Nie będę przepraszać. Cz. VII

Miałam szczęście, zastając dyrektora w domu. Dyrektor był zdziwiony, widząc mnie na progu jego domu, jednak gdy powiedziałam, że chodzi o Fina, pozwolił mi wejść do środka. Zaprowadził mnie do salonu, gdzie usiedliśmy.
Niepewnie spojrzałam w stronę wejścia i schodów zastanawiając się, czy zdążę powiedzieć wszystko, co chciałam, zanim Fin przyjdzie. Nasłuchiwałam kroków, ale nic takiego się nie pojawiło.
-Mojego brata nie ma w domu i raczej nie prędko wróci- powiedział dyrektor jakby domyślając się, o czym myślę.- Mówiłaś, że chcesz o nim porozmawiać. Coś się stało? Coś ci zrobił?
-Nie to nie tak- odparłam szybko- on by nigdy mi nic nie zrobił.
Dyrektor zaśmiał się, wygodnie rozsiadając się w fotelu.
-A więc to ty jesteś tą dziewczyną, dla której mój brat zaczął się zmieniać. Tak się właśnie zastanawiałem, gdy was ostatnio widziałem. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że zdecydował się kontynuować naukę.
Zaczerwieniłam się. Nie chciałam rozmawiać z dyrektorem o mnie i o Finie.
-Tak, ja też nie mogłam w to uwierzyć, jednak jestem tu z trochę innych powodów. Chodzi o to, że Serafin ma kłopoty i to nie małe.
Mężczyzna wydawał się zestresowany, gdy wspomniałam o kłopotach jego brata. Westchnął ciężko przejeżdżając dłonią po twarzy.
-Serafin często wplątuje się w kłopoty. Częste bójki, imprezy, kradzieże. Nic dziwnego, że ma kłopoty.
-Tym razem wplątał się w coś większego.
Z chęcią zaczęłabym wypytywać go o to, co Fin wyprawiał, jednak byłam tu z innego powodu. Rozmowa o jego przeszłości może poczekać aż jego przyszłość będzie trochę bezpieczniejsza.
-Nie potrafię panu powiedzieć, w co dokładnie się wplątał, ale wiem, że to coś niebezpiecznego. Widziałam mężczyznę, któremu Serafin jest dłużny pieniądze, dużo pieniędzy. Ten facet jest niebezpieczny. Groził Finowi i boję się, że jeśli nie odzyska pieniędzy, spełni swoje groźby.
Wolałam nie wspominać, że groźby dotyczyły mojej osoby. Bałam się, że jeśli bym powiedziała o tym, to brat Fina winiłby go za to, zamiast mu pomóc.
Dyrektor siedział, bezradnie kręcąc głową. Trudno mu było zrozumieć postępowanie brata.
Przypomniało mi się, że Fin mówił mi o swoich kontaktach z bratem. Z tego, co powiedział, można było wywnioskować, że ich relacje wcześniej były dość dobre. Ciekawe, że śmierć rodziców mogła aż tak poróżnić braci, by zaczęli oni ze sobą walczyć.
-Boję się, że mogą nawet zabić Serafina- dodałam cicho, obawiając się, że słowa te mogą się ziścić.
Brat Fina chciał coś powiedzieć, ale właśnie w tym czasie drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły z hukiem. Do salonu wszedł Serafin i zobaczywszy mnie, uśmiechnął się kwaśno.
-Masz zamiar nachodzić mnie nawet w domu. Jeden chłopak ci nie wystarcza? Musisz mieć dwóch? Dałabyś sobie spokój. Jesteś żałosna. A może teraz powiesz mi, że z moim bratem też się umawiasz co?
Słowa ciskane we mnie bolały, ale przecież miał prawo tak myśleć. W końcu nie wyjaśniłam mu, że zerwałam z Chrisem. W jego mniemaniu umawiałam się z dwoma chłopakami.
-Jak już mówiłam wcześniej- powiedziałam smutna i zawstydzona, że wszystko słyszy brat Fina- to nie tak jak myślisz, ale teraz nie to jest najważniejsze. Myślę, że powinieneś porozmawiać z bratem.
Wstałam i zabrawszy torbę, wszyłam, zostawiając braci samych. Nie wiem, czy uda im się dojść do porozumienia, jednak miałam nadzieję, że tak się stanie. Ci faceci byli groźni a ja nie sądzę, by Finowi udało się zebrać całą potrzebną kwotę samodzielnie. Jego brat pomoże, jestem tego pewna.

Kiedy zobaczyłem ją w domu mojego brata, myślałem tylko o tym, co stało się wczoraj. Nie mogę zapomnieć wyrazu jej twarzy, gdy ten świr przykładał jej nóż do policzka. Każda jej łza ciążyła mi na sumieniu. To wszystko moja wina. To przeze mnie znalazła się w niebezpieczeństwie i z przez moją głupotę nadal w nim była. Nie byłem w stanie jej obrobić.
Myśl, że coś mogłoby ją zranić, sprawiała mi ból, a jednak pozwoliłem, by z moich ust padły tak okrutne słowa. Widziałem, że sprawiłem jej przykrość.
Gdy ją dzisiaj zobaczyłem, chciałem ją od razu przytulić. Jej oczy były czerwone. Cienie pod oczami, chociaż przykryte kosmetykami, były aż nadto widoczne. Chciałem ją pocieszyć, a jednak coś mnie powstrzymywało przed tym. Okłamała mnie. Ja też byłem zraniony. Miałem ochotę kogoś uderzyć, gdy zobaczyłem ich razem. Julia całowała się ze mną, spędzała ze mną czas, a tak naprawdę miała chłopaka. Nigdy nie czułem się tak jak w tamtym momencie.
Gdy wyszła, mój brat powiedział, że mam usiąść.
Zająłem miejsce, gdzie przed chwilą siedziała Julia. Niemal czułem jej perfumy, które dziewczyna zawsze używała.
-Musimy porozmawiać- stwierdził poważnie Hunter.- Julia uważa, że ktoś ci grozi. Powiedziała, że jesteś temu komuś winien pieniądze.
Zacisnąłem pięści ze złości, słysząc, że Julia wszystko opowiedziała mojemu bratu. Tak zwyczajnie tu przyszłą i wszystko mu wypaplała. Czy ona oszalała?!
-Nie wiem, co ona ci naopowiadała, ale nic nikomu nie jestem winien. To, co ci powiedziała to jakaś bajka. Dziewczyna jest wściekłą, że ją rzuciłem, więc się mści.
Hunter przyglądał mi się uważnie, starając się wyczuć, czy kłamię. Nie wiem, jak on to zrobił, ale przez te kilka lat wykształcił w jakiś czujnik, który zawsze mówi mu, kiedy nie mówię prawdy. Nawet mama nie potrafiła tego stwierdzić, gdy żyłą, a jednak jemu niemal zawsze się to udaje.
-Posłuchaj, jeśli masz jakieś kłopoty, możesz do mnie przyjść- drążył dalej, domyślając się, że skłamałem.- Jesteś moim bratem. Pomogę ci, ale musisz mi powiedzieć, o co chodzi.
Wściekły wstałem i zacząłem chodzić w kółko po salonie. Jakie to wszystko byłoby o wiele łatwiejsze, gdybym mu wszystko powiedział, ale czy zrozumie? Ja sam ledwo się z tym oswoiłem, więc jak on mógłby to zrozumieć. Dlaczego moje życie musi być tak popaprane?
-Nie zrozumiesz- mruknąłem.
Hunter stanął przede mną, więc się zatrzymałem. Położył mi ręce na ramionach i spojrzał w oczy.
-Powiedz mi. Może jednak zrozumiem. Zacznijmy od początku. Jesteś winien komuś pieniądze tak?
Pokiwałem głową, unikając jego wzroku. Było mi wstyd, że zrobiłem taką głupotę i pożyczyłem kasę od tych facetów.
-Ile?
-Trzydzieści tysięcy.
Mój brat oniemiał, usłyszawszy kwotę. Opanował się jednak szybko, zadając kolejne pytania.
-Po co ci były te pieniądze?
Długo milczałem. Gryzło mnie to już od jakiegoś czasu, a i tak powiedzenie togo bratu było ciężkie.
-On wrócił. To dla niego, żeby zostawił mnie w spokoju. Powiedział, że jak dam mu te pieniądze to wyjedzie.
Hunter puścił mnie, a już w następnej chwili uderzył pięścią w ścianę. Uderzenie było mocne i dziwiłem się, że ściana wyszła z tego bez szwanku. Mój brat za to zawył z bólu, łapiąc się za dłoń. Usiadł w fotelu, zaciskając szczękę z bólu. Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby mój brat aż tak się wściekł. Stałem jak wryty, czekając aż trochę ochłonie.
-Wiedziałem, że kiedyś wróci- powiedział przez zaciśnięte zęby- nigdy jednak nie sądziłem, że przyjdzie do ciebie. Powinieneś mi o tym powiedzieć, jak tylko się tu zjawił.
-Wiem, ale gdy powiedział, że zniknie, jeśli dam mu kasę pomyślałem, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Nie jestem jeszcze pełnoletni, więc nie mogłem legalnie zdobyć pieniędzy, więc…
-Zadłużyłeś się u jakiegoś kryminalisty. Nie wierzę, że mogłeś zrobić taką głupotę.
Usiadłem koło brata, czując ulgę, że mogłem to wszystko wreszcie z siebie wyrzucić.
-Kiedy musisz oddać pieniądze?
-Za dwa dni.
-Dobrze postaram się zdobyć te pieniądze.
-Naprawdę?- zdziwiłem się.
-Oczywiście- odparł już spokojniej, obejmując mnie ramieniem- przecież jesteśmy braćmi. Nie mogę pozwolić, żeby coś ci się stało, nawet jeśli sobie na to zasłużyłeś. A co do tej dziewczyny.
Prychnąłem na samą wzmiankę o Julii. Byłem jej wdzięczny, ponieważ dzięki niej w końcu mogłem porozmawiać otwarcie z bratem, ale nadal nie mogłem zapomnieć o tym, co zrobiła.
-Nie ma o czym mówić. Nie zamierzam się z nią więcej widzieć.
-Szkoda. Wydaje się miła. Zależy jej na tobie na tyle, by tu przyjść i prosić mnie o pomoc. Wiedziała, jaka będzie twoja reakcja, a i tak tu przyszła.
-Nie zmienia to jednak faktu, że sobie ze mną pogrywała.
-Wiesz, że Julia zerwała ze swoim chłopakiem już kilka miesięcy temu?
Zainteresowany spojrzałem na brata, prosząc by wyjaśnił, skąd on to wie.
-Nie powinienem ci tego mówić, ale był dzisiaj u mnie jej ojciec i powiedział, żebym miał oko na tego Chrisa. Ponoć zachowywał się w stosunku do Julii niewłaściwie i dlatego z nim zerwała, jednak ten nie przyjął tego do wiadomości i nadal do niej pisał i wydzwaniał.
A więc oni nie są razem?! Czyli ona nie oszukała mnie? Ale co może znaczyć, że niewłaściwie się zachowywał?
Domyślałem się, o co może chodzić i miałem ochotę znaleźć tego gnoja i go pobić. Jednak jeszcze większą ochotę miałem ochotę dać sobie. Tak szybko oceniłem ją, nie dając nawet szansy na wyjaśnienia. Podejrzewałem ją o najgorsze, a jednak to ja źle zrobiłem. To, co powiedziałem. Byłem takim idiotą.
-Będziesz tak siedział i się obwiniał czy w końcu ruszysz dupę i pójdziesz ją przeprosić?- Spytał Hunter, śmiejąc się z mojej miny.- Może jeszcze nie jest za późno, żeby ją odzyskać.
-Mam nadzieję, że masz rację- powiedziałem, szybko wybiegając z domu.

Ten głupi deszcz nie miał, kiedy zacząć padać tylko w czasie gdy wracałam do domu. Czułam się źle, a tu nagle rozpadało się, jeszcze bardziej pogarszając mój humor. Nie miałam parasolki, więc schowałam się pod jednym z większych drzew w parku. Może nie gwarantowało mi to stuprocentowej ochrony przed deszczem, ale zawsze to lepsze niż stać w tej ulewie. Że akurat nie zabrałam ze sobą parasolki. Nic jednak nie wskazywało na to, że będzie padać.
Zaczynałam powoli sądzić, że wisi nade mną jakieś straszliwie fatum. Nic ostatnio nie szło po mojej myśli.
Patrzyłam w niebo, zastanawiając się, kiedy przestanie padać, gdy usłyszałam czyjeś szybkie kroki.
Był to Fin, który biegł w moim kierunku. Jak zauroczona wyszłam spod drzewa, nie zważając na padający deszcz i zaczęłam iść w jego kierunku.
-Co ty tu robisz?- Krzyknęłam, przekrzykując szum deszczu.
Serce biło mi głośno. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Miałam nadzieję, że nie znalazł się tu by na mnie krzyczeć. Nie zniosłabym jeszcze jego złości.
-To, co powiedziałem, zanim wyszłaś, to nie powinno było nigdy wyjść z moich ust. Jestem idiotą, że to powiedziałem, chociaż tak naprawdę powinienem cię przeprosić i podziękować.
-Słucham?
Podszedł do mnie bliżej i ujął moją mokrą od deszczu twarz w dłonie.
-Przepraszam, że cię nie słuchałem i dziękuję, że dbałaś o mnie, nawet gdy ja sam zachowywałem się podle. Wybaczysz mi to?
Przytaknęłam, czując ulgę i radość.
-Więc teraz mogę ci podziękować, tak jak należy- stwierdził z uśmiechem i pochylił się, składając ma moich ustach długi, nieśpieszny pocałunek, który wyrażał wszystko. Pocałunek, który mówił mi co Serafin do mnie czuje.

Chakra

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2184 słów i 11686 znaków.

12 komentarze

 
  • Nesia

    Coś pięknego

    12 lip 2015

  • mikuska<3

    Super kacham tego typu opowiadania  <3

    12 lip 2015

  • bobilo

    Kiedy dodasz?

    12 lip 2015

  • Chakra

    @bobilo dzisiaj obiecuje dodac ;) cos mi wypadlo i dlatego nie dodalam wczoraj.

    12 lip 2015

  • DziecieChaosu

    No i się nie zawiodłam na Twojej twórczości :D <3 Z braku czasu dopiero dziś doczytałam resztę części :P No i normalnie to jest opwiadanie poemat <3 <3 <3 oby tak dalej i duuuuużo weny życzę ;)

    12 lip 2015

  • Chakra

    Kolejna część w sobote ;)

    10 lip 2015

  • bunny

    Ooo słodko <3 a co to za tajemniczy gość co wrócił ?

    10 lip 2015

  • mysza

    No w końcu zmądrzał :) Czekam na kolejną

    10 lip 2015

  • Kamyk

    Kiedy następna część ?

    10 lip 2015

  • pustkaa

    szybko  szybko  następną cześć *-*

    10 lip 2015

  • Misiaa14

    To jest  takie  cudne !!!  Pisz  szybko  :3

    10 lip 2015

  • Nk

    Bardzo dobra część czekam na kolejną ...  :rotfl:  :jupi:

    10 lip 2015

  • Nata208

    Super kocham te opowiadanie :)

    10 lip 2015