Uzależniona od adrenaliny - rozdział 15

Uzależniona od adrenaliny - rozdział 15[Oczami Mateusza]
Jakim cudem? Przecież to nie możliwe! Sam widziałem ostatnie godziny jego życia. Widziałem jak umierał! Usłyszałem za sobą szept Kamili.
K – Hugo? Jak…
Odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem jak upada. W ostatniej chwili ją złapałem. Kwestia tego jakim cudem Hugo żyje zeszła na dalszy plan. Najważniejsza była moja narzeczona.
M – Hugo pomóż zanieść mi ją do salonu.
Chłopak otworzył drzwi na korytarz i przepuścił mnie, pilnując po drodze, żebym nie zahaczył o nic. Położyłem Kamilę na łóżku w salonie. Sprawdziłem czy oddycha. Wszystko w porządku. Kazałem Hugo iść po jakiś ręcznik i żeby schłodził go zimną wodą. Po chwili stał przy mnie trzymając w ręku okład. Szybko położyłem go na głowie ukochanej. Próbowałem delikatnie ją obudzić. Po kilku sekundach zobaczyłem jak otwiera oczy…
[Oczami Kamili]
Powoli otwierałam oczy. Co się stało? Nie mam pojęcia. Spojrzałam na Mateusza. W jego oczach widziałam szok i strach. Próbowałam się podnieść, jednak zabronił mi chociażby się ruszyć. Zaczęłam sobie wszystko po kolei przypominać. Powrót do domu, pukanie do drzwi, Hugo. Zaraz, zaraz jak to możliwe, że Hugo żyje? Przecież odszedł dzisiaj rano…
K – Mati…
M – Tak kochanie?
K – Gdzie jest Hugo?
H – Tu jestem.
Przyjaciel wstał z fotela i podszedł do mnie. Byłam w wielkim szoku. Chyba to zauważył.
H – Dlaczego kiedy mnie zobaczyliście to byliście strasznie zszokowani. Dlaczego?
M – Dlaczego? Jeszcze się pytasz? Stary, przecież ty dzisiaj umarłeś!
H – Jak? Dzisiaj wróciłem z Łodzi, siostra była chora i musiałem jej pomóc.
K – To w takim razie kim był ten chłopak w szpitalu? Wiedział gdzie mieszkam, znał moją przeszłość, numer telefonu…  
H – Nie mam pojęcia, może moja matka będzie wiedziała.
Hugo odszedł do sąsiedniego pokoju, bo w salonie nigdy nie było zasięgu. Po kilku minutach wrócił z triumfem na twarzy.
H – Moja matka prawie dostała zawału jak zadzwoniłem.
K – Nie dziwię się jej.
M – Dowiedziałeś się czegoś?
H – Tak i to całkiem sporo.
Zaczął opowiadać jak jego matka była na studiach i poznała faceta, który jest jego ojcem. Byli szczęśliwi, kobieta zaszła w ciąże, wzięli ślub a dzieckiem okazała się być jego siostra. Trzy lata później znowu zostali rodzicami. Była to ciąża bliźniacza.
H – I ten oto sposób okazało się, że mam brata bliźniaka, którego porwano kilka tygodni po narodzinach i rodzice stracili nadzieję, że go odnajdą, więc postanowili pozbyć się wszystkich zdjęć, na których był. Wymazali go z pamięci, a że moja siostra była mała szybko o tym zapomniała. I to Adrian był w szpitalu, i to on nie żyje.
K - To skoro on nie żyje to znaczy że ty jesteś zdrowy.
H – Niestety to ja mam raka.
M – To w takim razie co było Adrianowi?
H – Tego już się chyba nie dowiemy.
Szybko zmieniliśmy temat i rozmawialiśmy jakby nigdy nic się nie stało. Hugo opowiadał co tam ostatnio działo się u jego siostry. Okazało się, że jest w ciąży. Już widziałam jak mój przyjaciel bawi małe dziecko… Ciekawy widok.
Po około godzinie Hugo musiał się zbierać. Chciał też po drodze jechać do Patryka. Będzie się działo. Wszyscy będą w strasznym szoku. Pożegnaliśmy się i znów zostaliśmy sami w domu. Mati zabrał kompres i zaniósł do kuchni. Ja w tym czasie włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach szukając czegoś ciekawego. Akurat leciało "Moja dziewczyna wychodzi za mąż”. Lubię ten film (ci, którzy go nie widzieli radzę obejrzeć). Gdy Mateusz wrócił położył się obok mnie i wtulona w jego ramiona oglądałam komedię. Gdy doszło do momentu gdy główny bohater galopuje na koniu wzdłuż jeziora spojrzałam w górę. Mati siedział wpatrzony w telewizor. Musiałam tak wpatrywać się w niego dłuższą chwilę skoro to zauważył.
M – Czemu się tak we mnie wpatrujesz?
K – A co? Na swojego faceta patrzeć nie mogę?
M – Możesz ale pod jednym warunkiem.
K – Jakim?
M – Że tym facetem będę ja.
K – Już nim jesteś.
M – I to mnie cieszy.
Pochylił się nade mną i pocałował. To nie był pocałunek z typu tych zachłannych, namiętnych. Ten był inny. Zmysłowy, delikatny. Jego wargi delikatnie muskały moje usta. To był pocałunek pełen miłości. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Kiedy otworzyłam oczy widziałam w zielonych źrenicach ukochanego coś więcej nić miłość. Tego uczucia nie da się opisać (mam nadzieję, że kiedyś ujrzycie to w oczach swojej drugiej połówki). Ale wiedziałam jedno – kocham go. To on jest całym moim światem. Tym co było, jest i będzie. Moim życiem.
K – Kocham cię.
M - Ja ciebie też.
Znów zaczęliśmy się całować. Wtopiłam ręce w jego kruczoczarne włosy. Dłonie ukochanego błądziły po moim ciele. Kiedy przejechał palcem po kręgosłupie po plecach przeszedł mnie przyjemny dreszcz. I oczywiście tę wspaniałą chwilę musiał ktoś zepsuć. Już wiem dlaczego zawsze wojowaliśmy jak Rosja i III Rzeszą. Ale tak przecież zawsze jest z rodzeństwem.
P – Uuu a co tu się porabia?
K – Nie twój interes.
P – No nie mój, tylko jego.
Powrzeszczeliśmy jeszcze na siebie przez chwilę, po czym Piotrek poszedł do garażu naprawiać z kolegą moto.
M – Zawsze tak się kłócicie?
K – Jeśli coś ode mnie chce to nie.
M – Tradycyjna taktyka rodzeństwa.
K – Ale ty przecież jesteś jedynakiem.
M – Teraz tak ale kilka lat do tyłu było inaczej. Też miałem młodszą siostrę. Normalnie III Wojna Światowa. Ale pewnego dnia poznała jakiegoś chłopaka. Zakochała się w nim. Nie obchodziło ją to, że pił, ćpał i Bóg jeden wie co jeszcze. Gdy ćpun to zauważył wykorzystywał ją. Kazał handlować prochem w szkole. Przez to Natalia też zaczęła brać. Pewnego dnia nie wróciła do domu. Zaczęliśmy jej szukać i trafiliśmy to starej, zawalonej kamienicy. Policją ją tam znalazła. Martwą. Okazało się, że przedawkowała…
Po policzkach Matiego płynęły łzy. Był kompletnie załamany. Próbowałam coś wymyślić ale bez skutku, więc po prostu się do niego przytuliłam i dałam wypłakać. Po kilkunastu minutach zaczął się uspokajać, powoli dochodził do siebie. Mimo że z Piotrkiem się nienawidzimy nie wiem co bym bez niego zrobiła. To miłość przez nienawiść. Gdy Mateusz się uspokoił próbowaliśmy z powrotem oglądać telewizję jednak bez skutku. W końcu narzeczony odezwał się do mnie.
M – Przepraszam, że zachowałem się jak…
K – Nie kończ bo wcale się tak nie zachowałeś. Wolę kiedy ktoś okazuje to co czuje zamiast tłamsić w sobie.
M – Naprawdę?
K – Tak. Kiedyś w końcu i tak byś nie wytrzymał.
M – Skoro tak sądzisz.
Jeszcze chwilę pooglądaliśmy filmy. Kiedy nie było już nic ciekawego w TV ukochany pomógł mi wejść (chociaż bardzie pasuje zaniósł) mnie do mojego pokoju. Było już późno, więc tonem nie znoszącym sprzeciwu kazał mi iść spać. Jednak nie mógł zostać ze mną na kolejną noc. Musiał pomóc ojcu w pracy, chodzić do szkoły.
K – Zobaczymy się jutro?
M – Na pewno kochanie. Dobranoc i motocyklowych.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł. Przez jakiś czas słyszałam dźwięk jego R1. Pogrążyłam się w rozmyśleniach… Co przywieje jutro? Nie wiem ale jedno jest pewne – trzeba wyjaśnić dlaczego Adrian podszywał się pod mojego przyjaciela.

-----------------------------------------------------------
Ta część powstała przy trackach Linkin Parku i "Teraz ty" Natalii Szroeder i Libera
Co sądzicie o tym rozdziale?

Yamaha

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1399 słów i 7791 znaków.

6 komentarzy

 
  • Natka Ł

    fajnie ze mam taką koleżankę,która pisze tak fajnie kc <3 czekam na następny rozdział :) ;)

    9 lis 2014

  • Yamaha

    Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Zła jest taka, że laptop idzie do naprawy (w końcu ma swoje 6 lat) a dobra - postaram się w międzyczasie pisać na sprzęcie taty o ile mi pozwoli.

    25 paź 2014

  • mała

    Boskie czekam na następny rozdział <3

    22 paź 2014

  • lol

    LOL  :crazy:

    20 paź 2014

  • astronautka

    Bardzo mi sie spodobalo. Ale mam metlik w glowie, bo przeczytalam za duzo opowiadan i nie weim ktore jest ktore.

    20 paź 2014

  • Py64

    Nie mogę tego opisać :)

    20 paź 2014