-Panie Bartoszu budzimy się. - mówił lekarz.
Chłopak niechętnie otworzył oczy, jednak po chwili przypomniał sobie co się stało i oprzytomniał.
-Co z nimi Panie doktorze?
-Przykro mi, ale nie udało mi się ich uratować...
Bartek dostał szału, krzyczał na cały szpital, po chwili zadzwonił do Adama.
-Cześć Adam. - płakał.
-To prawda?
-Tak Bartek.
Adamowi z wielkim trudem przychodziło udawanie przed przyjacielem, wiedział, że bardzo cierpi. Myślał, że stracił córkę i kobietę, którą tak skrzywdził...
-Kiedy pogrzeb?
-Już po, ciała zostały spalone, a prochy rozrzucone tak jak sobie tego życzyła Blanka.
-Przecież ona jest katoliczką i podjęła taka decyzję?
-Tak.
-Przyjedziesz do mnie? Nie chcę być teraz sam.
-Dobrze.
Tymczasem Blanka wróciła już do domu, z dzieckiem było wszystko dobrze, ona też czuła się lepiej, jednak ciągle myślała o Bartku. Z rozmyślań wyrwał ją telefon, dzwonił Adam.
-Co tam? - uśmiechnęła się.
-Bartek już wie.
-Jak to przyjął?
-Bardzo źle. Nigdy nie był jeszcze taki załamany...
-Nie wiem czy to była dobra decyzja Adam. - Blanka zaczęła płakać.
-Nie płacz mała. Wszystko będzie dobrze.
-Muszę kończyć, jadę do niego.
-Dobrze, zadzwoń jak wrócisz. Czekam.
-Okej. Pa
-Tak jak chciałeś, jestem już.
-Dziękuję Ci, że mimo wszystko do mnie przyjechałeś...
-Nie zostawię Cię samego, jesteśmy przyjaciółmi.
-To wszystko moja wina Adam.
-Nieprawda....
-Przez Kamilę straciłem wszystko co było dla mnie najważniejsze.
-Wszystko się jakoś ułoży.
-Jutro wychodzę do domu.
-Odbiorę Cię.- uśmiechnął się Adam.
-Ok. Będę czekał na Ciebie.
Przyjaciele rozmawiali kilka godzin, po czym Adam udał się do domu.
-Halo?
-Już jestem w domu Blanka.
-I jak on się trzyma?
-Obwinia się. Jutro wychodzi ze szpitala.
-Odbierasz go?
-Tak.
-Zajmij się nim proszę.
-Spokojnie. Nie zostawię go samego Blanka.
-Dziękuję.
Najbardziej dziwiło wszystkich to taki Bartek był spokojny i czemu nie panikował. Po powrocie ze szpitala chciał zostać sam... Adam nie nalegał, aby u niego nocować, jednak bał się o przyjaciela.
Blanka leżała w łóżku, ponieważ było bardzo późno, nagle dostała sms, zdziwiła się, bo to był sms od Bartka,
"Nigdy tego nie przeczytasz, ale nie daję już rady i tylko w ten sposób czuję, że mogę być bliżej Was. Kocham Cię Najdroższa żono i córeczko!”
Blanka tak bardzo się rozpłakała... Bała się o Bartka... Chłopak z nikim nie chciał rozmawiać, nie wychodził z domu, ciągle dostawała od niego smsy, opisywał jej co robił i jak się czuje, on po prostu tracił bez niej zmysły...
Pisać dalej ?
7 komentarzy
sawicza
Piękne opowiadanie, tylko nie każ znowu czekac tak długo na kolejna część
roxi
Super ;*
natka
Pisz szybko kolejna,czesc ale dluzsze !!!
lovciam
bardzo fajne masz talent pisz dalej
lula
błagam Bartek nie moze popelnic samobojstwa...nie pozwool na to;(
klaudija
Super pisz daleej
jan
pisz dalej