Moja miłość (dni następne cz. 4)

-
    Dni mijaly jak szalone. Nie zdarzylam się obrocic, a rodzice przyjechali. W tym momencie mialam zamiar udac się do Seana. Gdy ich zobaczylam szczeka mi opadla, a oczy zrobily się duze jak 5zl. Moje wyczucie czasu się wylaczylo. Na domiar zlego moj, , kochany'' baciszek rzucil się na mnie, a z za drzewa wyszedl Sean. Dobrze, ze moj brat jest maly. Chcialam go udusic jak zawsze. Przywitalam się nieszczero z rodzicami i na piecie odwrocilam się do misia. Ten się zasmial, pocalowal mnie i wskazal na mojego brata.
- brat? - rozesmiany się spytal. Pokiwalam glowa z westchnieciem. Rodzice siedzieli na ganku i od czasu do czasu się odwracali. Tata z dziadkiem staneli i z ganku na nas się patrzyli. A dlaczego? Bo oczywiscie jak jakis chlopak jest kolo mnie to tatus się denerwuje, jak nie inaczej. Po chwili mialam dosc ich wzroku.  
- hej, a moze się przejdziemy? - zaproponowalam, obrzucajac rodzinke zlowrogim wzrokiem.  
- pamietaj, ze zaraz jedziemy! - tata krzyknal informacyjnie. Poszlismy pod domek Seana. Dziwne, ze się pakowali. Chociaz sama już nie wiem ile oni tu mieli siedziec. Przystojniak pracowal swoimi miesniami i pakowal jakies ciezkie pudla do samochodu. Ja siedzialam w bagazniku patrzac na niego z zachwytem i podnieceniem. Rozmawialismy jak zawsze. Gdy skonczyl pakowac wysiadlam, a ten zamknal bagaznik. Gdy zanosil cos do domu, ku moim oczom ukazal się Tomek, moj byly chlopak. Serce zaczelo mi walic jak szalone, a on podszedl do mnie z szyderskim usmiechem.
- no prosze prosze. Kogo ja tu widze. - klepnol mnie w tylek, myslalam, ze zaraz go walne, ale niezebralam się na odwage. Przyciagnal do siebie i chcial pocalowac, ale ja probowalam się wyrwac z jego uscisku.
- zostaw mnie zboczencu! - wyrwalam sie, ale zezloszczony znowu zlapal mnie i probowal macac, ale się nie dalam mocno zlapal mnie za bluzke, a ja z calych sil brnelam do przodu. Wrecz ze zloscia nadepnelam mu na stope. Nie puscil bluzki powodujac, ze się rozdarla. Upadlam, a ten się do mnie zblizyl zamachujac sie.
- zboczencu?! - Sean wyszedl z domu i szybko podbiegl do mnie z calej sily uderzajac Tomka. Zaczeli się bic. Krew się polala. Chris podbiegl i rozdzielil facetow. - No prosze prosze masz obroncow! Jeszcze się spotkamy! - powiedzial idac wycierajac krew z ust. Chris popatrzyl na Seana, a ten wyrywal posiniaczona twarz. Ja nadal siedzialam skulona na trawie. Lzy same cisnely się do oczu. No coz poradze. Siedzialam w samym staniku, a rozdarta bluzke trzymalam w reku. Sama nie wiem co myslec. A wy? Czlowiek grzecznie stoi, a ten się do przystawia i probuje pobic. Co za debil! Przyznacie mi racje?  
- nic ci się nie stalo? - opiekunczo spytal Sean klekajac i zakrywajac swoja koszula. Taaaak =) zdjal koszule spycjalnie dla mnie. Czy on nie jest wspanialy? Chyba kazda dziewczyna takiego faceta pragnie. Roztrzesiona wstalam z jego pomoca. Przytulilam się mocno i po chwili popatrzylam na twarz. Nadal nic nie mowilam, tylko wytarlam mu krew z twarzy. Wzial moja reke z lekkim bolem.
- mi nic nie jest... raczej to ja powinnam się ciebie spytac... - moj glos byl cichy i chrypkowaty. Popatrzyl mi prosto w oczy i moja reke ktora nadal trzymal poprowadzil do swojego policzka. Poszlam z nim do domku. Nadal nie moglam się pozbierac po tym incydencie. Chris opatrzyl Seana jak prawdziwy lekarz.
- kto to wogole byl? - spytal opiekunczo i nie nachalnie. Wiedzialam bardzo dobrze, ze spyta, ale zabardzo nie chcialam o tym rozmawiac.
- moj byly. - przed tymi slowami wzielam gleboki wdech i się odwrocilam. Lzy znowu polecialy.
- byly? No to ciekawego mialas chlopaka. - powiedzial zdziwiony jason.
- taaaa... zerwalam z nim bo chodzilo mu tyl o seks, a do tego mnie zdradzal i bylismy ze soba chyba z tydzien... od tamtej pory go unikam i się go boje - powiedzialam troche rozbawiona ze lzami w oczach. Sean podszedl do mnie i mocno przytulil. Zlapal pozniej znowu za biodro majac moja jedna noge miedzy swoimi, a ja bylam oparta, o grzecznie stojacy stol w kacie.
- ale teraz cię nie skrzywdzi. Bo jestes ze mna... - poprawil mi grzywke. Popatrzyl na mnie i zrobil mine jakby cos sobie przypomnial. Z za szafki gdzie stal telewizor wyciagnal ladnie zapakowane pudlo. Wygladalo prawie tak jak pudla od ciuchow, tylko byl bardziej plastrzy.- otworz go w samochodzie. Aaa i jeszcze jedno mamy apartament nad morzem wiec moze chcielibyscie tam pojechac? - oczy moje jak drewniane piec zloty. Czy wy to czytaliscie? Ma ville w miami i los angeles, a teraz mi mowi, ze ma apartament nad polskim morzem? Skandal. Do drzwi ktos zapukal. Ja z Seanem nie zmienilismy pozycji i się smialismy z jasonem. Chlopcy swoim nastawiniem i smiechem poprawili humor. Chris poszedl otworzyc. Za drzwiami byl dziadek, moj tata i moja mamusia. Wesola w zlym kontekscie rodzinka przybyla. Spojrzalam duzymy oczami na koszule i rozdarta bluzke w reku. Sean zrobil to samo i mnie zakryl by rodzice nie widzieli tego, ale bylo ciezko. Dal znak jasonowi by poszedl szybko po jakas bluzke. On pobiegl i wrocil z bluzka swojej siostry. Szybko podal, a ja ja zalozylam. Podarta wlozylam w spodnie Seana. Zrobil chinskie oczy z lekkim usmieszkiem. Ja tylko lekko usmiechnelam kaciki ust, bo nie bylam zadowolona z przyjscia rodzinki.
- hej... co tam? - niewinnie z smutkiem w glosie i jak gdy by nic powiedzialam w strone rodzicow.
- aaa wlasnie mam do panstwa pytanie... - sean chcial najwyrazniej czegos uniknac, a moje oczy chyba lubia robic się duze. Bo caly czas tylko piec zloty i piec zloty widza... oj te oczy. No ale wes tu nie rob duzych oczu. - mamy apartament nad morzem i pytanie jest takie czy panstwo by chcieli tam pojechac? - odkleil się i podszedl do moich rodzicow przy okazji się witajac.
- jest to bardzo ciekawa propozycja, ale cię nie znamy. - powagi w glosie taty nke moze zapraknac. Przeciez musi mojemu chlopakowi zrobic przesluchanie.
- a przepraszam gdzie moje maniery. - zasmial się jason tak by nikt nie slyszal. - nazywam sie... - nie dalam dokonczyc.
- Sean chyba przesadzasz. - podeszlam do niego i zlapalam go za ramiona patrzac w strone rodzinki. Moja mina nadal smetna i humorzasta.
- nie przesadzam, przeciez się nie przedstawilem twoim rodzicom. - popatrzyl na mnie rozesmiany.  
- a skad się znacie? - tata powaznie się spytal. Jego twarz jak zawsze straszna i humorzasta.
- oj tato... sean to moj chlopak. - ostatnie zdanie powiedzialam szybko i się schowalam za misiem czekajac na reakcje.
- chlopak? A kiedy się poznaliscie? - tatus nie moze sobie darowac pytan. Oczywiscie grzecznie odpowiadalismy, ale po jakims czasie mialam dosc. Chyba sami wiecie jakie to ponirzajace kiedy rodzic wypytuje twojego chlopaka o naprawde dziwne rzeczy? Wytrzymac się nie da. Niech się zlituje... oj no wes... mama nic nie mowila, ale wiedzialam, ze tez nie moze już wytrzymac. Taka okazja ma się zmarnowac?  
- tato przestan... to krepujace, a do tego cala rodzinka podsluchuje. - slowo rodzinka podkreslilam mowiac glosniej.
- no dobrze... - trzy kropki, bo dalej zaczelo się pytanie o ten apartament. Zanudzila bym was. No, ale przyznam, ze rodzice się zgodzili pojechac do tego apartamentu. Nie spodziewalam sie. Oczywiscie nikt bie stal tylko siedzial w salonie. Tata jak zawsze musial wypic nastepna kawe. Pije chyba je z piec albo i wiecej razy dziennie. Ja biedna w domu jestem jego kelnerka od kawy. Oszalec mozna. Madziu zrob mi kawe... madziu zrobisz mi kawe? Cureczko bedziesz tak mila i zrobisz tatusiowi kawe? Co ja sluzaca? Niech się ogarnie z ta kawa. Ile mozna jej pic?  
    No, ale wrocmi do uzgadniania. Gdy bylo wszystko jasne, a ja siedzialam na kolanach misia przytulajac sie, pan lekarzowy z szuflady pod telewozorem wyciagnal jakies klucze. Bylo ich duzo. Jeden z nich podal tacie. Na plastikowym czyms pisalo, , apartament w stegnie, ul. Jakas tam m.49". Wszystko oprocz ulicy i miasta bylo napisane skrotami. Nie moglam się doczekac. Chris podal klucze Seanowi. Ten z nich rowniez wyciagnal jakis kluczyk i mi dal.
- to do mojego apartamentu. - przepraszam, ale co? Jestem rozpieszczana przez bogatego chlopaka. Ja przeciez nic mu nie dalam, ani nic. A ten daje mi prezenty, klucze od swojego apartamentu, wspaniala randke i wogole. Ale wiem, ze mnie kocha. Jest mily, czuly, uroczy, wspanialy i nie dal by nikomu mnie skrzywdzic. Cos wspanialego. - a dodajac, lepiej miejscowki na wylegiwanie się w cieple dni szukac troche dalej od centrum. Sa bardzo duze tloki... - ciagnal dalej i tlumaczyl jak mamy isc. Tata przytaknal.
    Moje zycie się zmienilo na lepsze. Rodzice o dziwo się już nie kloca, mlody mowi ze mnie kocha, mam wspanialego chlopaka i jestem przez niego rozpieszczana, a dziadek ma coraz milszy wyraz twarzy. Niczego już mi nie brakuje. Niczego. Jestem szczesliwa jak nigdy wczesniej.
    Niestety musielismy już jechac. Rodzice chcieli jeszcze posiedziec na plazy. Jak zawsze. W samochodzie jak to ja mialam zalozone sluchawki i patrzylam w okno. Mi do podrozy nie jest duzo potrzebne. Wystarczy tylko okno i telefon. Reszta jest zbedna. W polowie drogi przypomnialam sobie o prezencie. Z bagaznika go wyciagnelam i polozylam na kolanach. Sama bylam ciekawa co to jest. Znowu jakies ciuchy? Nie zbyt ciezkie. Moze jakas ksiazka? Nie zbyt duze. A moze... moze... nie wiem. Ale otworzylam, a moje oczy ujrzaly pokrowiec na laptopa. Znowu jakas kartka byla., , nie przyjmuje zwrotu. Jest na twoja wylacznosc i nie dawaj nikomu. Jest robiony na zamowienie. Kocham cię calym sercem. Sean.''. Jeden z kacikow ust się poniosl. Nic dodac nic ujac. Dostalam jasnozielonego laptopa z pieknym kobiecym wzorkiem. Az się plakac chce. Tata się odwrocil, a ja szybko zamknelam wieko pudelka. Zrobilam niewinna mine i polozylam z tylu siebie. Wygodnie się usadowilam i patrzylam przez okno rozmyslajac co bede robic. Chyba nikt z was nie wie. A szkoda. Chcialabym wyprzedzic czas i zobaczyc co się stanie. A wy?
   Dojechalismy, a ja się przebudzilam z malej drzemki. Samochod czesto mnie usypia, ale i tak kocham podroze. Kocham te piekne widoki oraz wygode z samej jazdy. W nowym samochodzie mam duzo miejsca na swoje nogi i rozwalenie sie. Tylko przeszkadza moj brat by się wygodnie polozyc. Ale i tak jest dobrze. No dobra nie bede was zanudzac moimi przemysleniami. Przeciez sa wiadome.  
    Rozbudzona wysiadlam z samochodu. Stalam i patrzylam na duzy apartamentowiec. Niezbyt wysoki, niezbyt niski. Piekny i mniej wiecej nowoczesnu. Duze wspaniale okna z obramowka ciemna. Balkony z barierka szklana, a na dworze duzy basen i plac zabaw. Raj na ziemi. Gdy spojrzalam na sama gore tego budynku ujrzalam piekny duzy taras z widokiem na morze i miasto. W polowie szklany dach. A gdy się przypatrzylam ujrzalam biale firanki zaslaniajace srodek. Mialam tylko nadzieje, ze to ich apartament.  
    Moje nogi chcialy pojsc w tamta strone, ale zatrzymal mnie tata. Dal mi moja torbe. Tylko tyle mialam ze soba, po co mi wiecej jak już nie jestem mala dziewczynka bawiaca się lalkami i innymi zabawkami. W bagazniku moj bagaz nie zabieral duzo miejsca. Powiedzcie tez tak macie? Jak czytacie to ja tak mam.
    Dodatkowym kluczem otworzylam drzwi od klatki. Rodzice na glos czytali numery mieszkan. Ja tylko szlam za nimi i się rozgladalam. Klatka robila wrazenie. Duza i kolorowa. Teraz sa coraz czesciej, ale dla mnie to nowosc. Mieszkam w starym bloku, gdzid klatki sa male i ponure. Tylko w lato chce się na nie przebrowadzic, bo zimno.
    Rodzice czytali, patrzyli i wogole. Weszlismy na sama gore, a tam byly tylko dwa mieszkania. Moj i rodzicow. Oni jak zawsze z wielkim podnieceniem i radoscia poszli w strone swoich drzwi. Ja za to stanelam i patrzylam a to na nich, a to na drzwi gdzie mialam się kierowac. Wreszcie się ruszylam. Poszlam z sercem walacym jak oszalale, a moja mona byla taka jak zawszw. Bez entuzjazmu. Z kieszeni wyciagnelam klucz i przez chwile na niego patrzylam. Sama nie wiedzialam co zrobic. Ale wreszcie otworzylam, a moje serce prawie stanelo. To byl ten apartament o ktorym mowilam. Niepewnie weszlam i napawalam się pieknym widokiem z okna, jak i tarasu. Bylo wspaniale. Plazma, duza kanapa z fotelami, kuchnia nowoczesna, mala jadalnia, a co bylo najwspaniaosze, sypialnia. Loze jak z bajki, ciemno-drewniane z posciela biala, a o wielkosci to lepiej nie wspomne, poprostu ogromneee! Cieple kolory scian dodawaly romantycznego nastroju oraz uspokajaly. Apartament przepiekny, na moja wylacznosc. Oooo... zapomnialam dodac, komoda byla prawie taka sama jak w pokoju z osrodka. Tylko tu zamieszkac i bedziesz w raju. Co wy na to? Zamieszkac czy wyjechac? Niestety wyjechac. A szkoda. Zbyt tu fajnie.  
    Polozylam torbe na lozku i wyszlam na taras. Ogladal piekne widoki. Cos niesamowitego. Jednym uchem uslyszalam jak ktos wchodzi. Nie odwrocilam sie, ale wiedzialam, ze to rodzice. Slyszalam jak się zachwycaja. Trudno nie powiedziec wow gdy oczy cos takiego widza. Tylko glupi powie, ze to brzydkie.  
- idziesz z nami na plaze? - standardowe pytanie u mamy. Niestety nie mialam wyboru.
- idzie i nie ma wyjscia. - tata jak zawsze musi się wtracic. Gdybym miala wybierac kogo wole to na sto procent byla by to mama.
    No juz... basta... trzeba się ogarnac i isc, a roztac się z tym wnetrzem, to takie ciezkie. Nawet na chwile. Tylko tatus taki mily mnie wyciagnal, jak zawsze na plaze. Pierwszy dzien nad morzem, a my już na plazy się wylegujemy. 5 dni czlowieku bedziemy miec. Teraz zaluje, ze nie dluzej. Na kocu siedzialam smutna i zla.  
- rozchmurz sie... jestesmy przeciez na wczasach. - mama czesto siedziala kolo mnie, a tata chodzil moczac sobie nogi.
- jestesmy, ale tylko na 5 dni. - kopalam dolek ze zloscia.
- ale wazne, ze wyjechalismy. - to tez prawda. Na jedno i to samo wychodzie. Chyba? Bo już nie wiem. Ktos mi pomoze? Prosze.
    Frazy i nie frazy to jak chcecie to pozmieniajcie. Ja sama już nie wiem. Tylko czy mnie rozumiecie?
    Raz, dwa, trzy... raz, dwa, trzy... mialam chec na wyglupy i tylko pospieszalam Sebastiana. Jak zawsze jeczal. A jak on mi dokucza to jest wszystko dobrze, tak? Skandal. Ze smiechem na twarzy weszlam, usiadlam, wlaczylam tv. Caly czas patrzylam na zegarek. Nie chcialo mi się czekac i poszlam się umyc. Mialam jeden maly peoblem. Szczoteczka, pasta, szampony i nie szampony byly u rodzicow. Szybko zalozylam pizame i poszlam. Wzielam co bylo trzeba, oddajac im pozniej paste.  
    Do lozka polozylam się pozno. Ogladalam film na plazmie. No coz się dziwiec. Wreszcie mam telewizor dla siebie. Gdy się polozylam nie moglam uwierzyc z nia tej wygody. Szybko udalo mi się zasnac. Sny byly tylko o tym miejscu i jak zawsze chlopaku. Sama się dziwie, ze ten dzien mi tyle zajal.  


Wybaczcie za wszystko i prosze o komentarze jak zawsze =D
Dziekuje i pozdrawiam czytajacych =D

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2430 słów i 14743 znaków.

5 komentarzy

 
  • martuś

    całkiem nieźle

    4 sie 2013

  • ^^

    Suuper *.* Jeszcze, jeszcze!  :jupi:

    4 sie 2013

  • kolorowa215

    rewelacja zresztą jak każda część;) pisz dalej

    4 sie 2013

  • mada

    Stu procentowo bedzie :*

    4 sie 2013

  • sweetkicia

    Proszę o kolejną część :D

    4 sie 2013