowadzono skutego na salę, a Dawidowi pozwolono być cały czas przy żonie. Z trudem udało mu się namówić ją, by założyła wyjściowy mundur.
Po wejściu na salę Marta zbladła gwałtownie, widząc siedzącego już Mastersa. Jego drwiący uśmiech sprawił, że o mały włos nie uciekła z sali rozpraw. Jednakże obecność przy jej boku Dawida podziałała na nią jakoś uspokajająco i dała się poprowadzić na miejsce dla oskarżycieli posiłkowych. Prokurator natychmiast zapewnił ją, że sąd zgodził się, by ona składała tylko zeznania dopełniające i nic ponadto, i że Mastersowi grozi co najmniej dożywocie, chociaż na tej rozprawie zostaną postawione mu jeszcze postawione zarzuty za zdradę państwową.
- Wszystko będzie dobrze, tylko niech państwo nie dają się zbytnio ponieść emocjom — rzekł im jeszcze prokurator, widząc, że sędzia wchodzi na salę.
Cała rozprawa toczyła się dość spokojnie, Masters od razu przyznał się i do zdrady i do gwałtów, a także do znęcania się nad więźniami. Marta jak na niesympatyczną sytuację była dość spokojna, w miarę rzeczowo odpowiadała na nieliczne postawione jej pytania, Dawid, choć wściekły na majora również starał się odpowiadać bez niepotrzebnych wycieczek personalnych pod adresem Mastersa. Inni zeznający poszkodowani, choć i na nich cała ta sprawa wywarła nieprzyjemne wrażenie, jak również żołnierze uczestniczący w bezpośrednim odbiciu jeńców także odpowiadali rzeczowo. Zeznania przeciągały się i przeciągały, wszyscy byli naprawdę zmęczeni, sędzia musiał zarządzić już dwie przerwy. Po powrocie z drugiej, gdy przyszło w końcu do składania zeznań, Masters zupełnie niespodziewanie raczył był wstać ze swego miejsca i ku zdumieniu wszystkich obecnych wycedził w stronę Marty:
- Byłaś słodką kurwą, Borkowicz. Żałuję, że nie miałem cię dłużej!
Przez chwilę cisza totalna panowała w pomieszczeniu, wszyscy w tępym oniemieniu wpatrywali się w oskarżonego. Pierwszy oczywiście przecknął się Dawid. Z wściekłością wymalowaną na twarzy rzucił się w stronę wielce zadowolonego żołnierza, ale nie dotarł do niego, usadzili go w miejscu inni wzburzeni świadkowie.
- Wnioskuję, by oskarżonego wyprowadzić z sali rozpraw — powiedział natychmiast prokurator, zwracając się do sędziego.
- Niestety jestem zmuszony zgodzić się z panem prokuratorem. Jestem zniesmaczony postawą mojego klienta i z tego miejsca pragnę przeprosić wszystkich poszkodowanych, że w ogóle podjąłem się obrony majora Mastersa. Chcę również dodać, że z chwilą obecną mężczyzna ten przestaje być moim klientem, a ja przychylam się do każdego wniosku prokuratora i poszkodowanych i decyzji sądu — rzekł obrońca Mastersa, wywołując swoimi słowami niemałe zamieszanie.
- Rozumiem... Ochrona, bardzo proszę o wyprowadzenie oskarżonego do aresztu śledczego — odezwał się sędzia. Również wyglądał na oburzonego zachowaniem żołnierza. Po chwili, gdy ten został już wyprowadzony, zwrócił się do Marty i Dawida:
- Przykro mi, że byliście państwo świadkami tego wszystkiego. Proszę tylko, aby oskarżyciel już więcej nie próbował rzucać się na oskarżonego.
Dawid kiwnął mu niedbale głową, obejmując zapłakaną żonę.
- Wysoki sądzie — zaczął prokurator — proszę łaskawie spojrzeć, w jakim stanie emocjonalnym znajduje się moja klientka oraz inni poszkodowani. To, co zrobił im ten mężczyzna dalece wykracza poza jakiekolwiek normy człowieczeństwa i w tym wypadku wnioskuję o to, by oskarżony otrzymał najwyższy wyrok dostępny w wojskowym prawie karnym, dożywocie. Wobec jednak drugiego zarzutu, jaki byłem łaskaw mu postawić, czyli zdrady kraju na polu walki, wnoszę, by żołnierz ten został postawiony przed plutonem egzekucyjnym. Wiem, że w naszym kraju kara śmierci została wprowadzona ponownie tylko w następstwie szczególnych wypadków, lecz sądzę, że taki właśnie jest to przypadek. I takie jest moje końcowe stanowisko: kara śmierci dla Mastersa.
- Rozumiem. A o co proszą wszyscy poszkodowani?
Przez salę przebiegł jednogłośny pomruk wielu głosów: kara śmierci.
- Czy obrona podtrzymuje swe stanowisko sprzed kilku chwil?
- Oczywiście.
- W tym wypadku oskarżony nie ma żadnego prawa do obrony... Ogłoszenie ostatecznego werdyktu po przerwie.
Zebrani tłumnie na sali powoli wyszli na korytarz, Marta prawie zwisała z ramion Dawida. Twarz miała spuchniętą od płaczu, nie mogła powstrzymać łkania.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1457 słów i 8413 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • igor

    Mocne, dramatyczne, ale dobrze wpisane w całość opowiadania.

    23 maj 2016

  • elenawest

    @igor dzięki :-D kolejny rozdział jest jeszcze mocniejszy ;-)

    23 maj 2016