Testament 3

Postanowiła dłużej nie zawracać sobie głowy Tamarą. W drodze powrotnej wstąpiła do sklepu, z którego wyszła obładowana kilkoma siatkami. Jeśli ma porozmawiać z mężem, to musi się do tego przygotować. Dobra kolacja to niezły grunt. Z jednej strony żałowała, że Marcin wraca dopiero jutro, z drugiej- chciałaby nigdy nie być w takiej sytuacji. Dlaczego nie może być jak dawniej? Tak bardzo pragnęła, aby wczoraj nigdy się nie zdarzyło. Wiedziała, że takie myślenie nic nie da. Co się stało, to się nie odstanie. Teraz trzeba działać.

    Pani Paula była kobietą drobnej budowy. Teraz także, zza krzewu forsycji, które starannie przycinała, widać było tylko czubek kaptura. Kiedy rozdzwonił się telefon w jej żółciutkim płaszczu, właśnie mocowała się z wyjątkowo oporną gałęzią. Wokół niej plątał się gruby, pomarańczowy pekińczyk, który bardzo chciał zwrócić uwagę swej pani i w tym celu szarpał nogawkę jej spodni. Kilkakrotnie przysuwała i oddalała ekran usiłując, z wdziękiem osoby będącej po niewłaściwej stronie pięćdziesiątki, dostrzec kto też przerywa jej pracę.
- Halo słucham?
- Cześć mamo. Nie przeszkadzam?
- Nigdy nie przeszkadzasz. W przeciwieństwie do Moliera, którego- tutaj skierowała się do psa- uśpię jeśli natychmiast nie przestanie. Właśnie przycinamy forsycje, bo już przekwitły.
- Kochasz tego psa bardziej niż nas- zażartowała Anna.- W każdym razie, potrzebuję jakiś dobry przepis. Może na kaczuchę z jabłkami i kaszą? Wiesz którą?
- Z podrobami?
- Tak, tak. Zapomniałam jak to się nazywa. Chyba mam wszystkie składniki, przypomnij tylko co i jak.
- Szykujesz jakieś przyjęcie?- w głosie Pauli zabrzmiała ciekawość.  
- Nie, Marcin wraca jutro z wyjazdu i chciałam upichcić coś ekstra. A twoja kaczka wymiata.
Anna nalała sobie kieliszek wina i z telefonem przy uchu kręciła się po kuchni. Stół wyglądał niczym stoisko na bazarze. Była pewna, że kupiła wszystkie składniki, gdy tylko mama skończyła ją instruować. Szczebiotliwy głos starszej pani przeplatał się z ujadaniem Moliera i sprawił, że Anna zamyśliła się. Wyobraziła sobie mamę w swoim nieśmiertelnym żółtym płaszczu do prac w ogrodzie, ukochany dom, w którym spędziła najwspanialsze lata, tatę... Przez chwilę zapragnęła rzucić wszystko i schronić się w bezpiecznych, ciepłych ramionach. Niczym mała, skrzywdzona dziewczynka, którą teraz się czuła. Piasek pod oczami i nieprzyjemny ucisk w gardle wystarczyły. Mama nie zasługuje na to, żeby beczała do słuchawki.  
- Kochanie jesteś tam?
Odezwała się ostrzej niż zamierzała.
- Jestem jestem, dzięki za ten przepis. Na razie.
- Aniu!  
- Tak?
Starsza pani wydawała się czytać w jej myślach.
- Kochamy cię. Ja i tata. Przyjedź do nas. Może w niedzielę? Upiekę ciasto, posiedzimy.
- Nie wiem mamo, odezwę się. Ja was też kocham.
Skuliła się na krześle przy oknie i oparła głowę o lodówkę, aby chociaż trochę uspokoić rozbiegane myśli. No i się nie poryczeć.


   Charakterystyczne łomotanie do drzwi, przyprawiło ją o szybsze bicie serca. Wszedł niosąc za sobą zapach wiosny i deszczu. Niestety później poczuła również mniej przyjemne aromaty, które przybyły wraz z nim.  
- Kocie, takie pytanie... spaliście w chlewikach? Zdejmuj te ciuchy i wrzuć do wanny. Jak wytrzymaliście w samochodzie?
- Takie imprezy rządzą się swoimi prawami. Poza tym ja to nic. Powinnaś zobaczyć Kondzia. On sam się zdziwi jak się zobaczy. - dodał zmierzając w stronę łazienki. Teraz słyszała go już mniej wyraźnie. Szum, wartko płynącej, wody uniemożliwił rozmowę. Skorzystała z okazji i zaparzyła herbatę.  
- Właściwie chłopak ma szczęście, że dalej mieszka z rodzicami. Przyda mu się dzisiaj ich bezwarunkowa miłość.- Marcin stał w samych bokserkach i wycierał twarz ręcznikiem.
Zalała ją fala czułości. Objęła męża w pasie i pocałowała.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam.
- Ja za tobą też. Nie lubię wyjeżdżać bez ciebie. To był ostatni raz.
- Nie obiecuj, bo uwierzę. W każdym razie, następnym razem jadę z tobą.
Złączyli się w czułym pocałunku. Nie było w tym żadnej pasji ani namiętności. Nie pożerali się nawzajem. Gładził palcami najpierw policzki, zatoczył na nich kciukami delikatne kółeczka, zsunął dłoni na kark muskając przy tym płatki uszu. Jednocześnie nie przerywali nieśmiałego tańca warg. W końcu Marcin lekko odsunął żonę.
- Reszta może później. Potrzebuję porządnej kąpieli. Poza tym coś zajebiście pachnie.- Uchylił piekarnik i aż zagwizdał.
- Kaczka według przepisu mamy.- wyjaśniła.- Siadaj, nakryłam w salonie. Robię też herbatę jeśli masz ochotę, albo ewentualnie otwórz sobie wino. Stoi na balkonie, bo w lodówce nie mamy już miejsca.
- Może być na razie herbata. Pomóc ci w czymś?
- Nie, idź do salonu, zaraz podaję.
Gdy została sama zacisnęła palce na ścierce tak mocno, że zbielały jej kostki, a paznokcie wbiły się w skórę. Musiała z nim zaraz porozmawiać. Bolesna świadomość nieuniknionego, przyprawiała ją o kołatanie serca. Wilgoć na dłoniach uzmysłowiła, że naprawdę jest bliska paniki. Chciałaby uciec. Tak, uciec i schować głowę w piasek jak czasem miała w zwyczaju. Wiedziała, że dzisiejszy wieczór staje się punktem zwrotnym i po przekroczeniu tej linii właściwie nie będzie odwrotu.
Jeszcze przez kilkadziesiąt sekund zbierała się w sobie. Jeszcze raz powtarzała w myślach to, co musi powiedzieć Marcinowi.  
W końcu, z nieznaną sobie dotąd determinacją, otworzyła piekarnik, postawiła kaczkę na tacy i wyszła na spotkanie mężowi.

Popek

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1045 słów i 5761 znaków.

5 komentarzy

 
  • SłOdKoGoRzKaZoŁzA

    Mam nadzieję, że wyzna mu prawdę xd

    8 sty 2016

  • Ramol

    Wiem, że nie każdy lubi przekraczać normy ilościowe jak robotnicy w PRL-u w pierwszych latach po wojnie. Wiem też, że przerwanie opowiadania w odpowiednim (dla czytelnika czytaj: "w nieodpowiednim";) momencie jest sztuką i wyznacza poczytność powiastki... Miejmy jednak nieco z Pstrowskiego i załóżmy sobie, że najkrótszy godny nas odcinek cyklu to na przykład półtorej strony maszynopisu... Ten rozdział ma wszelkie zalety poza swą długością...

    8 sty 2016

  • literówek

    Fajna pisanka.. Twoja mama jest piękna.Wracam do domu i widzę to preludium, no i...? :hi:

    8 sty 2016

  • Pina

    Bardzo ciekawe opowiadanie. Już nie mogę się doczekać kolejnych części  :redface:

    8 sty 2016

  • Popek

    Kochani, zapraszam do przeczytania części trzeciej.

    8 sty 2016