Moja miłość (dni następne cz. 3)

-
Dzien nastepnego ranka mozecie znac. Ale bez wejscia jasona i bez burzy. Bylo bardziej romantycznie. Moja noga oplatala jego noge. Calowalismy się i nie znalismy umiaru. Gdy poczulam, ze caluje mnie po szyi, lekko go odsunela i zasmialam się oraz prosilam by przestal. Dodajac do poprzedniego dnia noc spedzilam fantastyczna. Po tym wszystkim sniadanie zjadlam i poszlam do domku w koszuli Seana ktora mi podarowal.
Zostalam przywitana nienawistnym wzrokiem babci. Pana starszego nie bylo, ale wiadomo, ze bedzie na mnie krzyczal. Bylam przestraszona i sama nie wiedzialam co robic. Po chwili babcia podeszla do Seana z usmiechem. To troche dziwne. Dziekowala za to, ze się mna zaopiekowal. Dziwne. Przeciez dwie noce spedzilam u niego, a ona dziekuje? Ktos mi podmienil babcie? Jestescie za to odpowiedzialni? Gadac! Ale i tak sama nie bylam ze zdziwiona mina, poniewaz wszyscy obedzni oprocz babci mieli taka sama mine waz ze mna. Przewaga osob by krzyczala.
Co tu się dziwic? Po powrocie dziadka zostalam skrzyczana. Babcia jedyna byla wyrozumiala. Ale i tak nie sluchalam co mowi dziadek. Raczej się z tego smialam jak jakas wariatka. Dla mnie to bylo komiczne. No coz poradze, już tak mam, a pan starszy takiego glosu jak wujek czy moj tatus nie ma, wiec po co mam plakac? Moje dlugie wlosy przyslanialy sluchawki ktorych nie zdjelam gdy przyszedl. Czyli wychodzi na to ze poprostu go nie slyszalam, ale widzialam. Komedie mozna nakrecic. Ja wam to mowie.
- twoi rodzice przyjezdzaja po ciebie za 4 dni. - wstalam zdziwiona z krzesla, gdy wyczytalam te slowa z ust. Po kryjomu zdjelam sluchawki.
- jak to za cztery dni? Mialam tu spedzic dwa tygodnie? - wzburzona spytalam.
- twoja mama dostala wczesniej urlop wiec wczesniej jedziecie nad morze.- co? Ja nie chce. Zbyt tu dobrze. Nie.  
Jak male dziecko weszlam do domku. Rozmyslalam co zrobic bysmy pozniej pojechali nad te morze. Postanowilam zadzwonic do mamy. Zasiegu nie mialam wiec musialam isc na polane gdzie znajdowal się placyk. Bylo wrecz goraco. Wiekszosc osob plywala, a niektorzy siedzieli na placyku czy gralo w siatkowke. Usiadlam jako jedyna na pniu drzewa przy wyznaczonym miejscu na ognisko. Mialam tylko tam zasieg. Wybralam numer i zadzwonilam. Denerwowalam się bo sama nie wiedzialam co powiedziec.
- hallo? hej mamo to prawda, ze przyjezdzacie po mnie za cztery dni? - smutno, ale z awanturniczym glosem pytalam mame.
-, , no tak, dostalam wczesniej urlop, a ostroda jest po drodze tam gdzie jedziemy''. - nie dowierzalam. Stanelam na rowne nogi.
- ale nie mozemy troche pozniej? - wymyslalam cos na szybko.
-, , kotku, przyjezdzamy, a ty się nie wymiguj... wybacz musze konczyc, pozdrow tam wszystkich, buziaczki, pa''. - ma ktos jakiegos slowa otuchy? Usiadlam smutno na pienku. Lzy cisnely mi się do oczu. Uslyszalam jak ktos się zbliza. Szybko wytarlam oczy gdyz byl to Sean. W reku trzymalam telefon i tylko patrzylam w niego. Usiadl kolo mnie i patrzyl się przed siebie.
- cos się stalo? - opiekunczo spytal. Katem oka patrzyl na mnie.
- mialam tu byc dwa tygodnie, a jednak bede jeszcze przez cztery dni. Nie chce jechac nad morze i nie chce spedzic calego lata w tym glupim konstancinie. - bylam zla. Znecalam się nad biednym telefonem. Po chwili Sean zlapal mnie za rece trzmajace komorke. Ukleknal i probowal znalezdz moj wzrok, ale odwracalam się i powstrzymywalam lzy.
- to nie oznacza konca swiata. A do tego przeciez się spotkamy w tym... jak ty nazwalas... glupim konstancinie... - wiedzialam o tym, ale bylam od niego uzalezniona i nie chcialam się z nim roztawac nawet na moment.
- ale nawet jezeli. Przy tobie jest inaczej, a ja tam tygodnia nie wytrzymam... wystarczy, ze kupili nowy samochod i teraz wakacje moje sa do bani... - tlumaczylam się glupia, a on tylko mnie pocieszal. Ale prawda jest taka, ze tak naprawde nad morze jade tylko na 5 dni, bo rodzicom zachcialo się samochodu z salonu, nowki sztuki, a bogaci jak Sean nie jestesmy. Zlosc byla nie unikniona.
- denerwujesz się bo jedziesz z rodzicami nad morze i przez te kilka dni mnie nie zobaczysz? - pokiwalam glowa. Rozesmial sie, a ja z nim. To troche glupie denerwowac się o cos takiego. Pewnie tez jestescie zdziwieni tym dlaczego placze. Sama jestem pod wrazeniem. - ja się denerwuje tym, ze cos ci się stanie albo cos takiego, ale ze wyjedziesz na te pare dni? - wzial moja komorke i cos wpisywal. - to moj numer. Trzymaj go przy sobie i jak bedziesz chciala to zadzwon, ja napewno odbiore. - jak milo. Uzaleznienie od niego na wielka ogromniasta skale. Już usmiech radosci na twarzy się pojawil.
Rozmawialismy jeszcze przez chwile, ale musialam isc tak jak on. Radosna przyszlam, az brakowalo slow. Emila nie dowierzala. Byla poprostu zazdrosna. Od kiedy poznalam Seana prawie z nia nie rozmawialam, ani nie chodzilam. Mozna się zdenerwowac, bo pewnie w przyszle wakacje nie przyjade tutaj. Bede miala 18 lat i nawet nie bede o tym miejscu wspominac.
Popoludniu poszlysmy na kapielisko. Teraz wiedzialam gdzie przebywa moj chlopak wiec usiadlam z nimi, ale nie zapomnialam o emilce. Zrobila mi awanture tuz przed wyjsciem wiec chcialam by się czula troche milej, ze ja zaproszono do naszego grona.  
Przez jakis czas siedzielismy i patrzylimy na skaczacego idiote Luka. Smialismy się z niego i my kobiety dogryzalysmy mu. Luke podszedl do mnie i robil dziubki. Obiecalam mu, ze tego pozaluje. A co zrobilam? A spoliczkowalam go i kopnelam w jadra. Jesli zapomnieliscie o tej obietnicy to się cofnijcie o jeden dzien. Oj zwijal się z bolu, ale z usmiechem. Jednak w tej rodzinie faceci sa bardzo uparci. Niestety.
Wystarczylo tylko mnie wrzucic do wody, a wszyscy się rzucili. Po minie Emilki widzialam, ze dobrze się bawi. Chcecie wiedziec przez kogo zostalam wrzucona? A przez Seana i jasona. Za nogi i rece mnie zlapali i malego mola wrzucili. Po wyplynieciu popatrzylam na nich zlowrogo. Wyszlam z wody i od tylu oby dwu popchnelam. Zaczelismy się wyglupiac i dobrze bawic. Tylko jedyny John siedzial i czytal ksiazke. Ale z niego mul ksiazkowy. Tylko by czytal i czytal. Ja tam wole się po wyglupiac. Zaproponowalam chlopaka wrzucenie ich brata do wody. Zgodzili się i to zrobili. Obrazony wyplynal. Nadal byl powazny. Jak go rozweselic? Ma ktos pomysl? Bo ja nie wiem. Nic nie pomagalo. Dziwny czlowiek.  
  Nasze wyglupy nie mialy konca. Ale przerwala je babcia. Naprawde ja ktos podmienil. Pozwolila nam zjesc u Seana. Czy to sa zarty? Jestem w ukrytej kamarze czy co? No ludzie.  
Wiec jak już pisalam babcia pozwolila nam zjesc u mojego chlopaka. Po kilku chwilach poszlismy na gore. Isc daleko nie bylo trzeba. Chwila moment i jestes z kapieliska. Tym razem nie bylo zrzutu na jedzenie. Kazsy mial wydzielone ile ma zjesc. Ja z emi to chyba najwiecej dostalysmy. Rozumiem, ze z nas sa dwie chudziny no, ale zeby tyle jedzenia nam dawac? To już przesada. Serio. Ale za to bylysmy najedzone (narzarte, brzuchy nam pekaly).  
Do domku mialysmy obstawe. Po kazdej stronie jakis brat Sean wraz z nim. Krolowe ida! tylko krzyknac. Oczywiscie z kazdym się pozegnalysmy. Emila podawala im reke i mowila, , pa'', a ja buziaczki jak przyjaciele. Tylko Sean byl wyjatkiem i dostal ode mnie slodkiego buziaka w czolko i w usta. Luke tez na to liczyl, ale za to zostal odwrocony i dostal kopniaka w tylek tak, ze prawie się wywalil. Przeslalam mu grozni wzrok i poszedl do innych.
Do wieczora siedzialysmy i gadalysmy jak dawniej. Wystarczylo mi tylko zwrocic uwage i już się ustabilizowalam.
Polnoc wybila, a tu ja po ciemku pisze w pamietniku. No, ale wiecie jak to jest z moja kuzynka. Akurat gdy pisalam i rysowalam ona lezala mi na plecach i się krecila. Mam nadzieje, ze kregoslupa mi nie zlamie? Bo się zaczynam bac. Ostatnio to jakos dziwnie na mnie się rzuca i prawie bije. Siniakow to mam odgrom przez nia. O dziwo udalo mi się zasnac. Nie wiem jakim cudem. Za sciana chrapano jak niedzwiedz w swojej jaskini, a na plecach mialam swoja kuzynke. To jest dziwne.
Dzien wczesniejszy się skonczyl, a zaczal nastepny. Akurat ten dzien nie byl az tak ciekawy. Zwykle paplaniny i usypianie na siedzaco z niewyspania. Pod moimi oczyma byly wielkie wory od oczu do biustu. Powieki same się zamykaly. Ale myslalo się o zarabistym seksie ze swoim chlopakiem. Nawet o tym snilam. Mmm... ja chce powrocic do tamtego dnia, jak Sean mnie calowal, macal, ja go rozbieralam, on rozpinal stanik, zdejmowal majtki. Nigdy wczesniej nie przezylam czegos takiego. Az milo się wspomina. Czyli podsumowujac ten dzien przespalam. A w nocy pisalam i unikalam Emilki.



Wiem, ze przesadzam z przepraszaniem za bledy =) wybaczcie i proszs o komentarze =P  
Wielkie dzieki za czytanie =P

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1432 słów i 8698 znaków.

7 komentarzy

 
  • RG1

    Fajne. Gratuluję talentu. Kiedy kolejna część?  :kiss:

    4 sie 2013

  • mada

    =) hehe =)

    2 sie 2013

  • miśka20

    miła miał ;)

    2 sie 2013

  • mada

    A mialo nie byc?

    2 sie 2013

  • miśka20

    a jednak był sex :P super

    2 sie 2013

  • kolorowa215

    pisz dalej :) rewelacja

    2 sie 2013

  • sweetkicia

    Cudoo  <333 Proszę o kolejną część :*

    2 sie 2013