Testament 2

Podmuchy wiatru chłodziły rozpaloną twarz. W skroniach pulsowało. Miała wrażenie, że krew za chwile rozerwie żyły. Udało jej się doprowadzić do względnego ładu włosy i makijaż. Może i było z nią źle, ale nie chciała pokazywać tego całemu miastu. Nawet nie była pewna jak udało jej się opuścić Firmę. Starała się blokować wspomnienia, nie mogła rozkleić się na środku ulicy.  
Jakaś studentka próbowała wcisnąć jej kupony na happy hours w pobliskim barze, jednak Anna minęła ją bez słowa. Odnalazła wolną taksówkę i podała adres. Na szczęście kierowca okazał się mrukiem i przynajmniej nie musiała silić się na uprzejmości.
     Dopiero gdy zamknęła za sobą drzwi mieszkania, tłumione uczucia doszły do głosu. Zerwała z siebie płaszcz i sukienkę, zrzuciła buty tak, że jeden z nich przeleciał przez cały pokój. Rozpłakała się niemal histerycznie. Jeszcze nigdy nikt jej tak nie upokorzył. Weszła pod prysznic i szorowała całe ciało, aż skóra zaczęła piec, a na udach pojawiły się czerwone pręgi.  
Teraz najważniejsze, to zastanowić się co dalej. Nie odpuści Krystianowi, drań zasłużył na karę. Pozbierała zniszczone ubrania i wrzuciła do worka na śmieci. Nie chciała ich wyrzucać, jakby nie było stanowiły ważny dowód. Gdyby dobrowolnie puściła się z facetem, to sukienka powinna być w całości. Z drugiej strony Marcin wiedział, że czasami lubiła zaszaleć, co kilka razy skończyło się szwami na piżamie. Nagle krew odpłynęła jej z twarzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że zostawiła w biurze majtki. Głośno zaklęła.  Domowe, a raczej firmowe porno Krystiana plus namacalny dowód nie wróżyły nic dobrego. Była na siebie zła, z drugiej jednak strony nie dziwiła się, że o nich zapomniała.  Nic już nie poradzi.  
Wygrzebała z domowej apteczki aspirynę i połknęła dwie tabletki. Wiedziała, że jutro przywita ją potężny ból głowy. W sypialni otworzyła okno i postawiła butelkę wody przy łóżku. Dochodziła dwudziesta druga. Przez chwilę obserwowała sunących po chodniku ludzi. Niektórzy zatopieni w myślach, inni wyraźnie ożywieni jak to bywa w piątkowy wieczór. Jakaś para całowała się na przystanku. Anna niemal boleśnie zatęskniła za Marcinem. Nie mogła jednak się z nim kontaktować. Przynajmniej dopóki nie podejmie jakichś decyzji. Inaczej po prostu wszystko mu wygada, a nie wiedziała, czy jest to najlepsze rozwiązanie. Bała się. Zdała sobie sprawę, że chociaż nigdy nie zdradziła męża, to nieraz narażała się na trudne sytuacje. Imprezy w męskim towarzystwie, bary, galerie. Tak naprawdę miała znacznie więcej kolegów niż koleżanek. Czy wszyscy chcieli tego co ten zboczeniec Krystian? Zamknęła okno i wślizgnęła się pod zimną kołdrę. W końcu zasnęła.

Sztorm szalał. Brudna, spieniona woda zalewała pokład statku. Kilka razy była pewna, że to koniec, że fale zmiotą ją i uniosą na otwarte morze. Z całych sił ściskała linę, lecz ta powoli wyślizgiwała się z rąk. Błyskawica rozdarła niebo.  
Anna spocona podniosła się gwałtownie z łóżka. To tylko sen, spotęgowany przez prawdziwą burzę, która właśnie przechodziła nad miastem. Pierwszą wiosenną burzę. Deszcz bębnił o szyby i parapet. Tak jak przewidziała, głowa bolała, jednak aspiryna zapobiegła najgorszemu. Przez chwilę wpatrywała się w okno starając się skupić na czymś uwagę, aby nie zwymiotować. W końcu poddała się i pobiegła do łazienki. Spuściła wodę i przemyła twarz zimną wodą. Wyglądała źle i tak też się czuła. Wiedziała, że nie da rady nic przełknąć na śniadanie,sok prosto z kartonu musiał wystarczyć. Pół godziny później opuściła mieszkanie.


     Piersi Tamary falowały tuż przy twarzy B. Ujeżdżała go jak dzika i musiał solidnie się wysilić aby nie skończyć zbyt wcześnie. Nie lubiła tego. Nazywała go później słabeuszem i impotentem. Czasami miał ochotę złapać ją za gardło i porządnie wstrząsnąć. Nie, jeśli natychmiast nie zmieni pozycji, będzie źle. Jednym ruchem znalazł się na niej i mógł trochę przedłużyć grę. Tamara przypominała teraz rybę wyrzuconą z wody. Wiła się pod nim i jęczała. Balansowali na krawędzi orgazmu. Ich gość nie mógł wybrać gorszego momentu. Anna wparowała do pokoju na sam koniec akcji, której finału nie mogli już powstrzymać. Pierwszy oprzytomniał B.
- Czy ty całkiem oszalałaś?! Zerwał się na równe nogi. Niczym nurek dopadł do podkoszulka i owinął nim biodra. Tamara dochodziła do siebie nie będąc do końca świadomą co się właściwie stało. Oprzytomniała dopiero gdy zobaczyła wściekłą twarz koleżanki.
- Nie możesz tak po prostu wpadać do czyjegoś pokoju bez uprzedzenia, nie nauczyli cie takich podstaw? No chyba, że chciałaś się przyłączyć, to przepraszam. Kontynuował nadal lekko oszołomiony mężczyzna.
Widziała, że mimo wszystko nie jest mu do śmiechu.
- Przepraszam Bruno. Czy możesz zostawić nas same?
Popatrzył na przestraszoną minę swojej dziewczyny i uznał, że lepiej się wycofać.
- Skoczę po piwo do marketu, wystarczy tyle czasu?
Skinęły głową. Anna poczekała, aż mężczyzna zamknie za sobą drzwi.
Tamara w tym czasie okryła swą nagość szlafrokiem i przygotowywała się na to, co nieuniknione. Wyprostowana uniosła głowę w oczekiwaniu na atak. Miała duże piersi, które lubiła pokazywać. Teraz również pozostawiła im dużo swobody i widok ten krępował Ankę.  
- Kwestię wchodzenia bez pytania załatwił, jak sądzę, mój chłopak. Pytanie co tutaj robisz?
- Widzę, że wróciliście do siebie?
- Zgadza się. Sądziłam, że się domyślisz, że to dlatego nie przyszłam. Chyba nie robisz takiego dymu z powodu jakiejś popijawy w barze.
Anka z trudem stłumiła gniew. No nic, wiedziała, że nie będzie łatwo. W końcu znały się nie od wczoraj i taka gadka była absolutnie w stylu Tamary.
- Wyobraź sobie, że nie. Chociaż telefon z uprzedzeniem jest mile widziany.
- W takim razie czego chcesz?  
- Chcę wiedzieć dlaczego wystawiłaś mnie wczoraj mojemu szwagrowi?
Tami zatrzepotała rzęsami.
- Krystianowi? A niby co ja mam z nim wspólnego? Nie widziałam go wieków.
- Przestań kłamać. Wiedział o naszym spotkaniu. Mógł się tego dowiedzieć tylko od ciebie.
- Zwariowałaś. Na serio zwariowałaś. Dziewczyno, może lepiej poszukaj sobie jakiegoś zajęcia, wyjdź z domu, bo jest z tobą źle. Skrzyżowała ręce i wydęła pogardliwie usta.- Wyobraź sobie też, że świat nie kręci się tylko wokół ciebie.
Tego było już za wiele. Anna z całej siły spoliczkowała byłą koleżankę. Tamara zamrugała powiekami i przyłożyła dłoń do rozpalonego policzka. Teraz również w nią zaczęła wstępować furia. Nie panowała nad tym co mówi.
- Co? Prawda w oczy kole? Zawsze myślałaś, że jesteś taka ważna, taka mądra, że możesz mieć każdego faceta. Myślałaś, że nie widziałam jak kręciłaś dupą przed nimi na uczelni? Przed profesorami? -Podeszła niebezpiecznie blisko. Jej czerwona od ciosu i emocji twarz znajdowała się teraz zaledwie kilka centymetrów od twarzy Anny.
- Myślisz, że czemu oddaliłyśmy się od siebie? Bo coś ze mną jest nie tak? Nie, to ty masz duży problem. Potrzebujesz atencji. Pamiętasz czwarty rok? Zamiast szaleć ze mną na Ibizie wolałaś jakieś durne kajaki. I to z kim? No pytam się? Pamiętasz? Czy schlałaś się tak, że nie wiesz kto cię tam zerżnął?  
Anka nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Czy naprawdę mogła tak skrzywdzić Tamarę? Owszem pamiętała tamten obóz, ale... Nagle sprawy zaczęły jej się nieco rozjaśniać.  
- Nie spałam z twoim facetem. Jeśli on tak twierdzi, to kłamie.
- Oboje kłamiecie.- Płakała. Ta pewna siebie kobieta zaczęła szlochać. Właściwie nigdy jej jeszcze takiej nie widziała i starała się przerwać tą wątłą nić współczucia jaka się między nimi  nawiązała. Może kiedyś wybaczy Tamarze, najwyraźniej ma jakieś problemy z głową, ale nie teraz. Nie po tym, co wczoraj przeszła, a o czym ex przyjaciółka musiała wiedzieć.
- On mi wyznał- teraz szloch przeszedł w zawodzenie- Że się w tobie z a  k o c h a ł! Rozumiesz?! Wiesz jak to jest, kiedy twój ukochany w chwili szczerości wyznaje ci takie coś? Masz pojęcie? Widziałam, że chodzi zamyślony, że mnie unika, ale myślałam, że szuka sposobu, żeby się oświadczyć. Rozumiesz kurwa?!
- Tamaro, posłuchaj. Nie wiem jakie filmy wkręcacie sobie z Brunem i mówiąc szczerze nie obchodzi mnie to. A teraz pozbieraj się do kupy, bo wyglądasz żałośnie.  
- Sama jesteś żałosna. Wynoś się. Wynoś, nie chce cie więcej oglądać. Nie wiem co stało się w Firmie, ale wiem, że na to zasłużyłaś.  
Dalsza rozmowa nie miała żadnego sensu. Ana bez słowa opuściła mieszkanie. Na schodach minęła uśmiechniętego Bruna.
- I jak sprawa załatwiona?  
Odwal się. - Na nic więcej nie było jej teraz stać.

Popek

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1698 słów i 9093 znaków.

4 komentarze

 
  • Ramol

    Jeszcze ze trzy flirciary i pół tuzina podkochujących się facetów i opera mydlana "Made in Poland" będzie mieć pełną obsadę... Gdy będę mieć czas i przeczytam jeszcze ze dwa razy, może zacznę coś rozumieć... A tak serio: nieźle napisane opowiadanka...

    7 sty 2016

  • Popek

    @Ramol mam nadzieję, że nie wyjdzie mi telenowela :) Pozdrawiam.

    8 sty 2016

  • SłOdKoGoRzKaZoŁzA

    POPUŚ, CZY TO TY???  <3

    7 sty 2016

  • Popek

    @SłOdKoGoRzKaZoŁzA jestem Popek i jestem tutaj nowa :)

    8 sty 2016

  • SłOdKoGoRzKaZoŁzA

    @Popek Witamy  :) Tak coś czułam, że mimo wszystko kobieta  ;)

    8 sty 2016

  • SłOdKoGoRzKaZoŁzA

    Nie powinna ulegać szwagrowi. Jeśli jej mężczyzna ją naprawdę kocha - wybaczy. Takie moje przemyślenia... Ale pewnie da się zaszantażować (dlatego że musi ich spróbować pogodzić - bo chyba o to chodzi w opowiadaniu?). Ehhh... Martwię się o nią xd

    7 sty 2016

  • ningru

    Ciekawie sie zapowiada

    7 sty 2016