Moja miłość (dni następne cz. 12)

Dość! Powrót do rzeczywistości. Wyszłam ze szpitala, ale i tak nadal mam w głowie wspomnienia. Co ja mam z tym zrobić? Tam gdzie pójde znajduje się ktoś kogo nie chce widzieć. Czemu? Tego nikt nie wie, no chyba, że są to po prostu moje zwidy.
        Zamiast pojechać do domu grubej baby zatrzymaliśmy się przy dużym, bardzo ładnym domu. Poznawałam tą okolice. Często tu jeździłam z Asią na rolkach i patrzyłyśmy na domy, które są ładne, a które brzydkie. Akurat ten do którego mnie zaproszono, nam najbardziej przypadł do gustu. Sama nie wiem jak go opisać. Był dla mnie idealny. Dom marzeń, ale zdziwiło mnie jedno. Posiadłość nie była zbyt duża, a w środku mieściło się aż 6 pokoi i to nie małych, duży salon z jadalnią oraz kuchnia. Czyli można nazwać villą tą posiadłość. Nieźle. No chyba, że się ze mną nie zgadzacie? Dopiero po wejściu do środka było widać jakie to ogromne.
       Dziwne nie było mnie tydzień, a wnętrze było całkowicie zrobione. Szybko się uwineli. Wpatrywałam, kręciłam się z wielkim uśmiechem, jak i lekkim zdziwieniem. Wszystko było tak jak zaprojektowałam. Ciepłe jasne ściany w salonie, piękna szlaczkowana tapeta w jadalni, kuchnia nowoczesna i ciemnawa, pólki na książki przy wejściu do garażu. Wszystko. Byłam wręcz zachwycona.
- przecież minął tylko tydzień. Prawda? – zwróciłam pytanie do Seana. On się roześmiał pod nosem, przytulając mnie do siebie.
- kilka rzeczy tu zostało przeniesionych. Jeszcze zostały u mamy anity niektóre więc… - mówił tak jakby chciał czegoś uniknąc. Uniknąć odpowiedzi na moje pytanie. Zaczełam się domagać jej. Nie wytrzymał i z uśmiechem na twarzy oznajmił. – spałaś przez 5 dni, tydzień leżałaś w szpitalu, a jeszcze dwa dni u nas byłaś. Więc mineły dwa tygodnie. – kopareczka mi spadła. Aż tyle czasu mineło? Jestem zszokowana. Chyba mieszkanie z nimi jest aktualne. Chyba?
    Przez jakiś czas siedzieliśmy na kanapie i z Jasonem rozmawialiśmy. Było naprawde zabawnie. Opowiadali różne śmieszne historie z życia. Ja tylko słuchałam i jak nigdy zachowywałam się nieśmiało oraz niewinnie. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Jestem z osób towarzyskich i szalonych, które właśnie wybiegły z wariatkowa, ale teraz nie wiem naprawde co mi się stało. Do mieszkania wszedł Chris. Wyglądał okropnie był nie wyspany i zmordowany, a powiedzieć, że jest pracoholikiem.
- pan lekarzowy coś nie wypił porannej kawusi. Oj nie ładnie. – siedziałam i się śmiałam sama z siebie. Chłopcy brechtali. Humorek powrócił, jak dobrze. Chris zrobił niezadowoloną mine. Nawet nie musiałam się odwracać, by wiedzieć co się dzieje za moimi plecami.
       Moje żarty krótko trwały. Że zostało kilka rzeczy w domu grubej baby byłam zmuszona tam pójść. Oczywiście reszta załogi poszła se gdzieś. Nie mieli co robić? Akurat w tym momencie?  
      Było blisko, ale były cięzkie rzeczy do wzięcia więc trzeba było podjechać samochodem. Wchodząc do środka przeszył mnie dreszcz strachu, ale i tak szłam dalej. Szybko, z jakiejś przyczyny złapałam Seana za rękę. Uśmiechnął się z lekkim śmiechem. Podano mi pudełko i poproszono o zaniesienie na dwór. Zrobiłam to o co mnie poproszono. Mówiąc kilka, mieli na mysli odgrom pudeł. Prawie, ze cały pokój był zasypany tym wszystkim. Chodziłam w tą i z powrotem. Oszaleć można.
- no proszę proszę… a ja myślałam, że cię już nie spotkam. – w holu odwróciłam się przerażona. Ten głos mi kogoś przypominał. Spojrzałam na góre. Przy schodach na piętrze patrzył na mnie, nie kto inny, jak Kamil. Nie miałam szczęscia w tym momencie. Z przerażenia upuściłam pudło z szklanymi rzeczami. Wpatrywałam się ze strachem w oczach w rudzielca. On miał szyderski uśmieszek na swojej zrytej gębuli. Jak król zszedł ze schodów i do mnie podszedł. – wypiękniałaś, ale chyba coś zmieniłaś. Może kolor włosów? – poprawił mi grzywke. Miałam chęć go uderzyć, strach jednakże na to nie pozwolił. Zza pleców wyłonił się Sean. Zamnkął oczy, robiąc wkurzoną mine, z dodatkiem niedowierzenia. – a Sean. jak dawno cię nie widziałem. – czy on przewiduje nasz każdy ruch? Sean zachowywał się cicho, a za mną nie było lustra, a ni okna, były po prostu otworzone szeroko drzwi. Więc jak on…? Nie ważne, ale i tak serce mi waliło.
- haha. Kiedy przyjechałeś? – głos misia był oschły i nie miły. Kamil powolnym krokiem do niego podchodził. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Przerażenie zawładneło mym ciałem. Nie mogłam się poruszać.
- aaaa nie dawno. Jakoś tak znudziło mi się tam, bo podobno tutaj jest ciekawiej. – mówił jak jakiś cwaniaczek. Był pewny każdego słowa. Cwaniacko nawet się uśmiecha. Przez te lata się zmieniłam. I to jak. Na na ulicy bym go nie poznała. Po chwili zwrócił głowe w moją strone. Miał ręce w kieszeni. Znowu do mnie podchodził. Paraliż chyba miałam. Za nic się nie ruszyłam. Wziął moją głowę w swoje okropne dłonie. Nasze czoła się spotkały. Wyrwałam głowe z jego rąk. Znowu zrobił swój uśmieszek. – przecież nie mógłym przegapić poznania takiej ślicznotki jak Madzia. – pogłaskał mnie po policzku. Niezauważyłam kiedy Sean podszedł. Miał zaciśnięte dłonie w pięść. Wymierzył cios prosto w policzek Kamila. Skuliłam się. Chłopcy zaczeli się naparzać. Nawet pomogłam skulona. Potknął się o mnie Kamil, upadając z hukiem na ziemie. Wstałam i szybko pobiegłam do Chrisa. Rozmawiał przez telefon. Zaczełam mu przeszkadzać, tłumaczyć co się dzieje. Przeraził się i jak poparzony pobiegł do holu. Stałam przy schodach. Hol nie był duży. Był mały. Po rozdzieleniu chłopaków, ujrzałam rozciętą brew Seana i lekko warge, a Kamil miał więcej obrażeń, chyba podbite oko, wybite kilka zębów, rozciętą brew… i chyba tyle. Może było coś jeszcze? Kurcze nie przypominam sobie.
- nie dotykaj jej nigdy więcej! – nieee! Chris nie w tą strone! Nieee! Nie wyprowadzaja go za drzwi! Nieee! Musiał to zrobić. Rozmawiał z nim, a ja w mieszkaniu zostałam sama z Kamilem. Zaczął się do mnie zbilżać. Wchodziłam po schodach. Odsuwałam się od niego. Przerażenie strach nadal nie znikało.  
- dlaczego wolisz jego, a nie mnie? – mówił ze złością, plując na schody.  
- bo jego kocham. – powiedziałam z drżącym głosem.  
     W dobrym momencie wszedł Chris. Popatrzyłam na niego i potknełam się o przed ostatni schodek. Upadłam. Nic mi nie było, ale trochę zabolało. Kamil stanął nade mną, popatrzył mi prosto w oczy. Pomógł mi wstać z wielkim zawiedzeniem i złością w oczach. Jego uśmieszek już mnie denerwował, lecz tego nie pokazałam. Zeszłam na dół. Chris złapał mnie za biodro i za ręke prowadząc do samochodu. To było trochę dziwne. Zgodzicie się ze mną?
     Sean jechał z tyłu i trzymał przy brwi coś. Wpatrywałam się w okno. Nie pojechaliśmy do mieszkania, ale do szpitala. Do samochodu wsiadła Anita. Bardzo się zdziwiła gdy zobaczyła Seana i zaczeła go oglądać. Kątem oka na nich spojrzałam, ale nie zwracałam na to zybtniej uwagi co robiła. Byłam zbyt zamyślona. W ich rozmowach w ogóle nie uczestniczyłam. Martwiłam się tylko o misia i tyle. Bałam się następnego spotkania z rudzielcem. Nic więcej. Dojechaliśmy. Jak ja się cieszyłam. Jak małe dziecko. Już mi nie kazano zanosić, lecz zaopiekować się swym chłopakiem. Dosłownie tak powiedzieli.  
    Beze mnie poszedł do kuchni. Zajrzał do lodówki, ja grzecznie usiadłam przy barku i patrzyłam co robi. Zachowałam się jak duch, cichutko. Gdy się odwrócił zląkł się. Stanął naprzeciwko mnie i złapał za ręcę. Patrzył przez chwile na mnie. Jedna łezka poleciała u mnie. Wytarł ją i jeszcze przez chwile trzymał ręke na moim policzku. Złapałam i zsunełam ją do szyi.  
- dlaczego płaczesz? – powiedział cicho i czule. Miałam wrażenie, ze zaraz się na niego rzuce. Szybko zaczeliśmy chodzić ze sobą, ale on to ktoś kogo w życiu mi brakowało. Wolnym krokiem poszłam za jego plecy. Objęłam w pasie i wtuliłam się. Nie puszczałam, gdy chciał się odwrócić sciskałam mocniej i nie pozwalałam. Śmiał się z tego, przykładając sobie lód do rozciętej brwi. Przygryzłam wargi.
- płacze, bo nie chce cię stracić. – przez swoją pache popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Kątem oka popatrzyłam na niego. Teraz udało mu się przytulić. Przycisnął mnie do blatu, swoją głowe położył na moim ramieniu. Po chwili poczułam jak całouje mnie po szyi i zbliża się do ucha.
- będę zawsze przy tobie. Obiecuję. – wyszeptał składając mi obietnice. Dotknęłam jego szyi, gdy zaczął mnie spowrotem całować po mojej szyi. Przyznam rację, że to lubiłam.oderwałąm go na chwile, wskakując na blat. Opierałam ręcę o jego barki. Stał w moim kroczu, trzymając i lekko gładząc uda. Całowaliśmy się, ale przerwał nam roześmiany głos Chrisa.
- a wystarczyło powiedzieć by się nim zajęła. – popatrzyliśmy na niego, akurat wtedy pocałował Anite. – chodź tu kaleko nam teraz pomóc. - sama nie wiem do kogo się zwrócił. Może do mnie, może do Seana, ale wiem, że misio już chciał iść, lecz ja go zatrzymałam.
- my oby dwoje to koleki, więc dlaczego mamy pomagać? – roześmiana powiedziałam całując Seana. Jak się nie myle pan lekarzowy pachnął ręką. Zaśmialiśmy się.  
       Popatrzył czy wuj wyszedł. Wziął mnie do góry za biodra. Swoje nogi oplotłam na jego seksownej dupci, on za to swoje ręcę oplutł mi pod moją dupcią. Dobrze pisze czy mówie? Bo już sama nie wiem. Zaniósł mnie do swojego pokoju. Znajdował się on na parterze po lewej stronie za schodami. Tak krótko mówiąc. Po wejściu i zamknięciu drzwi rzucił mnie na łóżko. Gdy już chciał mnie pocałować szybko i zwinnie zeszłam. Rozglądał się gdzie jestem. Siedziałam na tapczanie przed łóżkiem. Siedział roześmiany. Zawsze chciałam być tancerką wieć poruszałam się jak ona na tym tapczanie, oczywiście siedząc. Zaczełam go kusić. Na czworaka podchodził do mnie. W tle grała muzyka. Była raczej nastrojowa. Odwróciłam się i zaczełam do niego iść. Swoją stopą położyłam go. Ukucnełam nad nim zdejmując mu bluzke. Patrzył na mnie romantycznie i z zaciekawieniem. Głaskałam jego tors, całowałam po szyi, podgryzałam uszko. Jego ręcę powędrowały na moje pośladki. Momentalnie zdjął mi bluzke. Przez chwile ją trzymał, ale później ją odrzucił. Chciał się przekręcić, nie dałam mu. W jego spodniach zrobił się namiocik.
- teraz te łóżko wyprubójemy. – powiedziałam roześmiana prostując się i siadając na nim.
- a jakie inne? – zażartował.  
      W tym momencie rozpinałam mu spodnie. Namiot nadal stał. Podparł się łokciami. Zdjęłam jego spodnie, zostawiając w samych slipach. Ja jeszcze byłam ubrana. Jedną nogą oplotłam jego noge i robiąc ruch w bok spowodowałam, że teraz on był na górze. Gładził mnie po brzuchu, biuście, udach, szyi, itp. Zdjął mi spodnie. Już chciał zdejmować majteczki, ale usiadłam i jego wzrok sprowadziłam do swoich oczu. Położył mnie i całował, nie wiadomo kiedy zdjął mi stanik. Macał biust i lekko poszczypywał. Wreszcie doszło do zdjęcia majtków. Oj się działo. Swojego króliczka włożył do norki. Było mi błogo. Na plecach znowu miał moje pazury. Oj nie chce mi się obcinać. On mnie całował i swoim ptaszkiem poruszał. Szczyt się zbliżał, ale wyciągnął, już miałam krzyknąć, ale swoją dłonią złapał moją buzie.
- ciii… pewnie stoją pod drzwiami i nasłuchują. – roześmiał się. Chris i Anita lubili podsłuchiwać. Zresztą jak inni. Ale i tak się spuścił chłopczyk. Jeszcze się macaliśmy i całowaliśmy, zdarzało się nurkowanie. Byliśmy zmęczeni więc szybko usneliśmy. Nadzy i roześmiani, wtuleni również.      




mam nadzieje, że się podoba :D  
pozdrowienia z misiaczkiem :*

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2241 słów i 12144 znaków.

11 komentarze

 
  • mada

    już jest :D

    23 sie 2013

  • xdd

    kiedy następna część ??? : DD

    23 sie 2013

  • kolorowa215

    pisz jak najszybciej

    19 sie 2013

  • mada

    No to sie naczekacie :) wolicie dluzsza wersje czy krotsza? Bo sama nwm :)

    18 sie 2013

  • Andzia

    Eee to sie działo ;D z niecierpliwością czekam na kolejną część:*

    18 sie 2013

  • usmiech

    Z niecierpliwoscia czekam na kolejna czesc :P

    16 sie 2013

  • kolorowa215

    no to sie działo, bardzo bardzo fajne :)
    czekam na dalszą część

    16 sie 2013

  • sweetkicia

    No dobrze, już się nie gniewam :*

    16 sie 2013

  • mada

    Niee... nie obrazaj sie... zapomnialam :( prosze nie obrazaj sie :(

    16 sie 2013

  • sweetkicia

    Maduś to jest BOSKIE!!!!!! Ja chcę więcej!!!!
    Ps. Nie wysłałaś mi tej części na paczte! Obrażam się !

    16 sie 2013

  • ^^

    Nic dodać, nic ująć. Mam nadzieje, ze bedziesz kontynuować to opowiadanie jeszcze długo i długo... :jupi:

    16 sie 2013