Kinga i więzień – wersja po tuningu

Kinga i więzień – wersja po tuninguJestem czterdziestoletnią kobietą, mam długie czarne włosy oraz duży cyc Pracuję w pudle jako klawiszka. Zakładam białą bluzkę (ledwie mieści tenże cyc) i minispódniczkę dla puszystych (na dole też mam czym oddychać), po czym wychodzę z mieszkania (teleportu się jeszcze nie dorobiłam). Wsiadam do krwistoczerwonego malucha i pomykam w siną dal. Po dotarciu na więzienny parking zatrzymuję się, po czym wysiadam (w biegu raczej ciężko wysiąść, no i byłoby to niebezpieczne) i ruszam w stronę drzwi służbowych. Strażnik stojący na warcie mi je otwiera (przez płot też nie zamierzam przełazić, poza tym jest za wysoki, a ja za gruba).
– Cześć, Piotrek.
– Cześć, Kinga. Co słychać?
– Wszystko po staremu.
Udaję się do szatni, gdzie przebieram się w mundur i stamtąd idę do gabinetu szeryfa. Za biurkiem siedzi zabójczo przystojny mężczyzna, więc od razu wypinam cyc.
– Chciał mnie pan widzieć? – miauczę przymilnie.
– Tak. Dziś ma zostać do nas przywieziony nowy więzień. Chcę, żebyś tego przypilnowała.
– Ale… dlaczego ja?
– Bo jesteś atrakcyjna i na pewno sobie z łatwością poradzisz. On lubi ładne sztuki, przy brzydkich jest bardzo niegrzeczny.
– Ach, dziękuję; na pewno wykorzystam wszystkie swoje walory, aby łachudra był zadowolony.
– Tu są dokumenty tego więźnia.
Biorę od szefa teczkę i wychodzę, zadowolona. W strażniczym pokoju siadam przed komputerem i zaczynam przeglądać akta. Moją uwagę przykuwa fotografia włożona między kartki. Niezły z niego przystojniak. – Stwierdzam, kombinując, jak by tu go zbałamucić tak, żeby nie dowiedział się o tym przełożony. W końcu baraszkowanie w godzinach pracy jest raczej nie na miejscu, do tego są tu potencjalni świadkowie i byłoby mi nie na rękę, gdyby ktoś przyłapał mnie z wypiętym tyłkiem, na końcu którego znajduje się recydywista.
Nagle słyszę hałasy dobiegające z dworu (dziedziniec mamy niczym w zamku królewskim, króla… jakiegoś tam). Sobie wybiegam i HOP – już jestem na zewnątrz. Co, myśleliście, że ja i moja tuszka nie potrafimy tak sprytnie?
Na dziedzińcu zastaję jedną wielką kołomyję.
– Co tu się dzieje? – zapytuję, niezadowolona, że przerwano mi leniuchowanie.
– Ach, Kinga daj spokój. Wstyd się przyznać, ale więzień nam zwiał.
– Co takiego? Ten groźny przestępca, co miał dziś do nas przyjechać, wam uciekł? Kurza twarz, jeszcze nie przyjechał, a już uciekł, BRAWO WY! – Przewracam oczami. No, już po fiku miku. – Wkurzam się, wielce rozczarowana.
Poszukiwania zbiegłego przestępcy trwały cały dzień i nie odniosły żadnego skutku. Bandyta przepadł jak kamień w wodę, a ja pływać nie umiem. W sumie z moją posturą pewnie lekko unosiłabym się na wodzie, ale wolę nie ryzykować. Nic tu po mnie. – Myślę i udaję się do pokoju dla strażników, który mieści się w wieży (a ja od zawsze myślałam, że we wieży to trzyma się księżniczki, królewny i inne takie…). Wchodząc po schodach (winda zepsuta już drugi miesiąc, a serwisanta nie widać), zauważam jakiś ruch. Wyciągam pistolet z kabury i ruszam w tym kierunku (no, tym, gdzie jest ruch). Obchodzę całe więzienie, ale nic nie znajduję (żadnego ruchu). Już mam wyjść z pomieszczenia, gdy nagle odnoszę wrażenie (i stawiam na miejscu; zawsze zostawiam po sobie porządek) że nie jestem sama. Gwałtownie się odwracam i widzę przed sobą faceta ze zdjęcia.
Co się ze mną dzieje? – zastanawiam się. Mam omamy? A matka od zawsze mówiła – nie pij. Gwałtownie się odwracam i widzę przed sobą faceta ze zdjęcia (wiem, powtarzam się, ale to nic), który z lubieżnym uśmiechem się we mnie wpatruje. Stoję jak sparaliżowana z pistoletem w garści. Dziwne tylko, że nie patrzy na cyc, każdy facet przecież gapi się tylko tam.
Mężczyzna powoli idzie w moją stronę, a ja w dalszym ciągu stoję jak zamurowana. Nie strzelisz, bo mnie pragniesz. – Mówi do mnie w myślach łotrzyk (mam też zdolności telepatyczne, wspominałam Wam?). Do diabła, Kinga weź się w garść. – Rugam sama siebie w duchu.
– Nie ruszaj się ani kroku! – krzyczę.
– Ha, ha, ha, mogę się założyć, że masz mokre majtki – mówi chłop.
– Za kogo ty się uważasz, żeby tak do mnie mówić, zasrańcu?! Dziś założyłam suche, wczoraj prane, koleś! A teraz ręce do góry i na kolana. I bez żadnych sztuczek, jak zechcę takowe, pójdę do cyrku.
Bandyta posłusznie wykonuje moje polecenie. Zachodzę go od tyłu (o bosz…), ale on gwałtownie wstaje i patrzy mi prosto w oczy.
– Ładnie mnie stąd wyprowadzisz – szepcze mi do ucha.
No dobra, a jak to jest wyprowadzić brzydko? Narrator.
– Ale jak ja niby mam to zrobić? Znajdujemy się we więzieniu, gdzie roi się od strażników.
– Nie wiem, niech pani strażniczka coś wymyśli.
Chodzę po sali w tę i we w tę, zastanawiając się, jak z tego wybrnąć.
– Już wiem. Pójdę do komendanta i powiem, że źle się czuję, to będzie najlepsza wymówka – informuję łajdaka. Nadal mam na niego ochotę, pałam więc nadzieją, że szef uwierzy i nie będzie mierzył mi temperatury, ciśnienia, itepe, itede. Jest podejrzliwy, stać byłoby go na takowe zabiegi.
Wychodzę z pokoju i udaję się na rozmowę z bossem (raczej ciężko byłoby się dogadać, krzycząc przez cały budynek). Godzinę później wracam do skazańca, którego jestem zakładnikiem (przypominam, w razie, jakbyście zapomnieli).
A nie mówiłam? Mierzył ciśnienie, sprawdzał gorączkę, pobrał mi nawet cukier. No co za ludzie… Jest takie powiedzenie: „nadgorliwość gorsza faszyzmu”, ale tu jak grochem o ścianę.
Wręczam zbiegowi łachy, które zajebałam z magazynu, on się przebiera, po czym dyskretnie wychodzimy. Czterdzieści minut później jesteśmy w moim mieszkaniu.
– Prześpisz się w salonie na kanapie… Zaraz, co ja gadam? A fiku miku przecież!
W czasie, gdy ja mu ścielę kojo, on bierze kąpiel w łazience (niestety, nie mam prysznica w sypialni). Spoglądam w stronę drzwi, bo zdaje mi się, że coś słyszę, a tam stoi mój gość kompletnie goły.
Nie wiem, czy można być gołym niekompletnie, ale to szczegół. Po prostu jestem chyba za mało doinformowana. Narrator.
Mierzę go z góry na dół – sto siedemdziesiąt dziewięć centymetrów wzrostu (w kapciach metr osiemdziesiąt), ale mój wzrok zatrzymuje się na całkiem okazałym przyrodzeniu. Czuję, jak po moim ciele rozlewa się fala dzikiego pożądania, dwadzieścia pięć jak w ryj strzelił. Będzie pasował jak ulał do mojego obfitego zadka.
– Jak ci na imię, bo zapomniałam zapytać? Nie zwykłam uprawiać seksu z nieznajomymi.
– Marcin, a tobie?
– Kinga.
– Chcę ci podziękować za pomoc w ucieczce.
– Później to zrobisz.
Po tych słowach Marcin rozpina guziki mojej bluzki, zostawiając mnie w samym koronkowym staniku. Nawet nie zapytał, czy może. No co za ludzie… Potem dłonią jeździ po moich plecach (bez prawa jazdy?), w pewnym momencie czuję, jak odpina mi stanik, który ze mnie spada. Z hukiem. Nagle popycha mnie w stronę stołu, siup – spódnicę zadziera do góry (tak, do góry, nie do dołu), a majtki ściąga. Łobuz! Daje mi solidnego klapsa w pośladki (ała), potem przystawia członka do szparki, łapie za biodra i nabija (w średniowieczu nabijano na pal, wolę więc taką praktykę). I wolno nim w środku poruszając, kołysze biodrami, jakby tańczył. „Lambaluna, ten taniec każdy zna…”. Potem bierze moją rękę (innej nie było w pobliżu) i prowadzi do sypialni.
Można prowadzić rękę do sypialni? Ech, jak ja mało wiem o życiu. Narrator.
Tam dokańczamy nasze igraszki, a gdy jest po wszystkim, zasypiamy w swoich objęciach. Rano, kiedy mój kochanek jeszcze śpi, ja jadę do szefa i składam wypowiedzenie z pracy (żeby mi tylko w czasie nieobecności chaty nie opierdolił). Fiku miku było nie z tej ziemi, szkoda czasu na zapierdol na etacie.
Po powrocie do mieszkania pakuję rzeczy, łapię Marcinka za rękę i wychodzimy. Wsiadamy do Fiata 126p i ruszamy przed siebie.
Ahoj, przygodo!

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii komedia, użyła 1423 słów i 8216 znaków, zaktualizowała 12 paź 2023.

2 komentarze

 
  • Pani123

    Strach pomyśleć jakie dźwięki wydaje Kinga oddychając tym dołem... Dźwięki dźwiękami, ale zapachy?  

    Proponowałabym dopisać, że całość  za zgodą autorki pierwowzoru, skoro takowa byla. I fajnie by było, jakby rzeczona napisała, jak jej się tuning podoba😊

    13 paź 2023

  • agnes1709

    @Pani123 Co Ty tu robisz? Już myślała ja, że Ty zapomniała o mnie? Pytałam, autorka sama NIE WIE, co myśli. :woot2: Miło Cię widzieć.:p

    13 paź 2023

  • Pani123

    @agnes1709 heh wróciłam chwilę poszlajać się na starych śmieciach 😉 Czasem wpadam, wyślę jakąś wiadomość, tylko odbiorca jakoś nie reaguje na screena z błędem nie wiedzieć czemu

    13 paź 2023

  • agnes1709

    @Pani123 Zaspał. Ogólnie wszyscy pouciekali, nie ma komu pisać. Uee😬😩

    13 paź 2023

  • Pani123

    I nie ma co czytać,  i koło się zamyka😉 I na zmiany jakieś się nie zanosi. LoL się kończy, jak żyć?

    13 paź 2023

  • Pani123

    @agnes1709 dzięki, zajrzę wieczorem :D

    18 paź 2023

  • BrutuS

    Jak rozumiem, ma ona jeden cyc, ale na środku? ;)

    12 paź 2023

  • agnes1709

    @BrutuS Mamy XXI wiek, wszystko jest możliwe. :)

    12 paź 2023

  • BrutuS

    @agnes1709 To straszne czasy nastały, bo wolałbym jeszcze drugi cyc, nawet jak ten drugi byłby mniejszy ;)

    12 paź 2023

  • agnes1709

    @BrutuS :D

    12 paź 2023