Nadzieja umiera ostatnia cz. 25

- Dobrze- odkaszlnął- cała rzecz w tym, że… objawy, z którymi się Pani do nas zgłosiła, nie mają nic wspólnego z tym, co odkryliśmy- przerwał, byśmy przetrawili wiadomości, jakie właśnie nam przekazał- ale może zacznę od początku- kontynuował- oczywiście rozumiem troskę narzeczonego o zdrowie swojej kobiety i całkowicie to pochwalam- uśmiechnął się- tym razem dopadł Panią złośliwy wirus. Objawia się on poprzez omdlenia, mdłości, bóle brzucha, ale również głowy. Zaraz coś na to zaradzimy. Przepiszę tabletki, które musi Pani zażywać 2 razy dziennie i wszystko powinno wrócić do normy po jakichś 2-3 dniach. Nawet jutro będzie odczuwalna poprawa- zakończył i wypisał receptę, po czym podał ją Adzie.
- Dziękuję- odpowiedziała słabym głosem
- Proszę bardzo, ale jak powiedziałem, to nie wszystko…- rzekł ostrożnie, jakby chciał wprowadzić nas w odpowiedni nastrój- podczas badania, które wykonał przed chwilą nasz ginekolog wyszło przy okazji coś innego, bardziej poważnego- spojrzałem na Złośnicę i ujrzałem w jej oczach przerażenie- oczywiście to było tylko powierzchowne badanie, ale wystarczająco dokładne, by zaalarmować naszego specjalistę…
- O co chodzi?- tym razem ja zabrałem głos
- Już wyjaśniam- zapewnił- to dość delikatna sprawa- Ada kiwnęła jeszcze raz głową na znak, że zgadza się, abym przy tym był- mamy podejrzenie o zbyt małej ilości śluzu szyjkowego w macicy. Może mieć to związek ze stanami zapalnymi szyjki macicy, jakie mogą u Pani wystąpić w niedalekiej przyszłości, jeśli nie podejmie się Pani leczenia.
- Ale ja nie zauważyłam nic podejrzanego- zamyśliła się  
- Rozumiem- przytaknął głową- Prawdopodobnie, ze względu na to, że stan Pani zdrowia pogorszył się ostatnio, nie zauważyła Pani żadnych objawów, dotyczących tej przypadłości. Poza tym, jest to jeszcze bardzo wczesna faza, prawie nieodczuwalna i dlatego cieszymy się, że udało nam się ją zdiagnozować- mówił dalej- oczywiście upewnimy się jeszcze, co do tego, ale…- nie musiał kończyć.  

Siedzieliśmy jak na szpilkach. To dość intymna rozmowa. Cały czas trzymałem ją za dłoń i gładziłem miarowo kciukiem. Dobrze, że tu przyszliśmy. Kolejne słowa lekarza, spadły na nas jak grom z jasnego nieba.  

* * *

Siedziałam i słuchałam doktora, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Zapalenie szyjki macicy? Teraz nawet wirus przestał mieć dla mnie znaczenie. Wiem, od tego się nie umiera, ale jestem świadoma, jakie to niesie ze sobą konsekwencje! Przemiły Pan w białym fartuchu jednak miał obowiązek nas o tym poinformować i dlatego przez chwilę pożałowałam, że pozwoliłam mówić mu przy Olafie. Nie, błagam, niech to nie będzie prawdą!

- Ostatnia ważna rzecz, o jakiej powinienem Państwa poinformować- no i nadszedł ten moment- kiedy w szyjcie macicy nie ma odpowiedniej ilości tej wydzieliny, plemniki nie mogą się poruszać, a więc nie są w stanie dotrzeć do jajeczka i zapłodnić go. Stąd prowadzi to do niemożności zajścia w ciążę- w gabinecie zapanowała grobowa cisza.

Olaf momentalnie puścił moją rękę. Wiedziałam, ile to dla niego znaczy i podejrzewałam, że moje mdłości nasunęły mu równe wizje do głowy, które także i mnie przypadłyby do gustu. Tak. Chciałabym mieć dziecko. Właśnie z nim. Właśnie teraz. Już. Poczuć się jak każda matka. Móc codziennie wstawać do maleństwa, karmić je, bawić się, śpiewać i kłaść spać. Spostrzegłam zaciskające się pięści Idealnego. On mi tego nie wybaczy- pomyślałam- nie jestem kobietą dla niego, skoro nie potrafię dać mu upragnionego dziecka. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, a później kolejna i następna. Ostatnio nie hamowałam w żaden sposób swoich uczuć. Wolałam je z siebie wyrzucić. Tak strasznie się bałam, że mnie zostawi… odejdzie do innej, pełnowartościowej… nie takiej, jak ja… Nie wykonał żadnego gestu w moją stronę.  

- Czy, czy…- jąkałam się, ale lekarz od razu pojął o co mi chodzi
- Jest nadzieja, że zajdzie Pani w ciążę. Najpierw musimy zacząć leczenie, które polega przede wszystkim na zlikwidowaniu stanu zapalnego, jeśli takowy istnieje. Czasami wskazane jest także zastosowanie hormonów, pobudzających produkcję śluzu, ale po dokładnym zdiagnozowaniu podejmiemy decyzję o sposobie leczenia. Jednak nie wiemy, czy po zlikwidowaniu problemu, będzie Pani mogła od razu zajść w ciążę. Na tą chwilę, nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć- zakończył ze współczuciem w głosie.
  
Olaf wstał powoli i spojrzał na mnie ze wzrokiem pełnym cierpienia. To jakieś fatum…
- Przepraszam- szepnął i opuścił pomieszczenie.

Zostałam sama z lekarzem. Przede mną, jak się okazało, kilka badań. Zadzwoniłam do mamy i opowiedziałam jej pokrótce w czym rzecz, żeby się nie denerwowała moją nieobecnością. Uspokajała mnie i obiecała, że wszystko będzie dobrze. Ostatnio nic nie jest dobrze… Kiedy zaczyna się robić miło, coś albo ktoś musi to zepsuć! Zawiodłam się na nim odrobinę, nie takiej reakcji się spodziewałam. Przecież ja też na tym cierpię! Wyszłam na drugi korytarz w poszukiwaniu swojego mężczyzny. Nie zastałam go tam. I nigdzie indziej również! Po prostu odjechał… Uciekł, stchórzył, a to takie do niego niepodobne! Rozpłakałam się od nowa. Weź się w garść- pomyślałam i otarłam policzki.  
Badania przebiegły sprawnie, wyniki będą jutro, i już po 3 godzinkach mogłam wrócić do domu. Ale czy jeszcze go miałam? Czy chciałam w ogóle tam wracać i patrzeć w oczy pełne smutku i zawiedzenia? Dlaczego tak szybko postawił na mnie wyrok? Ja wierzyłam, że prędzej czy później będę miała dziecko! Jego dziecko. Weszłam do domu, ale nikogo tam nie było. Zadzwonię do rodziców- postanowiłam- może jest tam z nimi?

- Mamo?
- Tak kochanie?- usłyszałam po drugiej stronie- wszystko w porządku? Kiedy będziesz? Czekamy na Ciebie- zalała mnie potokiem słów
- Spokojnie mamo, zaraz przyjadę, ale jest tam Olaf?
- Olaf?- zdziwiła się- myślałam, że pojechał z Tobą…
- Eee to długa historia, pewnie pojechał do chłopaków. Będę u Was za pół godzinki.
  
No wspaniale! Gdzie on się podziewał? Zawsze taki odpowiedzialny, kochany… a teraz, co? Przecież nie jestem śmiertelnie chora! Będę mogła zajść w tą ciążę, ale trzeba trochę poczekać… Wyszedł zanim dowiedziałam się konkretnych informacji… z tego całego zamieszania zaczęła boleć mnie głowa. Chociaż odebrałby ten pieprzony telefon! Martwiłam się, kiedy powoli zaczęło robić się późno, a on nadal nie wracał. Poszukam go- powzięłam. Rodzice odradzali mi ten plan. „ Niech chłopak odreaguje. Wszystko się w nim kumulowało od dłuższego czasu. Teraz z niego upłynie cały stres i będzie dobrze”- przekonywali. Nie, nie, nie! Jadę do „naszego” klubu. Może tam go spotkam! BINGO… strzał w dziesiątkę. Było już grubo po 22. Siedział przy barze i rozmawiał z jakimś kolesiem. Podeszłam po cichu i zajęłam miejsce tak, aby mnie nie widział. Czułam, że muszę tak zrobić. Olaf… pijany! Przecież… o Jezuu. To ja nie wytrzymuje z nerwów, a on sobie popija. Nie to okazało się jednak najgorsze. Mój ukochany mówił dość głośno, więc nie miałam problemu ze zrozumieniem tego, co przekazywał swojemu kumplowi.
  
- Staaaaary- bełkotał- ja tak bardzo chcę mieć dziecko! Z nią… Kocham ją, seriooo- zapewnił- jak nikogo w swoim całym życiu, ale ku*wa! Dzisiaj, jak źle się czuła, ja już zacząłem wymyślać imię dla naszego synka, rozumiesz?- złapał powietrze i kontynuował- a jego nie będzie… Po prostu, nie będzie- uderzył pięścią o blat i większość spojrzeń skierowała się właśnie na niego- nigdy…- szepnął i dopił do końca zawartość szklanki

Serce mi się ścisnęło. Podeszłam do nich pełna spokoju i pewności siebie. Dotknęłam czule jego ramienia.
- Co Ty tu robisz?- zapytał głosem wypranym z emocji- po co tu przyszłaś?
- Po Ciebie, wracamy do domu- zakomunikowałam
- Nigdzie z Tobą nie idę!- zapierał się- zostaw mnie w spokoju
- Nie ma mowy! Chodź
- Słoneczko- nigdy tak nie mówił…- posłuchaj! Nie wracam z Tobą do domu… Chcę się upić. Wypić za zdrowie naszego syna! Naszego syna… którego nie ma! I który może już nigdy nie przyjdzie na ten świat! A to wszystko przez…

Nie wierzyłam, że to powiedział. Zabolało. I chociaż nigdy nie byłam za stosowaniem przemocy, dostał ode mnie w twarz. Wychodząc, nie odwróciłam się! Poszłam do swojego domu i postanowiłam nie wchodzić mu w paradę. Jego wybór. Pierwszy raz widziałam, żeby aż tak dramatyzował!  
Nie odzywałam się do niego. Dzwonił do mnie, pisał smsy. W końcu przyszedł do pracy.  
- Czego chcesz?- przeszłam do sedna
- Przeprosić, ja byłem kompletnie pijany… to, co mówiłem…
- Jeśli nie widzisz, teraz pracuję i nie mam ochoty o tym rozmawiać- wyznałam
- Ada- podszedł do mnie i chciał przytulić, ale odsunęłam się  
- Coś jeszcze? Jeśli nie to przepraszam Cię, ale mam klienta- i poszłam.
  
Nie wiedziałam, czy nie potraktowałam go przypadkiem zbyt ostro. Przeprosił. Okej. To był dla niego szok. Ale dla mnie też. Mimo wszystko, nie robiłam jakichś bezsensownych wyrzutów! Dzień upłynął mi dość szybko… Jutro sobota. W końcu weekend. Dłużej pośpię i spędzę czas z rodzicami. Czułam się już całkiem dobrze. A może zabiorę ich na wycieczkę po okolicy? Tak! To świetny pomysł.  
Wspólnie z mamą i tatą przygotowaliśmy kolację. Jak za dawnych dobrych czasów. Tęskniłam za tym. Nie wypytywali o nic. Byłam im wdzięczna. Moi kochani- przytuliłam ich po kolacji i udałam się do swojej sypialni. Pusto tu- stwierdziłam w myślach- nie ma jego… Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dziesięć nieodebranych połączeń i pięć smsów- wiadomo od kogo. Niech teraz on cierpi! Kolejnego dnia już się nie odezwał. Za to ja spędziłam cudowną sobotę w towarzystwie najwspanialszych ludzi na świecie! Pośmialiśmy się, powspominaliśmy… Czułam się tak beztrosko! Pierwszy raz od dłuższego czasu.  
Wróciliśmy do domu. Był wieczór. Otworzyłam bramkę i zamarłam. Pod drzwiami leżało mnóstwo kwiatów. Róże, tulipany, stokrotki… na środku stał szczególnie piękny bukiet. Rodzice wymienili porozumiewawcze spojrzenia i poszli na spacer. Podeszłam do bukietu i wyjęłam z niego liścik.  

„ Adrianno! Błagam Cię, wybacz mi, bo jeszcze dzień bez Ciebie, a zwariuję! Przepraszam! Zawaliłem na całej linii! Jestem tego świadomy, ale przyszedł i mój dzień słabości… Nie powinienem był zostawiać Cię wtedy samej. Potrzebowałaś mnie! Dupek ze mnie, wiem kochanie, ale proszę, daj mi szansę naprawić to, co rozwaliłem. PS. Odwróć się!”

Zrobiłam to z widocznym ociąganiem. Wzruszyły mnie jego słowa. Odwróciłam się całkowicie i zobaczyłam Jego. Mojego Przystojniaka. Stał i nie ruszał się, jakby badał moją reakcję. W ustach trzymał kolejną czerwoną różę. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok. Zbliżyłam się do niego i zabrałam kwiatka. Drugą dłonią przejechałam delikatnie po jego policzku. Wtulił się w nią, jakby była ostatnią deską ratunku. Rozczuliło mnie to. Nie odzywaliśmy się. Jedynie spoglądaliśmy w głębie swoich oczu.  
- Mała- szepnął, przerywając ciszę- przepraszam… zachowałem się jak egoista. Nie wiem, dlaczego. Wtedy, myślałem, że Ty… no bo źle się czułaś i…- nie pozwoliłam mu dokończyć
- Ciiii- uspokajałam- wiem. Ale cholernie mnie to zabolało, wiesz?
- Wiem, maleństwo, wiem- przyciągnął moje ciało do swojego i stopił je w jedność.  
Trzymał mnie w swoich objęciach tak mocno, jak nigdy dotąd.  
- Wybacz mi, proszę  
- Nie potrafię się na Ciebie długo gniewać, ale mam wrażenie, że teraz ta sprawa będzie długo między nami wisiała… i nic nie będzie tak jak dawniej.
- Nie gadaj głupstw- zganił mnie- masz rację, nie będzie tak jak dawniej, będzie jeszcze lepiej- zbliżył się i oparł swoje czoło o moje.  

Trwaliśmy tak dłuższą chwilę. W końcu nie wytrzymałam i pocałowałam go. Mocno. Zachłannie. Staliśmy tak na środku ogrodu i wzajemnie pieściliśmy swoje usta. Kiedy już chciałam zakończyć moment uniesienia, Olaf zaczął przygryzać i ssać moje wargi. Nie pozwolił mi się oddalić. Westchnęłam i zarzuciłam mu ręce na szyję, drażniąc wrażliwą skórę płytkami swoim paznokci. Jęknął przeciągle. Odsunął się na sekundę i ponowił atak. Aż zaparło mi dech w piersiach. Uderzył z taką siłą, pewnością siebie. Jednocześnie jego dłonie błądziły na przemian po moich plecach, biodrach, aż znalazły się na pośladkach. Masował je, a jego dotyk odbijał się echem w najwrażliwszych zakamarkach mojego ciała. Cholercia! On jest taki boski! Już nie myślałam o tym, co się stało wcześniej. Było tylko tu i teraz. To ja przerwałam. Odepchnęłam go lekko od siebie. Popatrzył na mnie z leniwym uśmiechem, przez który przedzierało się zdziwienie.

- Rodzice- powiedziałam- zaraz wrócą- ostatni szybki buziak i jak na zawołanie w bramie pojawiła się moja mama.  
- O jesteście- rzekła wesoło- a już myślałam, że sobie pojechaliście
- Tak szybko się mnie nie pozbędziecie- rzuciłam z udawanym oburzeniem- dzisiaj zostaję tutaj.
- Jak to?- wtrącił się Olaf- przecież…
- Żartowałam! Ale w ramach rekompensaty liczę na jakąś pyszną kolacyjkę- specjalnie oblizałam usta, na których od dłuższego czasu spoczywał wzrok Idealnego- u Ciebie- szepnęłam wprost do jego ucha- a teraz! Chodź do nas. Spokojnie, jeszcze zdążysz przygotować coś na później- puściłam mu oczko i pociągnęłam w stronę domu.

* * * X * * *

Uroczy są- skomentowałem z ironią, spoglądając na nich zza ocienionego drzewa. Nacieszcie się tą sielanką- pomyślałem- nie potrwa długo… Dla Was, bo dla mnie dopiero się zacznie. W końcu będziesz moja. Zawsze udawało Ci się jakoś wywinąć, ale nie tym razem! Być może to był Wasz ostatni pocałunek, jak przykro, że nie jesteście tego świadomi- zaniosłem się spazmatycznym śmiechem- ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Nadszedł czas rozliczeń i podsumowania rachunków. Pomiędzy nami. Mną i Tobą. Bo tamtego Sk*rwiela inaczej nie ruszę. Pierwsza na liście jesteś Ty! Na samą myśl, cieknie mi ślinka. Jeszcze tylko kilka godzin. Czas tyka. Tik- tak, tik- tak. Poczekam… czekałem tyle lat… ciekawe, czy mnie pamiętasz? Zadzwonił mój telefon.

-Halo? Tak wiem, ale teraz nie mam czasu! Mam ważniejsze sprawy na głowie. Co? A! Tak, tak… to moja ostatnia szansa, muszę tylko wyczuć odpowiedni moment… Nie powinienem? Gówno mnie interesuje, co o tym myślisz i lepiej się zamknij, bo pożałujesz! Będą jej szukali i co z tego? Nie znajdą! Nigdy.

***

Skierowałam się do kuchni i wyciągnęłam wazon. Włożyłam do niego „prezent” od Olafa. Właśnie poszedł gdzieś z tatą. Zostałam z mamą.
- Widzisz- zaczęła- wszystko się układa… mówiłam, że tak będzie- kontynuowała, obejmując mnie ramieniem- Życie nie jest kolorowe. Przejdziecie jeszcze przez pasma zmartwień, smutków i życzę Wam, żeby było ich jak najmniej, jednak życie układa własne scenariusze. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co się stanie za minutę, godzinę, dwa dni czy chociażby miesiąc. Trzeba łapać szczęście za rogi i cieszyć się. Żyć teraźniejszością.  
- Dziękuję Ci za wszystko- szepnęłam- jesteś najlepszą matką na świecie. Zawsze potrafisz dodać mi otuchy i sprawić, żebym się uśmiechnęła nawet w najgorszym możliwym momencie…  
- Adeńko!- pogroziła mi palcem- bo zaraz się rozpłaczę ze wzruszenia. Moja mała córcia już dorosła, a ja nie potrafię się z tym do końca pogodzić. Chętnie bym Ci jeszcze pośpiewała, ehhh
- Mamo! Obiecuję, przyjdzie taka chwila, że zaśpiewamy coś w duecie!- przysięgałam  
- Trzymam Cię za słowo.

Do pomieszczenia wrócili nasi mężczyźni. Świetnie się dogadywali. Nic dziwnego. Oboje są wspaniałymi facetami! Jeden z nich się chyba zapomniał! Ma dziś przyszykować romantyczny wieczór, a nie zapowiadało się na to, aby chciał wyjść.  
- Przepraszam bardzo- przerwałam im- nie chcę przeszkadzać w Waszej ożywionej dyskusji, ale ktoś mi dzisiaj i to całkiem niedawno przyrzekł pewną rzecz w zamian za moje przebaczenie- spojrzałam rozbawiona na Olafa- no chyba, że to nieaktualne…
- Małpa- pokazał mi język i podszedł pewnym krokiem- nie zawiedziesz się. Mam zamiar wkupić się w Twoje łaski- zniżył głos do szeptu, tak, aby nie usłyszeli nas rodzice- nie tylko jedzeniem. Mam pewne plany względem Ciebie, Maleństwo… które mogą przeciągnąć się na całą noc i kolejną i jeszcze jedną- z każdym kolejnym słowem moje ciało stawało w ogniu- przyjemność i rozkosz przede wszystkim, kochanie- jego dłoń niby niechcący otarła się o moje udo- także do później- powiedział już na głos i wyszedł.

O kurczę! Pobudził mnie samymi obietnicami. Miałam ochotę lecieć za nim od razu i rzucić się na niego zaraz po przekroczeniu progu domu. Ale, czułam, że coś jest nie tak. Nie chodzi o niego. O rodziców także. Jakieś czarne myśli nie dawały mi wytchnienia. Szybko jednak je poskromiłam i udałam się do łazienki, by wziąć prysznic i przygotować się do spotkania z ukochanym. To trochę jak randka. Podekscytowanie wzięło górę. Nadchodziła upragniona godzina. W końcu zakomunikowałam, iż idę do Olafa.
- Adam! Zawieź ją- krzyknęła mama
- Nie tato! Przejdę się ten kawałek do parkingu- od razu zainterweniowałam- do jutra! Kocham Was- i wyszłam

Ciemno- pomyślałam, ale to nic. Niedaleko stoi mój samochód, więc spokojnie. Nie mam się czego obawiać. Nie wiedziałam wówczas w jakim wielkim byłam błędzie! Dookoła cisza. Słychać jedynie ptaki i szum drzew. Nikogo nie ma. Wszędzie pusto, jakby ludzie pochowali się do domów, w obawie, przed nadejściem jakiejś katastrofy. Z daleka dojrzałam tył swojego pojazdu. Noo, już prawie jestem. Wyczuwam czyjąś obecność. Później słyszę kroki. Przyśpieszam. On także. Odwracam się. Nikogo nie ma. To pewnie moja głupia wyobraźnia- kwituje. Ale nie. Chwilę później znowu powtórzyło się to samo. Tym razem nie spojrzałam do tyłu. Nie zdążyłam. Czyjaś ręka zatkała mi usta. Był to mężczyzna. Dość postawny, wysoki, umięśniony. Nie mogłam krzyczeć. Czego ode mnie chce? Ku mojemu zdziwieniu nie zastosował przemocy. Delikatnie kierował się w stronę bocznej uliczki. Wypuściłam z dłoni klucze. Próbowałam się wyrwać, ale na nic! Gwałt?- nie wchodził w grę… Podjechało jakieś auto. Strach paraliżował mnie od środka. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Druga postać przyłożyła mi do twarzy jakąś szmatkę i po chwili zaczęłam tracić świadomość. Dobiegł do mnie dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś usiadł ze mną z tyłu. Ruszyliśmy. Czułam, że powoli odpływam w inną krainę. Nie chciałam tego. Chciałam pozostać przy rodzicach, Olafie. On na mnie czeka. Zawiodłam go! Gdyby można było cofnąć czas… Kocham Cię. Z głośników popłynęła cicha muzyka. A może mi się tylko wydawało?

„ Idąc cmentarną aleją szukam ciebie, mój przyjacielu
Odszedłeś bo byłeś słaby jak suchy liść
Dziś możemy dotknąć się naszymi pustymi duszami
Obnażyć swe oszustwa i nasze wypalone sumienia
Już nikogo nie dręczą nasze mdłe spojrzenia”

To ostatnie, co udało mi się zapamiętać.  

* * *

Minęła już godzina, odkąd powinna tu być! Gdzie ona jest?- denerwowałem się. Nie odbiera telefonów. Czyżby się rozmyśliła? A może źle się poczuła? Miałem cholernie złe przeczucia. Tak bardzo się cieszyłem, kiedy mi wybaczyła. Naprawdę zachowałem się jak ostatni kretyn i chciałem to naprawić. Zrekompensować swój debilizm. Nigdy więcej nie dopuszczę do takiej sytuacji! Chwyciłem za telefon
- Przepraszam, że dzwonię tak późno, ale czy z Adą wszystko w porządku? Nie mogę się do niej dodzwonić, a mieliśmy się spotkać ponad godzinę temu- tłumaczyłem- martwię się…
- Jak to? Ady nie ma u Ciebie- głos kobiety podniósł się- wyszła właśnie godzinę temu! Myśleliśmy, że już dawno jest z Tobą- powoli wpadała w panikę
- Tylko nie to!- k*rwa!- zaraz u Państwa będę!
  
Cały w nerwach pobiegłem po kluczyki i dopadłem do auta. Odjechałem z piskiem opon. Dotarłem pod jej domem. W trybie natychmiastowym znalazłem się w środku. Pan Adam był już w gotowości.  
- Idziemy jej szukać- zwrócił się do mnie- a Ty skarbie- rzekł do żony- zostań tutaj i jakby, co dzwoń!  
Nie panowałem nad sobą. W myślach błagałem Boga, by nic jej się nie stało! Parking. A na nim jej samochód- nietknięty. Na ziemi leżały klucze. Nie! Nie! Nie! Nie zniosę tego! Kopnąłem w drzwi. Jej ojciec dzwonił już na policję. Oni nic nie pomogą!  
Mogłem po nią przyjechać! Wtedy do niczego by nie doszło. Siedzielibyśmy właśnie u mnie w salonie i… myśl trzeźwo, stary! Teraz musisz myśleć o niej! Przypomniałem sobie o dobrym kumplu, który współpracował kiedyś z najlepszymi śledczymi. Sam był detektywem, ale za to najlepszym, o jakim kiedykolwiek słyszałem! Mam nadzieję, że pora zlecenia nie zrobi mu wielkiej różnicy. Pierwszy sygnał. Drugi. Trzeci. Nic.  

- Tak, słucham?- odezwał się głos po drugiej stronie
- Maciek? Tu Olaf…
- Olaf! Kupee lat! Co u Ciebie?- zapytał z radością
- Potrzebuję Twojej pomocy i to jak najszybciej
- Dyktuj adres, zaraz tam będę
- Dzięki!  

Na miejscu opowiedziałem mu o wszystkim. Dzisiaj nie mogliśmy już nic zdziałać, oprócz objeżdżenia okolicy. Brak rezultatów. Jutro, w świetle dziennym być może zauważymy coś więcej. Ale teraz… Podziękowałem mu za fatygę. Obiecał, że rano od razu się ze mną skontaktuje. Dlaczego trzeba tak długo czekać?! Obaj wychodziliśmy z nerwów. Byle do rana! Szybko, szybko! Rozważaliśmy każdą możliwość, ale na nic! Ktoś musiał ją porwać…Zabiję sk*rwieli! WSZYSTKICH po kolei! Nie zmrużyliśmy oczu przez całą noc. Po siódmej zadzwonił Maciek. Umówiliśmy się, w tym samym miejscu, co wczoraj. Braliśmy pod uwagę nawet te najmniej prawdopodobne możliwości. Obejrzeliśmy okolicę i znaleźliśmy jedynie niedopałek papierosa. Być może to dobry trop! Usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Znowu! Ludzie, nie teraz! Odebrałem ze złością.
- Halo?!
- Olaaf, pomóż mi- to ONA!- obrzeża mias…- nie dokończyła
- Ada! Ada!- wołałem bez celu

Od razu zawiadomiłem Maćka. Przystąpiliśmy do działania. Polecił swoim ludziom znaleźć wszystkie miejsca, gdzie może być przetrzymywana. Obrzeża miasta. Miałem nadzieję, że to nie zwyczajna prowokacja. Moja kobieta żyje- a to dawało mi ogromną nadzieję (…)




` Oto kolejna część ;) Chciałabym bardzo podziękować za Wasze komentarze! Szczególnie tym osobom, które przeciwstawiły się "typowości" większości opowiadań i zasugerowały, żebym nie szła tą drogą :) Uczepiłam się tej wskazówki i postawiłam na jakość, nie na ilość (bo większość chciała ciąży) ;3 Niestety, ciężko zadowolić wszystkich na raz ^^ Mam jednak nadzieję, że nie zawiodłam- ale czekam na Wasze opinie. Biorę to na klatę *.*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4290 słów i 23713 znaków.

15 komentarzy

 
  • Tosia12283

    Pięknie ;)

    19 wrz 2015

  • Sambi

    Super!! :D bardzo fajnie zrobiłaś z tym zapaleniem i wgl, tylko mam nadzieję, że Ada nie zostanie zgwałcona i np zajdzie w ciąże z tym gwałcicielem! Oby nie! Proszę! Najlepiej, żeby żadnego gwałtu wgl nie było! ;c

    18 wrz 2015

  • Marlens

    Super, super super.! Oby tak dalej :rotfl:

    17 wrz 2015

  • Nikka

    @Marlens Dziękuję :)

    17 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Co ten facet tu robi.Przecież Wiktor z ekipą ponoć go "uziemił",więc jakim cudem tu się znalazł.Ale "pokićkałaś" to wszystkoNa poważnie-jesteś N A J L E P S Z A. Znowu coś czego nie można się było spodziewać a jednak jest.Tak się jednak to wszystko u Ciebie"plecie" że staje się niewyobrażalne choć realne MISTRZYNI. :kiss:  <3

    17 wrz 2015

  • kibic

    I to jest mega! Coś innego, nowego, nieprzewidywalnego i wciągając ego. Brawo! Bo nie sztuka iść stadem jak te barany, tylko być innym, oryginalnym w tym co się robi! Oby tak dalej! Wciągając, wątek świetny!

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @kibic Dziękuję ;) Długo siedziałam nad tym i myślałam, co mam zrobić, żeby nie było powtarzalne. Większość doradzała ciąże, ale wśród nich znalazł się i taki komentarz ( ciekawe kogo? ; > ), który mnie zmobilizował do działania i na tle pozostałych, wypadł bardzo przekonująco :D I pomyślałam sobie: no dobra! będzie coś innego... Dlatego też, jestem bardzo wdzięczna!

    17 wrz 2015

  • Jaga

    FANTASTYCZNE <3

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @Jaga Dziękuję ;3

    17 wrz 2015

  • mysza

    No coz jak dla mnie to kiepskie przeprosiny za takie coś. Oczywiście on ją musi uratować!

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @mysza Oczywiście, pewnie tak się stanie! ;)

    17 wrz 2015

  • Misiaa14

    Cudne  jak zawsze  kochana ;*

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @Misiaa14 Dziękuję :*

    17 wrz 2015

  • Justys20

    Cudo  :bravo:  <3

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @Justys20 Dziękuję <3

    17 wrz 2015

  • Ona18

    Bosz... jakie emocje  :yahoo:

    16 wrz 2015

  • Matylda

    Oczywiście ,że nie zawiodłaś ! :) Spodziewałam się ,że znowu czymś nas zaskoczysz :D Myślę ,że naprawdę masz smykałkę do pisania opowiadań  :bravo:  :hi:

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @Matylda Nie, nie mam żadnej smykałki :D W życiu bym nie pomyślała, że będę pisała jakieś opowiadanie, zwłaszcza miłosne ;) Bardziej gustuję w kryminałach, ale postanowiłam spróbować czegoś innego i tak jakoś wyszło :) Ale dziękuję :*

    16 wrz 2015

  • czarnyrafal

    @Nikka nie bądż taka skromna. Matylda ma rację. Piszesz rewelacyjnie. :kiss:  <3

    17 wrz 2015

  • lol1122

    To jest super nie mam słów by opisać te wspaniałe opowiadanie :D

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @lol1122 Dziękuję :*

    16 wrz 2015

  • Domiii

    Nie da się tego wyrazić słowami. To jest genialne. Naprawdę najlepsze opowiadanie. Kochammmmm kiedy kolejna?  
    <3

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @Domiii Na pewno nie najlepsze, ale dziękuję bardzo! ;3 Cieszę się, że jednak nie zawiodłam ;) Teraz będę pewnie dodawała raz w tygodniu, więc kolejna w przyszłym <3

    16 wrz 2015

  • Domiii

    @Nikka nie tylko nie to. Błagam dodaj chociaż krótkie, ale w tym tygodniu. Da się coś zrobić?

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @Domiii Hmm... no to trochę niezłe wyzwanie :D Nie wiem, czy dam radę ;) Postaram się jak najszybciej napisać, ale nic nie obiecuję, zwłaszcza, że ta część szła mi dość opornie :*

    16 wrz 2015

  • Domiii

    @Nikka jej dziękuję jesteś najlepszaaaa. CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ  <3

    16 wrz 2015

  • kujawka

    Super

    16 wrz 2015

  • NataliaO

    Bardzo dobry rozdział. Przyjemnie się czytało. Momentami zawierał bardzo dobre zdania, odczuwało się emocje. Dobra historia. :)

    16 wrz 2015

  • Nikka

    @NataliaO Naprawdę? Strasznie źle mi się go pisało i myślałam, że nie jest zbyt dobry... Aż zaczęłam się zastanawiać, czy nie dodać go trochę później, żeby móc pozmieniać parę rzeczy :) Dziękuję! :*

    16 wrz 2015

  • NataliaO

    @Nikka nic nie trzeba zmieniać, pierwsze co jest napisane jest najlepsze  :kiss:

    16 wrz 2015