Meteory. Przed świtem 30

Meteory. Przed świtem 30Epilog

     Na sali zaległa pełna napięcia cisza. Obdarowani liczący głosy stanęli w rzędzie, czekając, aż podejdzie do nich Mistrz. Majka pobladła. Mistrz wstał.
- Zanim ogłoszę, kogo wybraliście na nowego Mistrza, chcę podziękować mojej Radzie. Służyliście mi pomocą przez wiele lat – skinął głową każdemu z członków Rady z osobna – Zwalniam was z przysięgi lojalności, byście mogli ją złożyć nowemu Mistrzowi, jeśli powoła któregoś z was.  
     Majka poczuła, że ma coś ciężkiego w żołądku i w dodatku to coś bardzo chciało się poruszyć.  Spojrzała na Timothy'ego, który brał udział w liczeniu głosów, ale z jego twarzy niczego nie dało się wyczytać. Miała tylko nadzieję, że spokój Oskara, stojącego obok niej, oznaczał pewność wygranej. Mistrz odwrócił się i podszedł do oczekujących. Słuchał przez chwilę ich szeptów, po czym skinął głową.  
- Nowym Mistrzem jest Oskar Lowrens – głos Mistrza brzmiał spokojnie. Tylko on wiedział, jak wiele znaczył dla niego ten wynik.
     Majka nie zareagowała w pierwszej chwili. Napięcie pozbawiło ją sił. Tymczasem Oskar  wstał bez pośpiechu, jakby ogłoszenie nie zrobiło na nim wrażenia.  Do Majki dotarło jednak jego ciche westchnienie ulgi, kiedy musnął nieznacznie ustami jej włosy. Niby niewielki gest, a sprawił, że poczuła pod powiekami łzy wzruszenia. On zaś ukłonił się najpierw Mistrzowi, potem całej sali, a na koniec Raulowi. Ten ostatni siedział osłupiały, jakby nie docierało do niego to, co usłyszał. Abigail otworzyła ze zdumienia uszminkowane usta. Juan patrzył w stół, nie podnosząc głowy. Oskar rozłożył ręce w geście, który kojarzył się Majce ze starym Mistrzem. Zresztą, nie tylko jej.
- Dziękuję wam Obdarowani za zaufanie, jakim mnie obdarzyliście. Nie zawiodę was – powiódł wzrokiem po wszystkich obecnych - Stworzyła nas Natura, dając nam Dar, a my stworzyliśmy Zgromadzenie, które stało się naszym domem. Zrobię wszystko, by jej odpłacić za to dobro i będę dbał o wszystkich Obdarowanych, jak o własną rodzinę – tu odwrócił się do Majki i podał jej dłoń, zachęcając do powstania. Zrobiła to natychmiast – Nie jestem sam. Wierzę, że wspólnie rozwikłamy zagadkę zanikania Daru i ocalimy nasze Zgromadzenie.  
     Majka odruchowo spojrzała na niego i jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że wygrał. Oboje wygrali! Oskar odpowiedział jej głębokim ciepłym spojrzeniem. I nagle, nie wiadomo jak, ich usta się spotkały. To był niewinny, delikatny pocałunek, który jednak wywarł zdumiewający efekt.  
- Aaach! - głębokie pełne zaskoczenia, ale i radości westchnienie dotarło do ich uszu. Uśmiechnęli się oboje.  
- Pozostało mi ogłoszenie składu Rady – Oskar podjął na nowo swoje przemówienie, opanowując się natychmiast – Niektórzy będą pewnie zaskoczeni, bo nie zdążyłem tego z nimi omówić, ale nie wymagam w związku z tym ślepego posłuszeństwa – zawiesił na moment głos – Michael – spojrzał na dziadka Akosa – Kształcenie Obdarowanych. Timothy, obrona Zgromadzenia, także przed Swenem. Martin pozostanie odpowiedzialnym za badania naukowe, Laura – wyłowił wzrokiem kobietę około pięćdziesiątki z burzą kasztanowo rudych włosów - Kontakty ze światem nieobdarowanych, w tym media. Andriej będzie odpowiedzialny za internet i sieci komórkowe. Za przestrzeganie zasad chcę uczynić odpowiedzialnym Juana – jego spojrzenie padło na stół Gonzagów.  
     Juan, podobnie jak Abigail, nie potrafili do końca ukryć zaskoczenia,  natomiast twarz Raula pozostała nieruchoma. Spojrzał na syna, a ten powstał powoli i skinął Oskarowi głową. Propozycja została przyjęta.  
- Na razie Rada będzie się składała z sześciu osób – zakończył Oskar – Życzę wszystkim udanej zabawy! - klasnął w ręce i jak na komendę, wszystkie drzwi otworzyły się na oścież.  
     W głównym wejściu ukazali się Jan i Piotr. Majka dostrzegła na ich twarzach uśmiech. Widząc przemawiającego Oskara domyślili się wszystkiego. Pomachała do nich radośnie i spojrzała na mamę i babcię. Obie ocierały ukradkiem łzy, trzymając się za ręce. Odwróciła się do Oskara, chcąc go uściskać. Nagle tuż za nimi pojawiła się Anastazja.  
- Oszalałeś? - jej szept był pełen oburzenia – Juan jest za młody! A poza tym, już zapomniałeś, co zrobił? - spojrzała na Majkę, szukając u niej poparcia.
- Muszę mieć w Radzie Gonzagę, jeśli chcę mieć spokój. Raul jest potężny i nie będę w stanie nad nim zapanować. Wybór Juana zwiąże mu ręce – Oskar odparł jej cicho i bardzo spokojnie.
- Ale Raul zawsze był lojalny! A Juan...? - głos Anastazji nie brzmiał już tak pewnie – Ufasz mu?  
- Nie głosował na własnego ojca – odparł Oskar - Jeśli zrobił to z przekonania, to mam wiernego członka Rady, a jeśli dlatego, że chce zadbać o siebie, to będzie przewidywalny – spojrzał w górę, tak by widzieć reakcję Anastazji.
- Zadbać o siebie? Pomagając ci w wygranej? Czegoś tu nie rozumiem – Anastazja zerknęła nerwowo na stół Gonzagów.
- Pomyśl, Raul jako Mistrz mógłby go wziąć do Rady, ale nigdy nie dałby mu autonomii. Byłby pionkiem – Oskar uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Myślę, że ma większe ambicje – Majka postanowiła, że stanie po stronie Oskara. Jego argumenty były bardziej przekonujące.
     Anastazja kręciła przez chwilę głową, bijąc się z myślami.
- Może masz trochę racji...? - przyznała w końcu – Ale dwóch żółtodziobów w Radzie?  
- Poradzę sobie. Szkoda, że ty mi odmówiłaś – roześmiał się – No, ale jak nie, to nie.  
- W tej sytuacji, chyba się zgodzę – westchnęła z rezygnacją.
- To nie wszystko – Oskar zniżył głos – Chcę włączyć do Rady moją żonę, kiedy już ją będę miał – mrugnął do Majki - Będzie dbała o nie w pełni Obdarowanych.  
- Ja w Radzie? Jesteś pewien? - Majka spojrzała na niego zdumiona.
-  Twoje spojrzenie i wiedza o świecie wokół nas, są bezcenne – ujął jej dłoń i przyłożył ją sobie do piersi – Może nie jest to polityczne posunięcie, ale tak mi dyktuje serce.
- Dobrze chociaż, że nie ogłosiłeś tego od razu – westchnęła Anastazja – Widzę, że jednak ktoś z odrobiną zdrowego rozsądku przyda ci się w tej Radzie.
     Jednak w jej głosie Majka nie dosłyszała nagany, a raczej podziw i uznanie.  
- Dobrze, że wygrałeś! - pisnęła radośnie – A tak się bałam.
- Właściwie wygraliśmy razem – Oskar spojrzał jej głęboko w oczy – Dałaś mi brakujące głosy.
- Jak to? - zmarszczyła brwi. Dlaczego chciał się koniecznie podzielić z nią swoim sukcesem? Wcale tego nie oczekiwała.  
- Samotny mężczyzna nie wzbudza zaufania. Mając żonę i... widoki na dziecko, muszę dbać o to, by mieli przyszłość, przyszłość w Zgromadzeniu. Dlatego niezdecydowani zagłosowali na mnie. Wyrównałaś szanse.
- Ale przecież mamy przyszłość – zajrzała mu w twarz – Jesteś Mistrzem!
- Tak skarbie, jestem – uśmiechnął się do niej – Ale to dopiero początek.  
     Majka westchnęła głęboko. Czuła, że on ma rację. Tak bardzo pragnęła tej wygranej, że straciła z oczu nadciągające chmury. Swen nadal cieszył się wolnością i chyba tylko diabeł wiedział, co miał w planach. W sejfie Oskara nadal spokojnie leżał kamień, skrywający jakąś mroczną tajemnicę. Już samo to, było nie lada wyzwaniem, a przecież teraz Oskar musiał się jeszcze zająć bieżącymi sprawami Zgromadzenia. Wytłumaczenie w pełni Obdarowanym, że ich dotychczasowe sposoby scalania Daru nie mają większego sensu też nie będzie proste...
- Chodź – Oskar przerwał jej rozmyślania, podając dłoń – Zatańczymy nasz pierwszy wspólny taniec. Dziś jest nasze wielkie święto.
     Zeszli oboje z podwyższenia i przeszli kilka kroków, do miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą stała urna. Dopiero teraz Majka zauważyła, że jest tam parkiet do tańca. Oskar objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Kątem oka zauważył tęskne spojrzenie dziadka. Umyślnie nie podchodził do niego zaraz po ogłoszeniu wyników, dając mu czas na opanowanie emocji.  
     Maksymilian Lowrens obserwował ukochanego wnuka, czując, że w jego piersi wzbiera dziwna tkliwość. Oskar był spełnieniem jego najskrytszych pragnień i ambicji. Nie tylko stał się Mistrzem, ale miał przy boku kobietę, która mogła utorować mu drogę do nieśmiertelności. Im obojgu. Jeśli zjednoczą siły, jeśli zaufają sobie i swojemu uczuciu, zdobędą coś, co wymknęło się jemu i Rosannie. Ogarnął wzrokiem Obdarowanych wpatrzonych w tańczącą parę. To nie mógł być przypadek, że ich rody po raz drugi zostały połączone uczuciem.
- Obyście potrafili czerpać z niego siłę – szepnął do siebie – Będzie wam potrzebna.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1586 słów i 8987 znaków.

4 komentarze

 
  • Roksana76

    Kochani, jest trzecia część. Niedługo zacznę ją publikować na lol-u. :hi:

    10 lip 2016

  • ANITA

    @Roksana76 nie mogę się doczekać! :)

    14 lip 2016

  • Idusia

    kiedy będzie jakies  nowe opowiadanie? :)

    10 lip 2016

  • Neomi

    Będą jeszcze jakieś opki

    7 lip 2016

  • ANITA

    To nie może być koniec! Jeszcze wiele do pisania :D będą kolejne części prawda ??

    6 lip 2016