Nadzieja umiera ostatnia cz. 9

- Jego ręka wsunęła się pod koszulę, którą miałam na sobie. STOP! Bo jeśli zaraz nie skończymy, too…

Odsunęłam go delikatnie od siebie, przygryzłam usta i weszłam do pokoju (…)

______________________________________________________________________


Cały ten wieczór był wręcz cudowny. Ale czy to wszystko nie dzieje się zbyt szybko? W co ja się wpakowałam?- głowę miałam pełną pytań i wątpliwości. W tak krótkim czasie? Nigdy nie byłam jakoś szczególnie szalona. Nie wplątywałam się w żadne romanse i tym podobne, chociaż okazji ku temu miałam dość dużo. Mimo moich oporów moralnych, tak naprawdę pragnę czegoś innego- odejścia od rutyny. Wydarzenia z ostatnich kilku lat- pogrążyły mnie w całkowitej bezsilności i bezbronności. Jakoś się otrząsnęłam z pomocą rodziny oraz wspaniałych przyjaciół. Czas zmienić coś w swoim życiu… Ale teraz nie moje potrzeby liczą się najbardziej. W chwili obecnej najważniejsza jest jego noga, a już jedną godzinę rehabilitacji straciliśmy. Jutro z samego rana spróbujemy to naprawić. Już ja o to zadbam! Z takim postanowieniem położyłam się spać. Nie zasnęłam od razu. Po głowie chodziły mi różne myśli, fantazje. W końcu jednak oczy zaczęły mi się same zamykać. Aż nagle usłyszałam niepokojące dźwięki, dochodzące z pokoju obok.

* * *

Po naszym pożegnaniu, wszedłem do swojego azylu i od razu rzuciłem się na łóżko. Nie dane mi było pogrążyć się w kojącym śnie…

` Wszędzie było pełno dymu. Nie wiedziałem, co się dzieje. Czułem tylko, że to z pewnością nie zwiastuje nic dobrego. Poruszałem się jak w zwolnionym tempie. Chciałem biec i zobaczyć... Z daleka słyszałem dźwięk syren strażackich. Rozlegał się on coraz bliżej mnie. Zdenerwowanie odebrało mi mowę- nie potrafiłem wydobyć z siebie ani słowa. Tak bardzo pragnąłem zapytać przechodniów, co się właściwie stało… Pożar- tego byłem pewien. Ale gdzie? Czy ktoś został ranny? Czy to, o zgrozo, dotyczy moich bliskich? W końcu udało mi się dotrzeć na miejsce zdarzenia. Nie wierzyłem własnym oczom! Rozpacz ścisnęła moje serce. To nie może być prawda- broniłem się przed nieuniknionym. Przede mną, cały w płomieniach stał dom Ady! Chciałem tam wbiec i ratować ją, ale jeden ze strażaków odciągnął mnie na bok. Już nic nie da się zrobić- usłyszałem- kolega interweniował, ale wszystkie możliwe wejścia zostały zablokowane falami ognia. Przykro nam…

- Nie! Nie! Ada, gdzie jesteś?!- przedzierałem się przez tłum gapiów. Dlaczego oni nic nie robią? Ja to zrobię- pomyślałem i już miałem wbiegać do palącego się budynku, gdy poczułem lekkie szarpnięcie za ramię.
- Olaf!- to ona, ona żyje!- proszę obudź się, to tylko zły sen- usłyszałem. Ona tu jest! Otworzyłem oczy.
- Ada!- usiadłem natychmiast- Boże, jak dobrze- powiedziałem przyciągając ją do siebie i zatrzaskując w niedźwiedzim uścisku.  
- Wolę nie wiedzieć, co Ci się śniło, ale już dobrze- jej kojący głos podziałał momentalnie.  
- Zostań ze mną- poprosiłem- obiecuję, że nie zbliżę się do Ciebie nawet na milimetr… Nie zrobię nic niewłaściwego. Po prostu, potrzebuję czuć Twoją obecność obok siebie- zakończyłem przyciszonym głosem.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł…- zastanawiała się
- Nie dotknę Cię- przekonywałem- Ty na jednej połowie, a ja na drugiej.
- Niech będzie- skapitulowała, a ja odetchnąłem z ulgą. Muszę ją chronić- powziąłem zanim ponownie pogrążyłem się we śnie.

* * *

Zrobiło mi się go tak strasznie żal, kiedy zobaczyłam jak bardzo przejął się swoim snem, w którym jakaś rola przypadła mnie- z jego reakcji wnioskuje, że nie było to nic przyjemnego. A później ten jego błagalny ton, proszący abym została. Nie mogłam mu tego odmówić, już wystarczająco czułam się winna. Obudziłam się pierwsza i wstałam, by zrobić jakieś śniadanie. Tak, jak obiecał Olaf- w nocy trzymał się ode mnie z daleka. I dobrze. Teraz miałam spokojniejszy umysł. Ubrałam się w swoje rzeczy- już na szczęście wyschły i ruszyłam do kuchni. Postanowiłam, że zrobię naleśniki. Później, kiedy mężczyzna się obudzi- zjemy i przystąpimy do porannych ćwiczeń, o których on sam jeszcze nic nie wie. Ale na pewno nie będzie widział w tym problemu. Szykowałam pierwszą porcję, kiedy ktoś otworzył drzwi wejściowe. Były przez całą noc otwarte?- zdziwiłam się. Do pomieszczenia wparował, jak się później dowiedziałam, kolega Idealnego.

- Stary, co Ty odpier…- Przerwał w pół słowa, gdy mnie ujrzał- eee, przepraszam- rzekł ze skruchą, ale i zaciekawieniem- nie spodziewałem się spotkać tu kogoś innego niż samego Olafa- mówiąc to, puścił do mnie oczko.
- I co, zawiodłeś się?- o wilku mowa! Wyszedł z pokoju i wtrącił się do rozmowy, z dozą złośliwości w głosie. Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Przywitał się z kolegą i przedstawił nas sobie. Porozmawiali o czymś chwilę i Maciek- kolega, musiał już wychodzić.  
- Cześć Ada- powiedział na odchodnym. Odwzajemniłam jego uśmiech i odpowiedziałam mu „do zobaczenia!”.

Naleśniki były już gotowe. Usiedliśmy do stołu i przedstawiłam mu swój plan. Jemy i zabieramy się do roboty! Tak jak myślałam- przyjął to bez żadnych zarzutów. Relacje między nami, po wczorajszym wieczorze, odrobinę się zmieniły. Oboje uznaliśmy, że teraz najważniejszy jest jego stan. Dlatego nie powinniśmy rozpraszać się niczym innym. Postawiliśmy na stosunki przyjacielskie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie- pomyślałam jeszcze. Dobra, czas goni! Dzisiaj już mu nie odpuszczę, nie ma mowy! Weszliśmy do sali, gdzie zwykle wykonuje ćwiczenia. Kazałam mu usiąść na najbliższym stołku. Zaś sama stałam tuż obok niego i wydawałam polecenia.

- Okej, zaczniemy od podstaw- mówiłam rzeczowym głosem- noga wisi sobie swobodnie… wyprostuj stopę, a palce skieruj w stronę kolana- instruowałam- o tak, dobrze! Takie ćwiczenie powinieneś wykonywać kilka razy dziennie, moja obecność nie jest w tym przypadku niezbędna, jeszcze parę razy powtórz to teraz- dłuższa chwila przerwy od mojego gadania i dalej- delikatnie unieś nogę do góry, o tak- pochwaliłam- powolutku i niezbyt wysoko. Nie powinno Ci to sprawić bólu- zauważyłam, a on przez cały czas milczał, skupiając się na moich instrukcjach- i od początku! Prosta stopa, palce, noga do góry!- przypominałam. Działaliśmy jeszcze tak przez najbliższe 15 minut. Monotonne, ale skuteczne- trzeba umieć ćwiczyć z umiarem, by rozruszać stawy. Z czasem zaczniesz dostrzegać różnice, a wtedy przejdziemy na tzw. wyższy poziom- zakończyłam z uśmiechem.

Odwzajemnił mój gest. Pierwszy punkt z głowy, czas przejść do kolejnego.
- No mój drogi, nie wiem czy spodoba Ci się to, co teraz powiem, ale niestety- tu zrobiłam możliwie jak najsmutniejszą minę- … ruszamy na basen- w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia- Ty sam pływasz- dodałam szybko- ale nie w taki sposób jak zwykle. Zaraz Ci wszystko wytłumaczę.
I w tym miejscu zrobiłam mu wykład na temat tego, jak rozluźniająco działa woda- zmniejsza napięcie w mięśniach i dzięki temu ćwiczy się bez wysiłku. Nawet, gdy gimnastyka jest bardzo intensywna. Początkowo poleciłam mu, by poruszał się wolno, a wtedy opór analogicznie- zmniejszy się. Gdy poczuje, że to za mało- ma poruszać się szybciej, przez co opór się zwiększy i ćwiczenie będzie intensywniejsze. Wysłuchał wszystkiego uważnie i wszedł do wody. Pod moim czujnym okiem, stosował się do wcześniej udzielonych wskazówek. Później kolejna tura „prosta stopa, palce, noga do góry”- tym razem krótsza, by nie przesadzić. No! Przebrnęliśmy bez większych problemów przez pierwszy trening.

- Wszystko okej?- zapytałam go, zaraz po tym jak wyszedł z wody- nie czujesz bólu w nodze?- koniecznie musiałam się dowiedzieć, gdyby było inaczej. To oznaczałoby, że gimnastyka okazała się zbyt intensywna.
- Ani trochę- mówiąc to, stanął koło mnie i dał mi buziaka w czoło- dziękuję za niezły początek- puścił mi oczko i odszedł w drugą stronę.
- Ja też dziękuję, m.in. za chęć do współpracy! Muszę już lecieć. Pamiętaj o tym, co Ci mówiłam- zapomniałabym o najważniejszym- aaa! Jeszcze jedno: teraz, kiedy masz ze mną rehabilitacje nie powinieneś ćwiczyć na własną rękę. Jeśli chcesz dojść do siebie, rób to, co Ci pokazywałam. Nie przesadzaj jednak z częstotliwością. Początkowo może Ci się wydawać to banalne, ale zaufaj mi. Zmienisz zdanie, gdy pójdziemy o krok dalej. W razie jakichś wątpliwości lub pytań, dzwoń- zakończyłam- do jutra!- krzyknęłam i wyszłam z domu, kierując się do samochodu.  
- Ada!- zatrzymałam się na dźwięk swojego imienia- nie zapomniałaś o czymś?- zapytał, machając ręką, w której leżał mój telefon. No masz Ci los! Niedługo to chyba głowy zacznę zapominać!
- Cholerka- zaklęłam- dziękuję, bez niego nie dałabym rady…
- Myślałem, że beze mnie- na jego twarzy pojawiły się urocze dołeczki.
- Bez Ciebie też!- zapewniłam i odebrałam przedmiot z jego dłoni. Chciałam już odchodzić, ale przywołał mnie ponownie.
- Stój, stój! Jeszcze o czymś zapomniałaś…- rzekł z cieniem obrazy w głosie.  

Stałam zdziwiona i starałam się przypomnieć sobie, co miałam tu ze sobą poprzedniego wieczora. Marne moje starania! Po chwili okazało się, że chodziło o coś zupełnie innego! Zamyślona, nie zauważyłam, gdy podszedł do mnie bliżej. Ocknęłam się zbyt późno, by jakkolwiek zareagować. Uniósł mój podbródek do góry i spojrzał głęboko w oczy. Jego usta wylądowały na moich- w pełnym pasji pocałunku. Z miejsca- nasze ciała przylgnęły do siebie. Wczepiłam swoje ręce w jego włosy, on zaś złapał mnie w talii. Jezu!- pomyślałam- co się z nami dzieje? Oderwał się ode mnie w końcu, ale nie wypuścił ze swych objęć. To zdecydowanie nie zaliczało się do przyjacielskich buziaków.
- Teraz już wszystko, możesz jechać- stwierdził ze stoickim spokojem na twarzy i umożliwił mi wydostanie się z jego ramion. Odchodząc, zerknęłam kątem oka w kierunku przystojniaka. Satysfakcja i duma rozpierały go od środka. Tego nie dało się nie zauważyć. Ehhh… wsiadaj do auta i odjeżdżaj jak najszybciej!- moja ostatnia myśl wygrała.

W domu czekała na mnie kolejna niespodzianka. Jednak ta, do najmilszych nie należała. Wyszłam z pojazdu, po drodze grzebiąc w torebce, w poszukiwaniu kluczy. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, chwilę potem, okazało się, że nie będą mi one potrzebne, by wejść do domu! Moje drzwi były otwarte. Oczywiście nie na oścież… Po prostu, z przyzwyczajenia chwyciłam za klamkę, a tu brak jakiegokolwiek oporu! Wrota otwarte! Niemożliwe- analizowałam- czyżbym wczoraj tak je zostawiła? Może to przez pośpiech? Ale nie, nie! Na pewno nie! Nigdy nie spieszę się aż tak bardzo, żeby zapomnieć zamknąć drzwi… Czasami mogę wydawać się zakręcona, ale bez przesady. Poza tym, był ze mną Tomi. Kiedy wyszedł- tak! Przypomniałam sobie…- zamykałam je! Poczułam lęk. To chyba normalne, skoro nie wiem, co się dzieje w środku, a drzwi otworzył ktoś inny niż ja. Wejść czy zadzwonić po kogoś?- zastanawiałam się. Obeszłam dom z każdej strony i nie spostrzegłam nic niepokojącego. Dla pewności nawet zaglądałam do okien! No nic… Wchodzę! Jeszcze tego by brakowało, żebym bała się wejść do własnego mieszkania. Co to, to nie! Do boju mała- dodawałam sobie odwagi. Wkroczyłam na korytarz. Cisza, spokój, nic się nie dzieje. Hmm- jak to możliwe? Czy ktoś mógł tu wejść po konkretną rzecz i zaraz wyjść? Nie było mnie całą noc, więc nie wiem, kiedy dokładnie to mogło się wydarzyć… Sprawdzam wzrokiem wszystko po kolei, by dowiedzieć się, czy czegoś nie brakuje. Okej, okej, okej- powtarzam, przechodząc koło kolejnych półek i szafek. STOP! Brakuje albumu! Pamiątka rodzinna- fakt, że nie w oryginale, bo ten znajduje się u mojej mamy, ale byłam do niego strasznie przywiązana. Czułam sentyment do tego jednego konkretnego „przedmiotu”. Kiedy miałam kilka lat- rodzice zawsze opowiadali mi jakieś historie ze swojego życia oraz życia ich rodziców, czyli moich dziadków. Niektóre okazywały się tak ciekawe, że byłam spragniona większej ilości. Jak to dzieci mają w zwyczaju, marudziłam im nad uszami. Oczywiście, zarówno mama jak i tata upiększali owe opowieści opisami krajobrazów, postaci, magicznych zdarzeń- tworząc tym samym baśniową otoczkę. A gdy pokazywali mi zdjęcia, skakałam z radości. Samych dziadków traktowałam jak prawdziwych bohaterów. Dorosłam już… nie da się tego ukryć, ale nadal pamiętam- jakby wszystko działo się wczoraj. Poprosiłam mamę o zrobienie kopii albumu. Zgodziła się bez problemu, a nawet widziałam cień zadowolenia i dumy na jej twarzy. Tak- to dla mnie bardzo ważne. Zdenerwowanie wzięło górę! Komu potrzebne są stare zdjęcia mojej rodziny? A może po prostu, ktoś wie, ile dla mnie znaczą i chciał mi zrobić na złość? Gdzie jest ten album… Boże! błagam, błagam!- prosiłam w myślach, żeby się odnalazł. No pięknie- powiedziałam, wchodząc do salonu- tu stoi! Cieszyłam się, chociaż nie dawało mi spokoju, jakim cudem się tu dostał. W tej samej chwili, dostałam sms. Aż podskoczyłam wyrwana z rozmyślań. Treść brzmiała następująco: „Zguba znaleziona? Brawo! Lecz kolejnym razem, możesz nie mieć tyle szczęścia! A stracić możesz o wiele więcej… Prawda?”- nieznany numer. Jakieś głupie żarty, czy co?- wściekałam się- mało zabawne!- skomentowałam. Ewidentnie, ktoś chciał mnie zastraszyć! A jeśli to… dawny koszmar powrócił… - spanikowałam, co jest u mnie rzadkością- O Boże!- zdążyłam wyszeptać przerażona, zasłaniając obiema dłońmi twarz, zanim ostatecznie osunęłam się na ziemię (…)




Jakimś cudem dałam radę dodać dzisiaj ;) Z góry zaznaczam, że w kolejnej części będzie ukazana perspektywa Olafa w bardziej rozszerzonym zakresie, bo trochę to zaniedbałam. Chociaż sam tytuł nie odnosi się tylko do niego, to wypada przedstawić jego punkt widzenia trochę dokładniej :D I jeszcze jedno- najważniejsze-dziękuję za komentarze :*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2650 słów i 14577 znaków.

10 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Jesteś wspaniała A U T O R K O> Duży buziak. :kiss:  :kiss:  :kiss:

    25 lip 2015

  • Nikka

    Następna część- niedziela :D Chyba, że zdążę i dodam coś jutro ;)

    24 lip 2015

  • Sambi

    Świetne! Przeczytałam właśnie wszystkie części i czekam z niecierpliwością na kolejne! :D

    24 lip 2015

  • Misiaa14

    Wow!!cudne..ale niech ona mu powie  o tym  co sie  stało  :3

    24 lip 2015

  • szalona123

    Genialne

    24 lip 2015

  • ala12345

    Dawaj nastepna

    24 lip 2015

  • szalona123

    Genialne

    24 lip 2015

  • Melw_110

    Super, kiedy kolejna ? xdd

    22 lip 2015

  • Marlens

    Super, super, super.!
    A kiedy kolejna część? ;)))))

    21 lip 2015

  • Basia;)

    Świetne! Najlepsze!

    21 lip 2015