Uzależniona od adrenaliny - rozdział 5

Uzależniona od adrenaliny - rozdział 5Dni mijały, a każdy z nich był cudowny bo miałam przy sobie kogoś kogo kochałam. Kiedy tylko mogliśmy spotykaliśmy się ze sobą. Czasami było ciężko bo nauczyciele robili non stop sprawdziany i kartkówki a do tego jeszcze zajęcia w gabinecie weterynaryjnym. W końcu zrobiłam jedną z rzeczy, która była mi potrzebna do szczęścia - zapisałam się na kurs prawa jazdy na kategorię A1. Teoria poszła mi dość łatwo, gorzej było z praktyką ale zawsze był przy mnie Mateusz, więc się nie poddawałam. W końcu nadszedł ten upragniony dzień, ukonorowanie moich starań - egzamin.
Po godzinie wybiegłam z pokoju i rzuciłam się w ramiona ukochanego.
K - Zdałam!!!
M - To wspaniale!
I zamknął moje usta pocałunkiem. To było cudowne uczucie jak delikatnie muskał moje usta swoimi.
M - Teraz trzeba to uczcić.
K - Wiesz, że nie piję alkoholu.
M - Dlatego ty nie będziesz pić. Przecież ktoś musi mnie odwieźć do domu.
K - Mam mieć dopiero wyrobione prawko a R1 ma 1000ccm kiedy ja mogę jeździć do 125ccm.
M - W takim razie będę zmuszony zostać u ciebie na noc.
K - Mi to pasuje.
M - I to mnie cieszy.
K - Ale jak nie będziesz grzeczny to wylądujesz na kanapie.
M - Muszę?
Swoją drogą uwielbiam jak robi minę zbitego psa ale jednak bez przesady.
K - Musisz
M - No dobrze :(
K - Ej nie smuć mi się tu. Mamy przed sobą kilka godzin drogi i nie chcę cię takiego widzieć. Mam pomysł. Kiedy wrócimy do domu coś ci pokarzę.
M - Co?
K - Moja tajemnica.
Trzymając się za ręce poszliśmy na stację. Kupiliśmy bilety i wsiedliśmy do pociągu. To był ten sam pociąg, w którym się poznaliśmy. Mateusz zaczął mnie prowadzić przez wagon. W pewnym momencie się zatrzymał i wszedł do przedziału.
M - Pamiętasz to miejsce? To tu się poznaliśmy.
K - Tak, wtedy byłeś dla mnie tylko nieznajomym chłopakiem wracającym do domu.
M - A teraz kim dla ciebie jestem?
K - Kimś za kogo bez wahania oddałabym życie i kogo kocham.
M - Nie spodziewałbym się takiego poświęcenia z twojej strony.
K - Jeśli w coś się angażuję to na 100%.
M - Jesteś idealna.
K - Uwierz nie jestem. Nie znasz całego, mojego życia.
M - Więc będę musiał poznać.
Resztę podróży spędziliśmy na rozmowie. W pewnym momencie przypomniało mi się co kiedyś powiedział Piotrek.
K - Chcesz mieć imprezę na ibizie?
M - A kto by nie chciał.
K - To je na sobie postaw.
M - Osz ty cwaniaro.
W jednej chwili przyszpilił mnie do ściany i zaczął namiętnie całować. W tych pocałunkach chciał oddać całą miłość do mnie, jakby miał mnie więcej nie zobaczyć.
M - Kocham cię.
K - Ja ciebie też.
Resztę podróży spędziłam w jego ramionach, wdychając jego cudowny zapach. Ach jak ja go kocham. Wiem, że to za wcześnie ale mam prawie absolutną pewność, że to ten jedyny... No właśnie prawie. Nie wiem jak zareaguje na to co mu dzisiaj powiem. Ale trzeba zaryzykować.
K - Chcesz poznać moje życie?
M - Chcę  
K - To posłuchaj tego jakbym mówiła to ja.
Dałam mu do ręki mój telefon z włączoną muzyką.
M - Prześlij mi te piosenki. Chcę mieć przy tobie część ciebie.
K - To nie tylko część mojego życia, ale też duszy.
Po chwili powiedziałam coś czego nie zamierzałam.
K - Jestem uzależniona.
Na jego twarzy zobaczyłam szok.
M - Jak to od czego?
K - Od trzech rzeczy: adrenaliny, krwi i... ciebie.
M - Nie mówisz tego na poważnie?
K - Właśnie że na poważnie. Nie wiesz jak wyglądam kiedy ciebie przy mnie nie ma - nerwowo patrzę co chwilę na telefon. Nie mogę się na niczym skupić, śnisz mi się po nocach i nie mogę przestać o tobie myśleć.
M - Nie mogę w to uwierzyć...
K - Nie dziwię ci się.
M - Ale nie o to mi chodzi... Ale reaguję podobnie jak ty. Wychodzi na to, że jesteśmy wzajemnie uzależnieni od siebie i mi w najmniejszym stopniu to nie przeszkadza.
K - Mi przeszkadzają tylko chwile spędzone bez ciebie.
Wtuliłam się w jego ciało nie wiedząc co przyniesie przyszłość. W pewnej chwili się odezwał:
M - Jak to możliwe, że jesteś uzależniona od krwi?
K - Zawsze lubiłam jej smak. Nawet nie wiem kiedy to się stało ale w końcu zaczęłam się ranić dla niej - zawsze w miejscach niewidocznych, żeby nikt tego nie zauważył.
Widziałeś mnie kiedykolwiek w bluzce bez rękawów?
M - Nie
K - No właśnie, bo rękawy zakrywają blizny.
Uniosłam jeden z rękawów pokazując mu długie blizny poniżej ramienia.
K - Tak wygląda nałogowy wampiryzm.
M - I co? Mnie też ukąsisz?
K - Możliwe. Ciekawe jak będzie smakowała twoja krew.
M - Wiesz co? Jesteś nienormalna.
K - Wiem to aż za dobrze.
M - I to w tobie kocham.
K - Naprawdę? Myślałam, że weźmiesz mnie za wariatkę.
M - Nic nie mogłaby sprawić, że cię opuszczę.
K – Dziękuję.
M – Za co?
K – Że przy mnie jesteś.
Resztę podróży spędziliśmy w ciszy. To nie była zwykła cisza, my po prostu potrafimy porozumiewać się bez słów. Koniec podróży zakończył tę sielankę. Wyszłam z wagonu, a Mati zaraz za mną. W jednej chwili złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Zanim zdążyłam zapytać o co chodzi zamknął moje usta pocałunkiem. Kiedy oderwaliśmy się od siebie szepnął do mojego ucha, muskając swym oddechem mój kark.
M – Widzimy się u ciebie.
K – Będę na ciebie czekać.
Na pożegnanie delikatnie pocałował mnie w czoło. I odszedł w kierunku samochodu gdzie czekał na niego jego ojciec. Powoli odeszłam ze stacji do czekającego na mnie samochodu. Za kierownicą siedział Piotrek.
P – I jak egzamin?
K – Zdałam.
P – Chyba cudem.
K – I kto to mówi? Przecież sam zdawałeś dwa razy.
P – Zamknij się.
K – Dobra już się nie odzywam.
Włączyłam radio i zaczęłam się wsłuchiwać w piosenkę. Mówiła o nieodwzajemnionej miłości. Bardzo dobrze wiedziałam jak bardzo to boli, sama to kiedyś przeżyłam. Kochałam go przez wiele lat, dopóki nie poznałam Mateusza. Wtedy zrozumiałam jak słabe było tamto uczucie. Myślałam, że z Matim będzie podobna historia, dlatego postanowiłam nie wyznawać mu swoich uczuć. Sytuacja zmieniła się wtedy, nad jeziorem. Na początku myślałam, że to tylko sen, że już nie żyję i jestem w niebie ale to było zbyt realistyczne. Dopiero kiedy mnie pocałował uświadomiłam sobie, że to dzieje się naprawdę. Byłam przeszczęśliwa ale musiałam to zachować dla siebie bo nie wiedziałam co będzie dalej ale nie muszę się niczego bać bo wiem, że jego uczucia do mnie są szczere.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos brata:
P – Już jesteśmy. Wyjmij zakupy z bagażnika i zanieś do domu.
K – Ok.
Wyszłam z Mundka (Ford Mondeo ST200) i otworzyłam klapę. Nie myliłam się co tam znajdę: oprócz jedzenia były tam oleje i smary trafił się nawet jakiś lakier. Zaniosłam wszystko do kuchni, gdzie przywitała mnie mama i oczywiście pytała o egzamin. Bardzo się ucieszyła, że zdałam ale to ona ze wszystkich najbardziej bała się, że się zabiję na motocyklu. Jakoś to zniesie przecież każdy ma swoją pasję. Ona pomaga ludziom w szpitalu, tata ratuje życie jako strażak i na początku każdego dnia bała się, że już nie wróci do domu a jednak nic mu się nie stało. Po chwili przyszedł tata, oczywiście też chciał wiedzieć czy zdałam. Po chwili do domu wszedł Piotrek. Mama powiedziała, że za 5 minut będzie obiad, więc zdążyłam zadzwonić do Agi. Dowiedziałam się, że ma chłopaka i jedzie dzisiaj z nim nad jezioro. Była taka szczęśliwa. W pewnym momencie zapytała o Mateusza, chciała wiedzieć co u niego i pasowałoby, żeby go wreszcie poznała. Powiedziałam, że spytam się kiedy ma czas to może byśmy w czwórkę gdzieś wyskoczyli. Pogadałyśmy jeszcze chwilę ale musiałam kończyć bo mama wołała na obiad.  
Zeszłam na dół. Obiad zjedliśmy rozmawiając i oglądając film. W pewnej chwili usłyszałam znajome dźwięk jadącego motocykla. Piotrek wyszedł przed dom, tymczasem ja poszłam się przebrać.  
Kiedy wyszłam przed dom chłopacy o czyś rozmawiali ale gdy tylko mnie zobaczyli momentalnie przestali mówić. Podeszłam do nich i przywitałam się z Matim.
K – A co to za tajemnice przede mną macie?
P – Żadne tajemnice po prostu świece mam do dupy i pytałem jakie są dobre.
K – Taki wielki mechanik a pyta się innych o radę. Dobra my idziemy się przejść.
Wzięłam ukochanego za rękę i prowadziłam w kierunku lasu.
M – Gdzie idziemy?
K – Moja tajemnica.
M – Kiedy słuchałem twoich piosenek zrozumiałem jak mało o tobie wiem. Kłamałaś. Wcale nie jestem twoim pierwszym chłopakiem był ktoś przede mną.
K – Jesteś. Zrozumiałeś to trochę na opak. Kochałam kiedyś jednego chłopaka, kiedy mu o tym powiedziałam wyśmiał mnie. Od tego czasu zaczęłam zamykać się w sobie. Bójki, nielegalne walki… Wiem to dziwne jak na dziewczynę ale tylko to pozwalało mi się wyżyć, wyrazić cały zwój gniew do świata. Kiedyś nie zauważyłam jak Piotrek śledził mnie i kiedy miałam wejść do magazynu, gdzie walczyłam, złapał mnie i kazał mi obiecać, że więcej tego nie zrobię. Wtedy zrozumiałam, że to co robiłam było złe. Postanowiłam się zmienić. Odpowiednikiem walk stały się spacery po lesie. Tylko kiedy byłam sama mogłam odnaleźć wewnętrzny spokój. Powoli się zmieniałam. Zrozumiałam, że nie opłaca się ufać, kochać… Uwielbiałam się dołować smutnymi piosenkami ale w pewnej chwili postanowiłam, że już nikt mnie nie złamie. Za maską słabej, kujonowatej dziewczyny kryła się dusza nie do złamania. Wszyscy się nabrali. Tylko Aga i Piotrek wiedzieli jaka jestem naprawdę – raz dzika, wojownicza i nie do pokonania a kiedy indziej delikatna i opiekuńcza. Dwa przeciwieństwa w jednym. Teraz wiesz jaka jest moja przeszłość.
M – Nie wiedziałem, że za tą delikatną cerą kryje się takie cierpienie. Współczuje.
K – To przeszłość nie trzeba jej rozpamiętywać.
M – Tylko nurtuje mnie jedna rzecz: kim ja dla ciebie jestem?
K – Jesteś alfą i omegą mojego serca i umysłu. Zawładnąłeś nimi już kiedy pierwszy raz cię spotkałam. Nie wiedziałam, że jeszcze potrafię kochać dopóki nie poznałam ciebie… Możesz mi coś obiecać?

W jednej chwili złapał mnie za ręce i spojrzał głęboko w oczy.

M – Co tylko zechcesz.
K – Obiecaj, że mnie nie zranisz.
M – Obiecuję. Wiesz, że nie potrafiłbym cię zranić.

Przytuliłam się do niego, wiedząc, że trafiłam na ideał.

K – Chodź już niedaleko.

Wprowadziłam go między leszczyny. Dopiero za nimi było widać wąską ścieżkę. Jakieś 30m dalej widać było ścianę tataraku. Jednak była to zmyłka. Trawa była sucha i nie było tam wody. Przeszliśmy przez roślinność i fragment gęstego lasu. Przed nami rozpościerał się piękny widok – fragment łąki, a zaraz za nią woda. Masa wody. Od strony wsi wyglądała jak zwykłe bagno ale znalazłam inne dojście dzięki Blackowi, który chciał się wykąpać i wiedziony instynktem labradora wbiegł w krzaki.
Podeszłam do brzegu wody i zanurzyłam w niej rękę. Ten chłód był taki przyjemny. Kiedy nie patrzyłam Mati podszedł do mnie od tyłu, złapał w pasie i przewrócił na trawę. Nagle zaczął mnie łaskotać. Niestety wiedział jakie są moje słabe punkty i uwielbiał je wykorzystywać. Błagałam go, żeby przestał ale kazał mi obiecać, że przestanę się smucić. Kiedy przestał brzuch mnie bolał ze śmiechu.
M – No teraz wyglądasz dużo lepiej.
K – Moja zemsta będzie słodka.
M – Taak?
K – A żebyś wiedział.
M – Czekaj no tu.
Przygwoździł mnie do ziemi i zaczął całować. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Z ust powoli przechodził do szyi. To było cudowne uczucie, jak jego usta muskały skórę na szyi. Nie byłam mu dłużna – zrobiłam mu na szyi malinkę. W odpowiedzi dostałam jego zabójczy uśmiech.
K – Teraz jesteś mój.
M – Zawsze i na zawsze.
Kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, nie mogliśmy złapać tchu. Mateusz położył się na trawie, a ja ułożyłam głowę na jego piersi.
M – Chciałbym, żeby było już tak zawsze.
K – I będzie uwierz mi.
M – Czy teraz ty możesz mi coś obiecać?
K – Wszystko ukochany.
M – Czy kiedy ukończysz 18 lat… wyjdziesz za mnie?
K – Tak.
M – Dziękuję
K – Za co?  
M – Za wszystko. Nie wiesz jednej rzeczy – w dniu, w którym się poznaliśmy miałem zamiar… popełnić samobójstwo.

Momentalnie podniosłam się na kolana i spojrzałam mu w oczy.

K – Jak to?
M – Wszystko szło źle… W szkole byłem nikim, rodzice się rozwodzili… Nie mogłem sobie z tym poradzić, musiałem z kimś porozmawiać i akurat zobaczyłem ciebie, siedzącą w przedziale. Postanowiłem spróbować i jak widać dobrze trafiłem. Kamila nie wiesz ile dla mnie znaczysz… Uratowałaś mi życie.

Z szoku prawie zemdlałam.

M – Kamila? Wszystko dobrze?
K – Tak tylko jestem w szoku… Proszę powiedz, że nigdy nie będziesz o tym myślał… o samobójstwie.
M – Dopóki przy mnie będziesz, będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Nagle usłyszałam dźwięk jego telefonu. Mati spojrzał na wyświetlacz, by po chwili schować telefon do kieszeni.

M – No musimy wracać.

Niechętnie podniosłam się z ziemi i ruszyłam, trzymając Matiego za rękę, w drogę powrotną.

M – Dlaczego masz takie zimne ręce?
K – To rzecz normalna u mnie, zawsze tak było.
M – A wiesz co oznaczają zimne ręce?
K – Wiem. Ej znam ten wzrok. Nic z tego. Znasz moje zasady.
M – Ale czemuu?
K – Bo przyjemności smakują lepiej, kiedy się na nie czeka.
M – No dobrze (znowu mina zbitego psa)

Droga do domu skończyła się dość szybko. Kiedy miałam wyjść z lasu. Mati mnie zatrzymał.

M – Poczekaj chwilę.

Zdjął bandamkę z ręki i zawiązał mi oczy.

M – Mam dla ciebie niespodziankę.

Po czym wziął mnie na ręce i wnioskując z odległości zaniósł mnie na podwórko. Nagle postawił mnie na ziemi i odwrócił tyłem do siebie.

M – Teraz możesz zobaczyć co dla ciebie mam.

Zdjęłam przepaskę. Nie mogłam uwierzyć temu co zobaczyłam – przed domem stała…


PS. Przepraszam, że musieliście czekać.

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2695 słów i 14324 znaków.

1 komentarz

 
  • omomom

    Cudowne *.* pisz dalej ^^

    8 wrz 2014