Nadzieja umiera ostatnia cz. 26

„ Ciężko jest wtedy wstać i znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja Ci mówię: Wstań i walcz. To Twoje życie, Twój największy skarb.”

* * *

Kiedy się obudziłam, poczułam ból głowy. Co jest?- zastanawiałam się i wtedy przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Otworzyłam gwałtownie oczy i… i nic. Kompletna ciemność. Gdzie ja jestem? Czego on ode mnie chce? Nasłuchiwałam jakichś dźwięków, ale wszystko na nic. Dlaczego zostawił mnie samą? W dodatku niczym nie skrępowaną. Może nie podejrzewał, że odzyskam przytomność wcześniej niż zakładał, że tak się stanie. Nagle do moich uszu doszedł dźwięk odbijającej się od podłogi wody. Bierze prysznic- wydedukowałam. To wielka szansa dla mnie. Wystarczy tylko znaleźć drzwi. Po omacku dotarłam jakoś do jednej ze ścian i powoli obchodziłam pokój, w poszukiwaniu wyjścia. Jest! Trafiłam… Ale czego się spodziewałam? Że nacisnę na klamkę i „wrota” ustąpią… Może jakieś magiczne zaklęcie?- stałam zirytowana swoją głupotą. Spróbowałam jednak i… Tak! Tak! Miałam ochotę skakać ze szczęścia. Teraz jednak musiałam zachowywać się bardzo cicho. Zorientowałam się, że przebywamy w jakimś domu. Dość dużym, przestronnym. Nawet wystrój przypadł mi do gustu! Hmmm. Muszę się pospieszyć! Przechodziłam właśnie przez korytarz. Mimowolnie spojrzałam w okno. Był piękny, słoneczny poranek. Bez żadnej chmurki na niebie. Na tym koniec optymistycznej wizji, bo dookoła nie było niczego poza dużym, gęstym lasem. I co teraz?! Nie panikuj- zganiłam swoją podświadomość. Doszłam jakoś do drzwi wyjściowych. Skoro tam się udało, to może tutaj… nie tym razem! Cholera! Zaklęłam pod nosem. Przecież musi być stąd jakieś wyjście. Nie mam zamiaru spędzić tu wieczności w towarzystwie jakiegoś obcego człowieka, który w dodatku porwał mnie wczoraj z parkingu!  

- Halo?- usłyszałam strzępki rozmowy dochodzące z drugiego pomieszczenia- tak, jest u mnie. Śpi na dole. Mhmmm. Na obrzeżach miasta. Tutaj nikt nas nie znajdzie. Okej, Stary muszę kończyć. No na razie!- i cisza.

Skręciłam i znalazłam się w kuchni. Rozejrzałam się dokładnie. Mój wzrok zatrzymał się na stole! Telefon! Podbiegłam na paluszkach do niego i wybrałam numer Olafa. Odebrał w końcu, bardzo zirytowany.  

- Olaf! Pomóż mi! Obrzeża mias...- nie dokończyłam. Ktoś wyrwał mi telefon z ręki.  

No to po mnie- stwierdziłam. Obróciłam się i znowu zostałam zaskoczona. Mój napastnik poruszał się w czarnym stroju i kominiarce. Nie potrafiłam go zidentyfikować.  

- Nieładnie tak podsłuchiwać czyichś rozmów- rzekł głębokim głosem i zbliżył się do mnie- nie znajdą Cię tu- wziął telefon i wyciągnął z niego kartę razem z baterią. Podejrzewałam, że z moim zrobił to już wcześniej- dlatego, radziłbym Ci, żebyś zachowywała się grzecznie, skarbie- przejechał dłonią po moim policzku.  

Odsunęłam się natychmiast z odrazą. Był wysoki. Dobrze zbudowany, czyli tak jak podejrzewałam- pod ciemną bluzką malowały się jego mięśnie, które można było z łatwością zauważyć, nawet, gdy miał na sobie garderobę. I te oczy. Przenikliwe. Błękitne. Pewnie niejedna kobieta w nich zatonęła. Mierzyliśmy się tak wzajemnie w ciszy.  

- Napatrzyłaś się już?- zapytał z rozbawieniem w głosie. I już wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy- jeśli tak, to możesz iść wziąć prysznic.  
- Dlaczego mnie porwałeś? Kim Ty w ogóle jesteś?- dopytywałam z rozdrażnieniem
- Idź wziąć prysznic i zejdź na śniadanie- rozkazał- może wtedy będę bardziej skory do wyznawania tajemnic- rzucił z ironią- chyba, że potrzebujesz pomocy?- znowu ten jego wzrok. Czułam się taka bezbronna.  
- Wal się- odburknęłam i chciałam iść do łazienki. Jednak on był szybszy i złapał mnie za rękę, po czym pociągnął w swoją stronę.  
- Co powiedziałaś? Powtórz proszę- był cholernie pewny siebie. To może nas zgubić. Próbowałam się wyrwać. Na nic. Zaczęłam się cofać z każdym jego krokiem w moim kierunku. Aż natrafiłam na ścianę- no! Czekam!- ponaglił
- Wal się- powiedziałam drugi raz, prosto w jego zakrytą twarz i od razu pożałowałam swojej odwagi.
- No kotku- szepnął, zmniejszając dystans pomiędzy naszymi głowami- nieźle, nieźle! Ale uważaj na słowa- oparł ręce po obu stronach moich ramion- przeproś, a wtedy pomyślę nad łagodniejszą karą- wyznał z rozbrajającą szczerością.
- Nie!- zaprotestowałam
- Czyżby?- uśmiechnął się przebiegle, chwycił mnie i przerzucił sobie przez plecy- zaraz zobaczymy, czy nadal będziesz taka mądra- wystraszyłam się. Nie wiedziałam, co planował i postanowiłam skapitulować.
- Okej, dobra! Przepraszam, nie powinnam była tego mówić- czekałam na jego reakcję. Przystanął na chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś i ponownie zaczął iść.  
- Błagam! Nigdy więcej nie odezwę się do Ciebie ani słowem!- naprawdę byłam gotowa to zrobić.  

Nie słuchał. Nagle przystanął. Ściągnął mnie z siebie i przytrzymał.  

- Szkoda by było, gdybyś dotrzymała tej obietnicy- rzucił poważnie i otworzył drzwi.  

No nie! Teraz to miałam ochotę go porządnie uderzyć! To była tylko prowokacja. Chciał sprawdzić, jak zareaguję. No brawo! Dałam się nabrać. Na środku pomieszczenia stała ogromna wanna, prawie jak jacuzzi. W kącie- prysznic. Na wprost umywalka. Dalej pralka i ubikacja. Spojrzałam na niego poirytowana. Kąciki jego ust podniosły się nieznacznie. Weszłam do łazienki i zamknęłam mu drzwi przed samym nosem. W tej chwili, tak bardzo chciałam się znaleźć w ramionach Olafa. Pragnęłam tego, jak niczego innego. Wzięłam prysznic i zeszłam na śniadanie.  

- Możemy porozmawiać?- zwróciłam się do siedzącego przy stole mężczyzny.  
- Nie- odparł bez zbędnych wyjaśnień
- Dlaczego mnie tu więzisz, co?  
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- odparł konsumując zapiekanki
- Teraz- naciskałam
- Uspokój się!- podniósł głos, a ja go posłuchałam.  

Wiedziałam, że pomoc nie nadejdzie zbyt szybko. Olaf nie znajdzie mnie po godzinie, dwóch czy nawet dwudziestu czterech. To potrwa znacznie dłużej. Dlatego nie chciałam mu podpadać. Ale miałam nadzieję, że w końcu wyciągnę z niego to, po co mnie porwał. Nie wyglądał na jakiegoś terrorystę. Powód musi być inny.  

- Jak masz na imię?- przerwałam milczenie. Jego wzrok wyrażał kpinę- no co? Skoro mam tu z Tobą siedzieć, sama nie wiem ile, to chociaż tyle mi się należy!- tłumaczyłam
- Możesz mówić Kris
- Kris, hmmm…  
- Co?
- Nic.  
- Co?- powtórzył pytanie
- Jak długo zamierzasz mnie tu przetrzymywać?
- Aż sama nie zaczniesz czerpać z tego przyjemności i nie deklarujesz pozostania przy mnie- chyba się przesłyszałam! Wybuchłam niepohamowanym śmiechem.  
- Żartujesz, prawda?
- A wyglądam, jakbym żartował?- rzeczywiście oczy miał poważne, pełne jakiegoś napięcia. Przeraziłam się… Ja chcę mojego faceta!
- Jesteś popieprzony!- krzyknęłam i odbiegłam od stołu.  

Co mam robić? Boże, pomóż mi podjąć dobrą decyzję! Łzy spływały mi po policzkach. Przy nim nie mogłam pokazać takiej słabości. O nie! A jeśli on rzeczywiście mówi prawdę? Nie wytrzymam tu! Wszedł do pokoju.  

- Nie płacz- uspokajał mnie- to i tak nic Ci nie da. Teraz jesteś moja i zrobię z Tobą, co tylko będę chciał- podszedł do mnie i chwycił za rękę. Wstałam. Musiałam unieść głowę, by spojrzeć w ten niewyobrażalny błękit.  
- Puść mnie- szarpnęłam się
- Na razie dam Ci spokój, ale zapewniam, że niedługo sama będziesz błagała o mój dotyk- szepnął wprost do mojego ucha- a jeśli za bardzo będziesz się stawiała- zrobił przerwę- zabiję Cię- zamarłam z przerażenia. A on po prostu wyszedł.  

To jakiś koszmar! Może i jest przystojny. Nie wiem, twarz miał przez cały czas zasłoniętą, ale ten głos, wzrok… Nie chciałam, by do czegoś doszło. Nie było takiej opcji! Nie zdradzę Olafa! Kocham go. Tak bardzo za nim tęsknie. Ciekawe, co teraz robi? Pewnie wychodzi z siebie, żeby mnie znaleźć. Oby mu się udało, bo nie wiem, ile jestem w stanie znieść. Na półce obok łóżka leżały jakieś książki. Wzięłam jedną z nich i zaczęłam czytać. Wciągnęła mnie. Nie zauważyłam nawet przemijającego czasu. Lektura typowo kobieca. Czyli był ktoś w jego sercu. Może nadal jest? Ale nie, raczej nie! Wtedy nie porywałby mnie, tylko ją.  

- Ada- dobiegł mnie odgłos wołania
- Idę- krzyknęłam- co jest?- zapytałam
- Co masz ochotę zjeść na kolację?
- Nic, źle się czuję- z powrotem zaczęły doskwierać mi mdłości
- Jesteś w ciąży? Z nim?- zapytał twardo
- Nie Twój zasrany interes- zdenerwował mnie- nie, nie jestem w ciąży!
- Ciii- podszedł do mnie i przytulił- już dobrze.
- Nie powinnam- zaczęłam odsuwając się od niego
- Skarbie, oni i tak Cię tu nie znajdą. Uwierz mi- delikatnie gładził moje dłonie
- Dlaczego ja?
- Bo Cię dobrze znam, bo jesteś cudowna, słodka, bo Cię pragnę… Wystarczy?
- Nie! Odsuń się ode mnie!- chciałam wymierzyć mu policzek, ale zorientował się i przytrzymał moją dłoń- k*rwa!- wykręcił mi ręce do tyłu- Ała!- pisnęłam
- Ostrzegałem Cię- przypomniał- jeszcze jeden taki numer, a…
- Co mi zrobisz?- prowokowałam- zabijesz?
- Nie kuś losu… ale nie, zanim Cię zabiję, muszę mieć z Twojej obecności jakiś pożytek- wzdrygnęłam się- jeśli nie będziesz ze mną współpracowała…
- Zrozumiałam- odpowiedziałam krótko
- Cieszę się- zakończył naszą potyczkę i włączył telewizor.  

Po głowie chodziły mi różne myśli. Chciałam żyć, więc musiałam z nim współpracować. A gdybym tak to ja go wykorzystała? Najpierw udawałabym uległą, zgodziłabym się na wszystko. Zaczęła go uwodzić. A później przystąpiła do ataku. Muszę się tylko dowiedzieć, czy nie ma jakichś wspólników. To by znacznie utrudniło sprawę! Postanowiłam zacząć działać od jutra, żeby nie wzbudzić jego podejrzeń. Nie oprze mi się! Dzięki temu ucieknę… do swojej prawdziwej i jedynej miłości.

* * *

- Czy nie da się tego jakoś przyśpieszyć?- zapytałem z nadzieją w głosie- przecież oni mogą ją skrzywdzić!
- Olaf, musisz dać nam spokojnie działać- odrzekł Maciek- nie możemy popełnić nawet najmniejszego błędu, rozumiesz?
- Tak, ale…- opadłem na krzesło zrezygnowany.  
- Spokojnie, znajdziemy ją- zapewnił mnie przyjaciel  
- Byleby szybko…
- To kwestia 2-3 dni
- Ilu?- podniosłem głos. Rozdrażnienie rozrywało mnie od środka. K*rwa, zabiję, jeśli któryś ją tknie! Tęsknię za nią.

„ Chodź połóż się obok mnie
chcę w Księżycu, w Księżycu tulić Cię
Kochać, kochać, kochać tak bez pojęcia,·ale odrzuć siebie, którą nosisz  
którą nosisz w dzień
i pomóż bym i ja tak uczynić mógł
pozostańmy tak

Tylko Ty, Tylko Ja
Tylko Ty, Tylko Ja”

- Trzymaj się Mała, uratujemy Cię- szepnąłem unosząc głowę w stronę chmur.  

* * *

Mdłości ustępowały z każdą chwilą. Czułam się zdecydowanie lepiej. W głowie robiłam sobie plan uwiedzenia mojego porywacza. A jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli on zorientuje się, że to tylko jedna wielka ściema? Musze działać ostrożnie. Obeszłam cały dom- nigdzie go nie było. Zrobiłam naleśniki i miałam nadzieję, że jakoś wkupię się w jego łaski. Przyszedł.  
Był bez kominiarki! Ale nie poznałam w nim nikogo. Miał nieprzeciętne rysy twarzy. Wyglądał na starszego o jakieś 2-3 lata ode mnie.  

- Dzień dobry!- przywitał się- co tak cudownie pachnie?  
- Naleśniki, zrobiłam dla nas.
- Miło z Twojej strony- odparł ostrożnie
- Masz dziewczynę?- zapytałam wprost nie owijając w bawełnę
- Nie- uciął krótko
- Dziwne- szepnęłam do siebie, ale on to usłyszał i uśmiechnął się  
- Jest tu ktoś jeszcze?
- To znaczy?
- Porwałeś mnie sam?  
- Tak.
- Nie masz wspólników?
- Nie.  

Tyle wystarczyło. Wstępne oględziny dokonane. Ale co teraz? Jak mam się zachowywać? Nie potrafiłam udawać. A może to nie będzie takie trudne? A może spróbuję jeszcze siłą jakoś się stąd wydostać? Odpowiednia sytuacja nadarzyła się jeszcze tego południa. Zostawił otwarte drzwi. Jakby mi zaufał… Chwyciłam kurtkę, telefon i wybiegłam. Nie wiedziałam, w którą stronę mam się kierować! Jednak po chwili przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie. Poczułam silne szarpnięcie za ramię.

- Czy Ty k*rwa zwariowałaś?- darł się na mnie- mogło Ci się coś stać! Mogłaś zabłądzić! Ktoś mógł Ci coś zrobić! Tak Ci źle tutaj? No słucham! Źle?! Gdyby to ktoś inny Cię porwał, leżałabyś właśnie cała posiniaczona, gdzieś w środku lasu! Tak bardzo tego chcesz?- kontynuował, a ja zaczęłam żałować, że tak to rozegrałam- mogę to dla Ciebie zrobić!
- Nie! Nie! Błagam nie!- płakałam- przepraszam! Nigdy więcej tego nie zrobię! Nie rób mi krzywdy!  

Patrzył na mnie z nieprzeniknioną miną. Mięśnie jego twarzy aż pulsowały ze złości. Uderzy mnie- pomyślałam, ale myliłam się. Jego oczy ciskały gromami, chwilę później jednak złagodniały. Zaprowadził mnie pod dom.  

- Właź do środka- rozkazał.

Nie był już taki miły. Zrozumiałam, że przeciągnęłam strunę. Posunęłam się o krok za daleko i nie wiedziałam, czy dam radę to naprawić.  

- Ja…- zaczęłam
- Do środka powiedziałem!

Kipiał ze złości. Wkurzył się nie na żarty. Po około godzinie wrócił do mieszkania. Siedziałam przy oknie i spoglądałam na lesisty krajobraz. Nie zwracał kompletnie na mnie uwagi. Jakby nikogo poza nim nie było. Rozsiadł się na fotelu i skrzywił nieznacznie. Rozcierał swoje ramiona. Chyba coś mu się stało. To dobra okazja!- przeszło mi przez myśl i podeszłam do niego od tyłu. Położyłam swoje dłonie na jego barkach.  

- Co Ty robisz?- zareagował natychmiast, chciał wstać, ale powstrzymałam go
- Siedź- poprosiłam- nic Ci nie zrobię- i zaczęłam delikatnie masować obolałe miejsce na ciele mężczyzny.

Odchylił głowę do tyłu i przymknął oczy. Podobało mu się. Oby tak dalej. Zwiększyłam intensywność ucisku. W końcu niezła ze mnie masażystka! Przyznałam w duchu bez cienia skromności. Pojękiwał cichutko, kiedy dotykałam miejsca, w którym wystąpił skurcz. Kiedy skończyłam, zjechałam dłońmi na jego klatkę piersiową. Głowę wtuliłam w jego szyję. Spojrzał na mnie spod przymkniętych powiek.

- Nie prowokuj mnie- szepnął niskim, aksamitnym głosem- dziękuję za masaż.
- Cała przyjemność po mojej stronie- odparłam i drażniąco powoli przejechałam palcami w górę, by w końcu się od niego odsunąć- chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki. Dlaczego jesteś taka miła?
- Głupio mi za to, co zrobiłam- starałam się być przekonująca- przepraszam- wstał z fotela i podszedł do mnie pewnym krokiem.  
- Wybaczam- nawinął kosmyk moich włosów na swoje palce i bawił się nimi, spoglądając ciągle w moje oczy. Ten pochłaniający błękit- nie rób tego więcej- ściszył głos i zbliżył swoje usta do mojej szyi. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Ale nie miałam innego wyjścia. Przetrwam to jakoś…- przejechał po niej językiem i kreślił drogę pocałunkami. Był w tym całkiem dobry, ale Olaf nie miał sobie równych! Cichutki jęk wyrwał się z jego ust. Z moich także. To dźwięk telefonu. Nie odstępował mnie na krok.  
- Komórka- szepnęłam
- Wiem- odsunął się niechętnie, a ja stałam nieruchomo zrozpaczona, że to jedyny sposób na wydostanie się stąd.

*** X ***

Nie poznała mnie. Tego byłem pewien. Może to i lepiej? Odkąd przywiozłem ją tutaj, nie potrafię nad sobą zapanować. Jest taka słodka. Taka niewinna. A przy tym temperamentna. Dopóki będzie grzeczna, nie zrobię jej krzywdy. Chciałbym, żeby była moja. Ale nie dam się tak łatwo omamić. Najpierw próbowała uciekać. I prawie jej się udało! Myślałem, że złość rozerwie mnie od środka! A później stała się taka podejrzanie miła. Nie, żeby mi to przeszkadzało…- pomyślałem z uśmiechem na ustach. Całkiem fajnie. Jednak miała w tym jakiś ukryty cel. Tak przynajmniej mi się wydawało. To, że staram się nad sobą panować, nie znaczy, ze nagle stałem się ślepy i niczego nie widzę. W swoim życiu zraniłem paru ludzi, patrzyłem na ich śmierć, brałem udział w strzelaninach, sprzedawałem prochy, ale jej nie potrafiłbym zrobić krzywdy. Wszystkim tylko nie jej. Postanowiłem podjąć rzuconą przez nią rękawicę i zabawić się w tę grę. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Mam nadzieję, iż nie będę musiał podjąć drastycznych kroków… Nie była zupełnie obojętna na moją bliskość. Czułem to. Ona także. Hmmmm.  
Skończyłem rozmowę i usiadłem na moim ulubionym fotelu. Nogi oparłem o pufę. Przymknąłem oczy i odetchnąłem z ulgą. Nagle zorientowałem się, że ktoś usiadł mi na kolanach. Ada. Nie przerywając chwili wytchnienia, przygarnąłem ją bliżej siebie. Wtuliła się w moje ramiona. Jej zapach doprowadzał mnie do szaleństwa. Nie rozumiałem tylko, dlaczego ona to robi. Rzecz jasna, prowokuje… Ale po co? Postanowiłem nie ulegać! Jej dłoń znalazła się na moim brzuchu, delikatnie go gładząc przez materiał bluzki. Jeśli zaraz nie przestanie… Złapałem drobną rączkę kobiety w swoją i uniosłem do ust. Ucałowałem, po czym podniosłem się, nie wypuszczając jej z ramion. Usadowiłem ją na kanapie.  

- Idę trochę popracować- powiedziałem- gdybyś czegoś potrzebowała, to krzycz.  

Zostawiłem ją z szeroko otwartą ze zdziwienia buzią. Była rozczarowana. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. To ja ją porwałem i ja nad wszystkim będę panował. Nad nią. I nad sobą. Zamierzałem zgrywać uroczego dżentelmena, żeby sprowokować ją do pokazania, co siedzi w środku niej. Nie wytrzyma długo…
Pracowałem z dobre dwie godziny. Usłyszałem pukanie do drzwi.  

- Wejdź- poleciłem, bo to nie mógł być nikt inny, jak tylko Ona. Lub aż Ona.  
- Porozmawiajmy- poprosiła i zajęła miejsce naprzeciwko mnie.  
- Słucham?- oderwałem wzrok od monitora
- Bo… Ja… chodzi o to…- jąkała się
- Tak?- całą ta sytuacja zaczęła mnie bawić  
- Przestań się śmiać idioto!- podniosła nagle głos i ucichła
- No, no. Cóż za wspaniały pokaz… Jestem pełen podziwu.  
- Wypuść mnie!
- Ten temat jest już skończony skarbie- rzekłem najbardziej uwodzicielskim głosem, na jaki było mnie stać.  

Posmutniała jeszcze bardziej. Wstała i zaczęła powoli iść w moją stronę, kołysząc przy tym biodrami. Przełknąłem ślinę. Albo mi się wydawało, albo trzymała coś w jednej z dłoni. Odjechałem kawałek od biurka i podziwiałem jej ruchy. Pochyliła się nade mną. Czułem jej oddech na swojej twarzy. Złapałem ją za biodra i zmusiłem, żeby usiadła na moich kolanach. Nie protestowała. Uniosłem jej brodę do góry. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Tonęliśmy w nich nawzajem.  

- Pożałujesz tego- szepnęła wprost do mojego ucha i przygryzła jego płatek.  

Ciężki z niej przeciwnik. Nawet nie zorientowałem się, kiedy wyszła, zostawiając mnie pełnego jednoznacznych myśli (…)





` Cześć Wam ;3 Udało mi się dodać wcześniej :D I to dużo wcześniej! Jakoś się zmobilizowałam, a że znalazłam trochę wolnego czasu- to napisałam i oto jest kolejna część ; > Dziękuję bardzo, bardzo za komentarze ;) Pozdrawiaaaam! :*

Nikka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3640 słów i 19686 znaków.

13 komentarze

 
  • madzia090578

    Jeśli ona zakocha się w porywaczu to te odpowiadanie straci sens

    21 wrz 2015

  • Marlens

    Kto to jest?! Nikka, zobacz, ze nikt nie chce ( no dobra, poza malymi wyjatkami) zeby sie zakochala w swoim porywaczu, takze nie rob tego.!:p niech nie robi tego Olafowi.!;(

    21 wrz 2015

  • melania

    Ale to by bylo dobre gdyby sie zakochala w swoim porywaczu a to by sie okazal jej przyjaciel kujon tylko teraz w odmieniobej wersji, ale by byla faza :* pozdrawiam :* a opowiadanie jak zawsze fanstastyczne <3

    21 wrz 2015

  • NataliaO

    namieszało się hihi a mogłaby się zakochać w porywaczu... Myślę, że bardzo dobrze to przedstawiasz całą historię, bohaterów masz dobrych, zaciekawiają, i bardzo dobre dialogi, naturalne :)

    21 wrz 2015

  • Arii2000

    Ten syndrom się jakoś nazywa, nie? Że zakochujesz się w swoim porywaczu... Oby tu ją to nie dopadło to byłoby zbyt oczywiste. Zaniżyło by to wysoką półkę tego opowiadania, a tego nie chcemy ;)

    21 wrz 2015

  • mysza

    Ada nie może się zakochać w tym deb*lu! Niech ten Olaf się ruszy i ją ratuje!!! Ja Cię błagam, nie rozdzielaj ich :'(

    20 wrz 2015

  • Oliwku24

    Czemu mam takie przeczucie,że Ada zakocha się w porywaczu ? No cóż,mam jednak nadzieje,że to się nie stanie,bo z Olafem tworzą przepiękną pare :*
    Pozdarwiam i czekam na kolejny rozdział <3

    20 wrz 2015

  • Misiaa14

    Zajebisteee !!! No brak słów *-*

    20 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Mistrzyni intrygi. Wow. Ale się to "plecie" niewyobrażalnie.Chcesz nas narazić na palpitację serca. Poważnie znowu cos niesamowitego. Skąd u Ciebie Nikko te wspaniałe pomysły-zadziwiasz nas w każdym odcinku.Jak to się będzie dalej "działo" - jedna wielka niewiadoma. Właśnie tak ma być Mistrzyni. :kiss:  <3

    20 wrz 2015

  • bunny

    Co ona u zrobila ? Czekam na kolejną

    20 wrz 2015

  • Tosia12283

    Boska część ;) super ;) kiedy kolejna?

    20 wrz 2015

  • Justys20

    Super  <3

    20 wrz 2015

  • Domiii

    To jest przecudowne, genialne nie umiem określić tego słowami. No cudoooooo. Kiedy kolejna?  <3

    20 wrz 2015