Moja miłość (dni następne cz. 10)

Zbudziłam się z boląca nogą i głową. Było mi niedobrze. Chciałam wręcz biec do łazienki by nachylić się nad kibelkiem. Zdążyłam. Rany, noga mi zdrętwiała. Nie mogłam z nią nic zrobić. Podpierając się umywalki wstałam. Spojrzałam w lustro. Byłam blada jak ściana. Podpierając się różnych rzeczy obczaiłam czy ktoś jest w domu. Na szczęście nikogo nie było. Usiadłam na łóżku i rozwinęłam bandaż. Cholera. Krew nadal leci. Nie wyglądało to za dobrze. Zadzwoniłam do Seana. Przyjechał i szybko zawiózł do szpitala gdzie lekarzem był Chris. Niósł mnie na swych rękach. Na sprintera się nadaje. Tempa nie traci. Ciekawe.
    Położył mnie w gabinecie pana lekarzowego. Szybko wszedł do gabinetu, gdy nas ujrzał zrobił tylko zdziwioną minę. Popatrzył na moją nogę i od razu się nią zajął. Był nie zadowolony. Miałam jej nie ruszać. Hej, ale to nie moja wina, że musiałam walczyć z czarnym dupkiem. Pokazałam mu język zaczynając opowiadać co się wydarzyło. Nie mogli w to uwierzyć. Sean, aż musiał usiąść. Nie dziwie się. Ja już siedziałam. Hehe. Moje uszy słyszały cos ciekawego. Chcieli specjalnie dla mnie wynająć jakiegoś gościa, ochroniarza klubu. Nie zgodziłam się. Później coś mówili o wyjeździe. Nie ma mowy. Ale Miami i ich willa jest bardzo kusząca propozycja. Sory nie. Nie ma mowy o wyjedzie. Co ja w ogóle mówię? Lepsza propozycja jest zamieszkanie u nich. Uuuu. Czy ja dobrze słyszałam? Mieszkać z szalona rodzinka z grubym babskiem? Hmmm. Na to mogę się zgodzić. Ich twarze były roześmiane, po zobaczeniu mojej miny. Aż taka śmieszna? Nie wiedziałam.  
    Zostało postanowione, ze u nich zamieszkam. Dopiero teraz zauważyłam czym po mnie przyjechał. Było to BMW Z4. Mniami. Oczami wręcz zżerałam karoserie. Marzyłam o tym samochodzie. Oczywiście ferrari tez było w mej głowie. Kocham wręcz sportowe samochody. Każdą markę mogę rozpoznać nawet z daleka. Każdy się dziwi, ze tak dobrze znam samochody. A wy? Dla was to dziwne czy normalne?
    Samochód był tak szybki, że nawet nie wiedziałam kiedy dojechaliśmy. Czułam się jak w jakimś wyścigu.  
     Szok. Dostałam jedna kule. Fajne, bo to ja ją chciałam. W domu nikogo nie było. Każdy gdzieś poszedł. Niektórzy do kolegów, niektórzy nadzorować prace remontowe, a gruba baba poszła do sklepu. Wreszcie gdzieś się ruszyła. Usiadłam na kanapie, Sean poszedł do kuchni. Wrócił z piciem. Usiadł koło mnie.  
- Dlaczego to mnie atakuje? Czemu to ja musze być celem? - powiedziałam prawie sama do siebie. Miś na mnie popatrzył i mnie przytulił. Teraz czego chciałam, to jego obecności. Tylko to mnie pocieszało. I tak byłam smutna.  
- Nie dam Cię skrzywdzić. – stwierdził całując mnie w czoło. Może i mnie obroni, ale czy to cos da? Ten gościu się nie poddaje. Widziałam go pod brama gdy wchodziłam. Od ronda nas śledził. Oj będą kłopoty. Wstałam i podeszłam do okna. Kulałam z kulą. Ciekawie to brzmi. Podszedł do mnie, ja za to czułam się jak Dr.House Tylko jeszcze jego wredoty mi brakuje. Mózgu również. Zerknęłam za okno by sprawdzić czy nadal tam stoi. Idealnie go zobaczyłam. Próbował się ukryć ale przed moim wzrokiem nic nie ucieknie.
- Facet się nie poddaje. Nawet rana przy brzuchu. - powiedziałam smutno, pokazując na miejsce, w którym się ukrywa.
- Wygląda jak matrix. – zmrużył oczy i się mu przyjrzał. Prawda to była. Że zrobiłam krok w tył i wpadłam na Seana. Złapał mnie i się uśmiechnął jeszcze patrząc przez okno.
- Hmmm. Uciekasz gdzieś? – powiedział rozbawiony. To pytanie było dla żartów. Walnęłam go w brzuch z wielkim uśmiechem. Skulił się lekko, ale nie przestał się śmiać. Twardziel z niego. Co by powiedział o mojej bardzo ciętej ręce? Ciekawe. A może? Nie, nie będę mu tego robić. Tylko ślad zostawię. A tego nie chce.  
   Odeszłam od okna, ale nie usiadłam, raczej kręciłam się po domu i rozglądałam. Podobno u nich w nowym mieszkaniu są pomalowane ściany. A tylko jeden dzień minął. Szybko się uwinęli. Dom był lekko starego typu. Zielone ściany w salonie, a kanapy to lepiej nie mówić. Tak szczerze to do wszystkiego można się przyczepić w tym domu wiec chyba nie będę opisywać. Po prostu brak słow. Uciec i tyle. Patrzył na mnie jak zaczarowany. Dotykałam wszystkiego. Opierał się bardzo seksownie o parapet. W tym momencie pomyślałam, że jest modelem. Jego chodzenie tez na to wskazywało.
- Jesteś modelem czy fanem? - zapytałam trzymając w ręku zdjęcie Anity. Roześmiał się.  
- A jeśli nawet? To co? - Wow. Czyli jest modelem. Tak myślałam.
- Nic. Po prostu chce wiedzieć czyli zgadłam, więc? - podeszłam do niego łapiąc go za pasek spodni. Zagryzałam wręcz wargi. Dotknął moich pleców i przesuwał po nich rękoma w górę i w dół.
- Więc zgadłaś. Jestem modelem swojego wujka Antonia. - jego rodzina jest zadziwiająca. Ma wuja lekarza i projektanta mody. A on to model. Zaczynam się podniecać tą rodzina. Patrzyłam w jego spodnie. Czułam dwa wzroki na sobie. Jeden był za oknem, drugi patrzył na moje lśniące, długie, blond włosy.  
- Szynka nadal patrzy. Mam chęć mu przywalić. - wzięłam mu do góry spodni, aż go zabolało. Zgiął się i przytrzymywał jajek. Jego mina mówiła o bólu.  
- Wybacz - przeprosiłam i pomogłam mu się wyprostować. Po czym cmoknęłam go w usta.
   Nie wiem jak to się stało, ale rodzice pozwolili mi u nich zamieszkać przez jakiś czas. Co powiedział im Chris? Tego ja sama nie wiem. Wybaczcie.  
Do wieczora siedzieliśmy w pokoju graliśmy, gadaliśmy. Było naprawdę miło.
   W nocy co jakiś czas się budziłam. Moje myśli szalały. Po pobudce widziałam przed oczami czarnego szpiega. Było tak kilka razy. Gdy już rozbudziłam się na dobrze usłyszałam czyjąś rozmowę. Drzwi były uchylone, a światło zapalone. Podeszłam nasłuchując co się dzieje.
-... nie teraz. Za wcześnie. - był to kobiecy glos. Prócowała krzyczeć, ale wiedziała, że nie może. Jednym okiem spojrzałam przez małą luke uchylonych drzwi. Niewyraźnie widziałam kolesia w czarnym skurzanym płaszczu, za nim widziałam jak ktoś grubszy się porusza. Mój mózg nie pracował. Wiedziałam jednakże, że to nie były zwidy, ta czarna postać.  
-... właśnie, że teraz. Jest to idealna pora. - wykłócali się. Oczy mnie za szczypały, a do jednego cos wpadło. Zasyczałam. Usłyszeli to i się odwrócili. Znowu nie zobaczyłam twarzy. Choroba jasna. Oparłam się o ściane. Co tu zrobić? Pytanie za pytaniem. Szybko i cicho podbiegłam do łóżka. Zaczęłam budzić Seana. Szeptali za drzwiami. Serce przyspieszyło. Zobaczyłam jak drzwi coraz bardziej się otwierają. Trząchałam Seanem by się obudził i szeptałam do niego. Drzwi się otworzyły, a ich tam nie było. Zabawiają się w ciuciu babkę czy co?  
- Sean wstawaj! Proszę! - on i jego twardy sen. Ktoś założył mi przepaskę na oczy. Zaczęłam wierzgać, bo mnie podniósł. Próbowałam krzyczeć, ale druga osoba założyła mi knebel z chustki. Stłumiony krzyk obudził Seana. Nie mógł wcześniej? Prawda? Mogłam tylko słyszeć. Cos mnie dusiło. Chyba ręka napastnika, może jakiś sznur? Naprawdę nie wiem. Usłyszałam jak ktoś podbiega, uderza napastnika i poczułam jak upadam na ziemie. Próbowałam złapać powietrza. Leżałam na podłodze. Ktoś mnie długo dusił wiec ciężko było oddychać. Trzymałam się za gardło. Odwiązałam sobie chustę z ust. Znowu ktoś podbiegł. Słyszałam jak dwie osoby się bija, ktoś krzyczał, ktoś pomagał mi wstać. Co się tu dzieje? Odwiązano mi przepaskę na oczy. Oślepiło mnie światło. Powietrza złapałam, ale na krótko. Gruba ręka złapała mnie za szyje. Moje ręce próbowały ja oderwać. Nie udawało się. Widziałam jak Sean bije się z czarnym szpiegiem. Krew się lała. Sean na tą chwile wygrywał. Znowu założono mi knebel. Uścisk był mocny. Nie chce być uduszona. Gruba baba to była zapewne. Poznałam po fałdach na brzuchu. Jedna ręka lekko macała jej fałdy. Walczyłam, ale chciałam wyczuć jej czuły punkt. Znalazłam. Dusiłam się. Moja siła malała. Bardziej ją to załaskotało niż zabolało. Przecież byłam grzeczna.
- Nie ruszaj się, a może ja oszczędzę! - przyłożyła mi nóż do gardła. Na serio?! Nie miała czegoś innego? Wystarczy że się dusiłam. Chyba fioletowa jest ma twarz. Sean podniósł ręce do góry. Był wkurzony, ale starał się tego nie pokazywać. Ja nic nie mogłam wydusić z siebie. Ciężko mi było coś zobaczyć. Wszystko mi się zamazywało. Ktoś uderzył grubą babę w głowę. Jej uchwyt się zwolnił, ona upadla na bok, ja jeszcze przez chwile się chwiałam, ale po chwili upadlam z bardzo wielka karuzelą w głowie. Czułam jak mam szeroko otwarte oczy. Trzymałam się za gardło. Znowu. Już sama nie wiedziałam co robię. Jakaś ręka dotknęła mnie za bok. Druga za to trzymała moją głowę. Słyszałam bełkot.  
- Wszystko będzie dobrze. Tylko nie zasypiaj. - te słowa słyszałam. Glos Oliwi. Była przerażona. Po mnie tego nie było widać. Sean był wpatrzony we mnie tak, że nie zauważył jak czarny dupek ucieka. Później się zorientował, więc przez chwile go gonił, ale zaprzestał pościgu i przybiegł do mnie. Wołał Chrisa. Nie było go. Był w pracy. Nadal nie mogłam złapać powietrza. Przytul mnie do siebie. Oliwia do niego zadzwoniła. Od tego momentu już nic nie pamiętam. Glowa mi poleciała na bok. Krzyki i błagania tylko słyszałam. Nie miałam żadnej siły. Nic mi nie zostało. Byłam jak lalka. Bezwładna. Bez czucia. Bez niczego oprócz ducha.  
    Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Mogłam przemierzać swój mózg, nawet myśli. Widziałam wszystko. Dobre i złe dni. Wszystko co zechciałam. Dzieciństwo, przyjaciół, rodzinę, początki moje i Seana. Sama nie wiem czy cos jeszcze bym chciała zobaczyć, ale wiem jedno, twarz czarnego szpiega cały czas się pokazuje mym oczom. To nie był nikt kogo znam. Imię Kamil brzmiało w tle. Co za zagadka, która jest prosta. Tylko dlaczego chce mnie zabić?
    Nagle poczułam ucisk na klatce piersiowej. Ratowali mnie, teraz to wiedziałam. Dziwne, że zostałam przewieziona do szpitala, a przecież tylko wystarczyło, że złapie powietrza. Jak się okazało nie tylko próbowano mnie udusić, ale i zadźgać. Czarny szpieg odegrał się za swoją rane. Ja nawet tego nie czułam. Strach zrobił swoje. Może to i dobrze. Zadziwiający wieczór, noc... a nie ważne. W głowie mojej toczyły się różne pytania. Mówiły o Kamilu. Przecież ja go znam. To rudzielec, który zawsze zazdrościł Rafałowie, że mnie ma. Wredny rudzielec.


hmmm... kto ją chce zabić to już wiecie :D no chyba, że jeszcze nie? ;)
misio ze wszystkimi czytającymi :*

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2059 słów i 10940 znaków.

16 komentarzy

 
  • pola23

    no i  nie zamierzam juz czytac a ty sweetkicia sie zamknij bo nie jestes jej adwokatem

    24 sie 2013

  • sweetkicia

    pola23 jak Ci się nie podoba to nie czytaj.

    13 sie 2013

  • Ola

    pisz jak najszybciej następną część :D

    12 sie 2013

  • ^^

    To, jest, boskie!! Pisz jeszcze :D

    12 sie 2013

  • pola23

    Ile mozna tych czesci pisac, wez juz skoncz

    12 sie 2013

  • kamil

    nuda

    12 sie 2013

  • goracakicia

    Opowiadanie jest czytelne ale skoro jesteś dyslektyczka to zrozumiałe są błędy:) pisz dalej czytam wszystkie części:)

    12 sie 2013

  • Andzia

    Mimo że robisz troszke błędów to piszesz zarąbiście :) oby tak dalej ... Tak mi sie to spodobało że mogłabym całe opowiadanie przeczytać milion razy :D

    12 sie 2013

  • mada

    ODP pisze na tablecie... jestem dyslektyczką jeśli chcesz wiedzieć :D więc przepraszam za błędy

    12 sie 2013

  • Shadowek

    Kiedy nastepna?????????? Byle szybko ;)

    12 sie 2013

  • ODP

    na czym piszesz? Robisz strasznie duzo bledow. Ile ty masz lat?
    o.O

    12 sie 2013

  • kolorowa215

    robi wrażenie, pisz jak najszybciej

    12 sie 2013

  • sweetkicia

    Oby pojawiła się szybko :)

    12 sie 2013

  • smutna6

    ale się porobiło:p

    12 sie 2013

  • mada

    będziesz miała napewno... tylko kiedy to nie wiem :*

    12 sie 2013

  • sweetkicia

    Ja chce więcej!!!! <333

    12 sie 2013