Meteory. Przed świtem 28

Rozdział 39
Hamburg. Październik 2014
     Majka weszła do sypialni dokładnie w chwili, gdy ochroniarze skończyli zdejmować Kamilowi więzy. Chłopak roztarł zdrętwiałe nadgarstki i spojrzał spode łba na towarzyszącego jej Oskara.
- Czy mógłbyś zostawić nas na chwilę? - szepnęła do niego Majka.
- Poczekam za drzwiami – Oskar uścisnął jej dłoń, dodając otuchy.  
     Majka poczekała, aż zostali z Kamilem sami.  
- Twój dziadek nie żyje – powiedziała cicho – Umarł spokojny. Mówił o tobie przed śmiercią.  
     Kamil zacisnął szczęki, nie wypowiadając ani słowa.
- Towarzyszy mu w tej chwili twoja babcia... - podjęła po chwili.
- Nie jest moją babcią – przerwał jej - To druga żona dziadka.
- Ach tak!  
- Czy zdążył? - podniósł na nią pełen niepokoju wzrok.
- Nie jestem pewna, ale zdaje się, że tak – kiwnęła głową – Słuchaj... Dlaczego powiedziałeś, że chronisz Oskara?
- Bo tak powiedział sir Nicolas. „Nadmiar wiedzy może zagrozić Naturze, a ona potrafi się bronić” - wyrecytował – „ Moja rodzina nie jest gotowa do objęcia straży”.  Tak powiedział.
- Pamiętasz to? - spytała.
- Nie, ojciec mi przekazał – zwiesił głowę – Umarł szczęśliwy, prawda? - szepnął, patrząc w podłogę.
- Twój dziadek? Myślę, że tak. Uśmiechał się – z trudem przełknęła ślinę - Nie bał się śmierci.  
- To dobrze – westchnął z ulgą – Co teraz? Czy mogę odejść?  
- Oczywiście, ale chcemy z Oskarem złożyć ci propozycję – zaczęła ostrożnie – Zastanów się spokojnie, zanim odpowiesz. Nie jesteś zobligowany...
     Kamil podniósł na Majkę zaskoczone spojrzenie. Jeszcze przed chwilą drżał na myśl, że  może ją spotkać nieszczęśliwa przygoda, za którą on zapłaci głową, a tu taka odmiana.  
- Oskar jest sprawiedliwy i zawsze dotrzymuje słowa – ciągnęła – Jean, ten, który cię gonił mówił, że gdyby nie Akos, to spokojnie byś mu się wymknął. Jesteś sprytny i silny.
- Nie wiedziałem, że macie na dole człowieka. Policzyłem wszystkich pozostałych – przyznał niechętnie.
- Bo nie mieliśmy. To był przypadek – odparła z uśmiechem, widząc w oczach Kamila zaciekawienie – Niedawno zwolniło się w drużynie miejsce Akosa. Oskar chce ci zaproponować pracę, ale jeśli ją przyjmiesz, musisz najpierw złożyć przysięgę mnie – odczekała chwilę, upewniając się, że jej słowa do niego dotarły – Przysięgniesz mi na Dar, że nie zdradzisz Oskarowi, ani nikomu innemu, żadnej informacji dotyczącej twojego dziadka i sprawy, którą zajmował się Nicolas Lowrens. W przysiędze  lojalności Oskarowi, to zostanie pominięte.
- Ale to on musiałby to pominąć! - w głosie Kamila zabrzmiała konsternacja.
- Właśnie o tym mówię. Uzgodniliśmy to, zanim złożyłam ci propozycję w naszym imieniu – powiedziała poważnie – Teraz masz czas do zastanowienia.
- Nie muszę się zastanawiać! - odparł natychmiast – Jeśli on się zgodził na coś takiego... jeśli zaufał ci tak bardzo... - urwał, potrząsając głową z niedowierzaniem – Nie sądziłem, że jest taki.  
- Jaki? - uśmiechnęła się jednym kącikiem ust  – To co? Składasz przysięgę?  
---  
     Oskar pchnął uchylone drzwi i wszedł do apartamentu Majki. Odwróciła się tyłem i uniosła w górę włosy, ukazując mu rozsunięty zamek błękitnej sukienki i skrawek nagich pleców.
- Mam dla ciebie niespodziankę – szepnął, dotykając ustami jej karku.
- Będzie musiała poczekać – zamruczała – Zdaje się, że jesteśmy spóźnieni. I tak, to był chyba najszybszy angaż w historii Zgromadzenia.
     Czując, że sukienka jest dopięta, obróciła się wokół swojej osi i napotkała... dłoń z pierścionkiem i dwoje ciemnych lśniących oczu.
- Co to...? - zaniemówiła zdumiona.
- Helena zwolniła cię z przysięgi, a ponieważ już się zgodziłaś zostać moją żoną, chciałbym, żebyś to nosiła – poruszył krążkiem z białego metalu w którym połyskiwał diament wielkości grochu.
- Jak to? - wciąż nie mogła ochłonąć.
- Matka powiedziała mi to kilka minut temu... - rozciągnął usta w uśmiechu – Pomyślałem, że to jakiś znak, coś niespodziewanego i pozytywnego, zesłanego przez los... Jeśli się zgodzisz, to chciałbym poprosić o ciebie twoich rodziców teraz.  
     Majka niespodziewanie rzuciła mu się na szyję. Rozsądek podpowiadał jej, że to komplikuje i tak zagmatwaną sytuację, ale nie chciała go słuchać. Nie w tej chwili! Serce biło jej w szalonym rytmie, a krtań zacisnęła się, odcinając dopływ tlenu. Poczuła zawrót głowy. Oskar przytrzymał ją w pasie i okręcił się, sprawiając, że świat wokół nich zawirował.  
- Nie musisz nikogo prosić – wyszeptała bez tchu – Już dawno powiedziałam ci, że należę do ciebie i nic się nie zmieniło, chociaż tyle przeżyliśmy... - wzruszenie odebrało jej głos.
- Ale ja chcę. Chcę o ciebie poprosić – spojrzał jej w oczy – Chcę szanować zwyczaje innych, nie tylko Zgromadzenia.  
- W takim razie, dobrze – odsunęła się i ujęła go za rękę – Poproś o mnie, a kiedy się zgodzą, dasz mi pierścionek.  
     Oskar wsunął klejnot do kieszeni marynarki i objąwszy Majkę, poprowadził ją do windy. Zjechali kilka pięter niżej.
- Jesteście wreszcie! – powitała ich Margaret – Czekamy tylko na was... - zawiesiła głos, spoglądając to na Majkę, to na Oskara.
- A dziadek? - Oskar ściszył głos.
- Będzie miał niespodziankę – uśmiechnęła się do syna.
- Chyba pozostali też – Majka poczuła przyjemne podniecenie.
- Przepraszamy za spóźnienie – Oskar wprowadził Majkę i Margaret do niewielkiej prywatnej sali, przybranej i zastawionej do kolacji.  
     Mistrz, siedzący na szczycie stołu i pogrążony w rozmowie z dziadkami i rodzicami Majki, podniósł głowę i utkwił we wchodzących chłodne spojrzenie. Jednak pod wpływem ich radosnych uśmiechów, złagodniał. W jego oczach pojawił się cień sympatii i zaciekawienia.  
- Mistrzu – zaczął Oskar dość oficjalnym tonem – Chciałbym cię prosić o kilka minut zwłoki, zanim usiądziemy do kolacji.  
- Proszę – jego zaciekawienie przybrało na sile.
     Oskar, wciąż trzymając przy sobie Majkę, podszedł do Piotra i Julii, siedzących pomiędzy Mistrzem, a Heleną i Janem. Piotr, jakby spodziewając się, co nastąpi, podniósł się z krzesła. Julia poszła w jego ślady.
- Chciałbym prosić was oboje o waszą córkę, Mariannę – zaczął Oskar, zgodnie z zasadami panującymi w Zgromadzeniu, powstrzymując się od wszelkich wstępów – Oboje pragniemy złożyć przysięgę i stać się małżeństwem – spojrzał na Majkę.
     Ta uśmiechnęła się i do niego, po czym odwróciła się do rodziców. Myślała, że usłyszy coś w rodzaju: „zgoda” albo „skoro tak ustaliliście...”. Tymczasem Piotr, uprzedzając Julię, która już otworzyła usta, wyciągnął dłoń i położywszy ją Oskarowi na ramieniu, zajrzał mu w oczy.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto przywykł prosić o cokolwiek – powiedział spokojnym, prawie przyjaznym tonem.
- To prawda – Oskar wytrzymał jego spojrzenie – Zwykle zdobywam to, na czym mi zależy... Ale są wyjątki.
     Wszyscy obecni, nie wyłączając Mistrza, wstrzymali oddech.
- Poświęciłem dla tego dziecka więcej, niż mogłem znieść – powiedział nagle Piotr – Oboje poświęciliśmy – poprawił się, obejmując żonę – Chciałbym, żebyś miał tę świadomość.  
     Spojrzenia obu mężczyzn zdawały się przenikać, tworząc niewidzialny pomost. Majka patrzyła na ojca ogromnymi oczami. Pierwszy raz publicznie wyraził swoje uczucia w taki sposób!
- Będę o tym pamiętał – głos Oskara zabrzmiał cicho, ale wyraźnie.
- Mistrz Zgromadzenia. To wielka odpowiedzialność – Piotr tym razem ogarnął wzrokiem oboje, Majkę i Oskara – Trzeba mieć siłę, by ją unieść. Z tego, co wiem, ty taką masz... - zawiesił głos.
- Nawet najsilniejszemu mężczyźnie potrzebna jest bratnia dusza – Mistrz niespodziewanie włączył się do rozmowy. Jego aksamitnie miękki, głęboki głos, brzmiał prawie dobrotliwie. Jednak emanowała z niego siła, która sprawiła, że oczy wszystkich zwróciły się natychmiast w jego stronę – Jeśli jest nią żona, można mówić o prawdziwym szczęściu. Domyślam się, co cię trapi. Choć jestem Mistrzem dłużej, niż nim nie jestem, to ludzkie problemy dotyczą mnie tak samo, jak innych. Dzięki decyzji Heleny – skłonił nieco głowę w jej stronę -  całe Zgromadzenie ujrzy nie jednego człowieka, ale parę ludzi, którzy staną na ich czele. Zgromadzeni wiedzą, że Mistrz na pierwszym miejscu stawia tych, których kocha. Nie jesteśmy nieczuli.  
- Obyś nigdy nie musiał wybierać – Piotr cofnął dłoń z ramienia Oskara, ale zaraz wyciągnął ją w geście powitania – Jest w tobie coś, co sprawia, że ci ufam, choć nie zmniejsza to mojego lęku. Może to zrozumiesz, kiedy będziesz miał własne dzieci... synu.
     Majka poczuła najpierw dziwne mrowienie na czubku nosa, a po chwili musiała zamrugać, by odzyskać ostrość wzroku. Julia ocierała łzy, podobnie jak Helena i Margaret.  
- Też sobie tego życzę, choć wybór jest dla mnie oczywisty – głos Oskara emanował siłą, jakiej nikt się nie spodziewał. Ale on przecież dopiero co dokonał takiego wyboru.  
     Oskar uścisnął prawicę Piotra, po czym ujął z szacunkiem drobną dłoń Julii i schyliwszy się, musnął ją ustami. Wyprostował się, napotykając zaskoczone spojrzenia pozostałych. Spojrzał niepewnie na Majkę, ale ta mrugnęła do niego z aprobatą. Wyciągnął więc z kieszeni pierścionek i ostrożnie wsunął na serdeczny palec swojej narzeczonej.    
- Chciałbym złożyć przysięgę już dziś, ale wiem, że to niemożliwe – powiedział patrząc jej w oczy – Nie każ mi jednak czekać zbyt długo.
- Chyba oboje czekaliśmy wystarczająco długo – odparła z jasnym uśmiechem – Chciałabym tylko przedstawić cię wcześniej moim przybranym rodzicom – dodała proszącym tonem.  
- A potem wyprawimy sobie wielki bal! - w głosie Oskara słychać było dziecięcą radość.
     Majka znała już ten maleńki chłopięcy zakamarek jego duszy, który ujawniał się czasem w chwilach, gdy był naprawdę szczęśliwy. Za to w oczach pozostałych, nie wyłączając Margaret, pojawiło się zaskoczenie.  
- Myślałam raczej o kameralnej uroczystości w stylu antycznej Grecji – Majka oparła obie dłonie na piersi Oskara i nie przejmując się towarzystwem, wspięła się na palce, tak, że jej usta znalazły się dokładnie na wysokości  jego ust – Czy w Zgromadzeniu istnieje miesiąc miodowy?  
- Miesiąc nie przejdzie – westchnął z żalem – ale tydzień albo dwa... - w jego oczach pojawiły się psotne ogniki.
     Rozległo się ciche chrząknięcie i wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. W drzwiach stało dwóch kelnerów, popychając przed sobą restauracyjne wózki. Mistrz skinął im przyzwalająco.
- Chyba powinniśmy usiąść? - Oskar musnął usta Majki, po czym otoczył ją ramieniem i poprowadził wokół stołu, do miejsca obok Margaret.
- Chyba nigdy nie był tak szczęśliwy? - szepnęła Margaret i ukradkiem uściskała dłoń Majki – Więc przesilenie powita nie tylko nowego Mistrza.
     Pełne emocji słowa Margaret sprawiły Majce wielką przyjemność. Spodobało jej się również, że Mistrz ujął się za Oskarem, jak prawdziwy, dumny z wnuka dziadek. Spojrzała na rodziców. Siedzieli blisko siebie, trzymając się za ręce. Och, tato, kocham cię, ale niepotrzebnie się martwisz, pomyślała.
- Jak mnie przedstawisz? - spytał półgłosem Oskar, nachylając się do niej – Swoim przybranym rodzicom – dodał, widząc, że nie do końca rozumie pytanie.
- Jako mojego narzeczonego – utkwiła w nim uważne spojrzenie.
     Kelner ustawił przed nimi filiżanki wypełnione gęstą pomarańczowożółtą zupą dyniową. Poczuli silny zapach czosnku i gałki muszkatołowej.  
- Chcesz im wyjaśnić, kim jestem? - spytał po chwili Oskar, upewniwszy się, że kelner ich nie słyszy.
- Chciałabym... - przyznała – Babcia Helena, z oczywistych względów, niewiele im powiedziała. Zawsze mnie kochali, ale traktowali trochę jak odmieńca. Szczególnie ostatnio. Chciałabym, żeby zrozumieli, żeby wiedzieli, że takich jak ja, jest więcej...
     Oskar pokiwał głową, wpatrując się w parę unosząca się znad filiżanki.
- Postaram się – westchnął – Ale na razie nie mów tego nikomu. Wiesz, tak na wszelki wypadek.
     Spojrzała na niego pytająco.
- Jeśli nie zostanę wybrany, to raczej nie będzie możliwe. Nie w zgodzie z zasadami – dodał szeptem.  
- Rozumiem – odparła wolno – A ja miałam cię zapytać, czy mogłabym zaprosić na nasz ślub Agę, moją przyjaciółkę? Pewnie nie – odpowiedziała sobie, nie czekając, aż on to zrobi.
- Nic nie jest przesądzone... – pogładził łagodnie jej dłoń.
- Jeśli się nie da, zrozumiem – spojrzała mu w oczy.
     Chciała być jego bratnią duszą. Chciała tego z całego serca. Oskar spojrzał jej głęboko w oczy, dotykając najgłębszych zakamarków duszy. Dla niego nią była.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2289 słów i 13276 znaków.

3 komentarze

 
  • Rumcajsik

    Ile bedzie części??:)

    1 lip 2016

  • Roksana76

    @Rumcajsik będą 3 części, a właściwie są, bo ta trzecia jest na moim blogu. Ale na lol-u też będzie, tylko później.

    1 lip 2016

  • Roksana76

    Staram się co cztery dni, ale różnie bywa ;) Trochę jestem zapracowana. Piszę już 3 część, a właściwie ją kończę :cool:

    29 cze 2016

  • Neomi

    @Roksana76 dzieki za info .poprostu niemoge sie postrzynać od czytania tego opka

    29 cze 2016

  • Neomi

    Co ile dodajesz?

    29 cze 2016