Bóg , Alkohol , i Kobiety cz 2

Telefon tańczył na nocnej szafce, niczym łyżwiarz na lodzie. Gwałtownie się obudziłem i podniosłem go z szafki.  
- Halo? - odpowiedziałem do słuchawki.  
- Ty to kurwa jedziesz do roboty? - Glos Bąbla wskazywał na mocne poirytowanie. - A która jest? - spytałem ze spokojem.  
- Za.. Kurwa Dziesięć Szósta - Moj spokój widocznie wyprowadził go z równowagi bo ton jego nabrał większej irytacji.  
- Już, już daj mi pięć minut - odpowiedziałem. - To kurwa! szybko odpowiedział rozłączając się.  

Usiadłem na krańcu łóżka. Odwróciłem się w stronę okna. Promienie słoneczne aż, się przedzierały za zasłony. Odsunąłem zasłonę by pozwolić im się przebić, do tej nory. Piękne wyglądające jak pomarańcza słońce uderzyło po oczach. Odwróciłem głowę w stronę wyra. - Kurwa - kiedyś w końcu musze tu poukładać - widząc całą swoją garderobę w jednym miejscu, na jednym łóżku. Podniosłem z podłogi, szare jeansy i wsunąłem na tyłek. Czarna koszulkę, leżącą na krzesełku przerzuciłem, przez głowę. I oto w połowie naszykowany. Szybkim krokiem skierowałem się do łazienki. - Cześć Menelu - powiedziałem do typa w lustrze. Zaspany łeb zanurzyłem w umywalce. Rozczesałem włosy umyłem zęby.  
Po tym " Zabiegu pielęgnacyjnym " opuściłem łazienkę. Z szafki, która stoi przedpokoju zabrałem klucze i wyszedłem  

- Nazywam się Dawid Dudkowski  
Szary, zwykły obywatel, Trzeciej - Rzeczpospolitej. Skrzywdzone dziecko, po komunistycznej demokracji.  

- Kurwa, - powiedział Bąbel na wstępie. Ty masz jakiekolwiek poczucie czasu?. - Sorry - odpowiedziałem skruszony.  
- Zapierdalamy - Powiedział zapinając pasy. Ruszyliśmy z piskiem opon. Za jeszcze posklejanych powiek obserwowałem, jak ludzie zapieprzają do swych fabryk.  

Kanał 1  
Krystyna Czóbówna - Stado ruszyło w wielkim pędzie....  

Byle, kurwa zdążyć przed szóstą. Odhaczyć się na pieprzonej liście obecności. Biada tym co się spóźnią stajesz przed przełożonym, jak zabójca przed sędzią. - Co masz na swoje usprawiedliwienie?. - Pieprz się, jest kurwa szósta. O tej porze ważę tyle co mistrz świata sumo  
- Co tam rozkminiasz ? - spytał Bąbel. - Jeszcze kurwa, śpię - odpowiedziałem odwracając się w jego stronę.  
- Co mała była wczoraj ? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem. Uśmiechnąłem się tylko.  
- Nie, nie to koniec - odpowiedziałem. Muszę się ogarnąć, bo tak nie można żyć - dodałem. Bąbel spojrzał w moją stronę i zaczął się śmiać. Po czym, twarz jego nabrała poważniejszy wyraz. - W sumie masz racje - powiedział. Ale na to by coś z Graśką to już za późno - dodał. Posmutniałem opuszczając głowę w dół - Nie rozmawiajmy o tym -odpowiedziałem.  

Zajechaliśmy pod firmę. Samochód zaparkowaliśmy w pierwszym wolnym miejscu. Otworzyliśmy drzwi i wyszliśmy.  
Oczom naszym ukazał się ten wielki, od trzech lat znany nam napis : LOTRAP  
Miejsce oddawania swojego cennego czasu, Od poniedziałku do piątku. I tak kurwa od trzech lat.  
Fabryka, zwykła pieprzona praca. A wydarzyło się w niej tyle, że mógłbym osobną książkę pisać. - Dawaj - zawołał Babel. Widząc jak się zawiesiłem. Z kieszeni wyciągnąłem pogniecioną paczkę fajek. Wyciągnąłem jedną i odpaliłem. I wolnym krokiem ruszyłem przed siebie.  

Kanał 2 : Dariusz Szpakowski - Wyraźnie grają na czas...  

Wdrapywaliśmy się, po schodach do góry. Robiliśmy to tak powoli. Jak skazani idący na wykonanie wyroku.  
Na drzwiach widnieje napis : Szatnia Otwarta w określonych godzinach. Złapałem za klamkę i pociągnąłem do siebie.  
- Kurwa - zawołał ktoś - Jak mi się nie chcę - dodając.  
Jest to chyba, obok tradycyjnego : Cześć, Siema itp. Najpopularniejsze zdanie w męskiej szatni.  
- Siema!! - zawołałem głośno, by każdy usłyszał.  
"Stary Kurwiarz" "Leser". Te, i inne napisy ozdabiają moją szafkę od lat. Koledzy. Kurwa Koledzy.  

Kanał 1 : Krystyna Czóbówna - Stado samców gromadzi się w jednym miejscu.  

Kto ile słodzi? - zapytał kumpel, jak weszliśmy do biura. Wszyscy nas dostrzegli - O i jest księciuniu - powiedział kumpel podając mi rękę.  
- Ja dwie - odpowiedziałem na pytanie. Po chwili zapach kawy, unosił się w powietrzu. Słonce pięło się coraz wyżej do góry. Wziąłem swój kubek, skinąłem na pozostałych pokazując na drzwi.  
- Idziemy na zewnątrz. Każdy z wolna podniósł się z krzesełka.  
- Zajebisty dzień - Pomyślałem stojąc u progu drzwi.  

Marek Grechuta - Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty...  

Spojrzałem w niebo, zasłaniając lekką ręką promienie słońca. - Dziękuje, dziękuję ci boże za to że potrafię docenić to wszystko. Ze po raz kolejny, nie obudziłem się, skacowany, rozbity, bezradny. Ze potrafię cieszyć się z banalnych, spraw i zdarzeń. - Ej!! - zawołał Bąbel. Spojrzałem w jego stronę - Wydajesz towar? - zapytał. Podszedłem w jego stronę, wziąłem od niego telefon i papiery.  
Wyszedłem z biura, na magazyn. Dźwięk lokalnego radia, podłączonego na jednym z regałów, unosił się po całym magazynie,  

Lokalne Radio : - Dzień dobry!  
Witam!..wszystkich w ten poniedziałkowy poranek. W dzisiejszych audycjach naszego radia, znów będziemy rozmawiać o niczym. Bo po co?, skoro słuchacie nas głównie w pracy, nie przywiązując uwagi do tego co mówimy, a jedynie do tego co puszczamy. - Bo lepsze to niż to pieprzone Radio Maria. - A najbardziej lubię, te wasze pieprzone pozdrowienia. Kiedy wlewacie w siebie litry wódki, i pozdrawiacie się nawzajem mimo tego ze jesteście od siebie na wyciągniecie reki. - I zapomniał bym bardzo kurwa lubię swoją prace.  

Staliśmy przy wózkach, pociskając pierdoły. O tym jak minął weekend. Wsiadłem na swój podnoszący się z kabiną sprzęt. - Chuj, jeszcze kawa - pomyślałem i wyszedłem z wózka. Ruszyłem w stronę automatu. Po chwili dotarłem na miejsce.  

Przy Automacie  

Ujrzałem ją z daleka. Stała samotnie, wśród tłumu  
Jej piękne włosy, układające się na jej ramionach tak delikatnie.  
A piękne niebieskie oczy wpatrywały się bezsensownie w kawałek plastiku.  
Przedzierające się światło z dachu hali, oświetlało ją niczym gwiazdę na teatralnej scenie.  



Artur Gadowski - Ona jest ze snu  

- Graśka - pomyślałem i odwróciłem się w stronę automatu do kawy. I to jest najgorsze ten moment.Kiedy widzisz kobietę, która ci się podoba i nie potrafi być ci obojętna. Chciałbyś coś zrobić. Lecz jesteś menelu bezradny, Tak bardzo bezradny  

Forever Alone  

Obróciłem się znów w jej stronę. Wziąłem mały łyk kawy – Iść?, czy nie iść? – Biłem się z tą myślą.  

Krystyna Czóbówna : - Samiec wystartował jak szalony w stronę samicy.  

Idę do niej, przez gąszcz tych wszystkich ludzi. Gdzie, niektórzy z nich zdają się mnie lepiej znać niż ja sam. Albo przynajmniej tak tylko mówią. Po wymianie kilku banalnych uśmiechów. Dotarłem do niej.  
Jestem ja, niczym zbłąkany pies. Niczym wędrowiec który wrócił z wielkiej podróży. Ja, zepsuty romantyk. Kiepski poeta. Trzeźwy alkoholik. Stoję, obok tej kobiety, która tak zakłóciła się na ten czas mój spokój.  
- Cześć…. Graśka – przywitałem się jak bohater amerykańskich filmów. Odwróciła się w moją stronę….CDN

Dudkowski

opublikował opowiadanie w kategorii komedia, użył 1350 słów i 7345 znaków.

1 komentarz

 
  • monis

    gratuluje! ciekawie to napisałeś

    6 lip 2015

  • Dudkowski

    @monis   Dziękuje :)

    16 lip 2015