Bóg , Alkohol , i Kobiety cz 4

„ Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni, wiele obaw rodzi się znużenia i samotności „  





Desiderata  







(Po)Twory Wyobraźni  







Twory mojej wyobraźni. Sięgając pamięcią wstecz, przypominam sobie te trudne i przerażające sytuacje gdy przyszło mi zostawać, sam na sam ze sobą. To było straszne. Te niczym prawie ze nie uzasadnione myśli, zlatywały się na moją głowę, niczym stado napastliwie kraczących wron. Dopadał mnie wtedy ogromny strach. Zadawałem sobie wtedy setki pytań, Czy jeszcze kiedyś ułożę swoje życie? ..A może zdechnę w samotności?. Czy mój syn będzie chciał mnie znać?...Czy napluje mi kiedyś w twarz , i powie – Spierdalaj!. Wiem, że sam sobie pozwalałem tak myśleć. Zmory dopadały mnie już od bardzo dawna. I od dawna niszczyły wiele. Myśl rodzi słowo – Słowo rodzi czyn – Czyn kształtuje charakter. Pamiętam chodziłem z Weroniką, moja pierwsza wielka, naprawdę wielka miłość. Byliśmy naprawdę udanym związkiem. Aż do pewnego momentu. Pewnego dnia. Jej przyjaciółka, powiedziała mi ze były u jej byłego chłopaka. Nic, po prostu chciał z nią porozmawiać. Nie chciała mi o tym mówić sama, gdyż uznała ze nie miało to większego znaczenia, a ja nie potrzebnie bym się obraził. A podobno jestem bardzo obrażalski. To też jest jedna z moich największych wad charakteru. Nad która staram się pracować .Wierze ze to wszystko przyjdzie z czasem. Potem dowiedziałem się ze rzeczywiście na tym spotkaniu do niczego, nie doszło. Tylko że to „ Potem” było o dwa lata za późno .Myślę że gdyby mi sama wtedy o tym powiedziała, może dziś była by moją żoną. Ale to tylko gdybanie. A więc ten cudowny i dobrze się, zapowiadający związek legł w gruzach. Wiem że Wiki, się starała, ale ja byłem już nie do wytrzymania. Moje twory wyobraźni na stałe zagościły w mojej głowie. I w pół roku rozwaliły wszystko. W mawiałem jej ze jej na mnie nie zależy, że nigdy jej nie zależało. Stałem się takim gościem któremu, dziś i nawet ja bym przyjebał. Ale wtedy myślałem, źle inaczej, bardzo źle. Myślę, ze brało się to głównie ze strachu. Kiedy siedziałem sam, w oczekiwaniu kiedy przyjdzie. Dopadały mnie myśli – Na pewno jest u niego. I od myśli aż do czynu. Jedna myśl zrodziła słowo. Czasami naprawdę bardzo przykre. Ileż to razy przychodziła do mnie z drugiego końca miasta, by się spotkać, nawet zarywając naukę. A ja ? a ja oczywiście z kumplami popijałem. Raz pamiętam nawet taką sytuacje, jak przyszła do mnie. A ja już zdrowo wstawiony, wyszedłem od znajomego. Mówiąc – zaraz wracam. I poszedłem na spotkanie z nią. Siedziała na schodach, w oczekiwaniu kiedy zjawi się, pieprzony nie dorosły emocjonalnie gówniarz. Zamiast cieszyć się ze ją widzi. Że przyszła bo jej zależy, bo kocha. To na dzień dobry jej powie – Czego chciałaś ?. By potem dodać – Zrywam z tobą. Dziś cholernie czuje z tego powodu wyrzut sumienia, mimo że to było. Dziesięć lat temu. Taki byłem odważny i cwany przed kolegami. Az do lutego. I kurwa jak na ironie losu, już zacząłem być dla niej dobry i znów się starać. Były to walentynki. Rozstanie w Walentynki? . Wierzcie nie jest to Very Funny. To był bolesny cios. Bardzo bolesny cios. Gdy czytałem jej list,(przyniosła mi go jej przyjaciółka) to czułem jakby napakowany skurwiel okładał mnie pięściami. A ja nie mogłem nic zrobić.  

Potem wpadłem w ciąg alkoholowy, który trwał miesiąc. Próbowałem z nią rozmawiać, dzwoniłem pisałem i nic. Dopiero po paru latach, już kiedy byłem żonaty z inną wszystko sobie wyjaśniliśmy. W moich tworach wyobraźni wtedy, gdy miałem te dziewiętnaście lat były tylko myśli – Jej nigdy nie zależało. Bo by nie zerwała. Dopiero po latach powiedziała mi że – To rozstanie było, jedną z najtrudniejszych decyzji. Tak o to dzięki Tworom wyobraźni legła moja pierwsza wielka miłość. Myślę każdy związek w jakieś mierze przez to upadał. A nawet zalążek tego związku. Nawet moje małżeństwo. Może z czasem nie byłem aż tak podły jak wtedy z Wiki. Teraz mimo prawie trzech dych na karku, zlatują się te twory w głowie. Z tym ze dziś mam ich świadomość. I wiem ze 99% tych czarnych myśli, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Odpędzam je od siebie, znajdując dla nich jakąś kontrę. Znajduje sobie wtedy jakieś zajęcie. Myślę ze spora cześć ludzi ma te straszne twory wyobraźni. Ale to jest tylko moje zdanie. Ktoś może powiedzieć – Co ty Dawid pierdolisz - ja tak nie mam. Kiedyś z jedna z przyjaciółek ze spotkań, na które uczęszczam powiedziała mi że nawet z twojego powodu miałam twory wyobraźni. – Uznałam ze jesteś, babiarzem do potęgi. Jak się okazało rozmawiałem z jakaś dziewczyna, która cały czas się śmiała. I ta ów koleżanka stwierdziła że ją podrywam. Jak potem o tym rozmawialiśmy, To dziewczyna która " podrywałem " okazała się być koleżanka z podwórka którą znam od dziecka. Uczę się tego, by nie zawsze postrzegać to co widzę jako świętą prawdę. Mogę się mylić, może być tak jak myślę. Ale nie koniecznie tak jest. Prostym przykładem jest taka sytuacja. Wyobraźmy sobie ze stoję gdzieś po środku jakieś hali. I ktoś spojrzał na mnie z daleka i nagle wybuch śmiechem. Co robi zdrowo myślący człowiek ? nie zważa na to. Dlaczego ?. Po pierwsze, nie koniecznie ma na myśli mnie, chodź jak patrzy na mnie wydaje się to mało prawdopodobnie. Ale może tej osobie, przypomniała się jakaś sytuacja z związana ze mną , gdzie jakby mi o tym opowiedziała, sam wybuch bym śmiechem. Mogło być tak że zrobiłem, jakąś dziwnie zabawną minę, która ją rozbawiła. Wersji jest wiele. Owszem istnieje też taka która mówi ze dana osoba ze mnie szydzi. Ale czy to ja mam problem? Nie. Ta osoba ma problem, bo nie ma na tyle odwagi by powiedzieć o co jej chodzi. Nie radziłem sobie z tym kiedyś. Wpadałem w złość, miałem ochotę iść wtedy i przyjebać. Nie ważne jest wydarzenie, ważne jest jak zareagujesz. Tego właśnie uczy się Dawid Dudkowski Trzeźwy Menel. Nie oceniać sytuacji pod jednym kontem. Nie zawsze widząc jakaś kobietę, która ma dla mnie znaczenie w towarzystwie innego gościa, musi oznaczać ze oni coś ze sobą. I Wierzcie mi nie zawsze jakaś moja rozmowa z jakaś dziewczyną oznacza ze coś nas łączy. Może to być prawdą, ale może być tylko tworem wyobraźni. Dzięki ludziom którzy pomagają mi dziś nie pić, zaczynam to rozumieć. Chodź wiem ze zanim to zaakceptuje w pełni musi upłynąć sporo czasu.  





- Dawid ? – zawołała mnie pani bibliotekarka. – tak ? zapytałem zamykając zeszyt.  

- Nie chce ci przeszkadzać, ale zaraz zamykamy. – już , już idę.  

Spakowałem zeszyt do torby. Wstałem i dosunąłem krzesełko do biurka. Pożegnałem się z paniami i opuściłem bibliotekę. Na zewnątrz odpaliłem papierosa i wyruszyłem na przystanek. Najbliższy autobus miałem dopiero za godzinę. Wiec spokojnie zaszedłbym na nogach.- Pomyślałem. Nie spieszyło mi się do domu, wiec swoje kroki skierowałem do domu byłej żony.  

Po jakimś kwadransie byłem już pod jej drzwiami. – Wejdź ! – powiedziała. Torbę rzuciłem na podłogę przed pokoju i wszedłem do salonu. Junior jak mnie zobaczył szybko przybiegł i złapał za rękę – Tatuś ! – chodź się bawić – szarpał mnie w stronę zabawek. Usiadłem obok niego i bawiliśmy się resorakami. Ala w tym czasie oglądała, jakieś śmieciowe programy w telewizji. Junior przynosił mi różnorakie zabawki z kartonów. Aż wpadła mi w ręce miękka gumowa kulka. Spojrzałem na Ale , która była zapatrzona w telewizor. I wymierzyłem w nią tą kulką  

– A masz !! ty coś ukradła mi, pięć lat wolności – powiedziałem do niej biorąc zamach i rzucając.  

I tak zaczęliśmy się rzucać, wygłupiając. Junior z radością, śmiał się i latał po całym domu. Patrząc jak starzy zachowują się jakby byli w jego wieku. Potem rozpoczęliśmy wojny na poduszki, goniłem Ale po całym domu. Ala zamykała się w łazience – i krzyczała nie mogąc powstrzymać śmiechu. – nie wyjdę!. Junior w tym czasie latał za Tatą z kajdankami i krzyczał w śmiechu – Idziesz do wiezienia. Z pół godziny tak lataliśmy po domu. Aż w końcu się zmęczyliśmy.  

Usiadłem wygodnie na wersalce. Junior wdrapał mi się na kolana. Ala usiadła obok. Porozmawialiśmy chwilę, wypiłem kawę. I zbierałem się do wyjścia.  



- chodź się przytul do taty - powiedziałem do juniora otwierając drzwi. Junior mocno mnie przytulił, - przyjdziesz jutro ? – spytał. Przytuliłem go mocniej – Jasne. Wyszedłem od Ali. Na dworze odpaliłem papierosa, i wolnym krokiem ruszyłem w stronę domu.  



Pół godziny później ….  



Po zamknięciu drzwi rzuciłem, torbę na podłogę w przedpokoju. Usiadłem na krzesełku zdjąłem buty. Leżące na telewizorze słuchawki założyłem na uszy, położyłem się na podłodze, gapiąc się w sufit. Myślałem o niej sam nie wiem dlaczego, brak w tym jakiejkolwiek logiki. Wspominałem zeszłoroczną jesień.  

Róże i kinderniespodzianki, - eh.  



Masz wiadomość …Robert .- Siema , jesteś na chacie ? sprawę mam.  

- tak, wpadaj - odpisałem.  



Po kwadransie….  



- Wchodź – powiedziałem do Roberta  

- I co tam słychać? – kolego Dudkowski – powiedział Robert zamykając za sobą drzwi. – Lipa, zmęczony jestem – odpowiedziałem wchodząc do salonu. Dobre dwie godziny rozmawialiśmy o polityce, bo z Robertem to główne tematy naszych rozmów. Sięgnąłem po telefon i napisałem do Graśki . – Ej ..co z tobą?.  

Nie odpisała. Robert wypijał już trzecie piwo, coraz trudniej się z nim rozmawiało.  



Masz wiadomość……Blanka – Wpaść przed pracą?  



- Wpadaj – odpisałem.  

Poszedłem do kuchni, wstawiłem w czajniku wodę. – Kawy? – Spytałem – nie, nie mam jeszcze browar – odpowiedział podnosząc puszkę. – Ogarnij się trochę, gościa będę zaraz miał – powiedziałem do Roberta żartując. – A co która? – Spytał . – Mała wpadnie przed pracą pogadać – odpowiedziałem. – To co ja ci nie będę przeszkadzał. - hehe. Spojrzałem poważnie na niego – Zostań – powiedziałem - Mam dziwne wyrzuty że robię źle – Prawię każdy jej przyjazd kończy się w ten sam sposób. – Kurwa! Człowieku – powiedział Robert. - Przyjeżdża do ciebie młoda fajna dupa i ty jeszcze narzekasz?  



Domofon dzwoni…  

- Halo? – powiedziałem do słuchawki  

- To ja – łagodnym głosem odpowiedziała Blanka.  

Wcisnąłem guzik domofonu, i odłożyłem słuchawkę - Co to ona ? – spytał Robert. – Taa – odpowiedziałem.  

- Siema – powiedziała Blanka zamykając za sobą drzwi. Szedłem za nią jej seksowne pośladki , naprawdę robią wrażenie. Blanka się odwróciła w moją stronę i przytuliła. – Siadaj – wskazałem jej miejsce obok Roberta. – idę sobie zrobić herbaty – powiedziała Blanka wstając z łóżka. – ok. – odpowiedziałem.  

Robert zmierzał wzrokiem za odchodzącą Blanką. – eh.. kurwa Dawid – powiedział jak Blanka zniknęła mu z oczu. – Tyłek to ona ma nieziemski – westchnął. Spojrzałem w jego stronę, zacząłem się śmiać. – No ma, - powiedziałem kiwając twierdząco głową.  

– Ale wiesz że i tak cały czas myślę o innej. To głupie może to z czasem przejdzie. Nie mogę zapomnieć o Graśce. To wydaje się dość skomplikowane ale nie potrafię na nią patrzeć jak na typową laskę, - taką wiesz że tylko jedno. Robert spojrzał na mnie – To czemu tamtej nie atakujesz?. – heh – westchnąłem – to już musztarda po obiedzie – dodając. - Muszę się jeszcze pod tym względem zmienić, chcę dobrze ale wychodzi jak zawszę. W tym Momocie weszła Blanka. I Skończyliśmy rozmowę. Trochę porozmawiałem z Blanką, po czym pojechała na nocą zmianie. Robert wyszedł jakieś pół godziny po niej.  

- Nareszcie sam – pomyślałem zamykając za nim drzwi. Poszedłem do mojej małej pracowni, włączyłem radio, odpaliłem papierosa i patrzyłem przez otwarte okno….CDN

Dudkowski

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 2216 słów i 12267 znaków.

Dodaj komentarz