Moja miłość (dni następne cz.22)

Moja miłość (dni następne cz.22)Nienawidze budzików. Przerywają ci romans z ukochanym łóżkiem. Mały zazdrośnik, a miłość tylko jedno stronna.
     Co się okazało później. To nie był budzik, ale komórka Seana. Kto dzwoni o 6 rano? Paranoja.
     Sean niechętnie wyciągnął rękę po telefon. Jednym okiem sprawdził kto to, a po chwili westchnął. Odebrał i położył się na plecach wtulając mnie do siebie.
- halo… dzisiaj? Po jakiego?... dobra niech ci będzie… a mogę kogoś zabrać?... dobra to będziemy… - mówił niewyraźnie jakby wypił ze dwie flaszki. - tak… nie kurwa, tańczyłem!! – wściekły powiedział i odłożył telefon. Nie miałam sił by powiedzieć cokolwiek bo jeszcze smacznie spałam.
     Na dobre wstałam może o 9, ale to wstałam. Usiadłam na łóżku zastanawiając się co robić dalej. Przeciągnęłam się i powolnymi ruchami wygrzebałam się z wyrka. Tak mi się nie chciało. Dopiero gdy wstałam zobaczyłam, że nie w pokoju nie ma Seana, przy okazji czując się jakbym szła a do szkoły chociaż ten tydzień siedziałam jeszcze w domu.  
     Poszłam do salonu zahaczając o łazienke by ogarnąć się i swój bałagan na głowie. Einstein przy mnie to top model. Ledwie weszłam do salonu a już poczułam zapach fantastycznie pachnącej jajeczniczki z bekonikiem. Jakie to amerykańskie. Z góry zbiegała Oliwia witając się ze mną jak i Seanem. Wbiegła szczęśliwa do kuchni i zaczeła wirować przy lodówce. Sean pokazał swój urokliwy uśmiech przy tym chichocząc pod nosem. Usiadłam wygodnie przy barku by obserwować całą sytuacje ze śmiechem.  
- a ty jeszcze nie w szkole? – spytałam wariatki która usiadła obok mnie, wcinając płatki na mleku.
- mam na 3 lekcje. A że jade samochodem to mi tam bez różnicy o której wyjade a do tego pierwszy mam angielski więc to już w ogóle. – odpowiedziała z przyklejonym uśmiechem na twarzy.
- przy znaj się, że poporstu nie chce ci się iść do szkoły – stwierdziłam, a w Oli zgarbiła się i popatrzyła w moją strone.  
- nooo… - powiedziała a my wszyscy w Brecht.
     Sean po chwili podał mi jajeczniczke z bekonem. Oliwia szybko zjadła swoje płatki i jak poparzona wybiegła z domu zapominając o kluczykach do samochodu. Wiedziałam, że wróci więc wziełam je do ręki i zawiesiłam je na palcu trzymając na ramieniu rękę. Po chwili przybiegła. Wzięła kluczyki, szybki łyk soku i szybki buziak dla mnie z miłym, , dziękuję”. Sean usiadł koło mnie i razem powolutku jedliśmy śniadanie wiedząc że cały dom jest dla nas.
     Czas mijał nieubłagalnie szybko. Byłam zajęta rozmową, śmiechem i wygłupami, że nawet nie zwróciłam uwagi kiedy wybiła 11. Już dawno zjedliśmy, a i tak siedzieliśmy przy barku.
- kto do ciebie dzwonił dziś rano? – spytałam się gdy ten poszedł pozmywać naczynia.
- ktoś. – odpowiedział.
- zdradź mi tą tajemnice. – podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców.  
- aż tak ciekawa? – odwrócił się obejmując mnie przy tym całując we włosy.
- nie wiem czego mam się spodziewać.  
- wszystkiego. – krótka odpowiedź, a ja byłam niezadowolona z tego.
     Siedzieliśmy cały czas w domu. Wygłupialiśmy się, całowaliśmy, nawet tańczyliśmy. Czekałam tak naprawde na moment kiedy Sean mi karze się szykować do wyjścia. Tak bardzo wyczekiwałam, nie mogąc się doczekać.  
     Jak to jest być w domu? Czy mogę w ogóle to miejsce nazwać domem? Raczej mogę. Ja tu teraz mieszkam, tu jestem i będę. W tym domu czuje się wspaniale, jak nowo narodzona. Szczęśliwa, pełna życia. W tym domu każdego dnia jest szaleństwo. Coś zawsze musi się tu wydarzyć. Każdy dzień zaczyna się inaczej, a jednakże wyjątkowo. Może to dzięki pmieszczeniom? A może ludziom i ich osobowości? Już sama nie wiem. Ważne, że jestem szczęśliwa, tak jak reszta tej szalonej rodzinki.  
- zaraz będziemy wychodzić! – powiedział mi i poszedł do pokoju. Pod nosem się uśmiechnęłam, a w duchu powiedziałam, , wreszcie”.
     Tak naprawde byłam już gotowa. Ubrana wyczekiwałam na kanapie na przystojniaka, który chyba więcej czasu spędził w pokoju niż ja. Komentować nie będę. Cierpliwie siedziałam i patrzyłam co sekunde w strone naszego pokoju schowanego w korytarzu za schodami. Czekałam i czekałam i czekałam. Czas się dłużył, a ja prawie oszalałam. Wreszcie wyszedł ubrany w luźne w kroczu spodnie w ciemnym kolorze, czarnym dopasowanym do sylwetki t-shircie oraz w mojej ulubionej koszuli w bordowo granatowe kraty. Wyglądał oszałamiająco. Przy nim wyglądałam jak zwykła nie modna wiesniaczka. Spojrzałam na siebie, a później na niego. Stanęłam przed nim opierając ręce na biodrach z wielkim zastanowieniem. Chciałam pójść się przebrać by nie narobic mu wstydu.  
- może i ja się przebiore? – stwierdziłam i już się szykowałam by iść, ale Sean złapał mnie roześmiany i pociągnął do wyjścia. – ale… nie… no weś… - nie mogłam się wysłowić. Już prawie się wyrwałam z jego uścisku ale po chwili wziął mnie na ręcę i wyniósł z domu. Przez chwile protestowałam, ale później stwierdziłam że to on weźmie odpowiedzialność za mój wygląd. Postawił mnie przy samochodzie zadowolony z siebie.
     Przez całą droge, która jak zawze nie trwała długo zastanawiałam się gdzie jedziemy. Pytanie tak mnie męczyło, że moje nogi normalnie gdzieś biegły. Jak się okazało przyjechaliśmy do parku pola mokotowskie. Tak bardzo ciekawe. Jeszcze najciekawsze było to, że niedaleko była moja szkoła. Poczułam się troche jak na wagarach w tym momencie, ale olałam to wszystko i podążałam spokojnie za Seanem. Żadne z nas się nie odezwało tylko szło przed siebie.  
     Doszliśmy do ogromnej fontanny, można powiedzieć basenu. Często ludzie w tej wodzie w gorące dni ochładzali sobie nóżki. Po jednej stronie był bar, a po drugiej nic. Zauważyłam, że tam gdzie nie było nic ludzie omijali wielkim łukiem, ale my tam akurat zmierzaliśmy.  
     Co się okazało. Była tam sesja zdjęciowa. Niepewnia szła chwając się za Seana. Ten za to pewnie szedł z uśmiechem na twarzy. Gdy już doszliśmy, wyciągnął mnie zza swoich pleców i złapał mojego biodra bym nigdzie nie uciekła. Zrobiłam przerażona mine.  
- o no wreszcie się zjawiłeś. – pewny elegancik z francuskim akcentem odwrócił się w naszą strone.
      Miał na sobie białą lnianą koszule bardzo starannie włożoną w krótkie bezowe spodenki, a na stopach eleganckie jasne buty. Był uśmiechnięty gdy do nas podchodził. Ucałował trzy razy w policzek Seana. Elegancik był o może 3cm niższy od Seana. Gdy podszedł zauważyłam, że miał ciemne starannie ułożone włosy oraz ciekawą brudke, która z wyglądu przypominała brudki muszkieterów. Na głowie ciemny kapelusz. Miałam wrażenie, że to jakiś brat Seana.  
- witaj Antonio. – powiedział niezbyt szczęsliwy miś. – poznaj Madzie. Mówiłem ci o niej. – przedstawił mnie, a ja stałam jak wryta patrząc na to co się działo za plecami elegancika.  
- Bonjour madame madelline. – ukłonił mi się jak dżentelmen i ucałował moją dłoń. Zaskoczona spojrzałam na niego i tylko skinęłam głową. Ten Francuzki. Aż mi się przypomniała nauka francuskiego. – comment ca va? (jak się masz?) – spytał mnie.  
- ca va bien, merci (dobrze, dziękuję) – powiedziałam nawet na niego nie spoglądając. Sean był zaskoczony i spojrzał na mnie. – nie licz, że powiem więcej. – stwierdziłam patrząc na niego, a on podniósł ręcę jak do poddania się.  
- idź się szykować, a ja się zajmę twoją śliczną madelline. – ten francuski akcent był zniewalający, a moje imie w jego wykonaniu nie przeszkadzało mi. Sean pocałował mnie i truchtem poszedł w gdzieś. Elegancik zgiął rękę w łokciu i zapraszająco go wyciągnął w moją strone. Wziełam go pod łokieć i poszliśmy w strone gdzie odbywała się sesja zdjęciowa. – masz szczęście, że trafiłaś na Seana. To wspaniały chłopak. – powiedział gdy zaczęliśmy iść.
- wiem o tym. – odpowiedziałam lekko speszona.  
- tylko proszę, nie zostaw go, bo wiem, że będzie cierpiał. – milczałam. – jest w tobie zakochany po uszy. A do tego znam go i wiem co zrobi. – popatrzył na mnie ukratkiem.  
- skąd pan wie o nim tyle? – spytałam zdziwiona tym wszystkim.
- proszę, mów mi Antonio. – uśmiechnęłam się wiedząc, że nie będę musiała przechodzić stresu jaki mnie ogarniał gdy mówiłam do kogoś, , pan” czy, , pani”, a Antonio nie wyglądał staro. – a odpowiadając na twoje pytanie. Znam Seana stąd gdyż to mój siostrzeniec. – stwierdził, a mi kopara opadła.  
     Doszliśmy na miejsce. Staliśmy koło fotografa, który kierował modelką co i jak ma robić. Była zagubiona i już sama nie wiedziała co ma robić. Między fotografem, a modelką było czuć małe spęcie. Chciałam troche odejść od Antonia, ale ten nie puszczał mojej ręki. Widziałam, że troche był zły. Badawczo przyglądałam się sprawie. Wiedziałam, że poruszam ciałem gdy fotograf pstrykał zdjęcia. Miałam taki odruch. Prostowałam się, wyginałam nogi, stawałam w rozkroku, garbiłam się, otwierałam nawet usta. Czułam, że Antonio mi się przygląda. O dziwo był mną zafascynowany.  
- Monika! – krzyknął, a ja się przeraziłam. – gdzie ona jest do cholery! – większośc ukratkiem spojrzała na elegancika tak jakby się go bali.  
     W oddali widziałam, że idzie Sean. Przez jego wygląd aż wstrzymałam oddech. Miał na sobie ciemna marynarke oraz dobrze pasujące ciemne spodnie. Miał gołą klate, przy swoim uroczym uśmiechu widok jego jak idzie był po prostu zniewalający. Antonio puścił moją rękę i krzycząc szedł w strone z której Sean przyszedł.  
- co się stało? – spytał przystając przede mną. Wzruszyła ramiona patrząc na niego.  
- kogoś szuka. – stwierdziłam próbując choć troche wyglądać na obojętną.  
- gotowy? – wtrącił fotograf. – tylko proszę bądź bardziej zorganizowany niż… - popatrzył wkurzonym wzrokiem na modelke. – ona. – odelka po tym słowie była oburzona. Ja za to zaczełam chichotać.  
- jasne. – potwierdził Sean i ustawił się obok modelki. Czułam się troche nie swojo gdy tak na nich patrzyłam.  
     Przystojniaczek był bardzo profesjonalny. Przy każdym pstryknięciu miał inną poze, inną mine. Próbował się zgrać ze swoją partnerką, ale coś jej nie wychodziło. Po chwili przyszedł Antonio z jakąś dziewczyną niewiele starsza ode mnie. Miała świetny makijaż i świetnie ułożone włosy. Była radosna, ale jednakże miała pewną rezerwe. Była zgrabną dziewczyną. Popatrzyłam na nią, a później na siebie. Wstydziłam się tego jak wygądam, no nie zbyt atrakcyjnie.  
- masz 10 minut. Tyle ci daje. – powiedział i wskazał na mnie. Byłam przerażona. Po chwili spojrzał bardzo zdenerwowany na sesje. – a tobie Klaudio dziękujemy. – powiedział z nutą, , jesteś do dupy”. Oburzona tupnęła noga i pobiegła gdzieś. – zrób mu kilka samotnych zdjęcie, może być nawet inny plener. – zwrócił się do fotografa.  
- chodź. – usłyszałam bardzo ciepły i miły głos Moniki. Wzięła mnie za plecy zaczeła prowadzić w jakieś dziwne miejsce.  
     Dziewczyna się mocno sprężyła. Tak naprawde w całej przenośnej garderobie zrobiła mnie na bustwo. Miałam problem bo sama nie wiedziałam co się dzieje. Monika była naprawde przemiłą osobą. Przy czesaniu mnie bardzo mocno trzęsły jej się ręce. Próbowałam ją jakoś uspokoić, ale pod presją czasu nie potrafiła ona sama. Po 10 minutach wyglądałam jak nie ja. Wyglądałam jak niegrzeczna na rockowo ubrana dziewczynka. Przerażały mnie tylko wysokie buty w których musiałam przejść przez trawe.  
- chodź tędy. – poradziła Monika wskazując chodnik. – umiesz biegać w takich butach? – spytała na spokojnie. Pokręciłam głową. Zaczęłyśmy szybko iść.  
     W takich ciuchach czułam się seksownie i pociągająco. Większość facetów na mnie spoglądało gdy szłyśmy.  
- wszyscy się na mnie patrzą. To troche przerażające. – powiedziałam tak by tylko Moni mnie usłyszała, ta się uśmiechnęła.
- przyzwyczaisz się.  
     Doszłyśmy, a mina Seana mówiła wszystko. Czy to na pewno ja? Tak miś to ja, twoja Madzia, twój kotecek. Zadowolony Antoni zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy i wskazał mi gdzie mam iść.  
     Ustawiłam się zdenerwowana przy misiu. Z wielkim uśmiechem i pożądaniem w oczach patrzył na mnie. Ja tylko stałam chcąc odwrócić się w strone fontanny. I tak właśnie wyszło pierwsze zdjęcie. Na początku sesji byłam bardzo spięta i nie wiedziałam co robić, ale to minęło. Zdziwiłam się, że Antonio nie znając mnie poprosił był zastąpiła tamta modelke. Ja nigdy nie myślałam o modelingu, a tu proszę. Sesja za sesja i to w jeden dzień.  
     Po godzinie poczułam zmęczenie. Nogi i plecy zaczeły mnie boleć. Myślałam, że zaraz upadne na ziemie i zasne. Na szczęście tak się nie stało. Było ostatnie zdjęcie a ja z ulgą usiadłam na ławce. Spojrzałam na Antonia czy przypadkiem mnie za to nie skarci, ale był zajęty rysowaniem. Zdziwiłam się bo rysował prawie za każdym razem gdy pozowałam. Myślałam, że rysuje mój autoportret i będzie mi zaraz kazał się nie ruszać.  
- spodobałaś się mu. – powiedział Sean siadając obok mnie. Pytającym wzrokiem spojrząłam na niego. – nie często się to zdarza. Gdy ktoś mu się spodoba zaczyna projektować nastepna kolekcje patrząc na ta osobe. W tym przypadku jesteś to ty. – wskazał na elegancika. I faktycznie spoglądał na mnie zza kartki. Miś się uśmiechnął i zamknął oczy odrzucając głowe do tyłu.  
- serio? Nie ma co u mnie podziwiać. Jestem potworem a nie ideałem. A ideały nie istnieją. – wyczerpana cały czas patrząc na elegancika powiedziałąm. Sean się poruszył. Zrobił wielkie oczy i podrapał się po brodzie. – nie zaprzeczaj.  
- ideały nie istnieją, nawet to ja wiem, ale że jesteś przydka nikt nie uwierzy. No chyba, że ten kto jest zazdrosny.  
- dla innych mogę być ładna, ale dla siebie jestem brzydka. – westchnęłam. Chciałam już iść do domu.  
- nie myśl tak. Jesteś piękna i cudowna. Zawsze taka będziesz w moich oczach i innych. Nie poddawaj się choćby nie wiem co. Kocham cię. – pocałował mnie namiętnie, ale spokojnie. – chodź się przebrać. – czułam, że ktoś idzie w naszą strone. I się nie myliłam. P chwili stanął nad nami Antonio z wielkim uśmiechem. Podał mi ręke i można ująć, że pomógł wstać.  
- bardzo ci dziękuję za uratowanie mojej kolecji madelline. Jeśli chcesz możesz zatrzymać te ubrania. Wspaniale w nich wyglądasz. – nie uwierzyłam w to co on mówił. Myślałam, że sobie żartuje. Jak wryta stałam i patrzyłam na niego. – mówie poważnie, a nawet powiem, że nie chce słyszeć odmowy. – powiedział i kazał nam iść. Monika po chwili przybiegła i przyniosła ciuchy, które dziś nosiłam. – proszę bardzo. A teraz idzicie odpocząć. – prawie nas pogonił, ale z wielkim uśmiechem.
     Dzisiaj dzień był o dziwo bardzo zaskakujący. Wróciliśmy późno do domu, ale z jakimi prezentami. W domu jak zawsze był wielki harmider. Przez drzwi słyszałam, że już wszyscy są w domu. Byłam głodna jak wilk, a zapachy gdy tylko minęłam próg nie pomogły mi w tym.  
     Cała rodzinka spojrzała na gdy tylko weszliśmy. Siedzieli przy stole i zszokowani mierzyli mnie wzrokiem. Zapewne nie wierzyli, że to ja. Chciałam się zakopać pod ziemie. Nigdy nie miałam takiej widowni. Rumieniec wyskoczył na powierzchnie mojej twarzy. Niewinnie podeszłam do stołu podłodze zostawiając ciuchy przy kanapie. Sean odsunął mi krzesło. Oliwia siedziała z otwarta buzią. Po chwili uświadomiłam sobie, że siedze z makijażem i wystylizowanymi włosami. O ciuchach nie zapomniałam ale jak zawsze o twarzy i włosach tak. Do chwili gdy tylko sięgnęłam po jedzenia była grobowa cisza. Po poruszeniu się zaczeli mnie wypytywać o wszystko. Tacy ciekawscy, tacy zawzięci, a ja przez to byłam cicha i spokojna.  
     Po zjedzeniu jak zawsze się roześliśmy. Większość poszła odrabiać lekcje, ale niektórzy siedzieli w salonie. Ja za to poszłam do pokoju. Chciałam odpocząć od chałasu, od bycia w centrum uwagi.
     Układałam nowe ciuchy w szafie gdy nagle od tyłu złapał mnie Sean. Wtulił twarz w moją szyje i lekko się kołysaliśmy. Na dworze robiło się powoli ciemno. Która to była godzina? Przecież było wcześnie. No cóż. Straciłam rachube czasu.  
     Odwróciłam się do Seana i wziełam mu ręcę na szyje. Przycisnął mnie do komody która stała za mną. Patrzyłam na niego i nie mogłam się oprzeć i zaczełam przygryzać wargę. Jedna jego ręka trzymała nadal moją talie a druga powędrowałą do szyi. Jednym ruchem przyciągnął mnie bardziej do siebie, powodując nasze nasze kochane usteczka się złozyczły i nie chciały się odłączyć. Drzwi były zamknięte, a moje serce zaczęło bić mocniej. Nasze oddechy były nierówne, a usta chłony się z wielką namiętnością. Sean złapał mnie za pośladki i pociągnął do góry. Podskoczyłam i owinęłam swoje nogi wokół jego bioder czując jego erekcje. Już myślałam, że będziemy uprawiać sex na komodzie, ale Sean poszedł w strone łóżka. Ostrożnie położył mnie. Wspiełam się wyżej gdy tylko się odsunął by zdjąć bluzke. Był nade mną i zaczął ściągać mi bluzke, a później spodnie. Gdy byłam w samej bieliźnie tak samo jak on Sean zaczął obsypywać moje ciało ciepłymi i wspaniałymi pocałunkami. Wiłam się pod nim czując go na dole. Nie mogłam się powstrzymać i przygryzałam warge. Jego dotyk był taki wspaniały, taki pożądany przez moje ciało.  
     Całował moją szyje a ja owinęłam swoją noge wokół jego, która znajdowała się w moim kroczu. Chciałam go. Pragnełąm. Uzywając mało siły przewróciliśmy się. znajdowałam się teraz na nim. Leżał grzecznie. Teraz ja miałam szanse. Wyprostowałam się ciężko oddychając. Zdjęłam stanik bardzo seksownie. Zjechałam na dół by móc pocałować go w okolicach majteczek. Przy dotyku moich ust jego mięśnie się napinały. Nie mogłam się powstrzymać i zdjęłam z niego majtki. Mhm. Złapał mnie za rękę i znów przewrócił. Całkowicie nagi był nade mną. Znów obsypywał mnie pocałunkami tym razem zahaczając nawet o sutki. Jęczałam. Wspaniałe. Powoli zdjął mi majtki i rzucił je na bok. Chciałam go tu i teraz. Grzecznie leżałam i patzryłam na niego. Tak. Był we mnie. Zajęczał. Czułam się wspaniale. Tego chciałam. Tego pragn ęłam. Zaczął się poruszać. Całowana i wypelniona czułam się jak w niebie. Zaciskałam pościel i wyginałam plecy w łuk. Byłam bliska szczytu. On coraz mocniej, a ja dorównywałam tepa. Doszłam szczęśliwa zakończenia, a po chwili on.  
     Nie obchodziło nawet mnie to, że nie mieliśmy prezerwatywy. Światło świeciło tylko od lapki, co powodowało romantyczny nastrój. Na dworze było już ciemno. Słońce grzecznie zaszło. Spojrząłam na zegarek. 20 wybiła. Lezałam na Seanie a on obejmywał mnie. Jego oddech nadal nierówny, a mój już spokojny. Wstałam i jeszcze siadając perzelotnie na nim poszłam do łazienki.  
     Umyłam się co zajęło mi troche czasu. Po pewnym czasie dołączył do mnie Sean. byliśmy szczęśliwi. Jego włosy zmierzwione przeze mnie wyglądały bardzo pociągająco. Moje za to były poczochrane i wyglądłąy jakbym przeżyła starcie z gryzlim. Nic nie mówiliśmy. Może się śmialiśmy. Byliśmy tak naprawde wyczerpani tym dniem. Słońce pochłonęło naszą energie tak samo jak wszystko. Byliśmy tak zmęczeni, że od razu zasnęliśmy. Jak zawsze wtuleni w siebie.  
     Zły sen znowu mnie nawiedził. Stałam jak wryta na środku ulicy. Nic nie jechało nikogo nie było. były same latarnie. Przeraźliwe było to, że nagle zgasła jedna latarnia w oddali, a później powoli nastepne. Spojrzałam w drugą strone tam było tak samo. Oddech mi przyspieszył. Chodziłam w prawo i w lewo i myślac że unikne ciemności, która się zblizała. Nagle została tylko jedna będąca nade mną. Odsunęłam się i patrzyłam na nia błagając by nie zgasła. Niestety to zrobiła, a w czasie gdy to robiła ja rzuciłam się na kolana chowając twarz w dłonie. Ciemność, ale co dalej? Dalej płacz. Kogo? Dziecka. Wyprostowałam się. zobaczyłam kojec. Podeszłam powoli. Znowu dziecko. Niewinne, płaczące. Chciałam go dotknąć, ale nagle znikło. Został pusty kojec, ale przede mną pojawiła się postać. Rudzielec. Mój wróg. Potwór. Trzymał płaczące dziecko. Chciałam coś powiedzieć, ale nic nie wydusiłam, nie mogłam.  
- to za to co mi zrobiłaś. – wypowiedział e słowe które rozeszły się echem. Nagle wbił nóż w małe serduszko dziecka. Przerażający widok. Znowu upadłam na kolana. Zaczełam płakać. Na tym się skończyło. Zbudziłam się ciężko oddychając. Chciało mi się krzyczeć, a zamiast tego zwinęłam się w kulke i zaczełam płakać.  
     Gdy emocje związane z tym sne mnie opuściły poszłam do łazienki ochlapać twarz. w pokoju było ciemno. Sean spokojnie spał. Gdy popatrzyłam w lustro zobaczyła rudzielca. Znowu przerażona prawie krzyknęłam. Potrząsłam głową i znów spojrzałam. Nikogo nie było. odetchnęłam z ulgą. Poszłam znów do łóżka. Tym razem spokojnie zasnęłam mając jednakże w pamięci tą scene z małym niemowlęciem. Przerażało mnie to.  



bardzo dziękuję za wspaniałe komentarze i mam nadzieje, że ta część również wam się spodoba <3
serdecznie pozdrawiam :*

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4051 słów i 21888 znaków.

1 komentarz

 
  • Hemmings

    Kocham <3 pisz dalej :-*

    15 mar 2015