Moja miłość (dni następne cz. 5)

-
  Rany... ludzie... wyspalam sie... cud się chyba stal... sama wstalam, poscielilam lozko i poszlam do kuchni. Co się ze mna dzieje? Dawniej bym wstala i odrazu poszla do rodzicow. Ludzie co się dzieje? Ktos mnie podmienil czy co? Ale teraz wroc i troche spokojniej. W kuchni bylo pustkowie. Jedzenia zadnego. Niestety moj bank to moja mama. Ona ma pieniadze na wszystko. Grzecznie zapokalam do drzwi. Tatus mi otworzyc z usmiechem na twarzy. Zjazd usmiechow? Wszyscy radosni. Wspomnialam o sklepie i pieniazkach, a zamiast tego dostalam zapas bulek, dzemik moj wspanialy, ser zolty. Zapas na wyjazd. Sniadania od tej pory zjadam w swoim apartamencie na tarasie. Ha. Już postanowione.
  Hmmm. Niech pomyslmy co się dzialo pozniej... po zjedzeniu sniadania poszlismy na plaze. Poszlismy tak jak nam radzono. Przez las i ostatnim wejsciem wejsc. Rzeczywiscie bylo tu mniej lidzi niz w centrum. Tam to czlowiek na czlowieku, a do wody to nawet palca nie wlozysz. Takie tlumy. Plaza byla srednia. Mala na szczescie nie byla. To z tego trzeba się cieszyc. W morzu byly plycizny, a tam gdzie się rozlozylismy powstala mala wysepka. Sebastian wszystko zdjal oprocz kapielowek i pobiegl budowac tame. Po jakims czasie tata poszedl mu pomoc. Wreszcie nie siedzi bez czynnie i popija piwo tylko z mlodym trolem (tak mowie na swego brata) kopie i robia tamy. Ja z mama siedzialysmy, rozmawoalysmy i popijalysmy warke lemon. Moi rodzice czesto daja mi piwo do sprobowania. Ja przewaznie wypijam mamie, bo pije smakowe, ktore przypadly mi do gustu.  
  Jakos tego dnia malo plywalam, raczej lezalam plackiem na kocu obracajac się z brzucha na plecy czy odwrotnie. Chociaz po jakims czasie ruszylam swoje cztery litery. Przy brzegu czulam jak ludzie się patrzal. Co jakis czas się odwracalam i widzialam jak nawet przystojni mezczyzni zwracali swoje oczy w moja strone. Wybaczcie, ale mam jiz faceta. Pod nosem się smialam. Plywalam i lezalam na wodzie. Woda cieplutka i az nie chce się z niej wychodzic.  
- przepraszam... - dostalam ringiem w glowe. Plastikowe, ale bolalo. Podszedl do mnie jakis mezczyzna. Nastepny koles ktory ma wysportowane cialo i swoim usmiechem mnie powala. Ale czekajcie, czekajcie. Ja ta twarz gdzies widzialam. Jest strasznie znajoma. Super niebieskie oczy, ten usmiech, te slodkie policzki ktore chce się dodknac, te ciemno blond lekko krecone wlosy. Tylko kto to jest i skad. Patrzylismy się na siebie ze zdziwieniem i zapytaniem czy ja cię skads nie znam. - wybacz jak masz na imie? - zaniemowilam. Jego glos naprawde cos mi mowil. Wiem! Wiem! To maly rafal z mojego przeczkola. Rany jak dlugo się nie widzielismy, a w przeczkolu bylismy najlepszymi przyjaciolmi i para. Tak dobrze czytacie. Bylismy para. Już chcielismy brac slub. Dzieci i ich pomysly.
- madzia... a ty przypatkiem rafal? - przypatrzyl mi się dobrze.
- tak. Skad znasz moje imie? - byl naprawde pod wrazeniem jak sama ja.
- sama nie wiem. Przypominasz mi mojego kolege z przeczkola. - stanelam z rekoma na biodrach.  
- a ty moja kolezanke z przeczkola. - odwzajemnil pytanie. - chodzilas do przeczkola czterolistna koniczyna?  
- no tak. - z malego slodkiego chlopczyka przemienil się w przystojnego, wysportowanego, wspanialego faceta. Ja tylko zmienilam fryz i uroslam. A ten to chyba moze stanac przy wiezowcu i beda tacy sami. No serio. Wiezowiec z niego. Już wiem jakie bedzie mial przezwisko, wysoki wiezowiec. No co? Taka prawda.
- jestes ta mala slodka blondyneczka do ktorej kazdy się kleil i pragnal przyjazni z nia?
- a ty jestes ten slodki ciemny blond ktory się we mnie podkochiwal i chcial brac slub?  
- madzia - podniosl mnie i mocno usciskal. Faceci prosze się ogarnac z podnoszeniem mnie. To zaczyna byc denerwujace. Podczas tego uscisku jakas slodka mlodsza ode mnie blondyneczka podeszla do nas. Jak się okazalo to jego siostra. Rozmawialismy i siedzielismy na piasku. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Chyba mnie zauroczyl. Jestem tego pewna. Szczerze to rozmawialismy o tym co się wydarzylo od przeczkola. On mowila, ja się smialam, ja mowilam, on się smial. I tak na zmiane.
  Ciezko uwierzyc w to co się tu dzialo. Para z przeczkola się spotkala. Dwa blondyny się spotkaly, jeden jasny drugi ciemny. Wierszyk uluzcie, a ja się uciesze =D Co wy na to?  
  No dobrze. Ranek, spotkanie powiedziane. Hmmm... co tu jeszcze... hmmm... szczerze sama nie wiem... tyle tego... lezenie i lezenie... nic wiecej. Na obiad jak zawsze o 17. Rodzice rybke my pieroooogi. Smacznego sobie powiem. Po obiadku poszlismy do apartamentu. Nie powiem, ze jest blisko plazy. Wiekszpsc chyba hoteli znajdowalo się daleko. Spacerek napewno jest. Po powrocie ja odrazu skierowalam się na basen. Nie bylo duzo ludzi. Wszyscy na miescie raczej byli. Zapomnialam tylko wziasc recznika i mp3. Wiec jak to ja poszlam na gore. Wzielam i zeszlam. Na jednym z lezakow polozylam i wskoczylam do wody. Tego mi brakowalo. Poczulam się jak na koloni w Bulgari. Siedzielismy przewaznie na basenie.  
  Po ochlodzeniu się polozylam się na lezaku i się opalalam sluchajac muzyki. Na swych ramionach poczulam kogos bardzo zimne rece. Przestraszona zerwalam się i spojrzalam do tylu. Rafal stal i tylko się smial z tej sytuacji. Przewrocilam oczami i chcialam uciec. Jego cialo bylo zniewalajace, a oczy mowiace popatrz i pocaluj. Nie, nie, nie... ja kestem już zajeta. Nie moge tego zrobic mojemu misiowi. Jestem w kropce. Wzielam recznik i unikajac jego wzroku poszlam do apartamentu. Zamknelam dzwi i się po nich zsunelam rozmyslajac. Nie dowierzalam, ze jeszcze cos czuje do rafala. Zawsze chcialam go zobaczyc jak wyglada, ale tego się nie spodziewalam. Prosze pomozcie. Jestem rozbita na dwa kawalki.  
  To samo co ostatnio ogladalam telewizje pijac ciepla herbatke. Przed pojsciem spac wyszlam na taras i jeszcze raz popatrzylam na piekny widok. Nadal myslalam co się ze mna dzieje. Od wielu lat nie widzialam się z rafalem, a ja nadal cos do niego czuje. Nie wiem już sama czy jestem nim zauroczona czy moze w nim zakochana. Co ja mam zrobic? Przeciez nie bede wybierac pomiedzy jednepym, a drugim. To bedzie dla mnie ciezki wybor przeciez. Problem byl w tym ze pragnelam oby dwu.  
  Przez to nie moglam zasnac. Lezalam, wiercilam się i siadalam. Nie czulam zmeczenia, ale czulam strach. Na komodzie lezal laptop. Wzielam go i wlaczylam. Na tapecie mialam zdjecie moje i Seana. Zaczelam za nim tesknic. Patrzylam na ta tapete, wpatrywalam sie, a lzy same z siebie polecialy. Ze stoliczka nocnego siegnelam telefon. Wybralam numer do Seana. Ale się wahalam by do niego zadzwonic. Bylo przeciez pozno. Jednak zadzwonilam. Obgryzalam paznokcie. Odebral, a ja zaniemowilam. Hihotal. Czyli nie spal. Co ja mam powiedziec?
- hallo. Hej Sean... - niewinnie przestraszona się odezwalam.
-, , czesc kotek. Cos się stalo?'' - w tle slyszalam rozmowy. Slyszalam glosy jego rodziny.
- sama nie wiem. Pusto tu tak bez ciebie. - hlipalam i mowilam. Czasem powstrzymywalam lzy.
-, , tez za toba tesknie. Brakuje mi kogos kogo moge przytulic do siebie'' - już byl mniej rozbawiony. Raczej mowil smutno i z zalem.    
  Toczylismy rozmowe do polnocy. Po pozegnaniu i odlorzeniu elektroniki polozylam się i usnelam. Naprawde. Udalo mi sie. Mialam roznego rodzaju sny. Koszmary, slodkie, poprostu wszystko. Snil mi się Sean, rafal, rodzice, jason, asia (moja przyjaciolka), dziadek, wujek... wiekszosc osob ktora jest dla mnie wazna. Chociaz nie wiem co do diabla w moich snach robil jason? Kurde.  
  Rankiem obudzily mnie promienie slonca wchodzace przez okno. Pzeciagnelam się i ze smutkiem usiadlam na lozku. Chrzatalam się po mieszkaniu nie wiedzac dlaczego pozadam rafala i Seana. Oby dwoje sa mili i wspaniali. Zjadlam sniadanko. Niestety kanapki same. No coz, wszystko na przeciwko u rodzicow.  
  Szach mat... co? Przeciez nie gram w szachy. Oj cos znowu zaczynam byc chora psychicznie. Mam nadzieje ze nie odbije mi przy chlopakach.  
  Z rodzinka wypralam się na miasto. Bylo trzeba daaaaleko isc. Przez las, uliczki roznego rodzaju i już jestes. Wchodzilam prawie do kazdego sklepiku z pamiatkami. Obiecalam swojej przyjaciolce ze wysle jej pocztowke oraz cos kupie. A Seanowi musze cos kupic, by glupio mi nie bylo. Ale problem jest. Jak zawsze. Strasznie malo sklepow pamiatkowych, a w biedronce to stoisz od kasy do lodowek. Szok. Komus się chce stac? Bo mi nie.
  Tak na prawde na miescie bylismy po to by się rozejrzec. Nie udalo mi się nic kupic. Niestety. A wy, chcecie pocztowki? To lapcie. Ale teraz wrocmi. Wiekszosc czasu siedzielismy w apartamentach albo na basenie. Jak ostatnio lezalam i się opalalam. Ktos zaslonil mi oczy.  
- rafal! - ha. Dobrze wiedzialam. Zimne wrecz lodowate rece sa jego. Nie wstawalam, ale usiadl kolo mnie na tym samym lezaku. Widzialam jak patrzy na moje uda. Po chwili oparl się robiac most nad nimi. Patrzyl tylko na mnie.  
- skad wiedzialas? Przeciez się skradalem. - myslalam ze go udusze jak dotknal mojego uda. Patrzylam na niego, ale nie potrafilam nic powiedziec by wzial ta reke. Zbyt go pragnelam.
- masz zimne rece. Nawet skradanie ci nie pomoze. - powiedzialam wracajac do opalania.
- zimne? Naprawde. - zaczal mnie dotykac, a to bioder, a to brzucha, a to ud. Zblizal się powoli do mnie. Zbyt oczarowana wysokim wiezowcem pozwolilam się pocalowac. Calowal mnie i macal moj bok. Dobrze, ze moi rodzice poszli na gore i nie maja widoku na basen tylko ja. Ocknelam sie.
- nie... nie moge... - odsunelam go od siebie i zdziwiona poszlam do siebie. Znowu po zamknietych drzwiach się zsunelam. A co robilam? To proste. Plakalam. Ktos zaczal się dobijac do drzwi. Slyszalam rafala. Otworzyc czy nie? Co zrobic do jasnej ciasnej? Co się wydarzy gdy otworze? Moje pytania nie odnajdywaly odpowiedzi. Wstalam. Wytarlam lzy i otworzylam.
- przepraszam, ze się tak zachowalem. Najmocniej z calego serca przepraszam. Nie moglem się powstrzymac. Zbyt ladna i seksowna jestes. - przycisnol mnie do sciany.
  Unikalam jego wzroku. Moj oddech byl szybki, a serce walilo. Balam sie. Wspinalam się po scianie, i probowalam oddalic, ale on coraz blizej byl. Dotykal mnie i macal. Chcialam krzyczec. Nie moglam. Namietny pocalunek mnie uciszyl. Zaczal mi rozpinac koszule, ktora dostalam od Seana. Wlasnie, Sean! Co on sobie pomysli? Nie zadawalam sobie tego pytania tylko zdejmowalam koszulke z rafala. Przyciskal do siebie. Zlapal mnie za tylek i podniosl. Po chwili lezelismy na lozku calujac namietnie i powoli rozbieralismy. Czulam się niesamowicie. Dwaj chlopcy w seksie tacy sami. Przyprawiaja odreszczy calujac po szyi i macajac. Nie moglismy przestac. W brzuchu mialam motylki. Calowal brzuch i się znirzal. Orgazm mialam odrazu gdy tylko ptaszek wyladowal w gniazdku. Namietny seks z rafalem byl niesamowity. Jesli chcecie dopowiedzcie sobie cos jeszcze, ja reszty nie wiem jak opisac. Bylo poprostu niesamowicie. Ja dokoncze, ze usnelismy wtuleni w siebie. Zapomnialam o tesknocie i smutku. I tyle na dziś =P


Kogo magda ma wybrac? Rafala czy Seana? Piszcie w komentarzach =)  
Dzieki za czytanie i odpowiedzi =)

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1771 słów i 11063 znaków.

9 komentarzy

 
  • Mowa

    To bardzo proste Sean, on i tylko on!!!!!!!!!!!!

    8 cze 2015

  • truemotherfucker

    Sean jej takie prezenty daje troszczy się o nią a ta go zdradza -.-

    5 sie 2013

  • sedrftyujknbf

    Moglaby dogadac się z rafalem zeby o tym zapomnieli a sean się o niczym nie dowiedzial i byliby dalej razem xd

    5 sie 2013

  • mada

    Nie pisze na komputerze. Zapomnialam przeproaic za bledy :/

    5 sie 2013

  • :F

    Nic nie mówię, ale popracuj nad orto. ''przypatkiem'' , ''przeczkola'' ? - No błagam.. Ja nie obrażam ale zwracam uwage. :G

    5 sie 2013

  • martuś

    pisz dalej
    ja bym wybrała Seana

    5 sie 2013

  • mada

    I tak bedzie musiala wybrac =D jeden i drugi jej zawraca w glowie.

    5 sie 2013

  • RG1

    Hm. Musi wybierać? Może przez jakiś czas poromansuje z obydwoma. Dalej coś sama wymyślisz. Jak ten wariant wydarzeń widzisz? :D

    5 sie 2013

  • kolorowa215

    Seana
    boskie opowiadanie ;) nie moge sie doczekać kolejnego

    5 sie 2013