Niełatwa miłość. cz. 13

Majka

Patrzyłam na spokojnie morze, o tej porze roku wyglądało magicznie, ale smutno. Być może to nie ono było smutne tylko ja. Wpatrując się w malutkie statki siedziałam owinięta w koc na balkonie w najwyżej umieszczonym apartamencie w hotelu przy plaży w Łebie. Zbliżał się wieczór, zachodzące słońce wyglądało jakby żegnało się ze mną do jutra.  
Minął tydzień od momentu gdy moje serce pękło. Tylko dwie osoby wiedziały gdzie jestem: moja Mama i Paulina. Wiedziałam, że już tylko im mogę ufać, że tylko dwie osoby mnie kochają. Nie mogę wyrzucić z pamięci tego widoku jaki zastałam tamtego wieczoru. Jak on mógł mi to zrobić, czemu? Był moim życiem... Co w niego wstąpiło? A może jego prawdziwe oblicze dało o sobie znać? Mam mętlik w głowie... Za tydzień muszę wrócić, przecież mam zajęcia na uczelni. Dwa tygodnie wakacji w czasie semestru to nie tragedia, ale nie mogłam wrócić do domu. Ja nie chcę go znać, nie chcę go już nigdy więcej widzieć na oczy. Zranił mnie, tak cholernie mnie zranił. Czy ja zawsze muszę trafić na drania?  
Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka telefonu. Wyświetlił się numer Pauliny.
- Cześć Paulina - odebrałam.
- Kochana przyjadę do ciebie jutro - zaskoczyło mnie stwierdzenie padające z jej ust.
- Wiesz, zaskoczyłaś mnie, ale to dobry pomysł. Muszę z tobą porozmawiać, wygadać się a rozmowa przez telefon to jednak nie to samo. - szczerze ucieszyłam się, że przyjedzie do mnie. - Tylko jest jedna podstawowa sprawa. Pod żadnym pozorem nie przywoź mi tutaj tego idioty - nadal nie mogłam wymienić jego imienia, po prostu nie chciało przejść mi przez gardło.  
- Majka, absolutnie. Jadę sama, dzisiaj przyjechałam do Poznania do mojej siostry Izy. Rano pociągiem przyjadę do Łeby myślę, że tak około trzynastej powinnam być na dworcu. Mam po drodze dwie przesiadki, ale mam nadzieję, że nie pomylę pociągów.  
- W takim razie będę na ciebie czekać na peronie.- odpowiedziałam.
- Majka wiesz, że on dzwoni do mnie kilka razy dziennie i błaga o kontakt z tobą. - powiedziała już bardzo poważnym tonem.
- Wiem, ale ja nie chcę go znać. Do mnie dzwoni raz dziennie, ale ja nie odbieram. Odbieram tylko od ciebie i od mamy. Nie chcę z nikim rozmawiać, jeszcze nie teraz.  
- Rozumiem, porozmawiamy jutro przy dobrym winie.  
- Dobrze, w takim razie do jutra.
- Pa.

Odczułam ulgę wiedząc, że będę miała przy sobie najbliższą przyjaciółkę.

Czekałam już na peronie dobre trzydzieści minut. Tak na prawdę wyszłam z hotelu pierwszy raz od tygodnia. Ale to chyba nie takie dziwne, byłam w żałobie, żałobie po największej miłości mojego życia. Z nostalgii wyrwał mnie dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Obładowana dwoma walizkami i torbą Paulina znacznie wyróżniała się z tłumu.
- Ty musiałaś zabrać połowę swojej garderoby? - zawołałam wesoło.
- Kochana jakbym chciała zabrać połowę moich rzeczy to uwierz, że ten pociąg musiałby mieć dodatkowy wagon!  
Zaczęłyśmy się śmiać i na chwilę zapomniałam o bólu.  

- Myślę, że nie ma sensu wynajmować drugiego pokoju, moje łóżko jest tak duże, że zmieścimy się na nim obie, będzie tak jak byśmy nocowały u siebie i możemy przegadać całą noc. - takie było moje zdanie.
- Znając życie to i tak nie spałabym u siebie w pokoju, wiec to jest najlepsze rozwiązanie - zgodziła się Paulina.
Spokojnie rozpakowała się i udałyśmy się na dół do restauracji na obiad.
- Maju co dzisiaj zjesz? - zapytał syn właściciela hotelu i mój serdeczny kolega Mikołaj.
- Wiesz przyjechała do mnie moja przyjaciółka Paulina. Poznajcie się. Jeszcze chwilę zastanowimy się i damy ci znać co do menu.
- Miło mi Ciebie poznać Paulino, wrócę do was jak tylko dacie mi znać! - odpowiedział i odszedł.
-Majka! Co to za przystojniak?  
- Nie żaden przystojniak tylko Mikołaj, jest synem właściciela hotelu. Kiedyś często odwiedzaliśmy ten kurort i rodzice się zaprzyjaźnili, ale od czasu śmierci Taty jestem tu pierwszy raz.
- Kochana widziałam jak on na Ciebie patrzy i wiem na pewno, że nie jest to tylko kolega.
- Czy ty myślisz, że mi teraz romanse w głowie? Jeśli masz mi takie rzeczy wkręcać to nie wiem, czy powinnaś tu przyjeżdżać... - powiedziałam spokojnym tonem.
- Dobra nie było tematu, przegięłam.  
- W takim razie zamówmy coś i wracajmy do pokoju, zrobiłam zapas wina na całą noc.

W ciszy zjadłyśmy obiad i wróciłyśmy do pokoju, na balkonie wcześniej przygotowałam dwa wygodne leżaki, koce, stolik na którym stały już lampki do wina. Przystawki i nasz ulubiony trunek przyniosłam z aneksu kuchennego mojego apartamentu. Otworzyłam słodkie czerwone wino i obie z pełnymi lampkami usiadłyśmy. Długo żadna z nas nie odzywała się, patrzyłyśmy na spokojne morze. W końcu odezwałam się:
- Uciekłam, uciekłam jak mała dziewczynka. Daleko od domu, żeby uniknąć rozmów, płaczu, krzyków i jego tłumaczeń. Ale zostanę tu jeszcze tydzień.
- Nie dziwię ci się, że uciekłaś. Tylko co dalej? Wrócisz i porozmawiasz z nim?
- Będę musiała z nim porozmawiać, musi oddać mi klucze od domu. A ja oddam mu wszystko co kiedykolwiek od niego dostałam, każdy prezent. Nie chcę mieć nic co mi go przypomni. W domu zrobię remont sypialni, nie chcę spać w łóżku w którym spałam razem z nim...
- Nie chciałam mówić ci tego przez telefon, ale on już oddał mi klucze do twojego domu. wyprowadził się od razu jak wróciliśmy.
- O to dobra wiadomość. Przynajmniej mogę wrócić spokojnie do domu. - odetchnęłam z ulgą, bałam się, że on jeszcze tam będzie.  
- To nie wszystko, nie przerywaj mi proszę.  
- Dobrze, mów co chcesz mi powiedzieć.  
- Gdy uciekłaś, on wyjechał nie mówiąc nic nikomu. Po prostu wziął samochód i odjechał. My również spakowaliśmy się i rano wróciliśmy do domów. W niedzielę przyjechał do mnie oddać mi klucze. Był jakiś dziwny, zaproponowałam rozmowę. Ale odmówił. Później dowiedziałam się, że wynajął mieszkanie gdzieś w mieście i podobnie jak ty nie chodzi na zajęcia na uczelni. Widziałam po nim, że cierpi. Musisz z nim porozmawiać. Przecież wy się tak kochacie. Dzwoni do mnie pytając czy wróciłaś, on chce się z Tobą spotkać.  
- Nie - przerwałam jej spokojnie - Miłości już nie ma, wiedział, że zdrady nie wybaczę a zrobił to, czemu? Nie mam pojęcia. Jedno jest pewne nie wybaczę mu. Zastanawiam się nad zmianą uczelni, chcę się przenieść do trójmiasta. Sprawdzałam mieszkania i jest kilka z widokiem na morze. We wtorek pojadę je obejrzeć, jeśli chcesz możesz jechać ze mną. Mikołaj nas zawiezie.  
- Zszokowałaś mnie, jesteś tego pewna? Zmiana uczelni to nie jest rzecz, którą możesz zrobić bez zastanowienia. To poważna sprawa, nie kieruj się emocjami i tym co się stało.  
- Właśnie tym co się stało się kieruję. Ja nie mogę żyć w jednym mieście z nim, nie chcę go spotykać, nie chcę go widzieć, nie chcę czuć potrzeby spotkania się z nim. Nie chcę! Rozumiesz? - mówiłam już przez łzy.
- Rozumiem, w takim razie nasza paczka trochę się rozpadnie... - posmutniała Paulina.  
- Będziemy mieć ze sobą kontakt. Jakoś to będzie.  
- Jakoś inaczej... Wiesz wpadł mi do głowy pewna myśl, pamiętasz jak Olka mówiła, że Mateusz i tak będzie jej? A może ona maczała w tym swoje palce?
- Też już o tym myślałam, ale ta dziewczyna nie była Olką, a jego nikt nie przymuszał do współżycia. Fakt jest jeden, ja muszę sobie życie poukładać i nie mogę już więcej płakać.
- To fakt, masz rację.
- Napijmy się jeszcze i opowiedz co w twoim związku i jak twój luby zniesie tydzień bez ciebie?

Przegadałyśmy całą noc, rozmowa o wszystkim i o niczym dała mi dużo. Może nawet więcej niż oczekiwałam. We wtorek pojechałyśmy do Gdańska, gdzie znalazłam mieszkanie marzeń. Apartamentowiec na samej górze nowoczesnego sześciopiętrowego budynku, blisko plaży z niesamowitym widokiem. Nowoczesne wnętrze pasowało do mnie i urzekło mnie. Wpłaciłam czynsz z góry na dwa miesiące i stwierdziłam, ze już czas wracać do domu, muszę zmienić uczelnię, coś zrobić z domem i rozmówić się z Mateuszem.

Weszłam do domu gdzie panowała nieznośna cisza, nasza a właściwie moja sypialnia nic się nie zmieniła z wyjątkiem braku rzeczy Mateusza. Zabrał wszystko, wyprowadził się, tak jak mówiła Paulina. usiadłam na łóżku i położyłam dłoń na poduszce Mateusza... Gładziłam ją i wspomnienia wróciły, już nie płakałam. Ze wspomnień wyrwał mnie dzwonek do drzwi, zbiegłam na dół by je otworzyć. Przede mną stał on, zdrajca i kłamca. odezwał się pierwszy:
- Mogę wejść?
Odsunęłam się umożliwiając mu wejście do domu. Usiedliśmy w kuchni przy stole na przeciw siebie.
- Zniknęłaś tak szybko, nie wiedziałam gdzie ciebie szukać. Nie odbierałaś moich telefonów, bałem się, że coś ci się stało.  
- Masz mi coś konkretnego do powiedzenia? Nie mam za dużo czasu na taką rozmowę.  
- Posłuchaj, ja nie wiem jak znalazłem się w tej łazience z tą dziewczyną. Ja nie pamiętam tamtego dnia od popołudnia... Majka musisz mi uwierzyć, nic nie pamiętam, nie sądziłem, że kiedyś coś takiego mi się przydarzy. przypominam sobie jak przez mgłę to jak zobaczyłem ciebie  i Paulinę. Jak uciekłaś, ja po prostu nie pamiętam... - rozpłakał się jak dziecko, a ja tak bardzo chciałam go przytulić tak bardzo chciałam powiedzieć, że wybaczam.  
Niestety przed oczami mam ciągle ten widok...
- Wyprowadzam się nad morze. Chcę zapomnieć, zapomnieć...
- Jak to?!- Zszokowany, blady nie mógł uwierzyć w to co mówię. - masz mnie, uczelnie, przyjaciół. Nie możesz wyjechać.
- Wynajęłam już mieszkanie, a jutro składam dokumenty w dziekanacie i mam nadzieję, że od poniedziałku zacznę zajęcia w nowej uczelni. - powiedziałam z chłodno.
Wstał i podszedł do mnie, uklęknął przede mną
- Błagam, nie zostawiaj mnie, ja dowiem się co tak naprawdę zaszło tamtego wieczora. W piątek będę miał wyniki badań toksykologicznych. Bo ktoś musiał mi coś dosypać do picia, czy jedzenia. Majka to nie może się tak skończyć. Zaczekaj z tą decyzją do piątku. to jedyne o co ciebie proszę.  
- Prosisz mnie o wiele... - miłość do niego jest w tym momencie przytłaczająca, nie potrafię mu odmówić - Poczekam do piątku, ale nie obiecuję, że zmienię decyzję.
- Dziękuję. - zbliżył swoje usta do moich, poczułam to uczucie, to jak bardzo go kocham, ale przed oczami zobaczyłam wspomnienie, wspomnienie, które już zawsze będzie w mojej głowie.
- Musisz już iść - powiedziałam, wstałam i otworzyłam mu drzwi.
Niechętnie wstał i szedł w kierunku wyjścia. Niebezpiecznie zbliżył się do mnie, a moje ciało prosiło o kontakt cielesny.
- Odbierzesz gdy zadzwonię?- zapytał z nadzieją w oczach.
- Gdy odbierzesz wyniki.


C.D.N

madeline

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2078 słów i 11071 znaków.

7 komentarzy

 
  • Misiaa14

    Oni muszą  być razem !!! Cudowne *-*

    24 mar 2016

  • madeline

    @Misiaa14 Cieszę, że się podoba! Motywacja jeszcze większa! A czy będą razem? Dowiecie się za jakiś czas

    24 mar 2016

  • Misiaa14

    @madeline ah ta niepewność ;-;

    24 mar 2016

  • Selena

    Jejku meeega! I te wszystkie emocje, które przeżywa się razem z bohaterami! Masz mega talent, oby tak dalej :*

    24 mar 2016

  • madeline

    @Selena Dziękuję :*

    24 mar 2016

  • Majka

    Hmm boskie!!  ????

    23 mar 2016

  • madeline

    @Majka Nie wiem czy boskie, ale podobno ciekawe :D

    24 mar 2016

  • eliza

    Wow przyczytalam wszystkie chyba w 2 godziny:* masz talent i czekam na kolejna część mam nadzieje ze jednak się zejdą  <3

    23 mar 2016

  • Pina

    Wow genialne opowiadanie  :)

    22 mar 2016

  • madeline

    @Pina Raduje się moje serce!

    22 mar 2016

  • Kasia94

    Świetne! Czekam niecierpliwie na kolejną część <3

    21 mar 2016

  • madeline

    @Kasia94 Cieszę się, że się podoba. A kolejna część już powstaje. Mam nadzieję, że na święta będzie ;)

    21 mar 2016

  • majli

    Czyżby to jednak zaplanowała Olka? Czy Majka mu wybaczy? Dużo pytań bez odpowiedzi. Czekam na następny rozdział. :rotfl:

    21 mar 2016

  • madeline

    @majli następny rozdział już powstaje, mam nadzieję, że na święta będzie :D

    21 mar 2016