Nadzieja umiera ostatnia cz.5

Pójdę do niej- powziąłem za swój plan. Będąc już na miejscu, ujrzałem ją z jakimś facetem- przytulali się, zdecydowanie nie wyglądało to na koleżeński uścisk. No tak, czego ja się spodziewałem? Spojrzałem w ich stronę ostatni raz i wycofałem niezauważony. Pięści ze wściekłości- same mi się zaciskały… Po jakimś czasie wróciłem tam, gdzie jedyne miejsce dla „takiego kaleki jak ja”- do swojego domu (…)

________________________________________________________________________

„Od  jutra bierzemy się do roboty! 12:30 pasuje czy wolałbyś później?”- napisałam wieczorem do Olafa.
Już wystarczająco ochłonęłam, po wcześniejszym „kryzysie” - wszystko sobie na nowo przemyślałam. W końcu jestem dorosłą kobietą, a nie małym dzieckiem, które ciągle zabiega o uwagę innych osób. Teraz muszę tylko poczekać na odpowiedź. Zaczęłam układać sobie plan tego, co chciałam zrealizować podczas naszego wstępnego spotkania. Hmm…
Polecieć od razu na głęboką wodę? Stopniowo go przyzwyczajać?- dylemat nie dawał mi spokoju. I tak najpierw musimy odbyć rozmowę, wtedy ostatecznie zdecyduję o przebiegu kolejnych „kuracji”. Jutro omówimy pewne sprawy na spokojnie i dam mu namiastkę tego, co czeka go podczas współpracy ze mną. Rozmyślania przerwał mi sms.

„12:30 pasuje”- ujrzałam na ekranie treść wiadomości.  
Coś nie tak- pomyślałam. To chyba ja powinnam być na niego zła, a nie on na mnie! Zbywa mnie? Kolejny dźwięk, zwiastujący sms.  
„Wbrew pozorom, już nie mogę się doczekać.”- no to zabrzmiało trochę lepiej- stwierdziłam z satysfakcją.  
„Taki niecierpliwy jesteś?”- wystukałam na klawiaturze i wysłałam.
„Jeśli chodzi o Ciebie, to muszę przyznać, że nawet bardziej niż możesz sobie wyobrazić”- śmiały się robi, ale nie zamierzam go prowokować.
„Zobaczymy, co powiesz po jutrzejszym dniu. Do zobaczenia!”- odpisałam, po czym pogrążyłam się w poleconej przez miejscowego bibliotekarza- lekturze. Całkiem niezła książka- doszłam do wniosku po przeczytaniu kilku stron. Jednak na tym się skończyło. Nie wiem jak to się stało, ale zasnęłam i obudziłam się kilkanaście godzin później, a mianowicie po 10.
Do 12 pozostało jeszcze sporo czasu. Moje lenistwo nie pozwalało mi na wykonywanie żadnych zbędnych czynności. Poranna toaleta i te sprawy. Czy mi się wydawało, czy ktoś pukał do drzwi? Lepiej to sprawdzić. Otworzyłam i okazało się, że to moja sąsiadka- starsza pani, która zawsze służyła mi w potrzebie. Tym razem to ona potrzebowała mojej pomocy.

- Adeńko droga- zaczęła- mam do Ciebie przeogromną prośbę…
- Dzień Dobry Pani Wiolu, proszę- powiedziałam robiąc jej miejsce- niech pani wejdzie do środka.  

I wszystko jasne. Rzeczywiście ogromna prośba, zwłaszcza jak na dzisiejszy dzień, ale podjęłam się jej spełnienia, więc to uczynię. Ciasto! Kiedy ostatni raz piekłam jakieś ciasto? No cóż… to było z pewnością bardzo dawno. Nie łam się- pomyślałam- dasz radę przygotować coś pysznego. Pani Wioli wypadła pilna sprawa, a wcześniej obiecała, że przyniesie coś pysznego, na organizowany właśnie dziś- Dzień Seniora. Ktoś by stwierdził: Coś słodkiego- przecież to nie ogranicza się do pieczenia ciasta, a jeśli już, to można je kupić. Niestety- starsza Pani miała, co do tego inne podejście. Sama chciała bezpośrednio przyczynić się do uśmiechu na twarzy swoich rówieśników- no tym razem przez moje pośrednictwo. Zgodziłam się, ponieważ bardzo lubię tych ludzi. Często mijamy się na chodniku- zawsze życzą mi miłego dnia. A teraz ja sprawię, że ich będzie milszy niż zwykle. Przynajmniej taką miałam nadzieję.  
Jest wpół do jedenastej. Jak się postaram- to skończę do 12 i później będę miała pół godziny na ogarnięcie i dojazd do Olafa- układałam sobie w głowie plan. Spokojnie zdążę!
Zdecydowałam się najpierw przejrzeć w Internecie jakieś przepisy. Nie miało smakować dobrze. Miało smakować najlepiej! Po 10 minutach znalazłam to, czego szukałam. Na zdjęciu wyglądało fantastycznie. Kolejny punkt na mojej liście- zrobić zakupy. Trzeba się pospieszyć- zauważyłam.
Och te cholerne kolejki! Akurat jak się spieszę, to muszę tyle czekać… Nie ma co- nie wyrobie się- doszłam do wniosku- napiszę mu, że się spóźnię. Okropnie z mojej strony, bo to ja zaproponowałam godzinę, ale później wszystko mu wytłumaczę. Na pewno to zrozumie.

„Przepraszam Cię, muszę upiec ciasto na Dzień Seniora i nie wyrobie się na nasze spotkanie. Możemy je przełożyć?”- napisałam.

Chwilę odczekałam i otrzymałam odpowiedź, która mnie zaskoczyła, ale nie miałam nic przeciwko złożonej propozycji.

„Mam lepszy pomysł. Podaj mi adres- przyjadę, pomogę Ci, a przy okazji pogadamy. Później zajmiemy się resztą. To jak?”

W sumie, przydałaby mi się dodatkowa para rąk. Wysłałam mu adres, a sama zaraz po powrocie z marketu- wzięłam się ostro do pracy.  
`Pukanie do drzwi.
- Wejdź- zawołałam.
Nie minęła minuta, a on pojawił się tuż obok mnie, realizując kolejne punkty przepisu.  
- Nawet nie wiesz, jaka jestem Ci wdzięczna- uśmiechnęłam się i oparłam o blat.
Nie odpowiedział nic. Zdążyłam jeszcze wychwycić ruch jego ręki skierowany w moją stronę i…

- o nie!- zaprotestowałam ciut za późno, kiedy twarz miałam już ubrudzoną mąką.- pożałujesz tego- zagroziłam i rzuciłam się w stronę Olafa, obsypując go prosto z opakowania.  
Śmialiśmy się jak wariaci. Dystans między nami znacznie się zmniejszył. Mężczyzna podszedł do mnie pewnym krokiem- mimo kontuzji, poruszał się bez kuli- i uniósł dłoń do mojej twarzy. Poczułam jego dotyk na policzku, przymknęłam na sekundę oczy i westchnęłam. Następnie zjechał na usta. Nasze spojrzenia szybko się odnalazły. Nie! Nie mogę- odezwał się mój rozum. Z wielkim bólem- odsunęłam się od niego i podeszłam do stolika z postanowieniem dokończenia wypieku. Nie odzywaliśmy się długo. Panowała totalna cisza. Właśnie szykowałam krem czekoladowy, gdy poczułam jego oddech na szyi. Zaś dłonie, w tym samym czasie powędrowały na mój brzuszek. Złapałam głęboki oddech.

- Dlaczego mnie unikasz?- szepnął wprost do mojego ucha, po czym je lekko przygryzł- przecież widzę jak na mnie reagujesz. Podobnie jak ja na Ciebie- kontynuował uwodzicielskim głosem- chodzi o tego faceta?- zapytał z ledwie dostrzegalną nutą zazdrości w głosie i obrócił mnie tak, że staliśmy teraz twarzą w twarz.  
- Ja-a-kiego faceta?- wymówiłam ledwie dosłyszalnym głosem- wówczas jego pieszczoty przeniosły się na moje biodra.  
- Tego, z którym się obściskiwałaś wczoraj pod swoim gabinetem- mówiąc to, przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy i odsunął się na „bezpieczną” odległość. Prawdopodobnie wyczuł, że rozprasza mnie swoim zachowaniem.
- Śledziłeś mnie?- zapytałam nie dowierzając temu, co słyszę- To nie ma z nim nic wspólnego! To tylko mój dawny przyjaciel. Z resztą… przecież nie muszę Ci się tłumaczyć, skoro Ty nie tłumaczysz mi się ze swojego związku, prawda?- ups, nie miałam zamiaru…

Momentalnie jego twarz przybrała bledszy odcień, ale pojawił się na niej także delikatny uśmiech.
- Śmiejesz się ze mnie?- wysyczałam- Jak możesz? Jak?!

* * *

Powinienem był się domyślić, że Ada natknie się na jakieś informacje o mnie i mojej eks- narzeczonej. Według gazet i wszelkiego rodzaju mediów- nasz związek nie był zakończony. Wręcz przeciwnie- trwał w najlepsze!  
Skąd mogłem wiedzieć? Ale z drugiej strony, co?- miałem jej powiedzieć na wstępie „Hej, jestem Olaf. Moja laska zostawiła mnie, gdy okazałem się nieprzydatny i odeszła do innego”? No nie bardzo. Pewnie by pomyślała- WARIAT jakiś.  
Teraz muszę wszystko naprawić.  
Wyglądała pięknie nawet jak się złościła. Zapatrzyłem się odrobinę za długo. W związku z tym stwierdziła, że się z niej nabijam. Nie mógłbym…
Obserwowałem jak kieruję się do drzwi. No tak- dość uprzejmie mi sugeruje coś w stylu- wynocha  z mojego domu!
O nie, nie moja droga- przywołałem się do porządku.  
Stanęła przed drzwiami i czekała aż wyjdę. Podszedłem bliżej i najzwyczajniej w świecie zamknąłem drzwi. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i chciała coś powiedzieć, lecz nie zdążyła.
Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Byliśmy cali w mące, ale to mi nie przeszkadzało. Moje dłonie błądziły na zmianę po jej plecach i ramionach- powoooli, bardzoo powooli- nie przerywaliśmy kontaktu wzrokowego. W pewnym momencie, zaczęła się wyrywać i krzyczeć, żebym ją puścił. Nie zrobiłem tego, przeczekałem ten atak. Stałem bez kuli, więc istniało ryzyko, że zaraz wylądujemy na podłodze. W końcu skapitulowała i wtuliła się we mnie.  

- Chyba musimy poważnie pogadać, mała- rzekłem po chwili, nadal trzymając ją w swoim uścisku (…)

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1613 słów i 9093 znaków.

6 komentarzy

 
  • czarnyrafal

    Jest coraz goręcej.Tak trzymać Autorko a mam nadzieję że jeszcze "podgrzejesz "temperaturę <3

    25 lip 2015

  • Marlens

    Tak! Tak! Tak! Trzy razy tak! Proszę państwa nie jestem w stanie nic więcej powiedziec;D

    15 lip 2015

  • Mela_110

    Bardzo mi się podoba, jest po prpstu świetne, nie moge się doczekać kolejnej części. Czekam z niecierpliwością ;)

    15 lip 2015

  • Basia:)

    Bardzo dobre opowiadanie.. Bardzo mi się podoba.. Jedno z najlepszych na tej stronie.!  
    Szybko dodaj kolejną część bo już nie mogę się doczekać.. ;)

    15 lip 2015

  • ulalala

    Myślę ,że gdy tylko Ada "postawi na nogi" Olafa tak ,że ten będzie mógł powrócić do dawnego zajęcia wtedy jak nocna zmora zjawi się pewnie ta jego była narzeczona próbując namieszać :D

    14 lip 2015

  • mysza

    @ulalala Czytasz mi w myślach :D

    15 lip 2015

  • Marlens

    @mysza Ciekawe by to bylo;)

    15 lip 2015

  • Maryśka

    Podoba mi się to opowiadanie

    14 lip 2015