Bóg , Alkohol i Kobiety 5

" Jeśli chodzi o uczucia to serce z rozumem nigdy nie szły w parze "  

Dawid Dudkowski  
Wspomnienia  



Każdy ma swój bagaż wspomnień, związany z kobietami. Albo, z uczuciami związanymi do nich. Tych uczuciowo obojętnych mógłbym, policzyć na palcach jednej ręki.  
Żeby zrozumieć to co było z Graśka, muszę sięgnąć do tego bagażu. Była ostatnią ważną kobietą. Ważną w kontekście uczuć. Nie były one tak silne, jak do Ali czy Wiki. Ale ów dziewczyna utrwaliła się w pamięci, przeciętnego chłopaka z małego miasta. Nie lubię, sięgać do przyszłości, bo to zawszę przeszkadza w pójściu do przodu. Bo rodzą się wtedy w głowie, różne " gdybania ". Lecz, żeby docenić to jak się zmienia dziś. Trzeba w tą przeszłość zajrzeć.  
Jest jedno miejsce w tym mieście, które ma w sobie wiele zapisanych w mojej głowie miłych zdarzeń. Zawsze kiedy tu jestem, odtwarzam w swojej głowie, obrazy z dawnych lat. To tu poznałem Wiki. To w to miejsce zabrałem na pierwszą randkę, moją przyszłą żonę Alicje. To miejsce to " Lasek " na Stadionie Miejskim.  
I to miejsce uległo przez te lata ogromnej przemianie. Wszystko się zmienia, tylko trzeba to dostrzegać. A w świecie którym żyje, o to bardzo trudno. W świecie w którym, każdy podąża za pieniądzem. Opętanym przez wirtualny świat. O dostrzeżenie tych zmian, trudno. Zatrzymuje się czasem na chwile, w pogoni swojego życia, by rozejrzeć się do dokoła. Ławki na której poznałem Wiki, na którą zabierałem Alicje już nie ma. Nie ma też już Buntowniczego chłopaka w długich włosach, który chodził na koncerty, pił tani alkohol, i wiecznie pakował się w kłopoty. Z tego to jeszcze chyba nie wyrosłem. Ostatni spacer, w tym miejscu który miał jakiekolwiek znaczenie, był spacerem z Graśką. Był on ostnic spotkaniem z nią. Za nim stało się to wspomnieniem.  

Jesień 2014  


- To jak dziś o 19? – wysłałem jej sms – a  
- Tak, powinnam być – odpisała  
- A chcesz iść ? – napisałem  
- Jak bym nie chciała, to bym nie powiedziała – odpisała.  

Od Autora  

" Graśka” to nie jest nawet zdrobnienie od jej prawdziwego imienia. Jej prawdziwe imię jest tak rzadko spotykane że nie da się go pomylić z żadnym innym. Zawsze się wkurza kiedy, mówię tak do niej w żartach.  

Uśmiechnąłem się po odczytaniu, wiadomości. Spojrzałem na zegarek, wskazywał; Dwunastą trzydzieści. Za oknem pochmurny jesienny dzień. Poszedłem do kuchni. Wstawiłem wodę w czajniku. Podszedłem do lustra, bliżej przyjrzałem się swojej twarzy. – kurwa – przydało by się ogolić – pomyślałem. Z łazienki wziąłem starą golarkę. Prezent urodzinowy od byłej żony.  

Pssstrttt - Czajnik się wyłączył  

Z pojemnika wsypałem kawę, i zalałem wszystko wodą.  

Podszedłem do lusterka i zacząłem się golić. Golarka chwile po bzyczała po czym umilkła.  
- Kurrrwa!!!! – głośno przekląłem. Znów, jej zapomniałem podłączyć na noc.  

Cytaty Taty : - Rób tak dalej.. czekaj końca  

- Kurwa jak ja wyglądam – powiedziałem do siebie. Wróciłem do łazienki zobaczyć czy nie mam jakieś, jednorazówki. I też rozczarowanie. – Pech kurwa, to pech – pomyślałem. Do szarego dziarskiego dresu założyłem zimowe buty, i nałożyłem płaszcz na siebie. I szybko wybiegłem z domu. Zbiegałem z tych schodów jak Batman.  
Naprzeciw mojego bloku, mieszka moja mama. Często wypatruje w oknie, czy z jej najmłodszym synem nic złego się nie dzieje. Czy aby jakiś sukinsyn znów nie złamał mu szczęki. Ciężko jest być, najmłodszym w rodzeństwie. Traktuje mnie czasem jak bym, miał ciągle osiem lat.  
Wyszedłem z klatki, spojrzałem na okno mojej mamy, nikogo w nim nie było. Ruszyłem szybko w stronę sklepu.  

- Dawid !!!, - charakterystyczny głos mojej mamy dotarł do moich uszu. Odwróciłem się w jej stronę - Tak ? spytałem mamy. Mama skinęła ręką – chodź na obiad!. – heh- westchnąłem. – dobrze mamo – jak tylko wrócę ze sklepu – odpowiedziałem. – A po co idziesz ?.Rozejrzałem się dokoła, pełno ludzi. Typowe dla osiedli. Ludzie w blokach mieszkają jak ptaki w klatkach, wychylając od czasu do czasu dziób. I teraz z jakieś dwieście osób przysłuchuje się konwersacji matki i syna. Co ja mam jej powiedzieć ? – myślałem. Że idę po jednorazówkę do golenia, bo wyglądam groteskowo w pół ogolony. Bo zapomniałem wykonać tak oczywistej rzeczy jak podłączenie golarki.  
– Po papierosy! – odpowiedziałem.  
– Chodź dam ci paczkę – zawołała. – Mamo proszę, nie teraz – pomyślałem.  
– Mamo spokojnie przyjdę. – No dobrze – powiedziała po czym zamknęła okno. Szybko ruszyłem do sklepu.  
Jestem typem, człowieka któremu brakuje cierpliwości. Strasznie się irytowałem, stojąc w kolejkach sklepowych, podczas gdy mi się spieszyło. A ktoś kto stał przede mną ociągając się z zakupami. Może nigdy nie dawałem po sobie tego znać, ale wewnętrznie aż się paliłem. Teraz uczę się cierpliwości. W procesie trzeźwości, uświadamiam sobie ze na takie rzeczy nie mam wpływu. Musze się z tym po prostu pogodzić.  

- Cześć! – powiedziałem otwierając drzwi.  
- Cześć ! – odpowiedziała młoda kasjerka.  
Poszedłem do działu z chemią, sięgnąłem z półki jednorazówkę. Potem ustawiłem się w kolejce. I właśnie wtedy moja cierpliwość znów została wystawiona na próbę. Przede mną stała, jakaś starsza kobieta. Stała przy kasie z opakowaniem jaj w ilości dziesięciu sztuk. Wyciągnęła jedno z jaj z opakowania. Po czym przyłożyła do ucha i nim poruszała. Dość zabawnie to wyglądało. Młoda kasjerka, była trochę zdezorientowana.  

- Myśli pan ze zbuk? – powiedziała do mnie dość poważnie podając mi jajko. Wziąłem od niej to jajko. Trochę byłem zaskoczony. – Cholera !! – pomyślałem co ja typowy mieszczuch co mogę wiedzieć o jajkach. Nigdy ich nie sprawdzam, jak jest dobre to jem, jak nie to wyrzucam. Nie chciałem wyjść na ignoranta, i powiedzieć – Kobito ! czego ty od de mnie chcesz. Przyłożyłem jajko do ucha, potrząsałem, nim raz, drugi. Na twarzy mojej pojawiło się skupienie. Wyglądałem jak, doświadczony klient targów miejskich. Spojrzałem na młodą kasjerkę, lekko się uśmiechając. Na jej twarzy pojawiło się rozbawienie, mieszane z udawaną powagą.  
- myślę ze jest dobre – odpowiedziałem z powagą do kobiety, oddając jej to jajko. Wzięła je od de mnie. Przyjrzała mu się uważnie. Jeszcze raz nim potrzasnęła. – ma pan racje – powiedziała odkładając je do pudełka. – Zobaczymy jak z resztą innych jest. – Co ? – wykrzyknąłem w myślach. Niech ona się z lituje. Czy ona naprawdę to zrobi ? Boże nie. Kobieta wyciągnęła następne jajko z opakowania. Jeśli zaraz czegoś nie wymyśle, moja cierpliwość ulegnie unicestwieniu. Zostanie zrównana z ziemią. – Niech pani pokaże – powiedziałem do niej sięgając ręką do opakowania.  
Wziąłem do każdej z dłoni po jednym jajku. Przyjrzałem im się uważnie. Przybierając minę starego znawcy. – hmm –  
Uważam ze wszystkie są dobre – powiedziałem odkładając jaja do opakowania. Kobieta na mnie spojrzała w jej oczach pojawiło się lekkie niedowierzanie. – Skąd pan wie ? – spytała. Wziąłem do ręki znów jedno z jaj. Pokazałem jej jakieś oznaczenia wymalowane na jajku. – Te oznaczenia – zacząłem – Te oznaczenia, określają klasę tych jaj  
- oraz…. – zmieszałem się trochę. – oraz to że są już przebadane. Sam nie wierzyłem w to co mówię, Kobieta spojrzała na mnie zaskoczona. – Mówi pan ? – spytała jak by jeszcze chciała się upewnić. – Tak – odpowiedziałem. Spojrzała na kasjerkę, po czym zamknęła opakowanie. – Proszę – powiedziała do kasjerki podając towar do kasy. Młoda kasjerka szybko skasowała. Starsza pani schowała jaja do dużej reklamówki. Obróciła się w moją stronę i serdecznie się uśmiechnęła – Dziękuje za pomoc – powiedziała. Po czym mówiąc jeszcze – Do widzenia opuściła sklep.  
- heh – westchnąłem spoglądając na kasjerkę  
- Znasz się na jajkach? – spytała żartując ze mnie  
Zacząłem się śmiać – nie, nie mam o tym zielonego pojęcia.- odpowiedziałem  
- Dobry jesteś – z niedowierzania i z uśmiechem kiwała głową.  
- no co? – spytałem się rozbawiony.  
- nie, nic kłamca jesteś – powiedziała  
- Ależ Marta – zacząłem – w stosunku do kobiet trzeba się uciec czasami do małych kłamstw.  
Spojrzała na mnie ukrywając rozbawienie – Tak, sądzisz ? spytała  
- jestem o tym przekonany – powiedziałem. – ale nie wolno kłamać w sprawach uczuciowych – szybko dodałem.  
- To prawda – powiedziała. – Ale w niektórych sprawach dla dobra ogółu trzeba uciec się do kłamstw – powiedziałem  
- pff – ciekawe kiedy ?  
- heh – westchnąłem – ta pani by stąd nie wyszła gdybym nie uciekł się do kłamstw.  
- hehe – to fakt – powiedziała. – ale to wyjątek – dodając. Spojrzałem na nią uśmiechając się – wyjątków jest dużo.  
- Żadna kobieta nie lubi być okłamywana – powiedziała poważniej, z ukrywanym smutkiem. – Są wyjątki – powiedziałem uśmiechając się.  
- ciekawe jakie? – spytała. Lecz jej nastrój się zmienił. Była wyraźniej smutniejsza. Dostrzegłem to. Nastąpiła chwilowa cisza.  
- Weźmy na przykład – zacząłem. – Wyobraź sobie ze kupiłaś sobie nową sukienkę. Zaczęła się przysłuchiwać – Która bardzo ci się podoba – kontynuowałem – Lecz twój facet uważa jest fatalna – No i co? – spytała. Spojrzałem na nią z wyrazem nie dowierzania. – i co chciałabyś żeby ci o tym powiedział – ze ta kiecka jest fatalna – Tak – powiedziała – chciałabym żeby był szczery. Wybuchłem śmiechem - Co się śmiejesz ? – spytała uśmiechając się. Powstrzymałem śmiech – Tak za swoją szczerość – zacząłem – zapłacił by cenę. – Tydzień byś migrenę miała – dodałem w rozbawieniu. – Wcale nie – powiedziała widocznie już rozbawiona. – Dobra, dobra – powiedziałem z uśmiechem.  
- Idę – powiedziałem – muszę się ogarnąć.  
- ok. – trzymaj się powiedziała. Wyszedłem ze sklepu. Odpaliłem papierosa i ruszyłem do domu.  
Po zamknięciu drzwi za sobą, zdjąłem buty i odwiesiłem płaszcz. Poszedłem do kuchni i wziąłem kawę. Potem skierowałem się do salonu. Włączyłem radio. W radiu …leciał

Dudkowski

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 1875 słów i 10584 znaków, zaktualizował 16 lip 2015.

Dodaj komentarz