Strażnicy cienia część 14

Po powrocie do zajazdu Veronika spotkała się z Gertem.
- Kapłan nie żyje – poinformowała go od razu.
- Od niego i tak niczego byśmy się nie dowiedzieli – stwierdził.
- Proszę cię…
- Co teraz? – zapytał.
- Zjemy obiad, a potem jadę do łowców. Przy świątyni spotkałam Ecksteina i trochę porozmawialiśmy. Umożliwi mi przesłuchanie zamachowca... Widzę szansę na współpracę z nim
- Chcesz, żebym poszedł tam z tobą?
- Nie, lepiej nie.
- W takim wypadku powęszę w tej dzielnicy.
- Świetnie, ale jakby co, nic o tym nie wiem – zastrzegła.
- Dlaczego? A! Nie chcesz powiedzieć łowcy? – Uśmiechnął się. – Prędzej czy później dowie się o tym.
- Sama mu o tym powiem, ale wszystko w swoim czasie.

Veronika zjawiła się w siedzibie łowców czarownic w umówionym czasie.
- Wejść – usłyszała głos Arthura w odpowiedzi na pukanie do drzwi jego gabinetu.
Siedział za biurkiem. Podniósł na nią wzrok znad papierów, gdy tylko przekroczyła próg.
- Usiądź – poprosił, zanim zdążyła się odezwać.
Wybrała krzesło naprzeciw niego, a on wrócił do pisania. Dojrzała, że sporządzał raport, dotyczący śmierci Tolzena. Kiedy skończył, starannie zebrał kartki i schował je do szuflady.
Przez chwilę przyglądał się kobiecie.
- Mamy coś do omówienia, czy chcesz, abym od razu zaprowadził cię do lochów? - zapytał w końcu.
- Możemy iść – powiedziała.
Wstał i wziął klucze z szafki. Ona też się podniosła. Omiótł jeszcze pomieszczenie wzrokiem, po czym ruszył do drzwi.

- On się czymś zajmuje? – zapytała po drodze.
- To "złota rączka”.
- Rodzina?
- Siostra. Utrzymuje go. Można powiedzieć, że to dobrze ustawiony człowiek.
- Faktycznie, osiągnął w życiu wszystko, co najlepsze. I wszystko to stracił.

Arthur otworzył drzwi do celi. W środku paliła się pochodnia. Zamachowiec był skuty kajdanami. Gruby łańcuch przytwierdzał go luźno do ściany. Na ich widok zaczął się podnosić.
- Nie ruszaj się – rozkazał mu Arthur. – Ktoś chciał z tobą porozmawiać – oświadczył, po czym zwrócił się do czarodziejki. – Poradzisz sobie?
- Tak – potwierdziła.
- Jesteś głodny? – spytał pojmanego, który milczał. – Pytałem czy jesteś głodny albo spragniony!
- Ta – więzień odpowiedział prawie szeptem.
Arthur opuścił celę, zamykając za sobą drzwi. Veronika pomyślała, że mogłaby polubić takiego łowcę czarownic. To chyba przyzwoity facet.
- Słyszałam, że nie pamiętasz tego, co zaszło. – Rozpoczęła przesłuchanie.
Mężczyzna tylko pokręcił głową.
- Skąd wziąłeś ten nóż? – kontynuowała.
- Nie wiem – odrzekł niepewnie.
- Wcześniej go nie widziałeś? To nie był twój nóż?
- Nie – zaprzeczył.
- A co pamiętasz sprzed tamtych wydarzeń?
- Byłem w łóżku…
- W swoim domu?
- Yhm… Obudziłem sie, ubrałem i miałem w odwiedziny do siostry.
- Gdzie?
- Na tej samej ulicy… Jak szłem do siostry, to akolita kazał mi iść z innymi na plac. Ja bogobojny jestem, to się nie spierał. Siostra mogła zaczekać…
- Udałeś się na plac, tak? – drążyła.
- Ta – potwierdził.
- Rozmawiałeś z kimś po drodze?
- Ta, było tam kilku kumpli. O niczym ważnym nie gadalim. "Co słychać” i takie tam.
- Poszliście na plac i?
- Widziałem kapłana… Gadał z kimś. Pewnie miał mówić kazanie. Niejednego z biedy wyciągł. To jest… Jeden taki Uto do świątyni poszet. Znaczy akolitą jest.
- Widziałeś kapłana, gdy rozmawiał z kimś przed kazaniem. Co zrobiłeś? Co z tego pamiętasz? – dopytywała, mając nadzieję na jakieś konkrety.
- Stalim i czekalim. Kapłan czasem na dzielnicę zajeżdżał. Wiedzielim, że wlezie na skrzynie i powie kazanie.
- I?
- I czekalim wszyscy aż skończy… Potem nie pamiętam.
- Piłeś coś? – Zaczynała ją męczyć ta rozmowa.
- Ta, piwa – potwierdził z zapałem.
- Kiedy piłeś te piwa?
- Wczorej.
- Z kim? – zapytała, choć miała przeczucie, że nie jest to właściwy trop.
- Z kumplami.
- Skąd miałeś pieniądze?
- Zarobił…em.
- Gdzie?
- Na dachu. Dach przeciek w kamienicy, a nikt prócz mnie na dach nie wlezie.
- Która to kamienica?
- Szósta, siódma albo ósma od placu. Chłop ma chyba cztery kamienice.
- Chłop… Właściciel ci zapłacił?
- Ta, miałem długi, to się rozeszło od razu – powiedział z żalem.
- Gdzie piłeś?
- Najprzód bylim U Burego Psa, a potem poszlim do Josefa. W czterech siedzielim.  
- U Burego Psa to karczma? – upewniła się.
- Ta, u nas wszyscy tam łażą.
- Ile tam było osób?
- Piętnaście, dwajścia.
- Ci sami co zwykle, czy ktoś nowy? – dopytywała.
- Nie wiem. Nie z wszystkimi gadam.
- Ale z widzenia się znacie?
- Nikogo obcego nie widział.
- A u Josefa z kim byłeś?
- Z Aldredem, Eberem i Orwinem… Nie, Orwina nie było. Poszet do domu. We czterech siedzielim.
- Długo tam siedzieliście? - Veronika zaczęła wątpić, czy uzyska jakieś sensowne informacje.
- Nie wiem.
- Gdzie ten Josef mieszka?
- W pierwszej kamienicy na parterze, po prawej stronie. – Mężczyzna starał się być jak najdokładniejszy. – Mieszka ze swoja starą.
- Ona była w domu?
- Nie, bo wyszła. Chyba się pożarła z Josefem i se poszła.
- Dobrze, może inaczej. Wypowiadasz się o kapłanie z szacunkiem. Czy słyszałeś, że ktoś mówił inaczej?
- Nie – zaprzeczył gorliwie. Czarodziejka wyczuła w tym nieszczerość.
- Nie mówisz mi prawdy, a to niedobrze w tej sytuacji – powiedziała, przyglądając się więźniowi.
- Nie kłamię! Czego mam kłamać?
- Spytam jeszcze raz, a ty powiesz mi prawdę. Czy znasz osoby, które nie były zadowolone z wizyt kapłana?
- Wszyscy – mruknął i spuścił wzrok. – Nikt nie lubił, gdy przyjeżdżał. Kazał nam stać na słońcu. Męczył nas godzinę albo dwie i wszyscy mieli dość… Ale to nie był powód do zabicia.
- Tak lepiej… Teraz powiedz, czy ktoś szczególnie nie lubił kapłana? Dobrze się zastanów.
- Raz Waldor gadał, że ma w dupie kapłana, ale dostał w gębę od starego i już tego nie gadał… Ja chcę stąd wyjść…
- A ja chcę ustalić, co się wydarzyło. – Zrezygnowana przeszła się po celi.
Veronika miała nieodparte wrażenie, że traci czas. Niestety był to jedyny punkt zaczepienia w tej sprawie. Musiała dowiedzieć się czegoś, co pozwoliłoby jej pójść dalej.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1173 słów i 6423 znaków, zaktualizowała 23 paź 2016.

4 komentarze

 
  • nefer

    Ha. Coś jednak powiedział. Kim był ten czwarty przy piwie?

    24 lis 2016

  • Fanriel

    @nefer Oczywiście, że powiedział. Dużo mówił. ;-) Wszystko wkrótce się wyjaśni.

    24 lis 2016

  • Margerita

    jak dobrze zrozumiałam ktoś kazał mu przeprowadzić zamach

    19 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Wszystko się wyjaśni w kolejnych rozdziałach.  ;)

    19 lis 2016

  • Margerita

    @Fanriel  
    już lecę ale się wciągnęłam w czytanie

    19 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Bardzo się cieszę.  :)

    19 lis 2016

  • BlackBazyl

    W dalszym ciągu jestem zafascynowany instytucją łowców :D  
    Dialogi na wysokim poziomie strasznie oddały klimat i dało się wczuć w pochodzenie przesłuchiwanego :)  
    Czekam z niecierpliwością na kontynuację :)

    23 paź 2016

  • Fanriel

    @BlackBazyl BARDZO się cieszę. Dziękuję!  :)

    23 paź 2016

  • NataliaO

    Twoje dobre dialogi  <3

    23 paź 2016

  • Fanriel

    @NataliaO  :jupi:

    23 paź 2016