Nie wiem jaki to dzień, ani jaka jego pora. Stoję przed drzwiami swojego pokoju. Nie lubię go. Jego ściany są pomalowane pomarańczową farbą. Nie podobała mi się już w dniu, w którym została zakupiona. Meble mają brzydki, nudny kształt i kolor. Jest ich zbyt dużo. Na podłodze leżą baranie skóry, które budzą we mnie odrazę. Jednak teraz chcę do tego pokoju wejść, bo tylko tam będę mogła cieszyć się samotnością. Tego przynajmniej oczekuję.
Lecz, gdy otwieram ciemne, drzwi doznaję szoku. Na środku pomieszczenia stoi maleńka, czarna trumienka. Na łóżku, przykrytym pomarańczową narzutą leży moja kuzynka ubrana w czarną, tiulową sukienkę. Jest martwa. Moja ciotka przygotowuje ją do pochówku. Nie oddaje jednak zwłokom należytej czci. Blada dziewczynka spoczywa na brzegu łóżka. Bezwładne ciałko zdaje się z niego zsuwać.
A więc moja o 3 lata młodsza kuzynka nie żyje. Czemu nikt mi o tym nie powiedział?! Irytowała mnie. Nie lubiłam jej towarzystwa. Jednak kochałam tę małą. Jako jedynaczka traktowałam siostry cioteczne, jak rodzone. Martwię się, gdy zauważam, że przygotowana trumna jest zbyt mała. Mówię o tym cioci, jednak ona ignoruje moje uwagi. Cierpienia przysparza mi nie tylko myśl o tym, że mojej siostrzyczki już nie ma wśród żywych... Dręczy mnie również zazdrość. Jestem dzieckiem. Chciałabym, by mówiono o mnie tak, jak teraz będzie się mówić o niej, by wspominano mnie z rozżewnieniem przy rodzinnym stołe.
Miałam do siebie ogromny żal o to, że nie wykorzystałam całego czasu, który mogłam z małą spędzić właściwie. Nie miałam nawet okazji wynagrodzić jej wszystkich złośliwości. Nasi rodzice zawsze rywalizowali ze sobą. Aktywnie w nl tej rywalizacji uczestniczyłyśmy. Chciałam wierzyć w to, że jestem ładniejsza, inteligentniejsza... A jakie to miało znaczenie w obliczu takiej tragedii?
Jakże ogromna była moja ulga, gdy patrząc na wygniecioną poduszkę, obok której leżałam w łóżku babci. Uświadomiłam sobie, że... To był tylko sen. Wiele zrozumiałam owej jednej nocy. Cieszę się, że nie otrzymałam tej cennej lekcji w realnym życiu. Dziś, gdy odnoszę wrażenie, że kogoś nienawidzę wyobrażam sobie, że umarł, by to sprawdzić. By ocenić bliskość relacji, jakie łączą mnie z drugim człowiekiem, czasem wyobrażam sobie jego reakcję na wieść o mojej śmierci. Nie wiem, czy to dobra metoda. Na wszelki wypadek nie polecam. Przecież każdy postrzega śmierć nieco inaczej.
5 komentarzy
tAjEmNiCzAA
Dobrze iż to nie było w realu
mathias136
bardzo ciekawe opowiadanie, które daje do myślenia
nieznana mistrzyni
Przeczytałam ten tekst ii wiele dał mi do myślenia pisz o swoich nie niesamowitych snach i uczuciach jakie odczuwalas trzymam kciuki i czekam na resztę twych nie zwyklych snów( tytuł nazwałbym inaczej np: trumna nieralnej zawisci )/Diana 14 lat
Maintanos
Być może opiszę kolejny z wielu, moim zdaniem ciekawych snów.
nie che nnie podoba mi sie
bedzie jakas inna czesc czy cos?