JW Agat Rozdział LIII

- Nie jest to dobre miejsce na tego typu rozmowy... Chodźmy stąd — zaproponował Dawid, wyciągając ją z lokalu przy akompaniamencie śmiechów rozochoconych żołnierzy.
- Gdzie idziemy? - zainteresowała się Marta.
- Nad Wisłę. O tej porze jest tam cicho, a kiedyś znalazłem tam miejsce, gdzie jest naprawdę ładnie i bardzo niewiele osób o nim wie, bo jest mocno osłonięte.
Piętnaście minut później zaparkowali w jakichś krzakach i zrzucając marynarki mundurów, udali się na niewielką plażę w uroczej zatoczce.
- Faktycznie tu ładnie — powiedziała Marta, z radością zrzucając obuwie. - Jak udało ci się znaleźć takie miejsce?
- Pamiętasz, jak mnie zostawiłaś? Wtedy po Agacie? - zagadnął, stając za jej plecami i obejmując ją czule w pasie. Zanurzył twarz w jej pachnących włosach.
- Pamiętam. Byłam wtedy głupia.
- Ja jeszcze bardziej. Gdybym wtedy doprowadził swój plan do końca, teraz nie rozmawialibyśmy ze sobą — mruknął, wciąż mocno do niej przytulony.
- Dlaczego? - zapytała, nie odwracając się.
- Chciałem się zabić...
- Co?! - teraz jednak się odwróciła, o mało nie powalając chłopaka na ziemię. Zachwiał się mocno, ale zdołał utrzymać równowagę.
- To, co słyszysz — odparł niewzruszony. - Zakochałem się wtedy w tobie. Pierwszy raz od naprawdę długiego czasu, a ty powiedziałaś mi wtedy, że dla ciebie była to tylko gra... Złamałaś mi serce, nie chciałem żyć. Przyszedłem tu z nożem. Chciałem podciąć sobie żyły i skoczyć do Wisły... Wiem co pewnie teraz powiesz. To żałosne, ale byłem młody i głupi.
- Ale zrezygnowałeś...
- Zgadza się. Chociaż może nie tyle zrezygnowałem, ile po prostu stchórzyłem. Nie miałem odwagi, by skończyć ze sobą.
- Cieszę się, że tak się to skończyło. - Marta uśmiechnęła się do niego przez łzy.
- Nie płacz, maleńka. Jestem przy tobie i zapewniam cię, że już nigdzie się nie ruszam — odparł, ścierając łzy z jej policzków. - Pani major! No co pani? Nie płaczemy.
- Dawid, proszę cię... Nie żartuj sobie ze mnie, dobrze? O mały włos bym cię wtedy straciła...
- Chodź, siądziemy tutaj... Powiedz mi, po co ci wiedzieć jak dla mnie wyglądał ten konflikt?
- Nie pamiętam z niego zbyt wiele. Jakieś przebłyski, nic więcej.
- Marta... To nie są miłe wspomnienia. Nawet pomijając twoje porwanie.
- Dawid... Jestem żołnierzem, nie musisz mnie oszczędzać.
- Jak uważasz... Dla mnie już sam wylot do Mińska był wielkim przeżyciem. Wiesz, mając w pamięci akcję w Rumunii, nie byłem zbyt entuzjastycznie do tego nastawiony, ale musiałem się przełamać. Dla dobra grupy. Pamiętam, że wsiadłem do samolotu, obserwując, jak wy pakujecie się do transportowca...

"Dawid nacisnął przycisk zamknięcia klapy kokpitu i lekko drżącą ręką włączył zapłon silników. Maszyną wstrząsnęło lekko, gdy potężne turbiny zostały wprawione w ruch. Zapiął maskę tlenową przy hełmie i zwolnił hamulce. Ostrożnie manewrując, ustawił myśliwiec na początku pasa startowego. Odczekał chwilę na potwierdzenie z wieży kontrolnej o możliwym starcie i zwiększając moc silników, zaczął osiągać pożądaną prędkość, aż wreszcie za pomocą wolantu poderwał maszynę w powietrze i natychmiast skierował się ku białoruskiej przestrzeni lotniczej. Obok niego wkrótce pojawiło się kilka innych myśliwców. Grupa ta miała bezpośrednio lecieć do bazy wojskowej, reszta robiła za eskortę dla transportowców.
Godzinę później podchodził już do lądowania. W bazie mieli uzupełnić zapas paliwa i podczepić dodatkowe uzbrojenie. Z niecierpliwością czekał na hasło do rozpoczęcia decydującej akcji. Po pół godzinie bezczynnego oczekiwania znów poderwał maszynę w powietrze. Serce biło mu mocno w piersi, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jeden jego błąd będzie kosztować go naprawdę wiele. Była to walka na śmierć i życie. Jego zmysły były niesamowicie wyostrzone, jak zawsze, gdy w grę wchodziła tak wysoka stawka. Uważnie przepatrywał rozciągający się wokół niego nieboskłon, w poszukiwaniu wrogich samolotów. Dopatrzyli się ich stosunkowo szybko. Dowódca eskadry natychmiast zarządził uformowanie odpowiedniego szyku i MiG-i z polskimi flagami na ogonach rozpoczęły atak.
Dawid nacisnął spust karabinku i z zadowoleniem stwierdził, że dwa rosyjskie MiG-i lecące koło siebie musiały zrobić unik. Po chwili jednak i on przyciągnął wolant blisko siebie, by wzbić się wyżej, gdy nagle świsnął w pobliżu niego ostrzał nieprzyjaciela. Zaczął reagować mechanicznie, precyzyjnie wyliczał każdy skręt, skupiając się na wskaźnikach i radarze. Zauważył samotnego wroga, który najwyraźniej starał się wyrwać z potrzasku, bowiem do akcji włączyło się też lotnictwo francuskie, zaskakując tym nieprzyjaciela. Zdecydował o pogoni za uciekającym wrogiem i wkrótce otworzył ogień. Przeciwnik okazał się jednak dobrym pilotem, bo młodemu chłopakowi trudno było go z początku dogonić. Dawid zaparł się jednak zaczął walczyć jeszcze zacieklej. Znów nacisnął spust i tym razem z przyjemnością zobaczył jak skrzydło tamtego MiG-a zaczyna się palić, a sam samolot spadać ku ziemi. Kolejna salwa polskiego myśliwca i z przeciwnika została już tylko paląca się kupa metalu lecąca ku ziemi.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 950 słów i 5440 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • igor

    Super :-)

    9 cze 2016

  • elenawest

    @igor ciesze sie :-D staram sie, jak moge :-P

    9 cze 2016