Nadzieja umiera ostatnia cz. 24

Zerkam na niego niepewnie i muszę przyznać, że zupełnie nie wiem, co ma na myśli. Ale wygląda naprawdę pociągająco. Spoglądam nerwowo na zegarek. Dochodzi dwudziesta. Hmm…  

- To, co będziemy robić?- pytam zalotnie, na co on przejeżdża językiem po swoich ustach. Z wrażenia zasycha mi w gardle.  
- Zabieram Cię na kolację- mówi tajemniczo- reszty dowiesz się na miejscu…
- Na kolację? Ojej, cóż za romantyzm- rzucam żartobliwie i podnoszę się z łóżka- o której?
- Za chwilę- uśmiecha się na widok mojej miny
- Przecież nie zdążę się ogarnąć- narzekam- zobacz, jak wyglądam!
- Niezwykle pięknie, kotku- wzdycha i przysuwa się do mnie- załóż jakąś kieckę i lecimy.

Olaf wychodzi z pokoju i zostawia mnie samą. Mam mało czasu, żeby się przygotować. Najwyżej pół godzinki. Trudno- stwierdziłam w myślach. Wyciągam czarną koronkową sukienkę z rękawami „trzy czwarte”. Chyba się nada… Nie znałam okazji, więc ciężko było mi dopasować jakiś strój. Poza tym, gdyby to było coś ważnego, nie powiedziałby mi o tym w ostatniej chwili. Zakładam swoją kreację. Do tego czarne buty na obcasie. Rozpuszczam włosy, chwytam prostownicę i próbuje doprowadzić się do porządku. Po chwili jestem prawie gotowa. Poprawiam makijaż. Do pokoju zagląda mój mężczyzna. Zatrzymuje na mnie swój wzrok i gwiżdże z podziwu. Zamyka za sobą drzwi, podchodzi i podaje mi dłoń. Chwytam ją, a on delikatnie pociąga mnie w swoim kierunku. Zatrzymuje się tuż przed nim. Mierzę go od góry do dołu i stwierdzam, że w garniturze wygląda jeszcze przystojniej. Prowadzi mnie do lustra. Przyglądamy się naszym odbiciom. Jego ręce wędrują na moje biodra, a usta zaczynają muskać kark. Zamykam powieki i rozkoszuję się tym doznaniem.  

- Jesteś taka seksowna- mruczy mi do ucha, a ja rozpływam się pod wpływem tych słów.  

Nie przestaje błądzić dłońmi po moim ciele. Odchylam głowę do tyłu, równocześnie przekręcając lekko na bok. Otwieram oczy. Widzę jego pociemniały wzrok. Schyla się i całuje mnie. Nieśpiesznie. Stanowczo. Jęczę pod wpływem tej pieszczoty. Odrywamy się od siebie i uśmiechamy.  

- … i smaczna- dodaje, po czym sięga po naszyjnik i zakłada mi go na szyję- gotowe!

Łapie mnie za rękę. Splata nasze palce w uścisku i opuszczamy ten niezwykle ogromny, a zarazem piękny dom. Ciekawe, co też wymyślił tym razem?

Gdy jesteśmy już w aucie, zaczynam się stresować. Dlaczego? Sama nie wiem… Poruszam się niespokojnie, a on to zauważa. Kładzie swoją dłoń na moim kolanie i gładzi je, nieświadomie wywołując mrowienie w moim podbrzuszu. Jedziemy dalej. Nie zabiera jej. Kiedy już się przyzwyczajam do obecności jego ręki, on przesuwa ją w górę. Mija skraj sukienki. I zatrzymuje się. Co on ze mną wyprawia! Czy posunie się jeszcze dalej? Nie zrobił tego, na całe szczęście! Bo nie wytrzymałabym już takiego napięcia. Auto staje pod jakąś nieznaną mi dotąd restauracją. Bardzo ładna. Spokojna. Ekskluzywna. Mój przystojniak otwiera mi drzwi.  

- Poczekaj- nakazuje- muszę zawiązać Ci oczy
- Dlaczego?
- Niespodzianka maleństwo, ale nie denerwuj się- mówi uspokajająco i wyciąga chustkę, która chwilę później znajduje się na moich zamkniętych powiekach.  

Prowadzi mnie bardzo powoli i ostrożnie. Jesteśmy już w środku- czuję to. W prawo. Kawałek prosto. W lewo. I stop. Zdejmuje chustkę I otwieram oczy. Nie od razu rozumiem, co jest grane. W pierwszym momencie nie widzę nic, ponieważ wybrał zaciemnione miejsce i muszę się przyzwyczaić do tego światła. Ale mija minuta i…

- Mamo! Tato!- krzyczę uradowana- co Wy tu robicie? Tak bardzo tęskniłam- podbiegam do nich i przytulam się jak za dawnych czasów.
- Cześć skarbie- pierwsza odzywa się mama- Olaf do nas zadzwonił… powiedział, że ostatnio bardzo chciałaś się z nami zobaczyć, ale nie mogłaś. Zorganizował nam podróż, zakwaterował i jesteśmy- dokończyła tak samo szczęśliwa jak ja- poza tym, my też bardzo tęskniliśmy- dodał tata.

Co za niespodzianka! Jezuuu! Tak bardzo się cieszyłam, że ich widzę. Miałam nadzieję, że zostaną trochę tutaj. Muszę się nimi nacieszyć. Mam im tyle do opowiedzenia. Z resztą pewnie oni mi też… Obejrzałam się za siebie i napotkałam wzrok pełen miłości. Podeszłam do najukochańszej osoby na świcie i nie zważając na nic, wspięłam się na palce i pocałowała czule. Przytrzymał mnie w pasie.

- Dziękuję- mój głos przepełniało wzruszenie
- Siadaj, proszę- odpowiedział

Pomimo upływu tylu miesięcy od naszego ostatniego spotkania, nic się nie zmieniło. Olaf od razu wkradł się w ich serca. Tak samo jak w moje! Ehhh co za facet!
Świetnie się bawiliśmy. Najpierw zjedliśmy kolację, później wypiliśmy po lampce wina. Cały czas dyskutowaliśmy na jakiś zajmujący temat. Nie było chwili na odetchnięcie. Oni tu są! Żałowałam, że wcześniej nie miałam dla nich tyle czasu, ile bym chciała. Ale nadrobię to- postanowiłam. Zaczęliśmy powoli zbierać się do domu. Nie miałam ochoty ich nigdzie wypuszczać. Olaf wyczytał wszystko z mojej twarzy. Ideał!

- Proszę, aby pojechali Państwo z nami- zaproponował- mam duży dom. Z pewnością się tam zmieścimy i będzie nam raźniej- uśmiechnął się
- Nie, nie- zaprzeczyła mama- nie chcemy robić kłopotu
- To żaden kłopot- wtrąciłam się trochę bezpodstawnie
- Więc problem rozwiązany- skwitował Idealny

Samochód wraz z szoferem już na nas czekał. No pięknie! On przewidział taką sytuację. Kochany… Niezwykle wyjątkowy! Najwspanialszy! Mój sportowiec. Właściwie nie dałam mu jeszcze żadnej odpowiedzi, co do mieszkania z nim. Postanowiłam się zgodzić! Nie opuszczę tak całkowicie swojego domu, ale w końcu dom jest tam, gdzie ukochana osoba. Jechaliśmy w ciszy. Później moi rodzice zaczęli rzewnie nad czymś dyskutować. Po chwili wtrącił się też mój mężczyzna. Przysłuchiwałam się, ale nic nie mówiłam. Chłonęłam szczęście i delektowałam się nim. Pewnie pomyśleli, że usnęłam. A może rzeczywiście tak było.

- Braliśmy taką opcję pod uwagę- mówił tata- ale nie potrafiliśmy się zdecydować… Teraz, kiedy nic nas z tamtym miejscem nie łączy, może powinniśmy jednak pomyśleć nad przeprowadzką- kontynuował- mieszkamy tak daleko od siebie, a to już nie te lata…- o czym on mówił?- poza tym, mielibyśmy Was niedaleko.
- Tak, Ada by się z pewnością ucieszyła- zabrał głos Olaf- ja również. Wypadalibyśmy od czasu do czasu na jakieś rybki, a Panie czekałyby na nas z utęsknieniem- usłyszałam ponownie jego żartobliwy ton- poszukam coś dla Państwa.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem- rzekła mama- cieszymy się, że nasza córka trafiła na kogoś takiego, ale z tym utęsknieniem to nie byłabym taka pewna na Twoim miejscu- wyznała z rozbrajającą szczerością
- Mam nadzieję, że się przekonamy!

Czy ja dobrze słyszałam? Chcą się przeprowadzić? Bliżej nas? Kurczę! Przecież to idealne wyjście. Nie wierzyłam, że wszystko układa się po mojej myśli. Powiem im jutro… podniosłam powieki i przeciągnęłam się sennie. Trzy pary oczu skierowały się w moją stronę. Nie wytrzymam!

- Słyszałam co nie co i…- przerwałam specjalnie- mam pewien pomysł
- Jaki, kochanie?- podjął Olaf
- Skoro chcecie zamieszkać gdzieś niedaleko, to zamieszkajcie u mnie- spojrzałam na nich- ostatnio trochę pozmieniało się w moim życiu… a szkoda, żeby mój dom stał samotnie- przyznałam jednocześnie opierając głowę o ramię Idealnego.
- Naprawdę?- zapytał zaskoczony Olaf- podjęłaś już decyzję! Tak się cieszę- szepnął wprost do mojego ucha- będę Cię miał cały czas, tylko dla siebie
- To jak? Mamo, tato?- drążyłam
- Ale- zaczęli równocześnie- nie wiemy, co powiedzieć… nie spodziewaliśmy się
- Zgódźcie się, proszę- przekonywałam
- Prześpimy się z tą propozycją i damy Ci odpowiedź
- Dobrze- zgodziłam się- ale wiedzcie, że dom będzie stał i tak pusty! Nie sprzedam go, bo wiąże mnie z nim wiele wspomnień, a tak… to wprost najlepsze wyjście! Jutro Was tam zabiorę!

Pojazd zatrzymał się i wysiedliśmy. Zaprowadziliśmy rodziców do pokoju gościnnego, po drodze pokazując, gdzie jest kuchnia, łazienka i salon. Byli pod dużym wrażeniem. Pożegnaliśmy się i udaliśmy do naszej sypialni. Naszej- teraz mogę tak mówić. Drzwi nie zdążyły się dobrze zamknąć, a Olaf przygwoździł mnie swoim ciałem do ściany. Usta połączył z moimi w cudownym pocałunku. Jego ręce powędrowały pod moją sukienkę. Wplotłam swoje palce w jego włosy. Nagle odsunęliśmy się od siebie, by złapać powietrze.

- Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi!- powiedział nieprzytomnie- naprawdę się zgodziłaś?

Pokiwałam twierdząco głową, na co on przytulił mnie delikatnie. Trwaliśmy tak przez dłuższy czas. Byliśmy już po prysznicu, więc mogliśmy od razu położyć się spać. Ostatni pocałunek- dość namiętny, by pobudzić niektóre części naszych ciał do życia. Jednak nie mieliśmy siły na nic więcej.  

- Dobranoc Mała- szepnął tuż przy mojej szyi
- Dobranoc Przystojniaku!  


Rano obudziły mnie mdłości. Olaf jeszcze spał. Nie chciałam go budzić. Pobiegłam szybko do łazienki. Czyżby wczorajsza kolacja została odrzucona przez mój żołądek? Nie, raczej nie… Może to jakiś wirus albo zatrucie. Usłyszałam jakiś hałas za sobą. Jednak go obudziłam. Ukucnął obok i przytrzymał moje włosy.  

- Nie proszę, idź stąd- błagałam- nie możesz na to patrzeć
- Kochanie, spokojnie- rzekł- źle się czujesz?- martwił się  
- Nie, po prostu…- nie dokończyłam, nie zdołałam

Wstałam i umyłam twarz. Co ze mną jest?- zastanawiałam się.

- Już dobrze? Wracajmy do łóżka- poprosił  
- Idź, ja zaraz przyjdę
- O nie! Nie zostawię Cię tu samej!  
- Okej, to idziemy.  

Położyłam się na boku, a on wtulił się we mnie od tyłu. Tego właśnie potrzebowałam. Chwilowo mdłości przestały dawać o sobie znaki. Mogłam normalnie zasnąć. Budzik! Trzeba wstać. Kiedy tylko to uczyniłam, od razu pożałowałam- w ekspresowym tempie znalazłam się w toalecie. Znowu… Chyba później zgłoszę się do lekarza, jeśli dalej nie będzie mi przechodziło.  

* * *  
  
Pomyślałem, że jeśli skontaktuje się z jej rodzicami, to z pewnością będzie szczęśliwa. Miałem rację. Widząc uśmiech na twarzy ukochanej kobiety- rozpierała mnie duma. Jej rodzice byli naprawdę wspaniali. Dzięki nim, Ada ostatecznie zdecydowała się, by zamieszkać w moim domu. Teraz już naszym. A jej- zajęliby właśnie rodzice. Połączenie przyjemnego z pożytecznym. Musieliśmy tylko poczekać na ich decyzję.  
Rano dopadły ją jakieś mdłości. Cholera! Martwiłem się. Niedawno wyszła ze szpitala. Coś musieliśmy z tym zrobić. Później osobiście zabiorę ją do lekarza. Wcześniej pojedziemy pokazać naszym gościom jej dom. Kiedy wyspałem się definitywnie i otworzyłem oczy, Małej przy mnie nie było. Zaraz jednak zrozumiałem, dlaczego. Nie poszedłem do niej, bo nie chciałem, by czuła się nie-komfortowo jak wcześniej. Przez cały czas czuwałem, pogrążony we własnych myślach. A może ona…- serce podskoczyło mi w piersi- może my… nie, nie. Chociaż? Dziecko. To byłby idealny moment! Najlepszy! Jakim byłbym ojcem?- zastanawiałem się- czy podołałbym w tej roli? Jeśli będzie chłopczyk…- rozmarzyłem się- ale stop, przecież nic nie wiadomo! Może to zwykłe zatrucie, a ja się nakręcam jak szalony. Ale bardzo bym pragnął mieć dziecko z tą kobietą. Opiekować się obojgiem. Cieszyć się ich widokiem. Moja rodzina. Moja. Rodzina. Hmmm. Jeśli to jeszcze nie ten moment, to porozmawiam z nią. Musze poznać jej zdanie na ten temat. Według mnie, starania możemy zacząć od zaraz!- uśmiechnąłem się leniwie na tę myśl. Nagle do pomieszczenia wbiegł Czader. To nie do pomyślenia jak to psisko już urosło! Był nie do poznania. No nic, nie pozostało mi nic innego jak wyjść z nim na krótki spacer. Bardzo krótki. Bo tak łatwo mi nie odpuści. No dobra! Podniosłem się z łóżka i narzuciłem na siebie dresy.  

- Kochanie, wszystko w porządku?- zapytałem, stając przed drzwiami łazienki
- Taak, już okej- odpowiedziała- możesz wyjść z Czaderem?
- Właśnie to robię
- Kocham Cię- krzyknęła na pożegnanie
- Ja Ciebie mocniej- i wyszedłem. Poprawka- wyszliśmy.  

Czader załatwił swoje potrzeby, pobiegaliśmy trochę, pobawiłem się z nim i wróciliśmy po około godzince do domu. Śniadanko pachniało wyśmienicie. Mmmm…  

- Jak się czujesz?- spojrzałem na nią podejrzliwie
- Lepiej, ale i tak odwiedzę dzisiaj mojego doktora
- Pojadę z Tobą- zapewniłem gorliwie, przytulając jej zgrabne ciałko od tyłu
- Idź wziąć prysznic i do śniadania!- zarządziła, dając mi szybkiego buziaka

Tak też zrobiłem. Zjedliśmy wspólnie posiłek i udaliśmy się na zwiedzanie mieszkania Ady. Rodzicom okolica od razu przypadła do gustu. A ich reakcja na ogród! Nic nie było tu tknięte, od ostatniej naszej wizyty, czyli zaraz po wyjściu Złośnicy ze szpitala. Wpadliśmy na chwilę, żeby ogarnąć parę rzeczy i wróciliśmy z powrotem do mnie.  
Ja zostałem na dworze, a Ada oprowadzała rodziców. Dyskutowali żywo o czymś. Postanowiłem zajrzeć do skrzynki na listy, ponieważ miałem wrażenie, że coś z niej wystaje. Zgadłem. Był to list. Kolejny… tym razem od Poli. Dziewczyny utrzymywały do niedawna kontakt telefoniczny, ale nie widziały się chyba od miesiąca. Poli matka zachorowała i ta musiała się nią zaopiekować, dodatkowo praca i wyjazdy. Cały czas wspierał ją Tomek. I to chyba przerodziło się w coś więcej.

- Maleństwo! List od Poli
- Suuper- krzyknęła, zbiegając natychmiast- nie miałam od niej żadnego znaku od tygodnia. To musi być coś ważnego- zaczęła- kiedyś umówiłyśmy się, że zawsze, kiedy jakaś sprawa będzie niezwykle ważna, to będziemy o niej pisały do siebie w listach. Nie przez telefon. Nie przez Internet. Tylko tradycyjnie, listownie. Niby błahostka! Ale to taka nasza umowa, jeszcze z dzieciństwa- zakończyła, odbierając mi list.

Spojrzałem na nią i usiadłem na pobliskiej ławeczce. Zrobiła dokładnie to samo, tylko, że na moich kolanach. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i pocałowałem delikatnie w policzek.  

„ Cześć Małpo! Tak dawno się nie widziałyśmy. Nawet nie wiesz, jak bardzo zdążyłam się stęsknić. Dotrzymując naszej dawnej obietnicy- pisze list. Nie mogę jeszcze wrócić… Chociaż już dawno skończyłam delegację. Chodzi o moją matkę. Z resztą sama wiesz, jak jest. Ojciec wziął urlop i teraz razem przy niej siedzimy. A właśnie- kazała Cię ucałować! I powiedzieć, że czeka na dzidziusia, o którym zawsze marzyłaś! No prawda! Może już niedługo, co? Hmmm… w końcu zostałabym ciocią! Najlepszą pod słońcem. No tak, ale kontynuując- mama musi leżeć i odpoczywać. Strasznie jest jej to nie na rękę. Już chciałabym normalnie funkcjonować. Niepotrzebnie wtedy się tak śpieszyła. Taka w gorącej wodzie kąpana- wiem, po kim to mam! No a teraz, leży w łóżku ze stłuczonym biodrem. Co za kobieta. Nie potrafi usiedzieć w miejscu. Ale nadal jest taka kochana. Prosiła, bym jeszcze z nimi została. Dlatego odwlekam swój powrót tak długo, jak tylko mogę, ale spodziewaj się mnie ujrzeć w swoich progach w najbliższej przyszłości! Poza tym- zabiłabyś mnie, gdybym Ci o tym nie wspomniała- jak się pewnie domyślasz, przez cały czas jest ze mną Tomek. Zastanawiałam się na początku, co sobie pomyślą rodzice. A tu nie zdążyłam jeszcze dobrze wejść do domu, a mama krzyczy: w końcu to ciacho jest Twoje! Oczywiście on skwitował to śmiechem, ja też, ale rzeczywiście prawda była taka, że od dawna mi się podobał. Nie muszę chyba dokładnie Ci opowiadać, co i jak? Też kazał Cię pozdrowić. Przypominał mi o tym chyba z dziesięć razy. Ehhh… co ja się z nim mam! Normalnie trzy światy i pół Ameryki. Ale jest słodki. Moje marzenie od zawsze! Poza tym- przystojny! No, kto by pomyślał, że szczęście się do mnie uśmiechnie? Może podświadomie to właśnie na niego czekałam? Ada! Brakuje mi naszych rozmów przy winie! Akurat w tej chwili mam ochotę rozsiąść się w fotelu, wziąć butelkę wina i pić. Ale samemu to tak nie bardzo… Pewnie się zastanawiasz, dlaczego nie z Tomim. To wyjaśnię Ci po powrocie, bo to długa historia. Z resztą dość zabawna! Już się rozpisałam, a chciałabym Ci opowiedzieć jeszcze milion innych rzeczy… Uśmiecham się na samą myśl, że opowiem Ci o nich jak wrócę. Ty z resztą też musisz poszerzyć moją wiedzę! Bo trochę się pozmieniało w Twoim życiu! A może zobaczymy się we czwórkę po naszym przyjeździe? Damy Wam znać, kiedy będziemy, albo zrobimy niespodziankę! Tylko błagam, nie chodźcie nago po domu. Chyba, że go zamkniecie! Idę, bo ten uparciuch woła mnie na kolację. Chyba się zakochałam. Tak całkiem serio, serio! Ja i miłość. Niedawno, sama wyśmiałabym kogoś, kto by mi zasugerował takie połączenie. Ale cóż! Jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że Ty również. Dobra Mała! Ściskam Cię mocnooooo! Całuję i grzecznie mi tam! Do zobaczenia!  
Jestem na takim odludziu, że ciężko tu o zasięg, dlatego musisz mi wybaczyć, że tak długo się nie odzywałam. Trzymajcie się!”  
                                        Pola


Czytałem równocześnie z nią. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic. Poza tym, Pola pewnie wiedziała, że będę przy Adzie, kiedy to przeczyta.  

- Też za nią tęsknię- wyznała w końcu
- Niedługo się zobaczycie- pocieszałem ukochaną- tymczasem, musisz zadowolić się moim towarzystwem- szepnąłem wtulony w jej szyję.  
- Niestety…- rzekła z udawaną udręką
- Ja Ci dam niestety!- i zacząłem ją łaskotać
- Przestań- błagała, nie mogąc powstrzymać śmiechu
- Hmmm… niech się zastanowię- przeciągałem specjalnie tę chwilę
- Olaf!
- Już, już- odpuściłem, miała ciężki poranek, więc nie będę jej dodawał cierpień
- Uffff- odetchnęła z ulgą- kocham Cię- powiedziała po chwili i pocałowała mnie w usta.  

Była to niezwykle słodka pieszczota. Przygryzła moją wargę i odchyliła się do tyłu. Cudowny widok! To jest moja kobieta i już nikt mi jej nie zabierze. Nikomu nie dam jej skrzywdzić.  
Dołączyliśmy do jej rodziców. Wyrazili zachwyt mieszkaniem, krajobrazem, dosłownie wszystkim… Wydawało nam się, że raczej przystaną na złożoną im propozycję. W pewnym momencie, Złośnica chwyciła się brzegu stołu i nieznacznie zachwiała. Natychmiast pojawiłem się obok niej, pytając, co się stało. Nie zdążyła odpowiedzieć. Osunęła się w moje ramiona. W ekspresowym tempie ocuciliśmy ją. Zadecydowałem, że jedziemy do lekarza. Wzbraniała się jak tylko mogła, ale zrozumiała, iż to nie ma sensu. I tak musiałaby pójść i tak.  

- Mamo, zostańcie tu proszę i czujcie się jak u siebie- rzuciła na odchodnym

Cały czas podtrzymywałem ją za ramiona. Nie chciałem, by coś jej się stało. Pod gabinetem poinformowała mnie, że chce wejść sama. No okej, rozumiem. Byłem w stanie to zaakceptować… nadeszła jej kolejka.
Czekałem 10 minut i nic. 15- dalej nic. Zacząłem się niecierpliwić. Istne deja vu. Drzwi się otworzyły i pojawił się w nich lekarz. Śpieszył się gdzieś, ale zatrzymałem go na sekundę. Dopytywałem, co z Adą. Ale nie chciał nic powiedzieć.

- Proszę porozmawiać z narzeczoną, ona Panu wszystko wyjaśni. Ja niestety nie mogę Panu pomóc- i odszedł.

Czy coś jej dolega? Jest chora? Wszedłem do sali, z której przed chwilą wyszedł doktor. Była sama. Siedziała na łóżku. Wyglądała na bezbronną, zmęczoną, a zarazem zdeterminowaną. Pierwsze, co rzucało się w oczy to bladość twarzy kobiety. Nie odzywała się, kiedy znalazłem się tuż przy niej. Ciągle milczała. Objąłem ją. Złapałem jej twarz w swoje dłonie i wtedy poczułem na nich wilgoć. Ona płakała!

- Maleństwo, co się dzieje?
- Ja…- nie dokończyła.

Do pomieszczenia wszedł lekarz. Inny niż tamten. Starszy, bardziej sympatyczny. Widziałem jak wcześniej konsultował się ze swoim poprzednikiem. Ada go znała. Zauważyłem to od razu, po jego wejściu. Posłał mi pokrzepiające spojrzenie.  

- Czy mogę mówić przy Panu, czy życzy sobie Pani dyskrecji?- skierował słowa do „mojej narzeczonej”.  
W końcu będę musiał zrobić coś, żeby się nią stała naprawdę!- powziąłem- ale co to za pytanie?! Jasne, że chcę przy tym być i dowiedzieć się, o co chodzi!  
- Może Pan mówić- szepnęła niespokojnie i chwyciła mnie za dłoń. Uścisnąłem ją. Dłużej nie zniosę tej presji! Niech on gada, co z moją Małą!
- Dobrze- odkaszlnął- cała rzecz w tym, że (…)

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3862 słów i 21085 znaków.

21 komentarze

 
  • Nikka

    Kolejny rozdział postaram się dodać jutro wieczorem ;)

    15 wrz 2015

  • Paulinka123409

    Kiedy dodasz kolejny rozdział? Pozdrawiam:)

    15 wrz 2015

  • liliqqqq

    Każdy tylko dziecko, dzieci... Żałosne, przewidywalne i takie oklepane. Od tego opowiadania oczekuje czegoś więcej... Zgadzam się z Kibicem, to opowiadanie jest tak przemyślane, że dziecko to zbyt oczywiste i płytkie rozwiązani....

    14 wrz 2015

  • Madziula9756

    Kiedy kolejna cześć?

    13 wrz 2015

  • Anek

    Niech będzie w ciąży tylko żeby nie było tradycyjnie jedno dziecko tylko bliźniaki lub nawet trojaczki  :cool:

    12 wrz 2015

  • misiaczek123

    Może będą mieli bliźniaki ??? :D

    11 wrz 2015

  • Jaga

    Meeeega <3

    11 wrz 2015

  • Kibic

    Oby nie bya w ciąży.... To takie banalne... Dziecko, ślub i żyli długo i szczęśliwie... Mam nadzieję, że nie zepsujesz takim dennym akcentem tego świetnego jak dotąd opowiadania. Kibicuje Ci od początku. Pomysły były świetne, rozwiązania przemyślane. Ale epickie zakończenie może zepuć całość... Mam nadzieję, że będzie ono bardziej nieprzewidywalne i  kreatywne.

    10 wrz 2015

  • Misiaa14

    W takim momencie ?? Masz  szczęście że część  cudna bo udusiła bym heh ;*

    10 wrz 2015

  • Marlens

    Mam tylko nadz, ze nie jest chora :sad:  tylko w ciąży :rotfl:

    10 wrz 2015

  • Marlens

    Hahaha, bardzo śmieszne :lmao:

    10 wrz 2015

  • DemonicEagle

    nieładnie tak zabawiać się czytelnikami ;) Cudowny rozdział :)

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @DemonicEagle Nie miałam zamiaru się nikim zabawiać :D Tak jakoś wyszło niespodziewanie z tym zakończeniem ^^ Super, że się spodobało. I dziękuję! ;)

    10 wrz 2015

  • Justys20

    Ja się pytam jak tak można? W takim momencie? Przyznam, że część cudna  <3   :O

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @Justys20 A no jak widać, można :) Nie wiedziałam, że aż tak to namiesza ;3 I dziękuję bardzo <3

    10 wrz 2015

  • Justys20

    @Nikka już z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg  :kiss:

    10 wrz 2015

  • .I.K.A.

    Super w takim momencie.... kiedy kolejna?

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @.I.K.A. Dziękuję, kolejna w przyszłym tygodniu ;)

    10 wrz 2015

  • mysza

    Kurczę! Czemu teraz skończyłaś ten rozdział?  Czuje taki ogromny strach o tą Małą Wiedźmę...Albo jest na coś chora albo jest w ciąży. Ale przecież Olaf jej nie zostawi choćby nie wiem co bo ją kocha. Nawet nie próbuj ich uśmiercać. Cieszyłam się jak głupia, że z nim zamieszka :*

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @mysza Sama nie lubię, kiedy opowiadania kończą się w takich momentach, ale nie mogłam sobie tego odmówić :D Rzeczywiście albo chora, albo ciąża... Obiecuję, że ich nie uśmiercę, przynajmniej postaram się! :*

    10 wrz 2015

  • mysza

    @Nikka Nie rozdzielaj ich jakby co.

    11 wrz 2015

  • Domiii

    W tym momencie no nie skończysz w piekle hehe ale opowiadanie przecudowne  <3

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @Domiii Haha, dziękuję <3

    10 wrz 2015

  • paulaaxdxd

    Nie w takim momencie pastwisz sié nad nami ;)

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @paulaaxdxd Nie pastwię :* Próbuję tylko jakoś wzbudzić Waszą ciekawość :)

    10 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Nikki namieszałas jak zwykle zresztą.Czytało się jednym tchem z  wypiekami.Pozostał głód-tak dobrze czytasz-głód za następną częścią i strach co nowego wymyśliłaś z Adą.Ale Ty tak masz od początku a ja nie mogę się do tego przyzwyczaić poprostu.Mistrzostwo w kierowaniu emocjami.Podziwiam. <3

    10 wrz 2015

  • ...

    Grrr,no w takim momencie...;)

    10 wrz 2015

  • bunny

    Nie w takim momencie! Kiedy next ?

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @bunny Właśnie ten moment był najlepszy! :D Następna w przyszłym tygodniu jakoś ;)

    10 wrz 2015

  • mag12e

    @Nikka  tak pozoo ?? :-/

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @mag12e Nie dam rady wcześniej ; <

    10 wrz 2015

  • bunny

    @Nikka dopiero ? Nieeeeeee

    11 wrz 2015

  • NataliaO

    i musiałaś tak zakończyć... bardzo przyjemny rozdział, mdłości się pojawiły ahaa  Fajnie, fajnie  ;)

    10 wrz 2015

  • Nikka

    @NataliaO Musiałam, musiałam ;) Dziękuję ;3

    10 wrz 2015

  • NataliaO

    @Nikka  :kiss:

    10 wrz 2015