Moja miłość

Czlowiek ma 17 lat, a nie znalazl jeszcze swojej milosci. nienawidze tego... ale przejdzmy do innej sprawy, chociaz bedzie podobna do tej... nazywam się Magda, jestem blondynka z niebieskimi oczyma. Moj wiek podalam wczesniej. Jesli bedziecie czytac dalej to wiedzcie jedno, jest to moja historia...
       Czesto w wakacje naprawde się nudze. Lecz te ktore opisze byly inne. Przez te wakacje moje zycie się zmienilo.
       Zaczne od tego, ze pojechalam na wakcje do mojego dziadka na dzialke. Czesto tam jezdze, lecz z przymusu. Jest tam okropnie. Jestem typowa dziewczyna z miasta wiec nie lubie chodzic po lesie, gdzie jest ta cala, , niby'' dzialka. Jesli mozna się teraz wtracic to opisze ta cala, , niby'' dzialke. Podkreslam, , niby'' poniewaz miesci się w tak jakby osrodku w ktorym miescil się plac zabaw oraz swietlica gdzie przewaznie odbywaly się dyskoteki. Dziadek wykupil poprostu domek, ktory wyglada jak z lat 40 ubieglych lat. Kuchnia mala, zeby wejsc do lazienki trzeba przejsc kolo strasznego piecyka, nie ma telewizora, komputer jest, ale zdezelowany. Styl stary i babciny. Jak tam przyjezdzam w mojej glowie sa rozne projekty odnowionego tego calego domku. Wyspac się nie mozna, tam gdzie ja bardzo czesto spie jest pewien stary wozek, ktory robi wrazenie spadajacego, a o zimnicy za szafa to nie wspomne. Nawet ganek jest straszny. Tylko prosic o litosc i pozwolenie o zmiany. Naprawde. Ale nie martwcie się to już koniec opisywania domku.  
       Moze przejde teraz do innej rzeczy. Przyjechalam z moja kuzynka Emilia. Jadac z nia czesto nie zamykala nam się buzia, a wujek z ciocia mieli dosc naszej gadaniny. Tym razem mialam dzien ponury. Wygladalam tak jakby ktos mnie przerzul i wyplul. Zalozylam suchawki i tylko suchalam muzyki, a na pytania Emilki odpowiadalam, , tak'' lub, , nie''. Wysilac się nie chcialam.
        Po dojechaniu tam cieszylam się przez chwile. Pewnie pytacie dlaczego? A dla tego, ze zobaczylam babcie z dziadkiem wygladajcy jakby zaraz mieli skakac jak male dzieci z radosci albo krzyczec. Ja tylko ciagnelam ciezka walizke i ze spuszczona glowa myslalam o ucieczce czy wymigania się od spania za szafa. Niestety oby dwie rzeczy się nie sprawdzily. Tak to bywa.  
- jak minela wam podroz? - standardowe pytanie ze strony dziadka.
- zle nie bylo... - prawie, ze burknelam pod nosem, ale prawde powiedzialam.  
        Rozpakowywanie jest dla mnie meczace, chociaz gorsze jest pakowanie, ale i tak pragnelam usiasc na ganku i odpoczac. Ruszyc tylka mi się nie chcialo. Inaczej mowiac moja kuzyneczke rozpierala energia i chciala pogadac albo powyglupiac. Czlowiek bez zycia i skakanie czy bieganie... o nie... ja się na to nie pisze.
- chodz na plac zabaw... - pociagnela mnie za reke i zaciagnela na placyk. Nie mogla gdzies gdzie nie ma tylu ludzi? Z 10 osob gralo w siatkowke, 5 w kosza, 4 się bujalo (oczywiscie na zmiane), a w piaskownicy dzieci bylo mnostwo, jak mrowek. Plac zabaw zapelniony po przegi.
- nic tu po mnie.... blagam. Moge zrobic tyl zwrot i naprzod marsz? blagam - blagajacym glosem prosilam emilke bysmy tam nie szly.
- nie ma nie. Musisz się rozbudzic. Bedziesz miala czas na leniuchowanie - po jej glosie bylo slychac oburzenie. Gdyby nie taki ponury dzien na sto procent bieglabym na hustawki.
- no wes, dziś nie mam ochoty na nic, jestem wyrzuta i wypluta.  
- nie marudz - wreszcie powiedziala cos z zartem.  
      Niestety moj humor byl humorzasty. Zostalam tak naprawde zaciagnieta na to wszystko. Na boku czekalysmy na wolne hustawki. Rozgladalam się i dreptalam, lecz nie z nerwow tylko z niecierpliwosci. Moje oczy dostrzegly na polu do koszykowki dwoch przystojnych chlopakow. Jeden z nich mial ladne, czarne, krotkie wlosy, jego ciemnawe ( jak na mulata przystalo) wysportowane cialo podkreslala bardzo seksowna czarna koszulka. Drugi chlopak rowniez brunet lecz mial lekko krecone wlosy, bluzke jednakze nie mial az tak podkreslajacej, byla bardziej jak ze starszego brata.  
        Stalysmy i czekalysmy. Co za masakra. Wynudzenie na wielka skale. Nic nie bylo wolne. Tylko stac i patrzyc, a to w jedna, a to w druga strone. Nic innego.
- moze chcecie z nami porzucac? - chlopak numer 1 jako przystojny się odezwal ze smiechem.
- to zalezy czy sa jakies zasady. - odpowiedzialam zmieniajac wyraz twarzy na bardziej usmiechniety.
- gramy w 21 na swiece. - jego glos z dala byl naprawde zabojczy, a moja mina widzaca jak celnie trafia byla coraz bardziej rozbawiona. - jesli chcecie to mozemy grac bez swiec... - podszedl do nas i wyciagnal przyjacielsko dlon nie odrywajac ze mnie wzroku. - a tak wogole mam na imie Sean. A wy?  
- jesli chcesz wiedziec to moje imie brzmi Magda, a jesli sobie za zyczysz to mozesz mi mowic Madzia. - czyzby wokol niego emanowala jakas wesola aura? Gdy podszedl poczulam się radosnie i wesolo.  
- jestem Emilka jesli chcesz wiedziec - ironia w jej glosie byla niesamowita, ale i tak nie zwrocila uwagi Seana, byl zbyt wpatrzony we mnie. Tak troche przerazajace to jest.  
- jesli bez swiec to ja się zgadzam, a ty emi? - Sean mnie rozbudzil i tak naprawde moglam robic wszystko.
- jesli to zabije nude to z wielka checia. - jak nigdy ruszyla w strone kosza. Ja tylko napawalam się zabojczymi perfumami oraz jasnobrazowymi oczyma przystojnego Seana. Nic dodac nic ujac. Koles idealny. Ciekawe jakie oczy ma ten drugi przystojniak no i oczywiscie na imie. Podeszlam rozmarzona do emilki i stanelam jak oslupiala. Mialam maly problem bo zabardzo nie mialam cela. Jak go rozwiazac by się nie osmieszyc na oczach super przystojniaka? Kurcze. Moja nadzieja ze inni tez podluja byla coraz wieksza.  
      Bylo nas siedmioro. Normalnie 7 kasnoludkow tylko ze wyrosnietych i rzucajacy do kosza. Kazdy musial wiedziec za kim jest bo tyle ludzi, a kosz jeden. Pierwsza rzucala Oliwia, pozniej Emilka, za nia Luke, potem John, jeszcze pozniej przystojny Jason, za nim ja, a na koncu Sean. Dziewczyny nie trafily wraz z najmlodszym bratem Seana jak dobrze slyszalam. John i Jason trafili. Gdy nadeszla moja kolej patrzylam na kosz i tylko się zastanawialam czy się zblaznie. Tak wiem to glupie i bez sensu. Ale już taka jestem. Na ramionach poczulam kogos silne dlonie. Moja podswadomosc mowila mi o stojacym za mna Seanie i się nie mylila. Po sekundzie się nachylil.
- jesli nie trafisz to bedziesz mogla się wyrzyc na Luku... przewaznie Oliwka urzywa go za worek treningowy. - wyszeptal mi do ucha, tak jakbysmy byli sami na tym boisku. Chwila romantyczna? Jesli tak to poprosze wiecej takich chwil. Jego dlonie powedrowaly do moich dloni. Opieralam się o niego i swoim wzrokiem probowalam znalezdz jego twarz, lecz zabardzo nie mialam jak. Ustawil mnie do rzutu i moimi bez wladnymi rekoma rzucil do kosza. Myslalam o tym by tylko się odwrocic i go przytulic mocno. Wszyscy się patrzyli na nas, a swoim wyrazem twarzy mowili, , to nie fair!!''. Hej ja tylko stalam. Jesli się nie zgadzacie to wroccie tam gdzie jest opisany ten caly rzut.  
      Jakims cudem wygralam. Oczywiscie widzialam, ze Sean czasami celowo pudlowal. Ale i tak milo mi się zrobilo. Zadko wygrywam. Nie jestem dobra w sportach. Wole zamknac się w pokoju i rysowac albo marzyc. Jestem czlowiek z ciemnego pokoju majacy tylko kartke w reku. Nawet bylo widac to po mojej minie. Byla zadowolona, ale bez entuzjazmu. Zrobilismy piekne kolo i zaczelismy rozmawiac. Sama nie wiem ile nam się to zeszlo, napewno dlugo. Wiem tylko, ze przyszedl po nas wujek. W tym momencie to ja się smialam z Seanem. Wygladalismy jak szczesliwa para znajaca się 10 lat. Tak troche krepujace jest to co zrobil wujek, czyli podszedl i glosno jakby się palilo nas zawolal.
- no coz... milo napewno bylo... - powiedzial Sean powstrzymujac smiech. Grzecznie jak na dzentelmena przystalo pocalowal moja dlon klaniajac się przy tym. Ja lekko dygnelam. Porzegnanie godne szlachty. Az smiac się chce, ale pokerowej twarzy mojego wuja nikt i nic nie przebije.  
- dozobaczenia moze jutro - rozesmiana tym wszystkim stwierdzilam i poszlam w strone pana pokerzysty ( mowilam tak zazwyczaj do wujka... innym rowniez dawal rozne przezwiska). Bylam zla na to ze nie dal jeszcze chwili. Naprawde milo się rozmawialo z przystojniakiem.
      Idac do okropnego domku myslalam tylko o jednym, o tym by spotkac się z przystojnym Seanem. Nie dawalo mi to spokoju do samego wieczoru gdy już kladlam się spac i pisalam. No ale zycie to zycie, a rozum to rozum. Nieprawdaz?
      Tak naprawde opisalam wam tylko jeden dzien, ale to nie koniec. Tych dni troche bylo. Mozna powiedziec ze dwa tygodnie spedze tutaj wiec radze uzbroic się w cierpliwosc. Nie strzelac tylko!
      No już koniec paplanin. Teraz nastepny dzien trzeba opisac. Już pisze o ranku. Byl tak naprawe taki sam jak zawsze. Wstanie, ubranie, umycie, zjedzienie sniadania. To co zawsze, ale przy sniadaniu brakowalo pana pokerzysty i pana starszego (dziadka). Odrazu powiem ze poszli na ryby. Jak zawsze. Bez porannego wedkowania chyba by nie przezyli. Wedkarze na wielka skale, ale i tak się cieszylam z tego ze se poszli. Ja jako jedyna bylam przez nich nekana strasznym wzrokiem mowiacym, , idz zrobic to i to''. Nienawidze tego.
      No dobra ranek opisany, teraz reszta. Jesli chcecie wiedziec to moja wyobraznia jest bardzo prze dziwna. Potrafie wyobrazic sobie cos co nie istnieje a widze jak prawdziwe. No ale czytajcie dalej. Popoludniu po sniadanku i odpoczynku przyszla dwujka rybakow z dwujka gosci. Oczy moje prawie wyskoczyly z orbit kiedy ujrzaly Seana. Szedl i dzwigal ciezka siadke rybacka. Kolo niego byl nawet przystojny mezczyzna. Szatyn z zielonymi oczyma, wysportowany i wygladajacy na typowego lekarza. Podsluchujac ich rozmowe uslyszalam ze pan lekarzowy ma na imie Chris. Faceci poznali nowego kolege do nudnych historyjek o wszystkim i o niczym. Nie mozna nawet tego suchac. Smieja się z niczego. Co to ma byc?
     Siedzialam na ganku i pisalam w pamietniku oraz jak kogos ciekawi to rysowalam bazgroly w nim. Zrobilam chwile przerwy i patrzylam na Seana z zdziwiona mina. A on jednakze z mina zadowolona i rozesmiana. Babcia wyszla i zaprosila gosci na kawe. Po jednej stronie usiadl Sean, a po drugiej Chris. Oczywiscie kolo mnie. A gdzie indziej?  
- co piszesz? - nachylil się Sean i probowal cos przeczytac, ale szybko zamknelam pamietnik.
- to moj pamietnik... jesli...  
- wybacz. Nie wiedzialem - nie dal mi dokonczyc. Zamknelam pamietnik na klodeczke i polozylam na stole. Bylo goraco wiec prawie się pocilam jak szczur. Bluzka czysta a pod pachami mokro. A mylam się i psiknelam dyzodorantem. Nie nawidze tego. To takie straszne. Szczerze mowiac pachy mialam zasloniete i nie mialam zamiaru ich okazywac.  
      Przez kilka minut sluchalam i tylko powstrzymywalam oczy by się nie zamknely. Ale nie... wystrzymac jest bardzo ciezko. By nie usnac poszlam do Emi. Siedziala i grala w karty z ciocia. Doloczylam się do nich. Sean kolo nas przeszedl do lazienki.  
- w co gracie? - zapytal przechodzac kolo nas wracajac.
- w makao, moze chcesz się dolaczyc? im wiecej ludzi tym lepiej - ciocia spytala. Ja patrzylam w karty i się smialam. On usiadl kolo mnie i prawie przytulajac się do mnie wzial karty.
- tylko nie zagladaj i nie oszukuj... - stwierdzilam i lekko się odsunelam.
- moj brat jest do tego zdolny, ale nie ja. Ja jestem ten grzeczny. - wygladal tak jakby zadzieral nosa. Przy nim naprawde radosna aura emanowala. czulam się tak wesolo i milo. Usmiech cisnie się do ust gdy go widze.
      Dopoki Sean nie musial isc siedzial z nami i gral. Gadalismy i zaczepialismy na wzajem siebie. Patrzac na nas mozna bylo by rzec ze jestesmy para. No ale nia nie bylismy. Bardziej kolezensko się wyglupialismy. Nic innego.  
       Tak patrzac na zegarek pan lekarzowy z przystojniakiem siedzieli u nas przez 2 godziny. Nie dluzej nie krocej. Rowne dwie godziny. Maja chlopcy o czym gadac. Ja po godzinie bym się znudzila. No ale poszli, a my się pozegnalismy jak wczesniej.  
- to co dziewczyny idziemy na kapielisko? - minelo tylko polgodziny odkad poszli, a ciocia pocierajac rekoma się spytala. To chyba jakis zart by o cos takiego się pytac. Ja to już gdy slonce wyszlo bylam przebrana w kostium. Wiec w kazdej chwili moglam pojsc.  
- mnie o to pytac to grzech... ja już gotowa bylam od wyjscia slonca wiec w kazdej chwili moglam isc - powiedzialam zbierajac szklanki ze stolu. Emilka poszla się przebrac a ja grzecznie czekalam na nich. - gotowe? - spytalam biorac recznik z suszarki stojacej na malym ogrodku.
     Wreszcie się wybralismy na kapielisko. Bylo duzo ludzi. Nawet na malym molo nie bylo miejsca, a co powiedziec o malej plazycce. Zrobilo się cieplo i już rodzice z dziecmi się rzucili na kapielisko.  
     Na cale szczescie znalezlismy jakies miejsce. Ja z emi pobieglysmy skakac, a ciocia z babcia siedzialy. Na moje piekne, zgrabne cialo patrzylo wiekszosc ludzi. Czulam się nie swojo. Ale nie zwracalam, uwagi na to. Wiem ze moja dupcia i biuscik sa atrakcyjne. No coz, tak to bywa.
- tez przyszlas poskakac? - Sean znowu wyszeptal mi do ucha. Odwrocilam sie, a on mnie zlapal bo bym omaly wlos się nie wywalila do wody. Dobrze ze tu byl. Po zlapaniu rownowagi zobaczylam ze siedzi jego rodzenstwo. Od najmlodszego do najstarszego (czyli do niego). Pomachali mi, a ja odmachalam i skierowalam oczy na Seana bez koszulki. Mozna powiedziec ze się podniecilam. Moje nogi zrobily się jak z waty. Miekkie, bez kosci.
- przyszlam bo goraco... gdy tak jest to czesto tu przebywam z innymi. - stwierdzilam i prawie ze dotknelam jego seksownych miesni brzucha.  
- jak chcesz to dotknij. Moja siostrzyczka lubi dotykac mojego brzucha wiec się nie obraze, a widze ze chcesz - powiedzial i dotknal mojej reki prowadzac ja do swoich miesni. Zaczelam przeciagac reke w gore i w dol.  
- zabojczo przystojny z zabojczym brzuchem. nieczego ci nie brakuje. - palnelam bez sensu z tego podniecenia poprostu mozg mi nie pracowal. On tylko się rozesmial i dotknal moich bioder. Po chwili podniosl mnie i poszedl ze mna do wody (zszedl z malego mola i wszedl przez plaze). Gdy stwierdzil ze jest wystarczajaco gleboko podrzucil mnie lekko i na to wyszlo ze mnie wrzucil. Jak poparzona wyplynelam na powierzchnie i zaczepilam się o Seana. Po wytarciu oczu popatrzylam i odplynelam od niego. - wiesz co? Znamy się tylko dzien a ty już mnie podnosisz, wrzucasz, podniecasz i wszystko by tylko mi zakrecic w glowie. Czemu? - z zaciekawieniem powiedzialam co mysle. On do mnie podplynal i zlapal mnie znowu za biodra i prosto w twarz mi oznajmil.
- jestes piekna, seksowna, zabawna, szalona, mila, usmiechnieta i wszystko co lubie w dziewczynach... poprostu jestem toba zauroczony i chyba zakochany od pierwszego wejrzenia... - na szczescie poplynelam na taka glebokosc ze dotykalam dna. Jego wyznanie bylo zniewalajace i pocieszajace dla mnie. Rowniez jestem nim zauroczona i zakochana od pierwszego wejrzenia. Tylko wziasc glowe do gory i go pocalowac, ale przed pocalunkiem szybko się ocknelam i pomyslalam ze, , znam go tylko taki dzien czy dwa i już mamy byc razem? Przeciez to za wczesnie''
- znam cię tylko dwa dni... - szybko wybieglam z wody. Odwrocilam się smutno i zobaczylam ze on tez zesmutnial. Moje mysli byly nie poukladane. Mowily mi ze jestem glupia i dlaczego to zrobilam. Moze prawde mowily. Glupio postapilam. No ale sami czytaliscie. Co ja mialam zrobic?
      W rozmysleniach usiadlam na reczniku. Ze zdziwieniem ciocia na mnie popatrzyla. A ja szybko polozylam się unikajac jej wzroku. Udawalam ze się opalam. Blada bylam i czekalam az wyjade z rodzicami nad morze zeby się opalic. No ale musialam cos zrobic by uniknac roznego rodzaju pytan.  
      Wiatr się wzmagal, a ludzi bylo coraz mniej. My tez się zwinelysmy. Szlysmy akurat za Seanem i jego rodzenstwem. Patrzylam na niego. Rozesmiani weszli do najwiekszego domku na tym osrodku. Zawsze mnie zastanawial jak wyglada w srodku. Byl naprawde zaskakujacy. No ale na tyle ludzi to ja się nie dziwie. Przechodzac kolo niego poczulam wzrok kogos na swoich plecach. Wiem ze to byl przystojny Sean, bo kto by inny?  
       Dochodzilysmy do domku a tu zaczelo kropic. Deszcz idealny na taki upal. Ochlonac mozna dzieki niemu. Co tu dodac? Chyba już nic ciekawego się nie zdarzylo tego dnia... do wieczora poprostu lalo i siedzialo się tylko w domku grajac lub tak jak ja zanurzajac się w marzenia czy rysowanie z pisaniem. Napewno wieczor nie byl ciekawy do opisania.
       Wiec idzmy dalej. Nastepny dzien chyba byl naj nudniejszym z tego wszystkiego. Z emilka się powyglupialysmy rano, ale to tylko rano. Popoludniu pozegnalismy się z ciocia i wujkiem, poniewaz jechali do domu. Reszte dnia spedzilismy u kolegow z sasiedztwa. Jesli tez tak macie to wiecie jak to jest. Poprostu nudno.



Jesli mozna to prosze o komentarze... wybaczcie, ze nie ma ortografi, ale pisze nie na komputerze :-)  
Wielkie dzieki za przeczytanie :-)

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2740 słów i 16830 znaków.

3 komentarze

 
  • mada

    cd będzie, ale później :D dziękuje :D  :rotfl:

    30 lip 2013

  • true

    Bardzo fajne  :D Będzie cd. ? ;p

    30 lip 2013

  • RG1

    Fajne. Ładnie piszesz.  :kiss:

    30 lip 2013