Nie będę przepraszać. Cz. VIII

-Dlaczego zmieniłeś zdanie i za mną poszedłeś?
Schowaliśmy się pod tym samym drzewem, co ja wcześniej, czekając, aż deszcz przestanie wreszcie padać. Chcieliśmy ratować przed zamoczeniem resztę naszych ubrań, chociaż nie zostało tego za wiele.
Przez większość czasu siedziałam mu na kolanach i się całowaliśmy, ale wciąż pozostały pewne kwestie, które trzeba było wyjaśnić. To właśnie przez brak rozmowy nie mogliśmy się pogodzić. O wiele przyjemniejsze było siedzenie z nim i całowanie się, ale w końcu postanowiłam zacząć rozmowę.
-Mój brat powiedział mi, że nie jesteś ze swoim byłym i zrozumiałem, że źle oceniłem całą sytuację.
-Nie jestem z Chrisem i nie mam zamiaru do niego nigdy więcej wrócić- powiedziałam dobitnie.- Zerwałam z nim na długo przed poznaniem ciebie.
-Teraz dzięki mojemu bratu już to wiem- powiedział, po czym zmarszczył brwi.- Tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju. Hunter powiedział, że zerwałaś z byłym, ponieważ zachowywał się niewłaściwie. Powiesz mi co to „niewłaściwie” oznacza?
Westchnęłam, zastanawiając się co odpowiedzieć. Był to dość krępujący temat i chyba nie chciałam go poruszać tuż po tym, jak znowu było między nami nieźle.
-Chciał czegoś, czego ja nie koniecznie chciałam akurat teraz.
-Zgwałcił cię?
-Co?! Nie- powiedziałam szybko, widząc, jak jego oczy ciemnieją ze złości.- To nie tak.
Fin założy mi za ucho opadający kosmyk włosów i pogładził mnie po policzku. Widziałam, że się wścieka, a jednak jego dotyk był tak delikatny.
-Powiedz mi- poprosił łagodnie.
Nie wiem dlaczego, ale po raz pierwszy chciałam komuś opowiedzieć o tamtej nocy. Nikt nie wie, jak wyglądał tamten wieczór i co się dokładnie stało. Zachowałam to tylko dla siebie, czując niechęć do dzielenia się tym przeżyciem z kimkolwiek innym. Chciałam zapomnieć. Nadal mnie to jednak prześladuje. Nie mogę zapomnieć. Może, więc teraz jest ta chwila. Może w końcu powinnam komuś powiedzieć.
Opowiedziałam mu, jak poszłam z Chrisem na imprezę do domu jego kolegi. Jak on się spił i jak poprosił mnie, żebym pomogła mu wejść na górę się położyć do któregoś z pokoi. Widziałam, że ledwo się trzyma na nogach, więc podtrzymując go, zaprowadziłam do pokoju. Gdy Chris siedział na łóżku, okazało się, że wcale nie jest aż tak pijany, na jakiego wyglądał. Złapał mnie i przewrócił na łóżko. Chciałam wstać, ale on położył się na mnie, uniemożliwiając mi to. Prosiłam go, żeby mnie zostawił, on jednak całował mnie i mocował się z moim ubraniem. Nie zrobił mi nic, ponieważ do pokoju weszła jakaś dziewczyna i go ze mnie ściągnęła. Nie wiem nawet kim byłą, uciekłam stamtąd, nawet na nią nie spojrzawszy. Później dowiedziałam się, że Chris zdradził mnie z kilkoma innymi dziewczynami i już kategorycznie z nim zerwałam, chociaż on tego nie zaakceptował.
Gdy skończyłam mówić, Fin objął mnie i mocno przytulił. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam się trząść, ale on to chyba zauważył. W jego ramionach czułam się dobrze. Czułam, że nie ma znaczenia, co takiego mi się przydarzyło, ponieważ on nigdy nie pozwoli, żeby coś złego mi się przytrafiło. Czułam ulgę, gdy mu o wszystkim powiedziałam. Ulga ta jednak nie trwała długo, a do momentu, gdy usłyszałam, jak Fin szepcze.
-Jak zobaczę go, to go zabiję.
Odepchnęłam go od siebie przerażona tym, co właśnie powiedział. Położyłam mu obie dłonie na policzki i spojrzałam w oczy.
-Nic mu nie zrobisz, rozumiesz?
-Julio…
-NIE!! Mówię śmiertelnie poważnie. Nie chcę, żebyś cokolwiek mu zrobił. Nie chcę cię stracić tylko dlatego, że ten kretyn cię oskarży za pobicie czy coś. Powiedziałam ci to nie dlatego, żebyś mógł się na nim zemścić, ale dlatego, że nie chcę mieć przed tobą żadnych tajemnic. Musisz mi obiecać, że nic nie zrobisz.
-Mogę ci tylko obiecać, że postaram się powstrzymać. Ale jeśli on czegoś spróbuje albo chociaż się do ciebie zbliży, to nie wiem, czy utrzymam samokontrolę.
Lepsze to niż nic. Biorąc pod uwagę to, że Chris nigdy już do mnie nie podejdzie, to ta obietnic mi chyba wystarczy.
-A powiesz mi, o co chodziło z tymi podejrzanymi typami, którzy nam grozili?- spytałam, delikatnie przejeżdżając po jego twarzy, gdzie zdążył już pojawić się ciemny siniak, pamiątka po zdarzeniu na basenie.
-Pożyczyłem od nich pieniądze dla znajomego, który ich potrzebował. Miałem zamiar je zwrócić, ale okazało się to nie takie łatwe. Pracowałem, ale nigdy nie zarobiłbym tyle by oddać, a to wszystko przez odsetki, które naliczali sobie codziennie.
-A ten znajomy nie mógł ci oddać tych pieniędzy?
-Zniknął tuż po tym, jak je dostał i już go nie zobaczę nigdy. Nie wiem, gdzie jest i chyba tak jest lepiej.
Pokiwałam głową, chociaż miałam poczucie, że nadal nie mówi mi całej prawdy. Kim był ten nieznajomy? Ale może nie warto dalej tego drążyć? W końcu to już przeszłość.
-Twój brat ci pomoże?
-Tak -uśmiechnął się trochę smutno.- Nie chciałem, żeby się musiał o to martwieć, ale samo nie dam rady. Dziękuję, że do niego poszłaś. Ja bym chyba nigdy nic nie powiedział.

Kolejny tydzień był straszny. Nie miałam ani chwili dla siebie. Tyle się działo.


Ogłoszono wyniki przesłuchań do zimowego festiwalu. Było to jedno z największych imprez organizowanych w naszej szkole. Festiwal był kilkudniowy. Podczas tych kilku dni można było zobaczyć występy tancerzy, aktorów, muzyków, ale też wernisaż malarzy.  Zapraszani na te dni byli rodzice oraz uczniowie, którzy byli zainteresowani nauką w tej szkole, a także dyrektorzy teatrów, producenci filmowi i muzyczni. Szkoła wystawiała swoich najlepszych uczniów, których wybierano przez przesłuchania. Uczniowi ci mieli szansę na pokazanie swoich umiejętności ich możliwym przyszłym pracodawcom. Już kiedyś bywało tak, że osoby, które wystąpiły w festiwalu, dostawały propozycję, na przykład zatańczenia w jakiejś sztuce.
Tak szczerze powiedziawszy, od dziecka marzyłam, by dostać się na desko teatru, gdzie będę mogła wystąpić przed publicznością z prawdziwego zdarzenia. Każda tancerka chyba o tym marzy więc zgłoszeń na festiwal w tym roku, jak i w każdym innym było strasznie dużo. Gdy zobaczyłam swoje nazwisko na tablicy i to jeszcze z dopiskiem, że mam występować jako Esmeralda myślałam, że zemdleję z radości. Była to główna rola w sztuce o tej samej nazwie. Stojąc przed listą, zaczęłam skakać niekontrolowanie z radości, co rozbawiło wiele osób.
Moja radość się skończyła, gdy się przekonałam, jak wiele pracy mnie czeka. Codzienne próby do późna, najczęściej organizowane dopiero po obowiązkowych zajęciach szkolnych dawały się we znaki.
Po tygodniu intensywnych prób byłam wykończona i sfrustrowana. Nie dość, że niemal nie miałam czasu dla siebie, by odpocząć, to jeszcze nie miałam ani chwili, którą bym mogła przeznaczyć na spotkania z Finem. Widywaliśmy się tylko na przerwach, ale to już nie było to. Przerwy są krótkie a wścibskie spojrzenia innych uczniów denerwujące. Ale jednak gdyby nie przerwy to chyba w tym tygodniu nie widzielibyśmy się ani razu aż do weekendu. Najgorsze, że kolejne tygodnie, aż do grudnia nie zapowiadały się inaczej.
Warto było jednak się przemęczyć. Festiwal zimowy był szansą, którą nie można przegapić.
Dobrze, że Fin rozumiał mnie i nie wściekał się, gdy mówiłam, że nie mam czasu się z nim spotkać. Ciekawa była jak długo jeszcze tak wytrzyma. Każdy w końcu by się zdenerwował.
Tak więc codziennie wracałam do domu już po zmroku. Nigdy nie bam się chodzić, gdy było już ciemno aż do czwartku.
Wracając, zauważyłam, że ktoś za mną idzie. Może nie było, by to nic dziwnego, ale mężczyzna skręcał w każdą ulicę co ja, ciągle trzymając się w niewielkiej odległości. Nie możliwe było, by ktoś aż tak długo szedł w tę samą stronę co ja.
Kilka razy obejrzałam się za siebie, szybko sprawdzając, czy nadal idzie za mną. Był to wysoki mężczyzna w dość zniszczonych ubraniach. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ miał czapkę z daszkiem i za każdym razem jak się oglądałam, to on przenosił wzrok na chodnik i niestety daszek mi wszystko zasłaniał.
Zaczęłam się denerwować i zastanawiać co robić. A co jeśli był to jeden z tych bandytów, od których Fin pożyczał pieniądze? Co, jeśli nawet po spłaceniu długu czegoś jeszcze chcą?
Po dziesięciu minutach ciągłego śledzenia w końcu nie wytrzymałam i weszłam do kawiarni, w której było mnóstwo osób. Szybko usiadłam w kącie, zaglądając na zewnątrz.
Mężczyzna stał przed budynkiem. Ledwo go było widać, ponieważ stanął poza kręgiem światła padającego z latarni, jednak wiedziałam, że to on i że nadal mnie obserwuje.
Poczułam ciarki przebiegające po mojej skórze. Rozejrzałam się po kawiarni w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy, ale nikogo takiego nie dojrzałam. Za to mój prześladowca nie ruszył się ani na centymetr czekając chyba, aż wyjdę.
Nie wiedząc, co mam zrobić zadzwoniłam do Fina i spytałam, czy nie przyszedłby do mnie. Trochę się zdziwił, że dzwonię tak niespodziewanie, ale się zgodził. Nic nie wspomniałam mu o śledzącym mnie mężczyźnie, stwierdzając, że powiem mu, jak już przyjdzie.
Nie musiałam czekać długo, gdy zobaczyłam mojego chłopaka wchodzącego do środka kawiarni. Jeszcze nie zdążył dobrze wejść do środka, gdy już byłam koło niego. Wyjrzałam na zewnątrz. Nieznajomego już nie było. Podeszłam trochę bliżej, ale ulica była niemal pusta i nigdzie nie było widać nikogo w czapce z daszkiem. Jeszcze przed chwilą tu był, a teraz nagle zniknął.
Fin stanął za mną i zaniepokojony moim zachowaniem położył mi dłoń na ramieniu.
-Wszystko w porządku?
-Nie – wyznałam, ale zamiast odpowiedzieć mu od razu, zaprowadziłam go najpierw do pustej łazienki.- Ktoś mnie śledził- powiedziałam, gdy byliśmy już sami.- Jakiś mężczyzna w czapce. Nie wiem, kim był, ale na pewno za mną szedł, dlatego do ciebie zadzwoniłam.
Fin chciał wyjść i zobaczyć kim jest owy mężczyzna, ale powstrzymałam go, stwierdzając, że już i tak go nie ma.
-Może to ci goście, od których pożyczyłeś pieniądze- zastanawiałam się na głos, chodząc dookoła.
-Nie to nie oni. Oddałem im wszystko, więc nie mają już powodu, żeby się nami interesować. – powiedział, kręcąc głową.- A może to ten twój były?
-Nie to nie był on. Poznałabym go. Ten gość był wyższy. A na dodatek Chris by się tak nie ubrał. Ten miał bardzo zniszczone ciuchy. Nie sądzę, bym go kiedykolwiek widziała.
Podeszłam w końcu do Fina i się mocno przytuliłam.
-Dziękuję, że przyszedłeś tu tak szybko.
-Przyzwyczaj się. Od dzisiaj zawsze będę po ciebie przychodził. Nie pozwolę ci już chodzić samej.
Może i ma rację. Wolę chyba nie wracać już sama. Nie wiem, kim był ten człowiek i czy jeszcze się pojawi, ale jeśli się pojawi to wolę, żeby Fin był ze mną.
-Chodź. Odprowadzę cię już do domu- zaproponował, łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z łazienki.
Dopiero teraz poczułam zapach świeżo przygotowanej kawy i cynamonowych bułeczek. Burczenie w brzuchu uświadomiło mi, że już trochę minęło, odkąd dzisiaj coś jadłam. Zatrzymałam się przed ladą, na której wyeksponowane były te pysznie pachnące słodkości.
-Musimy już iść- spytałam.
Fin spojrzał w tym samym kierunku co ja, by zobaczyć, na co tak patrzę i się zaśmiał.
-Czyżbyś zgłodniała?
-I to bardzo. Zostaniemy?
-Mi się nigdzie nie śpieszmy więc możemy tu chwilę posiedzieć, jeśli tylko chcesz.

Chakra

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2200 słów i 11966 znaków.

4 komentarze

 
  • mikuska<3

    Świetne' kiedy następna część?

    13 lip 2015

  • Chakra

    @mikuska<3 dzisiaj albo gdzieś po 24.

    13 lip 2015

  • Marlens

    O rany, świetne opowiadanie.!;D

    13 lip 2015

  • Misiaa14

    Jak zawsze  świetne  :3

    13 lip 2015

  • Cassela

    Super! :)

    12 lip 2015