Nie będę przepraszać. Cz. III

Minął niemal tydzień od naszego spotkania. W tym czasie nie widziałam go ani razu. Fin przepadł jak kamień w wodę. Każdego dnia miałam nadzieję, że go znowu spotkam, ale nadzieja ta z biegiem czasu słabła.
Pod koniec tygodnia, tuż po obudzeniu postanowiłam więcej nie myśleć to tym chłopaku. Wyrzuciłam z pamięci nasze spotkania i pocałunki. Najwidoczniej on także to zrobił i dlatego więcej się nie pojawił. Skoro on nie ma zamiaru więcej mnie zobaczyć, to ja również nie będę go szukać. Popełniłam błąd i teraz muszę o tym zapomnieć.
Dni stawały się powoli coraz chłodniejsze. Chwilami wiał nieprzyjemny wiatr, zrywając z drzew liście. Chodniki usłane były pomarańczowo- żółtym dywanem opadłych liści. Niekiedy można było spotkać w parkach bawiące się dzieci, które czerpały przyjemność za każdym razem, gdy rzucały się na kupki usypane z liści. Starsze dzieci szukały najpiękniejszych okazów, by stworzyć z nich kolorowe bukiety. Gdy taki bukiet był gotowy, dzieci biegły do swoich rodziców lub dziadków i wręczali im go z radością.
Mój najmłodszy brat, z którym wybrałam się na spacer, również zbierał liście. Przynosił mi każdy listek osobno, kładąc go powoli na moje kolana, jakby były one najcenniejszymi liśćmi na świecie.
Kiedy Alan zbierał liście, ja siedziałam na ławce, czekając na jego kolejne znaleziska. Nagle ktoś położył mi liścia kolejnego liścia na kolanach. Nie był to Alan, ale ten, o którym tak uporczywie starałam się zapomnieć. Fin usiadł koło mnie, lekko się uśmiechając.
Nie mogłam uwierzyć, że po tygodniu nieobecności tak po prostu się pojawił.
-No proszę, kto to się tu zjawił.
-Jesteś zła?
-Nie jestem, dlaczego miałabym być zła?-skłamałam.
Fin przyglądał mi się uważnie, a ja ignorowałam to całkowicie.
Nie powinnam być na niego zła, a jednak każda komórka mojego ciała wrzała z gniewu. Dlaczego jestem zła na chłopaka, którego praktycznie nie znam.
-Nie pojawiłem się, ponieważ ci dwaj faceci znowu mnie szukają. Nie mogłem spokojnie chodzić po ulicach, więc się przyczaiłem.
-Nie musisz się tłumaczyć. To nie moja sprawa.
-OK.
Myślałam, że teraz już sobie pójdzie, ale on nadal siedział i nie wyglądało na to, żeby zamierzał się gdziekolwiek ruszyć.
Alan przybiegał z kolejnymi liśćmi. Kilka razy spojrzał na Fina z zaciekawieniem, ale po chwili nie zwracał już na niego uwagi. Mi tak dobrze to nie wychodziło. Byłam aż nadto świadoma jego obecności, każdego spojrzenia i gestu. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam, dlaczego jeszcze tu siedzi.
-Czekam, aż przestaniesz się na mnie wściekać.
-Mówiłam ci już, że wcale się nie…
Nie dokończyłam, gdyż Fin pochylił się nagle i zamknął moje usta pocałunkiem. W pierwszej chwili chciałam go odepchnąć, ale zamiast to zrobić, moja dłoń znalazła się na jego szyi, przyciągając go jeszcze bliżej.
Chwilami ten brak kontroli mnie przeraża. Było w tym jednak coś ekscytującego. Podobało mi się to, dlatego każdy jego pocałunek oddawałam z równym zaangażowaniem. Oderwaliśmy się od siebie, dopiero gdy podszedł Alan.
Tym razem mój brat, zamiast położyć mi na kolanach kolejnego liścia, sam wspiął się na nie. Był już zmęczony i chciał wracać do domu.
-Muszę wracać- powiedziałam, wstając z ławki.
Alan nie chciał mnie puścić. Zaczął marudzić, gdy starałam się go postawić na ziemi, więc nie zostało mi nic innego jak nieść go na rękach. Mój brat był kochany, ale był też małym terrorystą. Jak to przystało jednak na małe dziecko, dzięki jego urokowi, wszystko uchodziło mu na sucho.
-Może spotkamy się jutro?-Zaproponował szybko.- Moglibyśmy spędzić ze sobą cały dzień.
-Jutro jest poniedziałek.
-I co z tego- zdziwił się.
-To, że jutro jest szkoła.
Fin wzruszył ramionami, jakby to nic nie znaczyło. Może dla niego nie miało to najmniejszego znaczenia, ale ja nie mogłam tak zwyczajnie zerwać się z zajęć. Pomijając fakt, że rodzice by mnie najprawdopodobniej zabili, to ja również nie czułabym się z tym dobrze.
-A ty nie chodzisz do szkoły? Nie pracujesz?
-Nic z tych rzeczy.
-Ok. W każdym razie, ja muszę jutro iść do szkoły.
-To może w inny dzień. Możesz wybrać.
Chłopak wydawał się zawzięty. Wydawał się miły, ale uosabiał też te cechy, których tak bardzo nie lubiłam. Nie chodził do szkoły, chociaż zdawał się być w moim wieku. Nie miał pracy, więc musiał być na czyimś utrzymaniu. Albo nie mógł znaleźć swojego miejsca, albo był leniem i nawet nie szukał. Na dodatek był dość niebezpieczny. Normalnych ludzi żadne podejrzane typy nie ganiają po ulicach. Nikt normalny nie musi się ukrywać. Fin musiał coś zrobić coś, co nie było zgodne z prawem.
Może nie powinnam pakować się w tak dziwną znajomość? Tak właściwie to nie wiem nic o nim, poza tym, że dobrze całuje i wywołuje u mnie cechy, o których sama nie miałam pojęcia.
Może mój ojciec miał rację? Może Fin oznacza tylko kłopoty i nie powinnam się z nim spotykać?

-I co mu odpowiedziałaś?
Siedziałam na przerwie razem z moją przyjaciółką, Sarą. Dziewczyna uczyła się aktorstwa i była o rok ode mnie starsza, a jednak rozumiałam się z nią bez słów.
Po nieprzespanej nocy musiałam się komuś wygadać, więc postanowiłam opowiedzieć jej wszystko o Finie.
Przez całą opowieść Sara była zdziwiona tym, co słyszy. Z naszej dwójki to ona zawsze jest uważana za tą szaloną i beztroską. Ja nigdy nie byłam spontaniczna, aż do momentu spotkania Fina. Ten chłopak wyzwala we mnie całkowicie nowe emocje i zachowania.
Przyjaciółka śmiała się, że mnie nie poznaje.
-Powiedziałam, że nie mogę się z nim spotykać. I że nawet jakbym chciała, to moi rodzice by się na to nie zgodzili. Pytał jeszcze czy to przez to, że nie chodzi do szkoły, a ja nie wiedząc co odpowiedzieć, powiedziałam, że tak.
-A on? Co on na to?
-Powiedział, że rozumie i odszedł.
Był to jeden z tych momentów, gdy walczyłam ze sobą, by postąpić słusznie. Chociaż chciałam pójść za nim i powiedzieć mu, że jednak się myliłam, to zdrowy rozsądek zmusił mnie, żebym poszła do domu. W końcu taka była, zawsze słucham głosu rozsądku.
-Tak zwyczajnie odszedł- westchnęła rozczarowana Sara.
Nie przyznałam tego na głos, ale ja również czułam ukucie żalu, że nie starał się mnie przekonać. Szybko się poddał.
-I tak by nic z tego nie wyszło- powiedziałam dobitnie.- Dobrze się stało.
-Może i masz rację.
Resztę przerwy spędziłyśmy, gadając już o czymkolwiek, tylko nie o Finie. Przyjaciółka wyczuła, że już nie chcę poruszać tego tematu i uszanowała to. By odwieść mnie od myślenia o nim, zaczęła mówić o swoich zamiarach. Sara znowu planowała zafarbować swoje blond włosy, a ja jak zwykle starałam się jej to wyperswadować.
Moja przyjaciółka jest naprawdę ładną dziewczyną o długich lekko skręconych blond włosach, a i tak, co chwile szuka sposobu na zmienienie swojego wyglądu.

Po przerwie miałam jeszcze iść do dyrektora po jakieś papiery, więc gdy dzwonek zadzwonił, pożegnałam się z Sarą i poszłam w kierunku jego gabinetu.
Gdy tam dotarłam czekała tam na mnie duża niespodzianka. Pod gabinetem stał dyrektor razem z Finem. Chciałam się powoli wycofać, ale w ostatniej chwili Fin mnie zauważył. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko i pomachał ręką.
Dyrektor również spojrzał w moim kierunku i wskazał, żebym podeszła bliżej.
- Widzę, że znasz mojego brata.
Brata?! Fin był bratem dyrektora mojej szkoły? Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że te błękitne oczy widziałam już właśnie u dyrektora.
Byli bardzo do siebie podobni. Fin miał identyczne oczy jak brat. Byli podobnego wzrostu. Chociaż brat Fina był starszy o jakieś osiem lat to i tak obaj wyglądali niemal, jak bliźniacy, z tym że w urodzie było coś bardziej ostrego, twardego. Ciekawe, dlaczego wcześniej nie pomyślałam o tym, że jest podobny do dyrektora.
-Tak. Poznaliśmy się tydzień temu.- wyjaśnił Fin, kiedy zauważył, że jestem w zbyt dużym szoku, by mówić.
-To dobrze- wyraźnie ucieszył się dyrektor.- No to już masz kogoś w szkole, kto ci wszystko pokaże. Przepraszam cię Julio, ale muszę teraz gdzieś iść. Przyjdź, proszę do mnie na następnej przerwie. A ty bracie pamiętaj, o czym rozmawialiśmy.
Stałam jak wryta, nie zważając na to, że muszę wyglądać dziwnie z otwartymi ustami ze zdziwienia.
Fin uśmiechał się z zadowoleniem, opierając się nonszalancko o ścianę.
-Co miało znaczyć stwierdzenie, że będziesz miał w szkole kogoś, kto ci wszystko pokaże?
-Oznacza to, że po naszej wczorajszej rozmowie postanowiłem coś zrobić, żebyś się zgodziła ze mną umówić. Jestem uparty. Tak więc poprosiłem brata, żeby mnie przyjął z powrotem do szkoły.
Fin zapisał się do szkoły, tylko dlatego, że się nie zgodziłam z nim spotkać? Czy on jest szalony?
-Zaczynam od jutra. Mam nadzieję, że już niedługo się ze mną umówisz całuśna dziewczyno.

Chakra

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1705 słów i 9236 znaków.

8 komentarzy

 
  • mysza

    Ciekawe :* Nie sądziłam, że aż tak mu będzie zależeć na spotkaniu żeby się pchać do szkoły :D

    6 lip 2015

  • ANITA

    no fajne fajne :)

    6 lip 2015

  • lovegreatstories

    Świetna historia, każdy drobiazg jest perfekcyjnie dobrany, a historię dopieszcza jeszcze fakt, że jest swietnie napisana. Cudo! <3 :)

    6 lip 2015

  • xxola

    Super

    6 lip 2015

  • Nk

    Ja tez czekam!!!!!;)

    6 lip 2015

  • pustkaa

    ja potrzebuje już kolejnej części , cudowane opowiadanie  brat dyrektora nigdy bym na to nie wpadła gratuluje pomysłowości :D , czekam na kolejną część :D

    5 lip 2015

  • qqqq

    Super :) Kiedy kolejna? :D

    5 lip 2015

  • Chakra

    @qqqq chyba jutro, ale nie wiem czy sie wyrobie, wiec nic nie obiecuje ;)

    5 lip 2015

  • bunny

    Chce następną! A ogólnie to super ! :)

    5 lip 2015