Nadzieja umiera ostatnia cz. 22

W zamian za to dałem jej buziaka w policzek i odszedłem z głową pełną myśli. Gdy zniknąłem z horyzontu wzroku Kamili- uderzyłem się ręką w czoło. Debil. Debil. Debil (…)
______________________________________________________________________

Tak to właśnie rozpoczęła się nasza znajomość. Wspomnienia powróciły. Teraz znowu, jak za dawnych czasów miałem ochotę zrobić to samo. Tym razem mocniej, porządniej, żeby wbić sobie rozum do głowy! Jednak to by niczego nie zmieniło. Strzeliłem do niej… nie cofnę już czasu. Po co ja tu w ogóle przyszedłem?! Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie…  
______________________________________________________________________

Głuchy łomot, spadającego ciała odbił się echem w tym przerażająco pustym miejscu, gdzie otrzymanie jakiegokolwiek wsparcia, graniczyło z cudem (…)


*** Olaf ***

- Adaaa!- krzyknąłem zrozpaczony faktem, że chciała mnie osłonić od nadlatującego strzału. Natychmiast rzuciłem się na nią i upadliśmy na ziemię.  

Przeżyliśmy. Ale oprócz nas, w parku znajdowały się jeszcze inne osoby. Któraś z nich oberwała. Uniosłem głowę i zamarłem. Kamila! Leżała nieopodal klęczącego Wiktora i nie poruszała się. On natomiast płakał pochylony nad jej ciałem.  

- Ona nas uratowała- usłyszałem głos swojej kobiety- miała zamiar odebrać mu broń. Ani ona, ani on nie spodziewali się żadnego ataku- szepnęła zdruzgotana- nie zrobił tego celowo- usprawiedliwiała go- szybko- ponagliła- musimy jej pomóc!

Podbiegliśmy do poszkodowanej i sprawdziliśmy puls. Żyła. Odszukałem „narzędzie zbrodni”, gdyż Wiktor odrzucił je od razu, gdy zobaczył, co najlepszego uczynił- i schowałem w bezpieczne miejsce. Zadzwoniliśmy na pogotowie. Przyjechało po około 15 minutach. Kobieta krwawiła m. in. z okolic klatki piersiowej. Nie znałem się na tym, ale nie trzeba być geniuszem, żeby stwierdzić, że to poważna sprawa. Dodatkowo podczas upadku, uderzyła głową o gruby konar. Chwilę później zjawiła się policja. Wiktor nie bronił się. Zachował całkowity spokój. Chyba doszło do niego, co się właściwie stało. Zapytałem, do którego szpitala ją zabierają. Obiecałem, iż zawiadomię jej rodzinę. Kiedy wszyscy już znikli, nastąpiła całkowita cisza. Przerażająca, pełna napięcia.  

- Pojedźmy do niej- poprosiła Złośnica
- Maleństwo- przytuliłem ją do siebie- nie płacz, ona z tego wyjdzie- powiedziałem cichutko, wprost do jej ucha.  
- Dlaczego nic nie może być normalne?- zaczęła- to wszystko to moja wina! Sprowadzam na ludzi kłopoty…- kontynuowała, ale dalej nie dałem jej dojść do słowa
- Ciiii- uspokajałem ją- to, że on jest chory psychicznie to nie jest Twoja wina- tłumaczyłem cierpliwie, nie rozluźniając uścisku- kochanie, wróćmy do domu- zaproponowałem- zrobię Ci pyszną herbatkę i zdrzemniesz się na moment. Dobrze Ci to zrobi- pocałowałem Adę w skroń i poprowadziłem w stronę domu.

Cholerny debil! Przecież to mogło skończyć się o wiele gorzej. Moja kobieta. Ona mogła… Nawet nie chcę o tym myśleć, bo od razu mam ochotę pojechać na komisariat i rozwalić tego skurwiela! Stwarzałem pozory opanowanego, ale w środku kipiałem ze złości. Musiałem dodać siły Adzie. Ona jest najważniejsza. A jeszcze godzinę temu było tak cudownie. W łóżku. Z nią. Ten dotyk, głos, jęki. Na samo wspomnienie ogarniało mnie podniecenie.  
Zaprowadziłem ją do sypialni, położyłem i przykryłem kocem. Sam poszedłem przygotować coś ciepłego do picia.  

- Olaf!- zawołała  
- Tak, mała?
- Chodź do mnie- poprosiła- nie chcę tu siedzieć sama
- Już idę.

Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Kubek postawiłem na stoliku nocnym i od razu położyłem się obok Ady. Wtuliła się w moje ciało. Przygarnąłem ją bardziej i składałem leciutkie pocałunki na jej włosach. Dłońmi gładziłem ramiona. Trwaliśmy tak z dobre pół godziny. Nagle Ślicznotka poderwała się i spojrzała w moje oczy.  

- Pocałuj mnie- wypowiedziała ledwie dosłyszalnie.

Zbliżyłem swoje wargi do jej ust. Najpierw zacząłem je przygryzać, obrysowywać językiem kontur, aż utorowałem sobie drogę do środka. Mmmm. Smakowała cudownie- jak zwykle. Nigdy się nią nie nasycę. Oddawała moje pieszczoty z równą żarliwością. W końcu oderwaliśmy się od siebie. Wiedziałem doskonale, co teraz nastąpi.  

- Dzwoniłeś do jej rodziców?
- Tak, o wszystkim im opowiedziałem… Są już w drodze.
- A my? Pojedźmy do niej zaraz, okej?- badała grunt, jakby bojąc się mojej reakcji
- Okej, możemy jechać. Ja jestem gotowy- odparłem dość niepewnie. Wcale nie byłem gotowy na ten widok…
- Olaf- przywołała mnie- wiem, że nie jesteś wobec tego wszystkiego taki obojętny. Ciebie też to rusza! Nie musisz udawać. Poradzę sobie- przejechała dłonią po moim policzku, a ja wtuliłem w nią twarz i przymknąłem oczy.  

Podróż minęła nam dość szybko. Wysiadłem z auta, by otworzyć Małej drzwi. Wstała, ale natychmiast usiadła. Coś było nie tak. Kucnąłem i przyjrzałem się jej dokładnie. Była blada jak ściana.  

- Ada- zaniepokoiłem się- co Ci jest?
- Nie.e.e nic- wybełkotała, ale nadal miała niewyraźną minę
- Chodź, pomogę Ci wyjść.
- Nie dam rady…- wyznała.  

Wyciągnąłem ją i przytrzymałem. Zamknąłem samochód i wziąłem kobietę na ręce. Przymknęła powieki.

- Kochanie, nie zamykaj oczu, słyszysz- poleciłem
- Ale ja…- i cisza.

Zemdlała. Zacząłem biec w obawie o życie mojej miłości. Zawołałem lekarza. Zjawił się natychmiast. Zabrali Adę do jakiejś sali i kazali mi czekać. Minęło 10minut i nic. Kolejne 10 i dalej nic. Cholera! Dłużej w tej niepewności nie wytrzymam! Chwyciłem za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Co tam się dzieje?! Oddajcie mi moje maleństwo- błagałem w myślach. Nic innego nie mogłem zrobić. Przeszedłem wzdłuż korytarza i natrafiłem na salę Kamili. Właśnie wychodziła z niej pielęgniarka. Zapytałem o stan zdrowia pacjentki. „Nie ma zagrożenia życia, ale ta noc będzie dla niej najgorsza”. Czego się spodziewałem? Że co? Że udzieli mi szczegółowych informacji? Nie byłem przecież z rodziny… Ale najważniejszego się dowiedziałem. Mimo wszystko miałem pewność, że przeżyje! Znałem ją i po prostu wiedziałem. Ona się nie podda!  
Wróciłem do miejsca, skąd odebrano mi Adę. Nadal spokój. Usiadłem i zasłoniłem twarz rękoma. Usłyszałem jakiś hałas. W końcu wyszedł lekarz. Zerwałem się na równe nogi.

- Czy Pan jest spokrewniony z Panią Adrianną?  
- Z Adą?- i co teraz?- jestem jej narzeczonym- skłamałem
- Pana narzeczona odzyskała już przytomność. Jej organizm jest bardzo osłabiony, prawdopodobnie przez stres- wyjaśnił- czy w ostatnim czasie wydarzyło się coś, co mogło źle wpłynąć na jej samopoczucie?- od czego tu zacząć…
- Szczerze mówiąc to tak, wydarzyło się mnóstwo takich rzeczy, ale czy z nią już wszystko w porządku?
- Tak podejrzewałem- odpowiedział- Pacjentka musi zostać w szpitalu na obserwacji. Przynajmniej 2 dni. W tym czasie, zrobimy odpowiednie badania, by wyeliminować potencjalne choroby. Jak mniemam, chce Pan teraz ją odwiedzić?
- Oczywiście- potwierdziłem gorliwie

Mężczyzna przepuścił mnie i wskazał wejście. Gdy tylko ją ujrzałem, leżącą na tym białym łóżku, ścisnęło mi się serce. Pielęgniarki wyszły i zostaliśmy sami. Przypadłem do niej, chwytając za dłoń. Uścisnęła ją lekko. Za lekko, jak na moje rozeznanie. Kompletnie nie miała siły.  

- Przystojniaku- pisnęła cichutko- nie chcę tu zostać…
- Kochanie- szepnąłem, patrząc w jej cudowne oczy- jesteś strasznie słaba. Ostatnie wydarzenia wyczerpały Cię fizycznie i psychicznie. Nie dziwię się… Musisz tu zostać. Będę cały czas przy Tobie- zakończyłem i położyłem głowę na jej brzuszku. Wczepiła palce w moje włosy i zaczęła je gładzić.
- Co z Kamilą?
- Jeszcze nic nie wiadomo, musimy być dobrej myśli- postanowiłem pominąć kilka faktów, żeby nie denerwować jej jeszcze bardziej.  

Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy. Czas leciał nieubłaganie. „Koniec widzeń”- oznajmiła starsza pani, wchodząc do pokoju. Ada, widząc mój upór, odezwała się pierwsza.

- Idź, proszę. Wyśpij się porządnie i wrócisz tu jutro rano. Nic mi nie będzie. Poza tym, mam telefon- uniosła go i uśmiechnęła się- zadzwonisz, jeśli nie będziesz mógł zasnąć i pogadamy sobie- przekonywała mnie
- Nie ma mowy!
- Proszę… chyba nie chcesz mnie wkurzyć?- taka z niej spryciara!
- Nie grasz uczciwie- puściłem do niej oczko i wpiłem się w jej usta- do jutra, maleństwo. Dzwoń, gdyby ktoś Cię tu źle traktował.
- Jasne, dobrej nocy- rzekła na pożegnanie
- Bez Ciebie na pewno taka nie będzie- przesłałem jej buziaka w powietrzu i wyszedłem.

Bardzo się o nią martwiłem. Nie chciałem jej zostawiać. To moje całe życie. Poprosiłem jeszcze jedną z pielęgniarek, żeby dała mi znać, gdyby coś się działo. Zostawiłem swój numer i wróciłem do domu. Długo nie mogłem zasnąć. Krzątałem się bez celu. Aż w końcu padłem jak zabity! W nocy prześladowały mnie koszmary… Budziłem się z krzykiem. Ada! Jezuu. Zaglądałem na wyświetlacz. Zero połączeń. Okej, muszę się wyspać, bo ta Złośnica da mi popalić, jeśli zobaczy, że mam wory pod oczami.  
Zasnąłem, ale obudził mnie dźwięk zwiastujący nadchodzące połączenie. Spojrzałem na godzinę. Druga w nocy. I wtedy przypomniałem sobie wszystkie wydarzenia z poprzedniego dnia. Chwyciłem komórkę w takim szale, że o mało mi nie wypadła z rąk. Szybko zerknąłem, kto dzwonił i odebrałem.  

* * *

Nie mogłam bardzo długo zasnąć. Przed oczami nadal miałam ten okropny widok. Przewijał się scena po scenie. Jak w jakimś pieprzonym filmie. Dochodziła druga. Za chwile zwariuję.  Złapałam za telefon i wybrałam numer. Mój Ukochany… Nie ma takiej opcji- nie obudzę go tylko dlatego, że mam głupi kaprys. Odłożyłam urządzenie z powrotem na stolik. Wtedy wyobraziłam sobie nas oboje w łóżku… Jednak się zdecydowałam! Odebrał po trzecim sygnale.  

- Ada- wychrypiał do słuchawki zaspanym głosem, właśnie takim, jaki u niego uwielbiałam. Przywodził mi na myśl…eeee… zagalopowałam się! Aż przeszły mi ciarki po plecach. Nie czułam się najgorzej. W sumie było całkiem nieźle. Od czasu do czasu mocniej zakręciło mi się w głowie, ale poza tym nic. Jednak postanowiłam zostać na tych badaniach. Nie będę kusiła losu. Mam zamiar pożyć jeszcze wiele lat, rzecz jasna: u boku Olafa.
- Olaf- wypowiedziałam uwodzicielsko jego imię
- Coś się stało?- wystraszył się
- Nic… chciałam porozmawiać. Przepraszam, że dzwonię w środku nocy, ale już się stęskniłam- usłyszałam cichutki jęk z drugiej strony
- Chyba moje maleństwo odzyskało siły, co?- zapytał zaczepnie, ale i z troską- też się stęskniłem- przerwał- i to bardzo… chciałbym Cię mieć teraz w swoich ramionach- jego głęboki, marzycielski ton zabierał mnie powoli w krainę rozkoszy.
- Mmm, i co byś ze mną zrobił?- podjęłam niebezpieczną grę, nie mogłam się opanować.
- Dlaczego nie śpisz?- no nie… zepsuł ten moment
- Bez Ciebie to nie to samo- wyznałam szczerze  
- Oj uwierz, że jeśli byłbym obok Ciebie, to nie dane by Ci było zasnąć…
- Nie?- kusiłam- dlaczego tak uważasz?
- Bardzo dobrze wiesz i nie udawaj niewiniątka- wyjaśnił czarująco
- Nie wiem, czekam… powiedz mi- drążyłam dalej.  

Oparłam się wygodniej o poduszkę. To będzie zdecydowanie długa i „wyczerpująca” rozmowa.

- Najpierw- z zamyślenia wyrwał mnie jego niski głos- podszedłbym do Ciebie. Powoli. Bardzo powoli, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Zatrzymałbym się w ostatniej chwili. Tak, że nasze ciała stykałyby się w każdym miejscu. Nachyliłbym się do Twojego ucha i zaczął szeptać różne, seksowne słówka. Podczas, gdy moje dłonie przesuwałyby się delikatnie od karku w dół. Drażniłyby każdy milimetr, aż dotarłyby do pośladków- kontynuował- moje palce nieśpiesznie zaczęłyby pieścić twój nieziemski tyłeczek. Masować. Ugniatać. Usta zjechałyby na szyję. Czujesz to?
- Mhmm, jesteś najwspanialszym facetem na świecie- wyznałam szczerze, wiercąc się na pościeli- W tym czasie, ja wczepiłabym palce w Twoje włosy. Biodra dosunęła do Ciebie i kołysała nimi. W lewo, prawo i znowu lewo, prawo. Czekałabym aż mnie powstrzymasz…
- Zrobiłbym to. Ale nie od razu. Dołączyłbym do Ciebie. Wpasowałbym się w Twoje ruchy, by jeszcze bardziej Cię pobudzić… Ręce wsunąłbym pod piżamkę, a nie- zaprzeczył- najpierw guziki. Odpinałbym jeden po drugim. Moje wargi znalazłyby się na Twoich. Delikatne muśnięcia zamieniłyby się w namiętny taniec. I właśnie w tym momencie powstrzymałbym ruchy naszych bioder, przypierając Cię do ściany.  
- Mój oddech przyśpieszyłby tak jak teraz. Brakowałoby mi powietrza. Zabrałbyś mi całą duszę. Oddałabym Ci się… Całkowicie, ale to ja bym rządziła. Zarzuciłabym swoje nogi i oplotła Cię nimi w pasie.  
- Ohh! Czyżby? Mruknąłbym z zadowolenia- wtrącił się- a następnie przerwał pocałunek.
- Ja bym go kontynuowałam. Językiem badałabym kształt Twoich warg, choć tak dobrze je znam. Ich zniewalający smak. Jedyny. Niepowtarzalny. Najlepszy. Następnie przyssałabym się do nich. Przygryzła i pociągnęła tak, żebyś poczuł przyjemny ból. Niezapomniany.  
- Pozwoliłbym Ci na wszystko- przejął inicjatywę- szczypałbym Twoją nieskazitelną skórę w najwrażliwszych miejscach. Jeszcze nie byłabyś naga. Do połowy rozebrana. Cudowny, pociągający widok. Poczułabyś moje narastające podniecenie. Z pewnością. Ja Twoje także. Zrzuciłbym w końcu ubranie, które przysłaniało resztę tego, co miałem ochotę zobaczyć. „Jesteś piękna i tylko moja. Pragnę Cię”. Ustami zszedłbym na piersi. Ssałbym, delektując się Twoimi jękami.  
- Wyginałabym się z rozkoszy i skomliła z zadowolenia. Odchyliłabym głowę do tyłu, dając Ci tym samym pozwolenie na więcej. Kiedy nasyciłbyś się tą częścią mojego ciała, ja zabrałabym się za rozbieranie Ciebie. Koszulka. Opuszkami palców przeszłabym przez klatkę, brzuch i dotarła do paska od spodni. Natychmiast zostałby rozpięty. Nasze oczy szukałby siebie nawzajem, by ujrzeć wzajemną miłość, wierność, pożądanie… Później rozporek. Niechcący zahaczyłabym o wybrzuszenie powstałe w tej okolicy.  
- Igrałabyś z ogniem. Wciągnąłbym powietrze, ale nie przerwałbym Twoich śmiałych pieszczot. Podobałoby mi się. Dosunąłbym się bliżej Ciebie.
- Po chwili nie byłoby całej reszty garderoby. Zostalibyśmy nadzy. Pozbawieni jakiejkolwiek osłony. Nie przeszkadzałoby to nam. Przy Tobie, czuję się taka pewna, wolna, kochana…
- Niezwykle pociągająca, nieprzewidywalna, i cała moja- zakończył z chrypą. Cholera! Ta zabawa zrobiła się naprawdę niebezpieczna. Czułam jakby był przy mnie i robił wszystko to, o czym mówił. Zrobiło się gorąco. Mrowienie w podbrzuszu odbiło się echem w pozostałych częściach ciała.
- Olaf- szepnęłam. Pojął, o co chodzi, ale nie zamierzał przerywać tych tortur.
- Ciiii- odpowiedział- moja dłoń powędrowałaby na Twoją kobiecość… powoli, badając każdy zakamarek. Gotowa?- ponaglił, kiedy nie odzyskał odpowiedzi
- Uwielbiam, gdy mnie dotykasz… wszędzie.  
- Tak doprowadziłbym Cię na wyżyny rozkoszy.  
- Odwdzięczyłabym Ci się tym samym. Odepchnęłabym Cię tak, byś upadł na łóżko i zajęła Tobą, a dokładnie, no wiesz czym…
- Moja nienasycona dzikuska!- rzucił z zachwytem- Maleństwo, czy Ty wiesz jak to na mnie działa? Zaraz oszaleję!- sapnął do słuchawki
- Ja tak samo, dokończmy to.  
- Doszedłbym, tak jak Ty chwilę wcześniej. Dzięki mnie. A ja dzięki Tobie. Tulilibyśmy się do siebie. Spragnieni czegoś więcej. Połączenia. Dusz. Ciał. Jęków. – ja też oszaleję! Jego głos wibrujący tuż przy moim uchu i opowiadający, co by ze mną robił, gdyby tu był- Ada, jeszcze nie teraz- rzekł, jakby znając moją reakcję. Dobrze mu mówić. Zaraz sam zobaczy!
- Usiadłabym na Tobie, wyprostowała się i pozwoliła dotykać.  
- Mmmm, Złośnico. Jedną rękę umieściłbym na Twoim biodrze, zaś drugą masowałbym piersi. Również bym usiadł. Teraz bylibyśmy twarzą w twarz.  
- Nie na długo kotku… Odepchnęłabym Cię i poleciałbyś na poduszki. Uśmiech zagościłby na naszych twarzach. Moje westchnienia wniknęłyby w Twoje. Powstałby jeden, spójny dźwięk. Najwspanialszy. Pocałowałabym Cię.
- Oddałbym tę pieszczotę, ale znacznie agresywniej niż wcześniej. Bardziej zdecydowanie, goręcej, odebrałbym Ci resztki świadomości.  
- Wtedy ja zrobiłabym odpowiedni ruch i byłabym w Tobie. Lub raczej… Ty we mnie. Zaczęłabym nasze wspólne erotyczne zmagania. Nie pozwalając Ci początkowo dopasować się do mojego rytmu. Przedłużając to, co nieuniknione- mimowolnie, poddałam się uniesieniu i chociaż go przy mnie nie było, wykonywałam wszystko tak, jakby był.
- Cholera- zaklął, a ja dokładnie wiedziałam, co miał na myśli.  
- Jeszcze nie teraz kochanie- powtórzyłam ze złośliwością jego wcześniejsze słowa. Sama nie mogłam już wytrzymać. Dotykałam palącej skóry w miejscach, o których on opowiadał, robiłam to w tym samym czasie, by wyobrażać sobie, że to jego dotyk.  
- Oh, zobaczymy… Chwyciłbym Cię mocno w pasie i zmienił nasze położenie. Teraz ja na górze, Ty pode mną. I zagłębiłbym się do samego końca. Czułabyś mnie całego.  
- Błagałabym o więcej.
- I dostałabyś. Przyśpieszyłbym i wsłuchiwał się w Twoje westchnienia. Następnie zakryłbym Twoje usta swoimi. I jazda. „O tak, idealnie!”.  
- Ahhh! Bylibyśmy już na skraju… chwila i…
-I spowolniłbym, w takim tempie dobrnęlibyśmy do końca. Ostatnie pchnięcia i…
- No dalej, dalej!- to działo się naprawdę
- Ada! Zrób to dla mnie- rozkazał władczo.  
- Aaaa. Olaf!

Nie wierzyłam, że takie coś jest w ogóle możliwe. Nastała cisza. Ja leżałam zdyszana na swoim szpitalnym łóżku, a on u siebie w domu. Uspakajaliśmy oddechy. Moje serce szalało. Teraz jeszcze bardziej pragnęłam, by znalazł się obok mnie. O Jezu! A jeśli ktoś słyszał jak… nie, nie! Nie ma takiej możliwości.  

- Czy my właśnie?- zaczął nadal nie mogąc się pozbierać- to było…- zabrakło mu słów- a jednak potrafimy być samowystarczalni- roześmiał się  
- Tak, chyba tak…- ohhh- ubóstwiam Cię, wiesz?
- Ja Ciebie bardziej- odparł
- O nie, nie! Ja bardziej- byłam uparta i nie zamierzałam odpuścić
- Przystańmy na tym, że tak samo, okej?- zapytał pojednawczo
- No dobra!- przyznałam mu rację

Nadal nie chciało mi się spać. Ale nie ma, co się dziwić, po takim czymś… to ja chyba nie zasnę do rana. A jeżeli już, to sen uniemożliwi mi to. Będę go widziała i czuła. Wszystkie doznania powrócą ze zdwojoną siłą. Poczułam się zdecydowanie lepiej. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. Obiecałam, że jak tylko wrócę, nadrobimy rehabilitacje. Tymczasem powiedziałam mu, co sam może robić przez ten czas, by nie marnować naszej pracy. „Idź spać, jutro do Ciebie przyjadę”- zaproponował. „Dzisiaj”- poprawiłam go, ale nie „wypuściłam”… Nagle poczułam jakieś pikanie i stukot.

- Cholera- powiedziałam na głos
- Co się…- nie zdążył dokończyć- bateria mi padła, a nie miałam przy sobie ładowarki.

Pochłonięta fantazjowaniem o swoim mężczyźnie zupełnie zapomniałam o ładowaniu komórki. I co teraz? Mam nadzieję, że nie będzie się niepotrzebnie martwił. Może i lepiej się stało. Teraz spróbuję zasnąć. On pewnie też- pomyślałam, ale jakiś czas potem okazało się, że nie miałam racji.

* * *

Szlag! Jak ona to robi! Nawet, gdy jej przy mnie nie ma, potrafi sprawić, że byłbym gotowy pojechać do niej i kochać się do białego rana. Już mieliśmy kończyć rozmowę, ale usłyszałem jej zaniepokojony głos. Zaklęła. I połączenie zostało przerwane.  
Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Wystraszyłem się nie na żarty. Natychmiast wskoczyłem w ubrania, zamknąłem dom i odpaliłem auto. Jakoś muszę dostać się do jej sali. Będzie trudno- w końcu jest środek nocy, ale dam radę! Nie z takim wyzwaniami sobie radziłem… Wchodząc, zauważyłem stertę białych lekarskich fartuchów. Jeśli chcę się przemknąć, muszę zabrać jeden z nich. Tak zrobiłem. Wykorzystałem swoje położenie i dostałem się do pomieszczenia, w którym przebywała Ada. Natychmiast obróciła się w stronę drzwi i gwałtownie wstała.

- Co Ty tu ro…- nie dałem jej dokończyć, połączyłem nasze usta w słodkim pocałunku. Przytrzymałem ją, żeby nie upadła. Wolałem nie ryzykować.
- Nic Ci nie jest?- zapytałem od razu jak się od niej oderwałem- myślałem, eeeh- puściłem ją i usiadłem na krześle obok łóżka.
- Przepraszam, bateria mi się rozładowała- rzekła skruszona- nie sądziłam, że aż tak się tym przejmiesz i przyjedziesz, a nie wzięłam ładowarki i- gadała jak nakręcona
- Już dobrze Mała, chodź tu- posadziłem ją sobie na kolanach i wtuliłem twarz w jej włosy
- Jak tu wszedłeś? Przecież jest środek nocy!- rzuciła półgłosem, by nikt nas nie usłyszał
- Dla chcącego nic trudnego- uśmiechnąłem się łobuzersko- przeszedłem tylnym wejściem, później niezauważony przecisnąłem się przez jeden korytarz, nałożyłem ten cały fartuch lekarski, bo leżał na zapleczu… Spokojnie! Później go oddam- dodałem rozbawiony, widząc jej zgorszoną minę- no i jestem- rozłożyłem szeroko ręce- cały Twój- szepnąłem konspiracyjnie, a ona uderzyła mnie lekko w ramię i pogroziła palcem- do samego rana- kontynuowałem- później wymknę się zanim przyjdzie jakaś pielęgniarka- już wcześniej ułożyłem sobie ten plan i byłem z niego dumny
- Cieszę się, że Cię mam mój Ty wariacie- dała mi głośnego buziaka w czoło- chodź, położymy się- i pociągnęła mnie na łóżko.  

Trochę mało miejsca- stwierdziłem w myślach. Wierciliśmy się chwilę, szukając najwygodniejszej pozycji i nareszcie udało się. Zasnęliśmy z twarzami skierowanymi w swoją stronę. Moja dłoń spoczęła na jej plecach, zaś ręka Ady oplotła mnie w pasie. Nogę wcisnęła pomiędzy moje i było idealnie.  

- Kocham Cię- szepnęła zanim zmorzył ją sen
- A ja Ciebie. Śpij Mała- odpowiedziałem  

To ostatnie słowa, które padły z naszych ust. Teraz musiałem tylko czuwać, by o odpowiedniej porze opuścić pokój ukochanej. Tak dobrze mi się spało, że całkiem zapomniałem, gdzie się dokładnie znajduję. Liczyło się tylko to cudowne, gorące ciało wtulone we mnie. Zawsze, gdy na nią spoglądałem, do życia budziły się nieznane wcześniej fale uczuć. Wyglądała tak niewinnie, a zarazem kobieco. No nie! Z tego wszystkiego „przegapiłem” porę swojej ucieczki. Przekręciłem się, nie chcąc jej obudzić. Nie udało mi się. Ada otworzyła oczy. Wtem usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. No to wpadliśmy!- pomyślałem, zanim przyszło nam się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem losu (…)





` Kolejna część- tak jak obiecałam, powróciłam do wcześniejszego wątku ;) Jak zawsze, dziękuję bardzo za komentarze ;3 i mam nadzieję, że tym razem sprostałam Waszym oczekiwaniom. Z niecierpliwością czekam na opinie, żeby wiedzieć, w jakim kierunku iść dalej. Pozdrawiam! ;*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4371 słów i 23797 znaków.

13 komentarze

 
  • Anek

    Wspaniałe
    Zrób coś zaskakującego np. Mieszkanie razem ciąża oświadczyny  
    Tak tylko żeby nietypowo było

    3 wrz 2015

  • NataliaO

    bravo  ;) świetne się to czyta

    1 wrz 2015

  • Rafaella

    Wspaniale :D  :hi:

    31 sie 2015

  • Nikka

    @Rafaella Dziękuję ;)

    1 wrz 2015

  • Justys20

    Po prostu  :bravo:

    31 sie 2015

  • Nikka

    @Justys20 Ufff... czyli jakoś to wyszło ;) Dziękuję bardzo :*

    1 wrz 2015

  • Justys20

    @Nikka genialnie

    1 wrz 2015

  • mysza

    Kolejna udana część

    31 sie 2015

  • Nikka

    @mysza Dziękuję ;)

    1 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Nikka ,brak słów by wyrazić zachwyt nad tym co zrobiłaś/napisałaś/ Delikatna "kreska" opisu,  wyważone gesty i słowa. Coś cudownego-jak zresztą wszystko w całym opowiadaniu u Ciebie..Chylę czoła i czekam na ciąg dalszy <3

    31 sie 2015

  • NataliaO

    wciągnął rozdział, bardzo ładne i delikatne zakończenie  ;)

    31 sie 2015

  • Nikka

    @NataliaO Dziękuję bardzo ;)

    1 wrz 2015

  • paulaaxdxd

    Cudowne brak słów
    <2 :*

    31 sie 2015

  • Nikka

    @paulaaxdxd Dziękuję :*

    1 wrz 2015

  • Jaga

    Fantastyczne <3

    31 sie 2015

  • Nikka

    @Jaga Dziękuję <3

    1 wrz 2015

  • Misiaa14

    Jejuś  to jest  cudowneeee zdecydowanie jedna  z najlepszych częśći tego opowiadania postarałaś  się ;3

    31 sie 2015

  • Nikka

    @Misiaa14 A dziękuję bardzo ;) Zawsze się staram, ale nie zawsze wychodzi tak, jakbym chciała ;3

    1 wrz 2015

  • ♤♤

    Boskie  <3

    31 sie 2015

  • Nikka

    @♤♤ Dziękuję <3

    1 wrz 2015

  • szalona123

    Cudne!!!<3 Kiedy kolejna? :D

    30 sie 2015

  • Nikka

    @szalona123 Dziękuję :* Do końca tygodnia będzie na pewno ;)

    1 wrz 2015

  • Domiii

    Cudoooooo Boskieeee czekam na kolejną część <3

    30 sie 2015

  • Nikka

    @Domiii Dziękuję ;) Zaczęłam pisać kolejną, więc do końca tygodnia na pewno się pojawi <3

    1 wrz 2015